Wybory 4 czerwca 1989 przyniosły wielkie zwycięstwo opozycji. Wcale jednak nie było tak, że wszyscy Polacy poszli głosować przeciw komunistom. Apatia i zniechęcenie były powszechne, część została w domu, wielu poparło władzę. „Nastroje były fatalne" - mówi OKO.press historyk, prof. Andrzej Friszke
„To było wielkie zwycięstwo Polaków” — mówił o wyborach 4 czerwca 1989 prezydent Andrzej Duda w ich 30. rocznicę (w 2019 r.) „Bo chociaż wybory były tak ukształtowane, że do Sejmu nie były w pełni wolne, to jednak Polacy pokazali, że w sposób zdecydowany odrzucają komunizm i komunistów. (…) Odrzucili tamten ustrój i tamtą władzę, przedstawicieli Moskwy tutaj, w Warszawie. To był wielki tryumf”.
Nowa propozycja OKO.press na pierwszy dzień weekendu. W cyklu „Sobota prawdę ci powie” znajdziecie fact-checkingi (z OKO-wym fałszometrem) zarówno z polityki polskiej, jak ze świata, bo nie tylko u nas politycy i polityczki kłamią, kręcą, konfabulują. Cofniemy się też w przeszłość, bo kłamstwo towarzyszyło całym dziejom. Będziemy rozbrajać mity i popularne złudzenia krążące po sieci i ludzkich umysłach. I pisać o błędach poznawczych, które sprawiają, że jesteśmy bezbronni wobec kłamstw. Tylko czy naprawdę jesteśmy? Nad tym też się zastanowimy.
Podobne głosy pojawiały się już wkrótce po tych przełomowych wyborach. Np. w wydanej w 1991 roku książce „Droga do wolności” Lech Wałęsa - wówczas prezydent, a wcześniej niekwestionowany przywódca „Solidarności” i lider opozycji - wspominał: „Traktowaliśmy 4 czerwca jako dzień plebiscytu mającego bezdyskusyjnie wykazać brak oparcia władzy w społeczeństwie. (…) Wiele osób starszej daty szło głosować po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej, (…) byliśmy świadomi, że na naszych oczach rozgrywa się egzamin dla kilku pokoleń i że od następnego ranka Polska będzie już innym krajem”.
Czy jednak naprawdę Polacy jednoznacznie „odrzucili tamten ustrój i tamtą władzę”, jak powiedział prezydent Duda w 2019 roku?
"To było wielkie zwycięstwo Polaków. Pokazali, że w sposób zdecydowany odrzucają komunizm i komunistów. To był wielki tryumf."
Sam Lech Wałęsa — chociaż wygrał — miał wątpliwości już w 1991 roku.
„Frekwencja wyborcza okazała się niższa od spodziewanej i sięgnęła 62 proc. Oznaczało to, że miliony Polaków nie pokwapiły się jednak do głosowania. Dlaczego? Adam Michnik napisał nie bez racji, że był to wyraz braku zaufania do porozumień Okrągłego Stołu, a także niewiara w przyszłość i znak wciąż obecnego zniechęcenia” — napisał Wałęsa.
W istocie: spośród 17 mln Polek i Polaków uprawnionych do głosowania poszło do niego niecałe 2/3. Z tych zaś, którzy poszli do wyborów, znaczna część zagłosowała na przedstawicieli obozu władzy.
W kilkunastu województwach Polski północnej i północno - zachodniej na kandydatów obozu władzy (tych, którzy musieli rywalizować o miejsca z opozycją) oddano ponad 30 proc. głosów.
Padło także dużo głosów nieważnych — w Lesznie było ich nawet 24 proc.!
Przypomnijmy, że wybory 4 czerwca 1989 roku nie były w pełni wolne. Porozumienia Okrągłego Stołu zarezerwowały dla rządzących 2/3 mandatów w Sejmie (opozycja mogła ich zdobyć tylko 161). W pełni wolne były tylko wybory do Senatu, utworzonego wówczas (w PRL go nie było, parlament był jednoizbowy).
Opozycja zjednoczona w Komitecie Obywatelskim zdobyła wszystko, na co pozwalała jej ordynacja - z wyjątkiem jednego miejsca w Senacie, które objął przedsiębiorca Henryk Stokłosa.
Odniosła więc zwycięstwo, ale nie było ono tak kompletne i jednoznaczne, jak dziś może się wydawać. Tylko mniejsza część Polaków - znacząca mniejszość, ale mniejszość - pofatygowała się do urn, aby zagłosować przeciwko rządzącej PRL przez 45 lat dyktaturze, która doprowadziła kraj do permanentnego gospodarczego kryzysu.
