Ponad 20 tys. nowych zakażeń (+25 proc. w stosunku do zeszłego tygodnia), 461 osób zmarło. Rząd sprawia wrażenie, jakby grał w komputerową grę symulującą zarządzanie kryzysowe i sprawdzał, jak daleko może zajść, bez zaciągania hamulca. Epidemia wciąż przyspiesza
Trend epidemii w Polsce wciąż jest wzrostowy. Dziś Ministerstwo Zdrowia podało, że w ciągu ostatniej doby mamy 20 870 nowych, potwierdzonych testem przypadków zachorowania na COVID-19.
Jesteśmy daleko od rekordu (35 tys. w piątek 26 marca), ale przypominamy: aby śledzić rozwój epidemii, najlepiej porównywać najnowszy wynik do tego sprzed tygodnia. Schematy testowania powodują, że zawsze w weekend mamy spadki, a najwyższe wyniki notujemy w środku tygodnia i przed weekendem.
Dziś mamy wzrost o 25 proc. w stosunku do wtorku tydzień temu. Tydzień temu ten wzrost w stosunku do poprzedniego wtorku wyniósł 16 proc. Czyli wciąż przyspieszamy. A skoro wynik jest wyższy niż tydzień temu, to wzrosła i średnia tygodniowa - obecnie wynosi już ponad 28 tys. przypadków dziennie i oczywiście jest rekordem w Polsce od początku pandemii.
W całej trudnej sytuacji dobrą wiadomością może być to, że nieco spada udział pozytywnych testów - dziś było ich 21,2 proc., a średnia z ostatniego tygodnia przekracza 30 proc. To znaczy, że szerzej testujemy.
Niestety - Ministerstwo poinformowało dziś o aż 461 osobach zmarłych z powodu COVID-19.
Z analizy zgonów nadmiarowych w zeszłym roku wiemy, że w najtrudniejszych momentach pandemii umierało z powodu zakażenia koronawirusem SARS-COV-2 nawet ponad dwa razy więcej osób niż podawano w oficjalnych statystykach. Pewną nadzieję daje fakt, że sporo osób w najbardziej narażonych na śmierć grupach wiekowych jest już zaszczepionych.
Na ostateczne liczby nadmiarowych zgonów jeszcze poczekamy. Niestety wciąż jesteśmy przed szczytem zachorowań, więc wciąż czeka nas dużo - z pewnością więcej niż dziś - śmierci z powodu panującej epidemii.
Szczególnie że liczba osób podłączonych do respiratorów dalej niebezpiecznie rośnie.
Dziś wzrosła o 69, do 3 054 osób. Tyle osób walczy w tym momencie o życie.
Niemal równo z krzywą liczby osób podłączonych do respiratorów rośnie krzywa hospitalizacji.
Dziś przybyło ponad tysiąc osób w polskich szpitalach. Końca tego trendu nie widać. Podobnie dynamicznie rośnie liczba miejsc w szpitalach. Ale to, że na papierze zajętych jest 77 proc. dostępnych łóżek, niekoniecznie jest bardzo dobrą informacją. To liczby zbiorowe z całego kraju - w wielu miejscach łóżek po prostu brakuje.
Dramatyczne zdjęcie takiej sytuacji opublikował na Twitterze aktywista Jan Śpiewak:
Co na to politycy PiS? Dalej wysyłają sprzeczne komunikaty. Z porannych wywiadów radiowych dowiedzieliśmy się od wiceministra edukacji Tomasza Rzymkowskiego, że bardzo chciałby, żeby dzieci jeszcze w tym roku szkolnym wróciły do szkół. Rzymkowski nie powiedział nam o planie na resztę roku szkolnego, bo z jego słów wynikało, że go nie ma. Decyzje podejmuje się co dwa tygodnie, a czasem też co tydzień.
Rząd najwyraźniej nie ma też zamiaru wprowadzić zakazu poruszania się na święta, ale jednocześnie na każde pytanie o tę ewentualność politycy PiS odpowiadają w stylu: niczego nie można wykluczyć, zobaczymy, będziemy reagować.
Jednocześnie bagatelizują sytuację. Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w programie Wirtualnej Polski "Tłit" został poproszony o komentarz do zdjęcia opublikowanego przez Jana Śpiewaka. Przyznał, że jest to dramatyczna sytuacja, ale jednostkowa. Według niego, oceniając sytuację epidemiczną, należy pozbyć się emocji i ocenić wszystko na chłodno. Chłodna ocena Radosława Fogla brzmi: sytuacja jest trudna, ale wszystko jest pod kontrolą.
Jesienią rząd miał plan, który mówił: po przekroczeniu progu 70 zakażeń na 100 tys. osób wprowadzamy "narodową kwarantannę". Nigdy nie dowiedzieliśmy się, co to znaczy, bo w międzyczasie ten próg przekroczyliśmy i nikt tego nie wprowadził.
Dziś nie mamy już nawet namiastki planu. Szpitale się zatykają, a rząd improwizuje, a główną motywacją jego działania jest odpowiadanie na doraźne emocje i konieczność zapewnienia Polakom możliwości wspólnego przeżywania świąt oraz wejścia do kościołów.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze