Dla Brytyjczyków Bob Mellors to symbol walki o prawa osób LGBT, w Polsce jest nieznany, choć on sam może nam o Polsce czasów transformacji powiedzieć bardzo wiele - swoimi listami i niewyjaśnioną śmiercią
25 lat temu w Warszawie zmarł Bob Mellors, obywatel Wielkiej Brytanii i jeden z założycieli brytyjskiego Gay Liberation Front, który ostatnie lata życia spędził w Polsce. Został zamordowany, ale choć policja aresztowała młodego mężczyznę podejrzanego o zabójstwo, nic nie wiadomo o jego skazaniu ani o przyczynach morderstwa.
Dla Brytyjczyków Mellors jest jednym z symboli ruchu LGBT, który położył podwaliny pod walkę o prawa osób nieheteronormatywnych. Dla Polaków jego świadectwa mogą pomóc odtworzyć losy środowisk LGBT w Polsce i pokazać czasy transformacji z zupełnie innej perspektywy - Anglika rozchwytywanego przez uczących się języka obywateli rozpędzającego się gospodarczo kraju i geja, który trafił do Polski w momencie, kiedy formalne ruchy LGBT dopiero się kształtowały.
„Korespondencja Boba Mellorsa z Warszawy z lat 1991-1996 jest wyjątkowo cennym dokumentem, nieznaną dotąd częścią naszego queerowego dziedzictwa, dzięki któremu możemy zobaczyć Polskę czasów transformacji z zupełnie innej perspektywy" - uważa Szymon Adamczak [na zdjęciu], artysta i dramaturg zajmujący się m.in. tematyką queer i HIV/AIDS. Obecnie rekonstruuje Polskę z perspektywy Mellorsa na podstawie jego bogatej korespondencji [tekst Adamczaka analizujący życie, znaczenie i smierć Mellorsa na końcu artykułu]
Gay Liberation Front narodził się w USA na fali buntu Stonewall z czerwca 1969 roku, kiedy to nalot policji na gejowski klub sprowokował całonocne zamieszki. W Wielkiej Brytanii powstał w październiku 1970 z inicjatywy Boba Mellorsa i Aubrey Walter.
"GLF działało według prostego modelu - budowania świadomości poprzez ujawnianie opresji, zachęcania do comingoutów i posługiwania się subwersją i prowokacją" - wyjaśnia Adamczak. Do najsłynniejszej akcji brytyjskiego GLF należał sabotaż wydarzenia organizowanego przez ultrakonserwatywny i moralizatorski ruch chrześcijański "Festival of Light".
"W kontekście ówczesnego konserwatywnego brytyjskiego społeczeństwa działania GLF były dość radykalne, ich oddźwięk porównywalny być może do reakcji na pierwsze parady równości w Polsce” - komentuje Adamczak.
Chociaż ruch nie trwał długo, to jego liczne odłamy ewoluowały dalej. Przekształciły się w sprawne organizacje, które były w stanie egzekwować od rządów zmiany i dały początek kolejnemu etapowi walki o prawa LGBT. "Ważność przedsięwzięcia tkwiła między innymi w jego sile oddziaływania. To była iskra, która zainspirowała i obudziła wielu przyszłych aktywistów" - uważa Adamczak.
Jedną z idei GLF była uniwersalność ich walki. "Panowało przekonanie, że to postulaty, które obejdą cały świat. Członkowie GLF chętnie jeździli poznawać realia życia osób nieheteronormatywnych w krajach rozwijających się, przyjeżdżali także do Europy Środkowej i Wschodniej". Jedną z takich osób był Bob Mellors.
Mellors zamieszkał w Polsce w 1991 roku. Widział, jak kraj zaczynała się zmieniać. "They are all amateurs" - napisał. Wszyscy byli amatorami, stwarzali Polskę od nowa.
"W Warszawie szybko zapewnił sobie w miarę dostatnie życie. Dwa dni po umieszczeniu ogłoszenia o nauce angielskiego, miał dziesiątki telefonów. Nie był zawodowym nauczycielem, ale się nim stał. Uczył sekretarki, dzieci z bogatych rodzin. Boom na język angielski był ogromny. Widział ludzi zjeżdżających do stolicy, która była wtedy przestrzenią intensywnych zmian społecznych" - relacjonuje Adamczak. Warszawa była również dla samego Mellorsa szansą na zbudowanie swojego życia na nowo, z dala od monotonności brytyjskiej kultury i języka, społeczności LGBTQ+ ciężko doświadczonej kryzysem AIDS i neoliberalnymi przemianami w Anglii.
"Chciał opisać, jak żyją młodzi geje w Polsce. Był świadom swojej egzotyki i przywileju, miał też talent do gromadzenia wokół siebie ludzi i zdobytą doświadczeniami w GFL pewność siebie".
W jednym ze swoich przemyśleń Mellors analizuje charakterystyczną jego zdaniem w Polsce dyskrecje, w której funkcjonują środowiska LGBT, zwraca też uwagę na zagrożenia jakie ze sobą niesie. Opisuje historię Tomasza, 19-latka chorego na AIDS, który wypiera chorobę i zakaża kolejne osoby. Mellors uznał, że jeśli młode życia mają zostać ocalone, świat dyskrecji musi się skończyć.
Być może wciąż obecna dyskrecja powoduje, że nadal tak mało wiemy o historii LGBT w Polsce.
"Lambda ma największe niepubliczne archiwum LGBT w Polsce, to prawdziwy skarbiec - są tam między innymi listy miłosne z lat 60. W Holandii czy w Wielkiej Brytanii już dawno zostałyby opublikowane. W Polsce trzeba czekać, bo np. jeden z adresatów wciąż żyje. To nie przypadek. Ta dyskrecja, niepubliczność i prywatność jest symptomatyczna, to pokłosie PRL i polskiej kultury bardzo nieprzyjaznej osobom nieheteronormatywnym" - uważa Adamczak. Tragiczna śmierć Mellorsa mogła być skutkiem tej nieprzyjaznej i wrogiej kultury.
Z jakiego powodu zginął? Nie wiadomo. Nie wiemy, czy to było przestępstwo z homofobicznej nienawiści, czy sprawcą był ktoś, z kim Mellors był w relacji. Adamczak zwraca uwagę, że przez swoje systemowe wykluczenie osoby LGBT były (i nadal są) szczególnie narażone na przemoc.
"Środowisko LGBT w tamtych latach funkcjonowało często w półświatku. Warszawa, tak jak stolice w wielu krajach była i jest miejscem, do którego osoby LGBT uciekają, gdzie mogą w końcu odetchnąć. Ale w latach 90 uciekały z bardzo różnymi bagażami. To często były osoby ze wsi, z małych miejscowości, bez pieniędzy, czasem z problemami uzależnień, z doświadczeniami pracy seksualnej, uciekające od przemocy domowej, musiały się gdzieś podziać. Polegały na sieci znajomości w ramach różnych środowisk LGBT na dobre i na złe".
Mellors wchodził w relacje z osobami w różnych sytuacjach życiowych, często pomagał im również w wychodzeniu z nałogów. Nie był w tym wyłącznie bezinteresowny. Miał kontakt również z heteroseksualnymi mężczyznami gotowymi wejść z nim w sponsorski układ. "W jednym z listów Mellors opowiada o chłopaku, który uciekł z bardzo przemocowej rodziny na polskiej prowincji. Relacjonował swoim przyjaciołom w Londynie swoje zaskoczenie poziomem autorefleksji tego mężczyzny” - mówi Adamczak, który uważa, że Mellors spełniał w środowisku, z którym miał kontakt funkcję podobną kierownika nieformalnego, zastępczego domu. Warto zwrócić uwagę, że ideały GLF szczególnie rezonowały w przypadku brytyjskiej klasy pracującej, nieprzypadkowo kontakty Boba w Polsce nie są historią bratania się z elitą polskiej kultury czy biznesu. Mellors sam był rodzajem outsidera i tworzył wokół siebie specyficzne familijne więzi.
"Dziś w prasie spotkamy głównie doniesienia o atakach na osoby homoseksualne, nagonce na środowisko LGBT. W latach 70., 80. i 90. homoseksualność często łączono z kryminałem. Pisano o osobach wykluczonych, z problemami z prawem. Homoseksualny półświatek był rodzajem sensacji w PRL. Budowano obraz osób homoseksualnych jako niebezpiecznych. To forma zastraszania i antagonizacji społecznej”.
Kryminalizacja i stygmatyzacja osób LGBT napędzała tylko ich bezbronność wobec przemocy. "Bo w jaki sposób mogły dochodzić sprawiedliwości osoby niewidzialne lub wrogo widziane przez system. Który zgwałcony gej odważyłby się pójść z tym na policję? Takie sprawy nie były zgłaszane, a jeśli tak było, to państwo niechętnie się nimi zajmowało. To samo dotyczyło morderstw. Nie wszystkie wyjaśniano, nie wiemy czy niektóre z nich były rzeczywiście motywowane homofobią, czy konfliktem interesów, zemstą”.
W 25 rocznicę śmierci Mellorsa brytyjski Gay Liberation Front zorganizował 24 marca w Londynie i w Warszawie wydarzenie upamiętniające działacza. Przeczytano między innymi jego listy z Warszawy do przyjaciela, opowiedziano też o sytuacji w Polsce i potrzebie solidarności z osobami LGBT.
Zdaniem Adamczaka uczczenie pamięci Boba Mellersa zarówno w Londynie, jak i w Warszawie ma wymiar symboliczny.
"W Wielkiej Brytanii bardzo wiele osób chce pokazać solidarność z Polską. Pandemia psuje szyki, ale zaangażowanie jest coraz większe. Aktywiści zbierają pieniądze na rzecz polskich społeczności queerowych i organizacji, wychodzą z inicjatywami współpracy. Bob jest tu figurą symboliczną, naturalnym elementem i zapowiedzią tej współpracy”. Jak mało u kogo, to właśnie w jego biografii rzeczywistości Europy Środkowo-Wschodniej i Zachodniej przecinają się, i to w fascynujący sposób.
Adamczak wraz z współpracownikami, w tym artystą Pawłem Żukowskim planuje na podstawie korespondencji zrekonstruować życie Mellorsa w Warszawie. "Chcę poukładać i zrozumieć architekturę jego życia uczuciowo-seksualnego, odkryć jak i czy był ważnym elementem tej polskiej układanki pierwszej połowy lat 90. Przed nami z pewnością wiele niespodzianek”.
„Myślę, że historia Mellorsa ma potencjał transnarodowego projektu dotyczącego wspólnej queerowej przeszłości i przyszłości, łączy Warszawę z Londynem".
1. 24 marca 1996 roku w Warszawie odnaleziono ciało Boba Mellorsa, obywatela Wielkiej Brytanii. Według relacji koronera, przekazanej przez Andrew Lumsdena, bliskiego przyjaciela ofiary, sprawca włamał się do mieszkania i dopuścił się wyjątkowo brutalnego morderstwa. Liczne rany kłute, widoczne ślady pobicia, złamania w obrębie łokcia - ślad po beznadziejnych próbach obrony przed napastnikiem. Przyczyna śmierci: wylew krwi do mózgu. Rodzina Brytyjczyka została poinformowana via Interpol, że ujęty został mężczyzna w młodym wieku. Jego matka odpowiedziała polskiej stronie, w stylu przypominającym jak żywo usposobienie ofiary: nie widzę większego sensu w doszukiwaniu się sprawiedliwości w ten sposób. Nie przywróci to życia Bobowi, kara niczego nie zmieni. Przedstawiciel wymiaru sprawiedliwości podkreślił stanowczo w odpowiedzi swoje przekonanie o konieczności uwięzienia młodzieńca: w ten sposób unikniemy powtórzenia tej historii. Nie wyrządzi już nikomu więcej krzywdy. Matka zgodziła się, że nie chciałaby, aby ktoś inny doświadczył tego, co jej dziecko. Dwadzieścia pięć lat później, nadal nie jest wiadomym, czy jego proces w ogóle miał miejsce. Lumsden bezskutecznie próbował się w ostatnich latach skontaktować z rodzicami Boba. Możliwe, z racji podeszłego wieku, że już odeszli. Próbował także uzyskać informację od brytyjskiej policji, ale odmówiono mu, gdyż w świetle prawa nie jest bliską osobą. Zresztą Interpol oraz policja w Warszawie nie będą w ogóle do tego skłonne, usłyszał Andrew.
2. Bob Mellors urodził się w 1950 roku w Nottingham, mieście kojarzonym z legendą o Robinie Hoodzie. Studiował na London School of Economics. W 1970 roku przeczytał w gazecie notę o ideach Gay Liberation Front, ruchu powstałego w następstwie zamieszek w Stonewall. Wkrótce potem pojechał do Nowego Jorku, wziął udział w spotkaniach aktywistów, w tym tych organizowanych przez Czarne Pantery. Wraz z innym Brytyjczykiem, Aubreyem Walterem, w podziemiach uniwersytetu kilka tygodni później zorganizowali pierwsze spotkanie ruchu w Wielkiej Brytanii. W słynnym manifeście wydanym rok później proklamowana została rewolucyjna zmiana świadomości, idee bezpośredniego działania oraz wyzwolenia od opresji władzy, kościoła, rodziny, mediów i całego systemu heteronormy. W 1971 GLF zorganizował również kapitalnie przeprowadzoną akcję, szturmując w dragu i sabotując wydarzenia ultrakonserwatywnego, moralizatorskiego ruchu brytyjskich chrześcijan - Festival of Light. Działania GLF zakończyły się około 1973, a jego rozliczne kontynuacje przyjęły formę organizacji pomocowych, dały podstawę do profesjonalizacji aktywizmu i działań równościowych, bez których nie sposób wyobrazić sobie również mobilizacji doby kryzysu AIDS lat 80- i 90-tych.
Link do manifestu Gay Liberation Front (1971/1978):
3. Warszawa stała się stałym adresem Boba Mellorsa w 1991 roku. Po raz pierwszy przyjechał do Polski cztery lata wcześniej na młodzieżowy zjazd esperantystów. Był pasjonatem tego języka, zaczął się również uczyć polskiego. Jego teksty z tego okresu wskazują na żywe zainteresowanie sytuacją osób nieheteronormatywnych w Europie Środkowo-Wschodniej, szczególnie w Polsce, Rosji i na Węgrzech. Mellors, znudzony monotonią język angielskiego, brytyjskiej kultury i społeczeństwa karmionego reklamą, przyjechał do Polski początków transformacji, aby znaleźć na nowo swoje miejsce w świecie. Choć miał przyjechać tylko na rok, czekając na publikację swojej pracy dotyczącej Charlotte Bach, transpłciowej autorce alternatywnej teorii ewolucji, to osiadł na stałe (książki ostatecznie nie wydano; idee Bach były podchwycili działacze GLF, szczególnie tę, według której to właśnie dewianci byli awangardą ludzkości). Bob pracował jako tłumacz i nauczyciel angielskiego. Uczył pracowników telekomunikacji, miał stały kontrakt z agencją podróży Orbis, przygotowywał nawet aktorów musicalu “Metro” do występów na Broadwayu w 1992 roku.
W Warszawie czuł się wyjątkowy. Nawiązał wiele bliskich, intymnych (i skomplikowanych) relacji (i transakcji wiązanych) z dużo młodszymi od siebie mężczyznami, których nocował, udostępniał im mieszkanie, pomagał w wychodzeniu z nałogów i ze skrajnej biedy. Fascynowała go kategoria dyskrecji, która według niego kulturowo odróżniała Wschód od Zachodu i której w związku z uwidaczniającym się społecznie AIDS wieszczył koniec.
Choć Bob kochał się w Polsce i Polakach, nie dziwi mnie jego sformułowanie z listu do przyjaciela z 1994 roku: “Poland is a hopeless country with many delights”.
4. Jego bogata warszawska korespondencja jest nieocenionym źródłem informacji o realiach życia gejowskiego (choć niewyłącznie gejowskiego) w Polsce w pierwszych latach po transformacji. Perspektywa obcokrajowca, władającego do pewnego stopnia językiem polskim, była niemniej nie najłatwiejszą. Bob według relacji przyjaciół był osobą, którą z dzisiejszej perspektywy moglibyśmy opisać jako niebinarną/gender nonconforming. Osobom w jego otoczeniu mógł się wydawać ekstrawagancki, niezrozumiały, dosłownie nie z tej ziemi. Okazjonanie stosował depilację elektrolizą. Żył ideałami wyzwolenia z lat 70., z początków Gay Liberation Front i choć nigdy nie uważał się za “królową matkę” ruchu, bez niego trudno by wyobrazić sobie jego powstanie.
Bob Mellors to część queerowego dziedzictwa Warszawy i Polski.
Żył tutaj i zginął, właśnie tu.
***
5. Dowiedziałem się o nim po razy pierwszy w 2020 w kontekście prac platformy artystyczno-badawczej “Polskie EIDS” od Juliana Howsa, wspaniałego dragtywisty i nieprzecenionego brytyjskiego działacza na rzecz HIV i AIDS. Bardzo się cieszę, że w kontekście ćwierćwiecza, które mija od tragicznej śmierci Boba Mellorsa, dostałem możliwość wglądu w jego korespondencję i papiery. Jego słowa, humor i sposób bycia są z badawczej perspektywy równie inspirujące, jak tematy, geografie i zjawiska, z którymi splotła się jego biografia. Za rozmowę chciałbym podziękować Andrew Lumsdenowi, a za udostępnienie skanów Maxowi Marcowi.
6. W hołdzie Bobowi Mellorsowi odbywa się dzisiaj w Londynie z inicjatywy przyjaciół Boba, Gay Liberation Front oraz nowej, ponadnarodowej inicjatywy Make Poland Queer Again wydarzenie upamiętniające. https://fb.me/e/1ACItxjoh
7. Wraz z Pawłem Żukowskim zrobiliśmy spacer-pielgrzymkę przez Warszawę i miejsca związane z queerową historią, które Mellors mógł poznać: od Pałacu Kultury i Nauki, Placu Trzech Krzyży i nieistniejącego tam szaletu-Grzybka, przez Bar Piotruś na Nowym Świecie, wejście do Fantoma (klub otwarty bodaj w 1994), Plac Zamkowy (tam odbywały się w latach 90. akcje związane z HIV/AIDS), po ostatni znany nam do tej pory adres Mellorsa.
Z Pawłem będziemy kontynuowali nasze dalsze śledztwo w Warszawie.
Dzięki, Paweł.
****
Tekst: Szymon Adamczak
Dokumentacja: Paweł Żukowski
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Absolwentka MISH na UAM, ukończyła latynoamerykanistykę w ramach programu Master Internacional en Estudios Latinoamericanos. 3 lata mieszkała w Ameryce Łacińskiej. Polka z urodzenia, Brazylijka z powołania. W OKO.press pisze o zdrowiu, migrantach i pograniczach więziennictwa (ośrodek w Gostyninie).
Komentarze