Dlaczego?
„Mamy dobre badania socjologiczne, prowadzone przez socjologów związanych z opozycją” - mówi OKO.press prof. Andrzej Friszke, historyk.
„Generalnie pokazują one głęboki podział społeczny.
Ok. 30 proc. Polaków sympatyzowało z opozycją, ok. 30 proc. było jej przeciwnikami, pozostała część się wahała i była podatna na argumenty różnych stron.
Do tego dochodziły bardzo niskie wskaźniki optymizmu społecznego - powszechne przekonanie, że jest źle i będzie jeszcze gorzej. Zwolennicy »S« przeważali w dużych miastach i na zachodzie. Wschód i wieś były bardziej nieufne. Nastroje pogarszała tragiczna sytuacja gospodarcza, braki podstawowych artykułów, potworne zatrucie środowiska”.
We wrześniu 1989 r. nowy rząd Tadeusza Mazowieckiego otrzymał raport pod tytułem „Stan państwa” — przygotowany m.in. przez Centralny Urząd Planowania, GUS, Urząd Rady Ministrów, Ministerstwo Finansów i wiele innych instytucji.
Był to obraz kraju w kryzysie. Dochód narodowy w cenach stałych był niższy w 1988 r. niż dekadę wcześniej - w 1978 roku aż o 8,3 proc. w przeliczeniu na mieszkańca. Polska była więc biedniejsza niż u schyłku epoki gierkowskiej.
Większość Polaków i Polek - 12,3 mln na 17,8 mln pracujących - było zatrudnione w gospodarce uspołecznionej, której wydajność systematycznie spadała (była o 1/3 niższa niż w 1979 roku w przeliczeniu na 1000 zł majątku trwałego).
Kraj był faktycznym bankrutem. W pierwszym półroczu 1989 r. Polska miała zapłacić wierzycielom z Zachodu 3,2 mld dol. długów i odsetek. Zapłaciła tylko 800 mln, a niezapłacone odsetki zwiększyły dług o 1,2 mld dol. PRL nie eksportowała tyle na Zachód, aby mieć z czego spłacać zaciągnięte tam kredyty.
Od dekady inwestowano bardzo niewiele w transport i maszyny. Według raportu przeciętny stopień zużycia urządzeń i maszyn wyniósł 64 proc., a środków transportu - 58 proc. (taki odsetek kwalifikował się do wymiany).
PRL się także szybko dezindustrializował, chociaż fabryk nie zamykano. W latach 1983-1988 około jedna trzecia część maszyn wycofanych z powodu zużycia nie została odtworzona.
Polska produkowała też przede wszystkim wyroby mało zaawansowane technologicznie: oceniano, że te zaawansowane stanowią tylko 5,7 proc. całej produkcji przemysłu. Jakość tej produkcji była niska. W 1988 r. wg Państwowej Inspekcji Handlowej aż 34 proc. mebli i 25 proc. elektroniki nie spełniało norm jakości.
Inflacja rosła bardzo szybko: w 1988 roku wynosiła 61 proc. rocznie, a do lipca 1989 roku - aż 84 proc. Dolar na wolnym rynku kosztował w styczniu 1989 roku 2888 zł, a sierpniu - już 6116 zł.
Fatalny był stan środowiska naturalnego: pierwszą klasę czystości miało tylko 4,7 proc. długości rzek. Tylko 466 z 822 miast w ogóle miało jakiekolwiek oczyszczalnie ścieków.
Średnia oczekiwana długość życia spadała. Praktycznie każdy wskaźnik cywilizacyjny pokazywał ogromny dystans wobec Zachodu: np. w PRL studiowało 11 proc. młodych ludzi, podczas gdy na Zachodzie - 20-, 30 proc. „Niemal wszystkie dziedziny życia społeczno-gospodarczego znajdowały się w regresie” - pisze prof. Friszke.
Kampania wyborcza przed 4 czerwca była krótka - trwała zaledwie kilka tygodni - i nierówna. Opozycję popierał Kościół. W akcji wyborczej wzięło udział nawet 100 tys. osób - po stronie opozycji.
Władza miała jednak kontrolę nad mediami - radiem i telewizją - w których opozycji przyzwolono na dostęp tylko do bardzo ograniczonych „okienek”. Miała także kontrolę nad prasą, wydawaną niemal w całości przez państwowy koncern. Głównym pismem opozycji była wynegocjowana przy Okrągłym Stole „Gazeta Wyborcza”.
20 kwietnia poparcia opozycji udzielił papież Jan Paweł II; prosto z Rzymu liderzy opozycji przyjechali na zebranie Komitetu Obywatelskiego. 23 kwietnia zaakceptowali listę kandydatów do Sejmu i Senatu.
„By osądzić efekty rządów PZPR, wystarczyło zresztą wejść do pustych sklepów i dostrzec, jak szybko inflacja pomniejsza realną wartość portfeli” - pisał historyk prof. Jan Skórzyński.
„Nasze minusy: ponad czterdzieści lat sprawowania władzy, wszystkie garby dźwigamy na grzbietach” - przyznawał gen. Wojciech Jaruzelski, przywódca PZPR, na wewnętrznym spotkaniu 25 kwietnia.
Równocześnie jednak opozycja czuła się słaba - i głównie z tego powodu zdecydowała się honorować zawarte przy Okrągłym Stole porozumienia, gwarantujące rządzącym udział we władzy.
Drugim powodem był lęk przed interwencją zbrojną ZSRR (nieuzasadniony, ale tego wówczas nie wiedziano) albo przed wojskowym przewrotem. 4 czerwca 1989 roku doszło do masakry demokratycznej opozycji na placu Tiananmen w Pekinie - co w Polsce obserwowano z niepokojem.
Odpowiedzi na to pytanie można szukać w badaniach opinii publicznej prowadzonych wówczas przez rządowe ośrodki - CBOS i OBOP. Pokazywały one systematyczne pogarszanie się nastrojów społecznych. Na pytanie: „Czy miniony rok był dobry”, odpowiedziało „tak” w 1985 roku 39 proc., ale w 1987 - już tylko 22 proc. pytanych.
Badacze przestrzegali ekipę Jaruzelskiego, że PRL grozi niekontrolowany wybuch społeczny.
Na tej frustracji korzystała opozycja, ale mniej, niż się można spodziewać. Wg badania CBOS z lutego 1988 wskaźnik zaufania do opozycji wyniósł 21 proc.; nie ufało jej 39 proc. Polek i Polaków.
Służba Bezpieczeństwa oceniała, że zaangażowanie w działalność opozycyjną systematycznie spada. W 1985 roku SB skonfiskowała 1 mln 532 tys. egzemplarzy nielegalnych wydawnictw; w 1987 roku - tylko 510 tys.
Oceniano, że w nielegalnej poligrafii pracuje ok. 5 tys. osób, a wydawnictwa są czytane głównie w środowiskach inteligenckich i młodzieżowych (a więc wąskich).
„Z pewnością liczba osób angażujących się w działania uznawane za nielegalne nie przekraczała w opisywanym okresie 100 tys. osób” - pisał prof. Friszke.
„Generalnie to społeczeństwo nie ufa władzy, jak i opozycji” - mówił w 1987 roku w wywiadzie dla szwedzkiego dziennikarza Jacek Kuroń, doradca "Solidarności, jeden z najważniejszych dysydentów w PRL.
„Gospodarka była w kryzysie, w kryzysie był także system polityczny. Jego najważniejszym przejawem była aktywność Solidarności - nie tylko ta ukryta w formie ruchu podziemnego, ale także ta jawna, demonstrowana w kościołach. Widać było, że oporu społecznego, bez użycia skrajnie drastycznych środków, nie da się zniszczyć. Można go było tylko bardzo osłabić.
Równocześnie widać było, że w społeczeństwie nie ma gotowości do rewolucji. Jest apatia. I pragnienie spokoju”
- wspominał w 2019 roku prof. Janusz Reykowski, psycholog społeczny, w latach 80. wysoki rangą dygnitarz i uczestnik rozmów Okrągłego Stołu po stronie rządowej.
„Przy Okrągłym Stole obie strony miały słabą pozycję negocjacyjną” - wspominał prof. Janusz Grzelak, psycholog społeczny, uczestnik rozmów po stronie opozycyjnej.
To może być lekcja dla tych zwolenników i zwolenniczek opozycji przeciw PiS, którzy uważają, że Polacy masowo zagłosują przeciwko obecnie rządzącym. Trudno na to liczyć - nawet w 1989 roku, kiedy stawką było uwolnienie Polski od dyktatury, aktywnie poparła to mniejszość obywateli i obywatelek.
Korzystałem m.in. z artykułów i książek: Andrzej Friszke, Rok 1989: bilans zamknięcia — bilans otwarcia, „Więź” nr 3 z 2015 roku; Jan Skórzyński, Rewolucja Okrągłego Stołu, „Znak”, Kraków 2009; Andrzej Friszke, Janusz Grzelak, Mirosław Kofta, Wiktor Osiatyński, Janusz Reykowski, Psychologia Okrągłego Stołu, Smak Słowa, Sopot 2019
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze