0:00
0:00

0:00

Pamiętacie, jak nasi poprzednicy mówili: budujmy nie politykę, tylko drogi i mosty. Nie było ani dróg, ani mostów

Spotkanie z mieszkańcami Świebodzina,15 września 2018

Sprawdziliśmy

Totalne kłamstwo

Natychmiast zareagował na Twitterze były szef Centrum Informacyjnego Rządu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów za czasów rządu PO-PSL

View post on Twitter

W kolejnym tweecie dodał:

View post on Twitter

Kłamstwo oburzyło polityków Platformy Obywatelskiej, bo Morawiecki - jedna z twarzy kampanii wyborczej PiS - mówił to w ramach wspierania kandydatów PiS do samorządu terytorialnego. Platforma pozwała premiera w trybie wyborczym do sądu, ale w środę sąd oddalił pozew z powodów proceduralnych.

Sąd uznał, że premier osobiście nie kandyduje w wyborach samorządowych i nie reprezentuje komitetu wyborczego PiS. Więc PO nie mogła go pozwać w specjalnym trybie wyborczym. A to oznacza, że sąd nie oceniał słów premiera ani nie analizował jego kłamstwa.

Morawiecki: To tylko retoryka wyborcza

Platforma Obywatelska ma jednak rację, że się oburza. Premier Morawiecki kłamie. Oskarżenia poprzednich rządów o rzekomą bezczynność mają przynieść taki sam skutek jak akcja „Polska w ruinie”, która w 2015 roku przed wyborami do parlamentu pomogła wygrać PiS wybory do parlamentu.

Zresztą sam Morawiecki podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy przyznał w rozmowie z dziennikarzami "Faktu", że to był tylko chwyt wyborczy:

"Oczywiście, że retoryka wyborcza karmi się różnymi prawami. (…) Polska nie była ani wtedy, ani wcześniej w ruinie, w ruinie była faktycznie w 1945 roku".

Ile zbudował I rząd PiS

Tymczasem fakty są na korzyść PO i na niekorzyść PiS. Bo gdy rząd PO-PSL przejmował rządy w 2007 roku zastał po pierwszym rządzie PiS (2005-2007) jedynie ambitną mapkę z narysowaną siecią dróg, pokrywającą cały kraj drogami autostradowymi i ekspresowymi. Nie było przetargów, przygotowanej dokumentacji, wykupionych gruntów.

To, co wówczas było gotowe w 2007 roku, to zaledwie:

  • fragmenty autostrady A2 (pod Poznaniem i w centralnej Polsce),
  • autostrady A4 (od niemieckiej granicy do Krakowa),
  • kawałek autostrady A1 pod Gdańskiem oraz krótkie odcinki dróg ekspresowych.

To był efekt pracy wszystkich poprzednich rządów. W sumie jesienią 2007 było w Polsce zaledwie 700 kilometrów autostrad i 300 kilometrów dróg ekspresowych.

Z danych Bankier.pl wynika, że

w latach 2006-2007, gdy rządził PiS, oddano do użytku ok. 150 km autostrad i ok. 100 kilometrów dróg ekspresowych.

Tusk bierze mapkę i ją realizuje

Ale w 2007 roku premier Donald Tusk nie wyrzucił ambitnej mapki. Pierwsze co zrobił, to uprościł procedury przygotowania takich inwestycji oraz wykupu gruntów (wywłaszczenia) tak, by nie blokowały one latami budowy.

Potem rząd PO-PSL zaczął ogłaszać przetargi, było ich na tyle dużo, że ceny budowy poszybowały w górę i dlatego ściągnięto do budowy chińskie firmy, by zbić ceny ofert głównie zagranicznych firm, które budują w Polsce drogi.

Eksperyment z chińskimi firmami – budowały autostradę A2 z Łodzi do Warszawy – zakończył się klapą, bo okazało się, że zaproponowały dumpingowe ceny. Liczyły, że po rozpoczęciu budowy podpiszą aneks zwiększający wartość kontraktów. Rząd PO-PSL nie poszedł na to i firmy zostały wyrzucone z placu budowy.

Mało kto dziś pamięta, ale to dzięki ministrom rządu PO-PSL odpowiedzialnym za infrastrukturę i drogi tj.

  • Cezaremu Grabarczykowi,
  • Sławomirowi Nowakowi
  • Elżbiecie Bieńkowskiej

kierowcy mogą jeździć po obecnych drogach ekspresowych i autostradach. Pomogły w tym mistrzostwa Euro 2012, bo rząd miał cel i datę (2012 roku), która mobilizowała do ciężkiej pracy, nastawionej na sukces.

Powstały lub są obecnie budowane autostrady i trasy ekspresowe:

- Autostrada A2 od zachodniej granicy do Warszawy – chodzi o odcinki z Łodzi do Warszawy i od granicy z Niemcami w okolice Poznania. Ten drugi odcinek wybudował koncesjonariusz, za rządu PiS blokowano jego budowę, bo tamten rząd podejrzliwie patrzył na prywatne partnerstwo.

- Autostrada A1 z Grudziądza do Łodzi oraz od granicy Czech do lotniska Pyrzowice. Za rządu PO zaczęto też budowę kolejnego fragmentu A1 ze Śląska do Częstochowy (w przyszłym roku ten odcinek ma być oddany do użytku).

- Autostrada A4 z Krakowa do granicy z Ukrainą. Dzięki jej wybudowaniu od granicy z Niemcami do granicy z Ukrainą przez południe Polski i duże miasta (Wrocław, aglomeracja Śląska, Kraków, Rzeszów) można całą trasę przejechać autostradą. Dziś jest to wizytówka Polski, Ukraińcy wjeżdżający nią do Polski są zachwyceni.

- Cała droga ekspresowa S8 z Wrocławia do Łodzi. Kolejne fragmenty tej trasy też wybudował lub zaczął budować rząd PO-PSL i teraz są już gotowe lub są kończone. Chodzi o trasę S8 z Piotrkowa Trybunalskiego do Warszawy i dalej do Białegostoku.

- Trasa S7 z Gdańska w kierunku Warszawy i z Warszawy do Krakowa (fragmenty).

- Trasa S5 z Wrocławia przez Poznań do Bydgoszczy (część fragmentów już jest, inne są w budowie).

- Trasa S3 z portów w Szczecinie i Świnoujściu na południe Polski i dalej do Czech (spora część tej drogi jest już gotowa).

- Trasa S6 ze Szczecina do Koszalina (jest w budowie).

Dzięki decyzjom rządu PO-PSL obecny rząd mógł wprowadzić robotników na plac budowy kolejnych dróg, bo przetargi były przygotowane, a wiele ogłoszonych. To drogi ekspresowe:

- S17 z Warszawy do Lublina.

- S19 z Lublina do Rzeszowa.

- S51 do Olsztyna.

Na konto rządu PO-PSL trzeba też zapisać trwające budowy fragmentów S3, S5, S6, S7, S8 i autostrady A1.

Obwodnice i mosty

Rząd PO-PSL rozruszał też budowy obwodnic dużych i małych miast. Za ich czasów powstały m.in.:

- Połowa obwodnicy Warszawy, przygotowano też budowę pozostałej jej części, rząd PiS musiał tylko rozstrzygnąć ogłoszone przetargi.

- Obwodnice Wrocławia, Poznania, Lublina, obwodnica Augustowa (omijająca dolinę Rospudy, przez którą chciał budować drogę pierwszy rząd PiS), czy obwodnice małych miast jak Gołdapi, Olecka, Kościerzyny, Jarocina, Wielunia i wielu innych miast.

Nieprawdą jest też, że rząd PO-PSL nie budował mostów. Dzięki decyzjom poprzedniego rządu powstały m.in. mosty:

- na Wiśle w Kwidzynie, nowe mosty w ciągach autostrad i dróg ekspresowych (np. w Krakowie, pod Grudziądzem)

- mosty samorządowe, które dostały dofinansowanie unijne, np. na Wiśle w Kamieniu, Połańcu i w Toruniu oraz tunel pod Wisłą w Gdańsku.

- most na Odrze w Brzegu Dolnym.

Dzięki tym inwestycjom i pracy poprzedniego rządu sieć dróg krajowych i autostrad zaczyna przypominać sieć połączonych ze sobą tras.

Dziś drogą szybkiego ruchu można przejechać cały czas ze Szczecina do Warszawy, z Wrocławia do Warszawy, z Gdańska do Łodzi i Warszawy, czy całą południową Polskę.

PiS - dzięki wielkiemu dorobkowi rządu PO-PSL - zastał nie tylko wiele ogłoszonych przetargów, ale zaawansowane przygotowania kolejnych inwestycji, dzięki czemu mógł ogłosić kolejne przetargi.

Drogi, które teraz otwierają politycy PiS i premier Mateusz Morawiecki, to jedynie efekt wykańczania trwających wiele lat procesów inwestycyjnych. Szacuje się, że sama budowa zajmuje 1/3 czasu potrzebnego na inwestycję, pozostałe 2/3 zajmuje przygotowanie dokumentów, zezwoleń i przetargi.

Dróg po poprzednim rządzie byłoby jeszcze więcej, gdyby nie kryzys z 2009 roku. Wtedy program budowy dróg przyhamował, ze względu na oszczędności w budżecie, ale potem go odmrożono.

PiS szuka pieniędzy na Via Carpatia

Co zrobił w sprawie budowy dróg ekspresowych i autostrad rząd PiS? Na szczęście nie wyrzucił do kosza tego, co przygotowała poprzednia ekipa. Rząd Szydło, a teraz Morawieckiego, zastał wiele ogłoszonych przetargów na różnym etapie. Stracił jednak wiele miesięcy wstrzymując się z ich rozstrzyganiem. Zwlekał, bo partia Kaczyńskiego szukała pieniędzy na swój sztandarowy projekt drogowy.

To Via Carpatia, która ma połączyć południe Europy przez Słowację, Polskę z Kłajpedą na wybrzeżu Morza Bałtyckiego na Litwie. W Polsce to będzie droga ekspresowa S19 przez Rzeszów i Białystok. W budowie jest na razie tylko fragment z Rzeszowa do Lublina (za czasów PO-PSL ogłoszono przetargi, za rządu PiS dopiero są rozstrzygane). Pozostałe odcinki są jeszcze w przygotowaniu.

To na Via Carpatię PiS poprzesuwał środki kosztem innych regionów Polski: wycięto budowę trasy S6 z Koszalina do Gdańska. Spekulowano też przy okazji, że to kara dla prezydenta Słupska Roberta Biedronia za krytykę rządu PiS.

Opóźniono też w czasie realizację odcinków innych tras np. zachodnią obwodnicę Łodzi (S14). A inne regiony, dziś mocno wykluczone transportowo, muszą czekać na swoją kolej. To Pomorze Zachodnie i Środkowe (poza okolicami Szczecina, za którymi skutecznie lobbuje jeden z liderów PiS i minister MSWiA Joachim Brudziński) oraz Warmia i Mazury.

Bo dla PiS priorytetem jest budowa dróg na wschodzie Polski, gdzie ma swój elektorat - na Podkarpaciu i na Podlasiu. Ten region też jest dziś mocno wykluczony transportowo.

Poza Via Carpatią obecny rząd chce na Wschodzie

  • dociągnąć autostradę A2 z Warszawy do granicy z Białorusią (plan jest sensowny, bo A2 jest fragmentem ważnej trasy o znaczeniu europejskim)
  • oraz połączyć Ukrainę przez dwie nowe drogi ekspresowe z Polską. Ten plan też jest sensowny. Polska chce być krajem tranzytowym dla Ukrainy na Zachód. Podobny plan mają Węgry, wygra ten kto pierwszy wybuduje dobre drogi.

Via Baltica drugim priorytetem

Na konto PiS pójdzie też budowa innej tranzytowej trasy Via Baltica z Warszawy na Litwę. Rząd PiS ogłosił przetargi na nią, ale budowę tej trasy planował już rząd PO-PSL, bo na tę inwestycję naciskała Komisja Europejska (droga ma połączyć stare kraje Unii z Litwą, Łotwą i Estonią).

Sukcesem PiS będzie też dokończenie autostrady A1. Chodzi o jej centralny fragment tzw. Gierkówkę - z Częstochowy do Łodzi (trwa wybór wykonawców). Rząd PO-PSL analizował czy budować tę trasę z budżetu państwa, czy za prywatne pieniądze. Nie zdążył podjąć decyzji.

Ponadto rząd PiS chce dokończyć budowę trasy szybkiego ruchu S7 z Warszawy do Krakowa (wraz z dokończeniem budowy obwodnicy tego miasta – trwa wyłanianie wykonawców), kontynuuje budowę „Zakopianki” (w środę podpisano umowę na kolejny odcinek) oraz chce dokończyć budowę drogi S3 ze Szczecina do Świnoujścia, wraz z budową tunelu do Świnoujścia.

Jednak szukanie przez PiS środków na Via Carpatię i odkładanie przez długie miesiące rozstrzygania przetargów ogłoszonych przez rząd PO-PSL zemściło się wyższymi cenami za budowę. Bo nagle na rynek trafiło wiele dróg do wybudowania. A w międzyczasie wzrosły koszty pracownicze (wyższa minimalna płaca i stawki godzinowe) oraz materiałów. Efekt jest taki, że w przypadku niektórych inwestycji zwycięskie firmy odstępują od podpisania umowy. To wydłuży inwestycje.

Obecnie – głównie dzięki pracy rządu Tuska – jest w Polsce 1638 kilometrów autostrad i 1833 kilometrów dróg ekspresowych. Dla przypomnienia, w 2007 roku, gdy upadł pierwszy rząd PiS było 700 km autostrad i 300 km dróg ekspresowych. To pokazuje ile pracy wykonał rząd PO-PSL.

Ile jest obecnie gotowych dróg, na ilu trwa budowa, a które są w przygotowaniu można zobaczyć na mapie Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.

Remonty dróg lokalnych

Premier Morawiecki obiecuje też 5 mld zł rocznie na dofinansowanie remontów dróg lokalnych. Ale to rząd PO- PSL, a dokładnie ówczesny minister spraw wewnętrznych Grzegorz Schetyna, uruchomił rządowe wsparcie dla dróg lokalnych. Chodzi o drogi gminne i powiatowe (drogi wojewódzkie do tej pory miały dofinansowanie unijne).

Schetyna stworzył program tzw. schetynówek. Co roku wydawano na to po kilkaset milionów złotych. Morawiecki kpi, że to mało, ale poprzedni rząd skupił się na budowaniu najważniejszych dróg, bez których Polska gospodarka nie mogła by się rozwijać. Dofinansowywał też remonty dróg wojewódzkich, ważnych dla regionów.

Więc pomysł dotyczący dróg lokalnych nie jest wcale nowy. PiS jedynie zamierza zwiększyć na to środki i ogłasza to nie przypadkowo teraz, tuż przed wyborami do samorządu.

Rząd PiS ogłosił też potrzebny plan budowy mostów, które mają spinać regiony i mniejsze miasta. Ale rząd PO-PSL mosty też budował.

Porzućcie drogę propagandy

Program budowy dróg w Polsce nie jest dobrym miejscem na uprawianie propagandy przez PiS. Bo drogi buduje się latami, dłużej niż jedna kadencja rządu. To praca zespołowa kolejnych rządów. Zawsze będzie tak, że jeden rząd przygotuje ich budowę, a drugi będzie przecinał wstęgi na ich otwarciu. Ale też będzie miał swój wkład w przygotowanie kolejnych dróg i tak dalej. To trochę jak sztafeta, w której biegacze przekazują sobie pałeczkę.

I o tym powinien pamiętać premier Morawiecki, bo jemu kolejny rząd też może zarzucić, że wybudował czegoś za mało, albo zapomniał o innych regionach np. Pomorzu oraz Warmii i Mazurach.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze