0:000:00

0:00

Czy na podstawie ostatnich danych GUS na temat aktywności zawodowej kobiet w wieku 25-34 lat możemy być pewni, że 500 plus jest przynajmniej do poważnej reformy? Co dzieje się z współczynnikiem zatrudnienia kobiet? - na te pytania w obszernej, ale bardzo przekonywającej analizie danych o aktywności zawodowej odpowiada Łukasz Komuda*.

Ocenia on, że kobiet, które zrezygnowały z pracy w związku z 500 plus na każde drugie i kolejne dziecko, czy zachęconych do odejścia tym, że obniżony dochód na głowę członka rodziny pozwoli uzyskać wsparcie także na pierwszego potomka, jest zapewne ok. 100 tys. (tekst powstał jeszcze przed opublikowaniem wyników badań Instytutu Badań Strukturalnych, z których wynika, że od lipca 2016 roku do końca czerwca 2017 roku z rynku pracy wycofało się ok. 103 tys. matek).

"Czy to cena, jaką można zapłacić za największy program transferu socjalnego po 1989 roku? To już pytanie do wyborców" - pisze Komuda.

Poniżej cała jego analiza.

500 plus kontra aktywność zawodowa kobiet

5 lutego 2018 roku Marcin Lipka, główny analityk portalu cinkciarz.pl, napisał komentarz do najnowszych danych GUS opublikowanych tydzień wcześniej w cokwartalnym opracowaniu Aktywność ekonomiczna ludności Polski.

Zatytułował go następująco: „Szokujące dane GUS. Niezbędna reforma 500 plus”. Portalom zajęło to trochę czasu, ale w końcu praktycznie wszystkie chwyciły haczyk (m.in. gazeta.pl, money.pl, Business Insider Poland) – i albo cytując Lipkę, albo też starając się samodzielnie podejść do tematu, który brzmi bardzo alarmująco.

Otóż w III kwartale ubiegłego roku (to najnowsze dostępne dane) współczynnik aktywności zawodowej kobiet w wieku 25-34 lat był najniższy od początku 2003 roku.

Dodatkowo, gdy zajrzeć do danych Eurostatu, który posługuje się nieco odmienną metodyką badania – to się okaże, że bierność zawodowa kobiet w tej grupie wiekowej była w Polsce najwyższa od co najmniej 19 lat.

Za ten stan rzeczy zarówno Lipka, jak i większość pozostałych komentatorów obwinia program „Rodzina 500 plus”, który ma być głównym czynnikiem dezaktywizującym kobiety.

Czy taka zmiana jednego czy dwóch wskaźników faktycznie wystarcza, by apelować o reformę lub skasowanie programu?

Żeby na to pytanie odpowiedzieć, konieczne jest zrozumienie jak wylicza się oraz interpretuje wspomniany wskaźnik, jak zmieniała się jego wartość w czasie i jakie było towarzyszące tym zmianom tło makroekonomiczne.

Inaczej pozostaje nam tylko naiwna wiara w to, że we wspomnianych publikacjach nie chodzi tylko o zwiększenie liczby odsłon treści reklamowych wyświetlanych przy okazji zainteresowanym czytelnikom.

Bezrobocie bezrobociu nierówne, czyli czym jest BAEL

Zacznijmy od początku, czyli od tego, że w ostatnim okresie polski rynek pracy charakteryzuje niskie bezrobocie. Stopa bezrobocia rejestrowanego w lutym 2018 roku wynosiła 6,8 proc. i taka sama była w końcu III kw. 2017 roku, z którego pochodzą niepokojące informacje o aktywności zawodowej młodych kobiet.

Wskaźniki aktywności i bierności ekonomicznej (czy zawodowej) są jednak statystykami, które wylicza się w ramach Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL). To kluczowe badanie dla ekspertów rynku pracy jest realizowane od 26 lat – wliczając w to ponad półroczną przerwę na dopasowanie cyklu badania do rytmu kwartalnego. Ankiety wypełniane co kwartał w 54,7 tys. wylosowanych gospodarstw domowych zostają poddane stosownym przeliczeniom z uwzględnieniem danych z ostatniego spisu powszechnego – tak, by pokazać nam jak najdoskonalszy obraz rzeczywistości w całym kraju.

Ze względu na formułę badania zyskujemy obraz bliższy realiom niż analizy opierające się o dane ZUS czy urzędów pracy. Badanie skupia się bowiem na faktycznym umiejscowieniu osoby na rynku pracy, a nie na tym, czy ma np. sformalizowany stosunek pracy albo czy zarejestrowana jest w urzędzie pracy.

Z tego powodu niektóre pojęcia w BAEL różnią się od tych, jakie występują w innych oficjalnych źródłach. Dla przykładu: w BAEL bezrobotną jest osoba w wieku od 15 do 74 lat, która w okresie badanego tygodnia nie była osobą pracującą, aktywnie poszukiwała pracy oraz była gotowa podjąć pracę w tygodniu badania i następnym.

Nie ma więc mowy o rejestracji w Powiatowym Urzędzie Pracy (PUP), nieletni i emeryt może być bezrobotnym (choć PUP nie będzie z takimi osobami rozmawiał), a praca na czarno wyklucza z grona bezrobotnych (choć formalnie mogą pozostawać zarejestrowani w PUP).

Posługując się metodyką BAEL stopa bezrobocia w III kw. ubiegłego roku wynosiła

  • dla ogółu polskiej populacji 4,7 proc.,
  • w przypadku samych kobiet – 4,9 proc,
  • a w grupie kobiet w wieku 25-34 lata – 5,6 proc.

W każdym z wymienionych przypadków mówimy tu więc o jeszcze niższych wartościach niż te, o których najczęściej mówi telewizja, radio czy prasa (stopa bezrobocia rejestrowanego).

BAEL, jak wiele innych ważnych i prowadzonych od lat badań, ewoluuje. Niewielkie i mało znaczące korekty zdarzają się niemal co roku, a większe zmiany – nawet kilka razy w dekadzie.

Oprócz wspomnianego już uzgodnienia cyklu badania z rytmem kwartałów (w 1999 roku), w 2010 roku podwojona została próba badawcza – co zwiększyło istotnie precyzję kalkulowanych wielkości. A dane z lat 2010-2012 podawane są w dwóch wersjach – „pierwotnej” i skorygowanej z uwzględnieniem najnowszego spisu powszechnego z 2011 roku.

Kolejne spisy stanowią podstawę dla stosownych obliczeń – dowiadujemy się bowiem ile faktycznie mamy np. kobiet w wieku 25-34 lata.W rezultacie: im dłuższy okres analizujemy, tym ostrożniejsi musimy być z wyciąganiem wniosków. Zmiany metodologiczne mogły bowiem odcisnąć piętno na interesujących nas wartościach.

To nie koniec problemów z metodyką. Sam proces przeliczania zgromadzonych danych na rozkład całej populacji wiąże się z ryzykiem błędu – tym większego, im mniejsza jest liczba ankiet dla danej grupy osób w stosunku do liczebności tej grupy.

Populacja kobiet w wieku 25-34 lat Polsce wynosi ok. 2,6 mln, zaś w badanych gospodarstwach domowych jest orientacyjnie ok. 10 tys. takich kobiet.

Z pomocą przychodzi nam statystyka. Wiedząc, jaki jest realny rozkład analizowanych wartości, możemy wyliczyć, że w III kw. 2017 roku współczynnik aktywności zawodowej wspomnianej grupy z prawdopodobieństwem 95 proc. mieścił się pomiędzy 72,6 proc. a 75,8 proc.

Inaczej mówiąc, nie byłoby niczym nadzwyczajnym, gdyby faktyczna wartość tego wskaźnika była o 1,6 punktu procentowego wyższa lub niższa od oszacowanej wartości 74,2 proc. Przedziały ufności będą występować dla każdego kwartału, a ich wartość będzie ulegać wahaniom. Dlatego przy stawianiu hipotezy im więcej mamy potwierdzających ją danych, tym lepiej.

Pojedyncze nietypowe wskazania mogą być mało prawdopodobną anomalią. Albo zwyczajnym ludzkim błędem.

Inercja polityki społecznej

Nie najgorsza koniunktura gospodarcza i niskie bezrobocie powinny sprzyjać stabilności lub nawet wzrostowi aktywności zawodowej. Spadek może więc sugerować, że stało się coś szczególnego.

W ostatnim okresie na nasz rynek pracy dotknęły dwie wielkie zmiany: powrót do niższego wieku emerytalnego (60 lat dla kobiet, 65 – dla mężczyzn) oraz wprowadzenie zasiłku 500 plus.

Śladów tego pierwszego posunięcia będziemy mogli szukać dopiero w kolejnej edycji BAEL – zmiana weszła w życie 1 października 2017 roku, czyli w IV kwartale. Natomiast program 500 plus ruszył 1 kwietnia 2016 roku, czyli w II kw. 2016 roku - pięć kwartałów przed III kw. 2017 roku, z którego dane analizujemy.

Wpływ decyzji politycznych na wskaźniki ekonomiczne zauważalny jest zwykle z opóźnieniem. Od momentu zdobycia przez rodziców niezbędnych informacji o 500 plus, wypełnienia stosownych formularzy, doczekania się pierwszych przelewów, upewnienia się, że instrument ten nie zniknie chwilę po wprowadzeniu, a przede wszystkim – od chwili, gdy pierwsze kobiety zaczęły kalkulować, czy ich praca ma ekonomiczny i praktyczny sens w sytuacji, gdy rodzina otrzymuje dodatkowe środki finansowe – musiało upłynąć trochę czasu.

Nie zawsze też rezygnacja z pracy może nastąpić z dnia na dzień.

Zdaniem wielu specjalistów, od wprowadzenia 500 plus do tak wyraźnego efektu we wskaźnikach rynku pracy trzeba było poczekać nawet 1,5 roku, ale zmiana jest niebagatelna. W III kw. 2017 roku współczynnik aktywności zawodowej kobiet w wieku 25-34 lata spadł o 2,2 pkt. proc. względem II kwartału – osiągając wartość 74,2 proc, czyli najniższą od początku 2003 roku.

Czym jest ten wskaźnik? To jedna z najważniejszych statystyk dla ludzi zajmujących się analizowaniem rynku pracy. Pojawia się już na pierwszej tablicy przeglądowej w publikacji „Aktywność ekonomiczna ludności Polski”. Jest pierwszym współczynnikiem (nie liczbą bezwzględną, taką jak np. liczba bezrobotnych) na stronie podsumowania badania, zawierającej najważniejsze dane. Wylicza się go przez proste dzielenie: dla wspomnianej edycji do liczby pracujących kobiet w wieku 25-34 lata (1 817 tys.) dodano liczbę bezrobotnych z tej kategorii (108 tys.) i podzielono przez całą jej liczebność (2 594 tys.).

Uzyskana w ten sposób wartość była niższa od tej wyliczonej kwartał wcześniej o 2,2 pkt. proc. A roczny spadek, czyli liczony w relacji do III kw. 2016 roku, wynosił 2,4 pkt. proc., co było wartością rekordową. Czy jednak mamy dość powodów, by bić na alarm?

Jeden kwartał to za mało!

Pikowanie aktywności zawodowej w dół w trzecim kwartale to nic nadzwyczajnego – to samo stało się rok i dwa lata wcześniej. A spadek wskaźnika w okresie lipiec-wrzesień 2015 trudno chyba przypisywać 500 plus, skoro wybory parlamentarne miały miejsce 25 października, a program ruszył 1 kwietnia 1016.

Jeśli zaś chodzi o skalę spadku współczynnika, to wcześniej mieliśmy do czynienia z bardziej spektakularnymi spadkami (w relacji do poprzedniego kwartału): w I kw. 2008 roku o 3 pkt. proc., a w I kw. 2006 roku – o 2,8 pkt. proc.

I co ważne, trudno im przypisać jakąś jedną konkretną przyczynę. Rekordy najwyższego w historii bezrobocia były już wtedy szczęśliwie za nami. 15 lat temu stopa bezrobocia BAEL kobiet w wieku 25-34 lat przekraczała 20 proc. (w III kw. 2003 roku: 23,4 proc.!), jednak od III kw. 2005 roku spadła poniżej tego pułapu i leciała w dół bez przerwy dwa kolejne lata, by dojść do wartości jednocyfrowych.

Porównywanie kwartału do poprzedniego kwartału jest obciążone zjawiskiem sezonowości. W końcu m.in. prace polowe i budowlane zależą od pory roku i aury. Dlatego więcej uwagi należałoby zwrócić na to, jak dana wartość zmienia się w relacji do analogicznego okresu roku poprzedniego.

