Kwarantanna skrócona do 7 dni, bezpłatne testy w aptekach, lepsza opieka nad chorującymi seniorami - tak rząd odpowiada na 5. falę. Przygotowuje się też do zwiększenia bazy łóżkowej nawet do 60 tys. - bo mamy za mało zaszczepionych, którzy chorują lżej.
Piątek 21 stycznia przyniósł kolejny spektakularny wzrost zakażeń. Ministerstwo zdrowia poinformowało o 36 665 nowych osobach z dodatnim wynikiem testów. To o 128 proc. więcej niż tydzień temu. Największe wzrosty miały miejsce w województwach: śląskim (192 proc.), lubelskim (180 proc.) i podlaskim (161 proc.).
„Siodełko" między falami tej zimy jest umiejscowione znacznie wyżej niż w 2021 roku - startujemy niestety z wyższego poziomu, bo nakładają się na siebie spadająca fala delty i rosnąca dynamicznie fala omikrona. Stanowi on już co najmniej jedną czwartą obecnych zakażeń, a raczej o wiele więcej, bo próbki rejestrowane w międzynarodowej bazie wariantów wirusa GISAID czekają zwykle w kolejce na sekwencjonowanie.
://twitter.com/Bruegel_org/status/1484093350944858118?s=20
A tak to wygląda, jeśli porównamy cztery epidemiczne fale - żadna do tej pory nie pięła się do góry tak szybko jak obecna. Nic w tym dziwnego, skoro omikron jest bardziej zakaźny od delty.
Tymczasem hospitalizacje wciąż jeszcze spadają - w tej chwili leży w szpitalach jeszcze 13,6 tys. pacjentów w większości z 4. fali (nie mamy danych o dziennych przyjęciach do szpitala, tylko o zajętych łóżkach).
Pod respiratorami jest 1,2 tys. chorych.
Jeszcze później zmieni się trend, jeśli chodzi o zgony, których liczba obecnie na szczęście opada bardzo szybko (ten spadek i wzrost na przełomie roku to skutek świąt - ludzie umierają tak samo, ale w dni świąteczne nie wypisuje się aktów zgonu).
Wciąż stoimy przed wielką niewiadomą - ile będzie w 5. fali zajętych łóżek, czy system ochrony zdrowia to wytrzyma. Grupa MOCOS, która w poprzedniej prognozie wyliczyła, że w szczycie opieki szpitalnej będzie wymagać nawet 15 tys. pacjentów dziennie, w kolejnej jest bardziej optymistyczna. Szczyt zakażeń ma przypaść w pierwszej dekadzie lutego, a ich wykrywalność ma być pomiędzy 76 tys. a 120 tys. dziennie. W szczycie hospitalizacji może być zajętych między 23, a 34 tys. łóżek. To mniej więcej górna granica możliwości systemu.
Na razie jednak w punktach wymazowych znów ustawiają się kolejki, a kolejne szkoły przechodzą na nauczanie hybrydowe lub zdalne - według danych MEiN prowadzi je jedna czwarta placówek z 11 województw (w pięciu pozostałych są ferie). Na kwarantannie jest już 619 tys. osób - w ciągu tygodnia ich liczba się potroiła.
Na piątkowej konferencji prasowej premier i minister zdrowia ogłosili, co zamierzają robić w związku z rosnącą falą omikrona.
Ten ostatni punkt wydaje się nie do zrealizowania - chorych 60+ może być za dużo na możliwości podstawowej opieki zdrowotnej.
Strategie walki z pandemią w Europie w jej późnej fazie zaczynają się coraz bardziej różnić. Wiosną 2020 roku właściwie tylko Szwecja (i częściowo Holandia) wyłamały się z powszechnych lockdownów. Teraz jednak państwa są przygotowane, jeśli chodzi o bazę łóżkową i respiratorową oraz mają do dyspozycji potężne narzędzie - szczepienia.
Najbardziej zdecydowane kroki podjęła Austria. Izba niższa tamtejszego parlamentu uchwaliła 20 stycznia zapowiadany obowiązek szczepień przeciw COVID-19. Osoba uchylająca się od niego zapłaci grzywnę nawet 3,6 euro.
Z kolei Francja zapowiada poluzowanie części covidowych ograniczeń, mimo że covidowa fala jeszcze nie zaczęła opadać - minister zdrowia Olivier Veran stwierdził, że paszporty covidowe zadziałały i sytuacja w szpitalach jest dobra. Od lutego nie będzie więc rekomendacji do częściowej pracy z domu, w połowie miesiąca zostaną otwarte nocne kluby. Paszporty jednak zostaną - będą uprawniały do wejścia do kin, teatrów, sal sportowych, pociągów itp.
Prezydent Emmanuel Macron już w sierpniu 2021 jako pierwszy lider w UE zapowiedział, że certyfikaty covidowe będą konieczne. I teraz mamy badanie niezależnego think tanku Bruegel, którego autorzy sprawdzili, czy przyczyniły się one zwiększenia szczepień. Okazuje się, że wprowadzenie zielonych paszportów spowodowało wzrost liczby osób szczepionych przeciw koronawirusowi we Francji o 13 proc., w Niemczech o 6.2 proc. i 9,7 proc. we Włoszech.
A porównanie sytuacji Francji w omikronowej fali i Polski u jej początku wygląda tak:
Francja przeszła falę delty wcześniej niż my - w lecie. Odsetek potrzebujących pomocy szpitalnej był wielokrotnie niższy niż w naszym kraju. A jeśli chodzi o poziom zaszczepienia, to we Francji zaszczepione jest 75 proc. populacji, a prawie połowa wzięła dawkę przypominającą, która znacznie zmniejsza ryzyko ciężkiego przebiegu choroby. W Polsce to odpowiednio 56 i 23 proc. Nad Sekwaną szczepionkę przyjęło 91 proc. osób powyżej 60. roku życia, u nas - 76 proc.
Zniesienie praktycznie wszystkich restrykcji zapowiedział wcześniej premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. Wyspy Brytyjskie przeszły przez falę omikrona jako pierwsze w Europie. Mają wysoki poziom seroprewalencji - czyli obecności przeciwciał anty SARS-CoV-2, który jeszcze przed omikronem, po fali delty sięgał prawie 100 proc. populacji. To rezultat zakażeń, ale przede wszystkim szczepień (71,4 proc. w pełni zaszczepionych). Szpitale dały sobie więc radę i z tą falą.
Zapewne jednak jednej trzeciej dorosłych mieszkanek i mieszkańców Polski, którzy nie chcą szczepić siebie i swoich dzieci nie przekona przykład francuski czy brytyjski, ani to, że amerykańscy badacze po analizie 12 badań klinicznych stwierdzili, że 3/4 efektów ubocznych szczepionek przeciw koronawirusowi to nocebo - reakcja wywołana przez negatywne nastawienie lub strach pacjenta.
Obowiązek szczepień w Polsce postuluje Lewica, a 20 stycznia zaapelowała o takie rozwiązanie także Rada Dialogu Społecznego, zrzeszająca związki zawodowe i organizacje pracodawców. Jego wprowadzenie jest jednak mało realne - takie rozwiązanie nie ma poparcia w Zjednoczonej Prawicy.
Tymczasem produkujący lek przeciw COVID-19 - molnupiravir - koncern farmaceutyczny Merck podpisał pod auspicjami ONZ 20 stycznia porozumienie z 27 producentami z biedniejszych krajów, m.in. Bangladeszu, Indonezji i Wietnamu. Będą oni mogli produkować tanią wersję tego preparatu. W badaniach klinicznych molnupiravir zmniejszał ryzyko hospitalizacji o jedną trzecią.
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Miłada Jędrysik – dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój".
Komentarze