W przypadku dynamiki liczonej I kw. w 2017 roku do I kw. 2016 roku, II kw. 2017 roku do II kw. 2016 roku itd. (dynamiki rocznej), w najnowszych danych mamy do czynienia z rekordowym spadkiem – licząc od 2003 roku. Ciągle mówimy jednak o pojedynczym zdarzeniu. No chyba że mamy przed oczami wykres z roczną dynamiką interesującej nas wartości: wtedy łatwo zauważyć, że zdarzyło się ostatnio coś, co zasługuje na uwagę bardziej niż po prostu niska wartość wskaźnika.

Otóż w III kw. 2017 roku roczna dynamika była ujemna już 9. kwartał z rzędu, przy czym spadki były znaczące: tylko raz ich wartość była niższa niż 0,8 pkt. proc. Do tej pory wskaźnik ten wahał się w przedziale od 74,7 proc. do 79,2 proc., bez wyraźnego trendu. Najdłuższy okres spadku trwał zaś 5 kwartałów (II kw. 2006 – III kw. 2007). To pozwala wysnuć wniosek, że kreśli się przed naszymi oczami nowy trend: spadkowy. Ale tłumaczenie go wyłącznie zasiłkiem na dzieci to nadmierne uproszczenie, skoro rozpoczął się w III kw. 2015 roku. Poza tym nie da się przewiedzieć, czy wskaźnik będzie dalej spadał, czy wykreśli niebawem nową wartość, wokół której będzie ponownie to rósł, to spadał.

Aktywność wszystkich kobiet NIE SPADA!

Warto zwrócić uwagę na kilka dodatkowych wątpliwości, jakie powstają po przestudiowaniu załączonych wyżej wykresów. Zacznijmy od tego, że trend spadkowy dla wskaźnika aktywności zawodowej występuje jeszcze dla jednej grupy wiekowej (35-44 lata), przy czym jest wyraźnie łagodniejszy. Dla grupy od 15 do 24 lat widać stagnację – być może to, że pozycja zawodowa kobiet najmłodszych jest gorsza niż ich starszych koleżanek niwelowane jest przez fakt, że rzadko mają dzieci.

W pozostałych grupach widzimy wzrosty. I co ważne, nie widać, by wskaźnik liczony dla kobiet w wieku 15-74 lat drgnął na skutek 500 plus. Mało tego, aktywność zawodowa kobiet w wieku roboczym (18-59 lat) zdaje się kontynuować trend wzrostowy, który trwa już 9,5 roku. Dlatego publikacje, które oszczędzając czytelnikom szczegółów uprościły komunikat do „500 plus obniża aktywność ekonomiczną kobiet”, takie jak np. na portalu kobieta.pl, świadomie lub nieświadomie wprowadzają w błąd.

A ponieważ żyjemy w kulturze repostu, gdy każda chwytliwa informacja wędruje w różnych wcieleniach przez kolejne miesiące, zapewne już się od tego komunikatu nie uwolnimy.

Jeśli przyjmiemy, że cały spadek współczynnika aktywności zawodowej był efektem oddziaływania „Rodzina 500 plus”, to skutki te można oszacować na 96 tys. zdezaktywizowanych kobiet w wieku 25-34 lat (spadek wskaźnika aktywności zawodowej od II kw. 2016 do III kw. 2017: 3,7 pkt. proc.). Ta wielkość (ok. 100 tys. osób) może zacząć nas straszyć, gdy już odbiorcy mediów zapomną o analizie Instytutu Badań Strukturalnych (IBS), który oszacował, ze program zdezaktywizował 40-55 tys. kobiet.

Straszenie przestaje być jednak skuteczne, gdy zwrócimy uwagę, że przynajmniej na razie wygląda na to, że miejsce odchodzących z pracy kobiet w wieku 25-34 lata zajęły młodsze i starsze koleżanki. Forma żeńska została tu użyta nie tylko dlatego, że to zdają się nam mówić wykresy. Nie jest tajemnicą, kobiety rezygnujące z pracy ze względu na dodatkowe dochody z 500 proc. mają przeważnie najniższe wynagrodzenia. Takie miejsca pracy są często sfeminizowane – mężczyźni obsadzają lepiej płatne stanowiska.

W rezultacie mamy do czynienia z mechanizmem kulturowym, który już na poziomie skojarzeń przypisuje płeć zawodom np. maszynista pociągu, programista i mechanik to częściej mężczyzna, a pielęgniarka, logopedka i fryzjerka – kobieta. Ale to już temat na zupełnie inny tekst.

No wreszcie jakiś szok

Mamy więc pewne przesłanki do stwierdzenia, że w ostatnim czasie następuje niepokojący trend rosnącej bierności zawodowej kobiet w wieku 25-34 lat i w części możemy go wyjaśniać wprowadzeniem 500 plus. Z drugie strony, pośród ogółu kobiet czy też pań w wieku produkcyjnym nie da się dostrzec wyraźnego wpływu zasiłku na dzieci. To rodzi refleksję, że wszechobecność doniesień o wskaźniku aktywności zawodowej to raczej efekt pościgu za sensacją: „szok” brzmi lepiej niż „niepokojące, wymagające dalszych studiów dane”.

Program „Rodzina 500 plus” miał sprowadzić na nasz kraj wszystkie egipskie plagi: setki tysięcy leniwych rodaków (głównie kobiet) miało porzucić warsztaty pracy, by ruszyć na wakacje nad morze i rozdeptywać tam wydmy, rozrzucając wszędzie butelki po piwie i torby z Biedronki.

Budżet państwa miał trzasnąć w szwach. Czekać nas miało pogorszenie ratingów na rynkach międzynarodowych, finansowa zapaść, hiperinflacja, stagflacja i wszystkie inne groźne dla życia i zdrowia „flacje”. Jak na złość dla przeciwników aktywnej polityki społecznej państwa, do końca świata nad Wisłą nie doszło. A 500 plus wpisze się w rzeczywistość ekonomiczną Polaków na długo, bo próba jego usunięcia będzie obarczona wysokim kosztem politycznym.

Wprowadzenie zasiłku w okresie dobrej koniunktury sprawiło, że bardzo trudno znaleźć twarde dowody na szkodniczą działalność rządu. Dlatego, gdy wreszcie pojawiły się doniesienia, że prawdopodobnie coś złego dzieje się z aktywnością zawodową wybranej grupy kobiet, to nawet niełatwa do recepcji dla większości odbiorców informacja okazała się atrakcyjna dla wielu redakcji i środowisk. A jeśli rzeczywistość jest bardziej skomplikowana, to tym gorzej dla niej.

Największy problem polskiej gospodarki

Tymczasem współczynnik aktywności zawodowej w Polsce powinien pojawiać się w naszych debatach publicznych na temat polityki gospodarczej częściej niż kwestia bezrobocia. Pod tym względem odstajemy wyraźnie od średniej krajów UE.

Dla ogółu populacji różnica nie jest duża, ale dla kobiet wynosi już ok. 3 proc., a np. dla kobiet w wieku powyżej 55 lat: ok. 11 proc. A ta ostatnia różnica to właściwie powód do świętowania, bo od 2007 roku wskaźnik aktywności w przypadku pań w wieku 55-59 lat skoczył z ok. 25 proc. do ok. 60 proc., a w grupie wiekowej 60-74 lata: z 4,5 proc. do 8,8 proc.

Ilu z czytelników przekonanych do tego, że konieczna jest reforma 500 proc., gdyż program zagraża aktywności zawodowej kobiet, ma świadomość tej gigantycznej zmiany? I że ciągle mamy do zrobienia bardzo wiele – także w przypadku mężczyzn w wieku około emerytalnym?

Przecież wysoka bierność zawodowa to potężne obciążenie dla budżetu oraz rodzin, opiekujących się niepracującymi (z różnych powodów). A jednocześnie niższe podatki PIT, niższe wpływy do NFZ i do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To także koszty trudniejsze do wyceny, ale może nawet bardziej społecznie dotkliwe: gorsze samopoczucie i stan zdrowia milionów Polaków.

Rzecz jednak nie w tym, że nasi rodacy nie chcą pracować, ale w tym, że przez dużą część ostatniego ćwierćwiecza tej pracy brakowało, a jeśli była – to za przysłowiowe psie pieniądze, często w upokarzających warunkach i z pełnym wachlarzem patologii, jakie wyrosły na podatnym gruncie, na jaki składa się wysokie bezrobocie i fasadowe państwo, ignorujące łamanie prawa.

Wysoka bierność zawodowa to jedna z przyczyn, dla których mamy teraz niskie bezrobocie. Gdyby nie strategie przetrwania, które przyjęły miliony osób pozostawionych na poboczu naszego rozwoju gospodarczego lub zniechęconych do smutnej polskiej rzeczywistości (różne formy bierności lub emigracja), mielibyśmy teraz może trzy, cztery, a może nawet pięć milionów bezrobotnych więcej. A ponieważ ponowna aktywizacja nie jest prosta i często też nie jest zbyt tania, to łatwiej nam dziś otworzyć granice dla Ukraińców, którzy godzą się na pracę bez umowy o pracę. I którym można np. nie wypłacić ostatniej pensji, gdy musza wrócić do siebie i znowu załatwić sobie legalność przyjazdu do Polski. Bo co właściwie mogą w takiej sytuacji zrobić?

A wskaźnik zatrudnienia?

Na koniec warto zwrócić uwagę na jeszcze jedno niedopowiedzenie, jakie szukający sensacji autorzy piszący o dramatycznej skali dezaktywizacji zawodowej kobiet na skutek działania 500 plus. Przecież wskaźnik aktywności w liczniku ma sumę pracujących i bezrobotnych. A chyba bardziej dobitnie o sytuacji zawodowej może mówić wskaźnik zatrudnienia, który liczy się dzieląc samych pracujących przez ogół osób w danej kategorii. W III kw. 2017 roku ten wskaźnik dla kobiet ogółem wynosił 46,1 proc. I był to drugi najwyższy wynik od 2003 roku, przegrywając tylko z osiągnięciami II kw. 2017 roku.

To samo można było powiedzieć o współczynniku aktywności zawodowej dla kobiet w wieku produkcyjnym (18-59 lat) – dwa najwyższe wyniki w okresie podanym powyżej przypadają na II kw. 2017 roku (68,0 proc.) i III kw. 2017 roku (67,4 proc.). W przypadku pań w wieku 25-34 lata – pomijając ostatni wspomniany kwartał – widzimy trend rosnący, który trwa blisko trzy lata.

Dwa najwyższe wskazania odnotowano w II kw. 2016 roku (72,9 proc.) i ex aequo II kw. 2015 i 2017 roku (72,2 proc.). W III kw. 2017 roku było to już 70,0 proc., co oznacza spadek o 2,2 pkt. proc. Czy jednak trend zostanie przełamany? Tego nie wiemy. Ale co to za informacja na nagłówek?

Od chwili narodzin pomysłu „Rodziny 500 plus” było wiadomo, że pojawią się pewne koszty społeczne jego zastosowania. Partia rządząca dawała do zrozumienia, że skala dezaktywizacji zawodowej będzie znikoma czy wręcz żadna. Opozycja zapowiadała poważny kryzys.

Póki co wydaje się, że kalkulacje IBS były słuszne. Kobiet, które zrezygnowały z pracy zaspokojone dodatkowymi środkami finansowymi płynącymi na każde drugie i kolejne dziecko czy zachęconych do odejścia tym, że obniżony dochód na głowę członka rodziny pozwoli uzyskać wsparcie także na pierwszego potomka, jest zapewne ok. 50 tys., co stanowi ok. 0,7 proc. pracujących pań.

Czy to cena, jaką można zapłacić za największy program transferu socjalnego po 1989 roku? To już pytanie do wyborców.

Łukasz Komuda jest ekspertem rynku pracy i redaktorem portalu Rynekpracy.org

;

Udostępnij:

Łukasz Komuda

Łukasz Komuda (ur. 1975) – Absolwent Wydziału Nauk Ekonomicznych UW. W latach 2009-2012 zastępca redaktora naczelnego i p.o. redaktora naczelnego miesięcznika „Businessman.pl”. Ekspert rynku pracy i redaktor portalu Rynekpracy.org w Fundacji Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych. Zajmuje się także obszarami demografii, ekonomii społecznej i dyskryminacją na rynku pracy. Współpracuje m.in. z agencją zatrudnienia Randstad, Fundacją IDEA Rozwoju, Fundacją im. Róży Luksemburg, Fundacją Inicjatyw Strategicznych Instrat, Towarzystwem „Więź”, „Krytyką Polityczną” i OKO Press. Tłumacz z języka angielskiego – przełożył „Finanse po zawale. Od euforii finansowej do gospodarczego ładu” Paula Dembinskiego oraz „Kryzys ekonomiczny i kryzys wartości” Simony Beretty i Paula Dembinskiego. Współautor gry fabularnej „Idée Fixe” w części opisującej rzeczywistość polityczną i gospodarczą Polski i świata ok. 2045 roku.

Komentarze