0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Michał Łepecki / Agencja GazetaMichał Łepecki / Age...

Błędem było odejście od ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum i utworzenie gimnazjów, dokąd trafia młodzież w trudnym wieku i jest w nich anonimowa (…) Należy je wydłużyć lub zlikwidować (…) najlepszy byłby system cztery – cztery - cztery.
Raczej fałsz i błąd. Uprzedzenia wobec gimnazjum wywrócą system edukacji
wypowiedź na posiedzeniu Narodowej Rady Rozwoju,22 czerwca 2016
„Oko” sprawdza, czy rzeczywiście gimnazjum zaszkodziło polskiej edukacji i czy pomysły PiS, które sygnalizuje prezydent, są dostatecznie uzasadnione. Zadanie jest trudne, bo wypowiedzi prezydenta zawierają sprzeczność.

Podczas nadzwyczajnego posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju „Ku odnowie polskiej oświaty” prezydent Duda podkreślał 22 czerwca 2016, że wypowiada własne opinie: „Mam wrażenie, że w III RP dokonała się taka, jak to niektórzy nazywają, modernizacja imitacyjna polskiego systemu edukacji. Pewne reformy okazały się nietrafione. Takie jest moje osobiste przekonanie”.

Podobne sformułowania pojawiają się w programie wyborczym PiS: „Zgubną taktyką było powielanie rozwiązań z Europy Zachodniej i USA (…) Ten syndrom niewolniczej imitacji wyrządził oświacie wiele złego”.

Program PiS: „Wprowadzenie gimnazjów okazało się błędem. Koncepcja gimnazjów nie była przemyślana (…) Koniecznością jest wydłużenie liceum do lat czterech, a tym samym wygaszanie gimnazjów”.

Prezydent: „Błędem było odejście od ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum i utworzenie gimnazjów – szkół, do których, trafia młodzież w trudnym wieku i jest w nich anonimowa. To jest moje osobiste głębokie przekonanie. Ja uważam, że należy je albo wydłużyć, albo zlikwidować”.

I zakończył: „Najlepszym wyjściem jest stworzenie systemu: czteroletnia szkoła podstawowa, czteroletnie gimnazjum, czteroletnie liceum”.

Skąd ta sprzeczność? W wystąpieniu prezydenta pojawia się sprzeczność: z jednej strony gimnazjum jako nieudany eksperyment należy zlikwidować, a z drugiej – wydłużyć o rok. Ta sprzeczność nie jest jednak „wynalazkiem” Dudy.

Początkowo pomysł PiS był jasny, taki jak w programie wyborczym. Jak mówiła w expose 18 listopada 2015 premier Beata Szydło, „wrócimy do ośmioletniej szkoły podstawowej i czteroletniego liceum”. Likwidacja gimnnazjów napotkała jednak silny opór. Protestowali samorządowcy, którzy od lat inwestowali w gimnazja oraz związkowcy i nauczyciele, którzy obawiali się zwolnień. Nieoczekiwanie odezwał się także Kościół, który nie chce tracić swoich 200 gimnazjów.

Władze zaczęły się wycofywać się z zapowiedzi likwidacji gimnazjów, zmieniając wersje reformy. Ministra edukacji Anna Zalewska powiedziała już w lutym 2016 „Polska.The Times”, że „nie ma mowy o zamykaniu czegokolwiek. To wyssane z palca sugestie”. Podkreśliła jednak, że „na pewno należy powrócić do czteroletniego liceum. Ta zmiana determinuje wszystkie inne”.

Stąd pojawił się wariant trzy razy cztery: radykalne skrócenie podstawówki i wydłużenie gimnazjum i liceum.

Czy gimnazjum jest złą szkołą? W 1999 r. rząd Buzka wprowadził popularny w zachodnim świecie system trójstopniowy: 6 lat podstawówki + 3 lata gimnazjum + 3/4 lata liceum/technikum. Tym samym edukacja ogólnokształcąca wydłużyła się o rok (z ośmiu do dziewięciu lat).

W międzynarodowych badaniach PISA polskie 15-latki – już w gimnazjach – zanotowały w 2003 r. znaczący postęp w porównaniu z 15-latkami z 2000 r., które chodziły jeszcze do różnych szkół. Znacznie spadła liczba uczniów/uczennic, których wyniki są tak złe, że oznaczają kłopoty z dalszą nauką. Wprowadzenie gimnazjów wyrównało szanse edukacyjne.

W kolejnych badaniach PISA polskie 15-latki awansowały do czołówki edukacyjnej Europy, a nawet świata.

Według raportu Eurostatu polscy nauczyciele i nauczycielki gimnazjów wyróżniają się – także na europejskim tle – dobrym wykształceniem, chęcią uczenia się i młodszym wiekiem: 51 proc. nie ma jeszcze 40 lat.

Badania nie potwierdzają też, że w gimnazjach kumulują się kłopoty wychowawcze i dochodzi na nasilenia przemocy. W badaniach Instytutu Badań Edukacyjnych odnotowano najwięcej patologii w szkołach podstawowych.

„Oko” uznaje, że są zatem powody, by uznać wprowadzenie gimnazjów za reformę raczej udaną. Kontrargumentem są wyniki sondaży, które wskazują na trwałą niechęć Polaków/Polek do gimnazjów. Za ich likwidacją opowiada się od lat (np. SW Research) co najmniej połowa badanych.

Czy nowy system będzie lepszy? Tego nie sposób przesądzić. Można jedynie ocenić argumenty za jego wprowadzeniem i przewidywać konsekwencje.

Chaos? Zapowiedzi fundamentalnej zmiany struktury szkolnej, następnie odwoływane i modyfikowane, już wywołują niepokój wśród nauczycieli, zwłaszcza, że w podstawówkach trwa zamieszanie po podwyższeniu do siedmiu lat wieku szkolnego. Zmiany struktury wymagają długotrwałych przygotowań, m.in. opracowania nowej podstawy programowej, nowych podręczników. Według programu PiS miał się tym zająć Narodowy Instytut Wychowania, ale nie powstał.

Rozdzielanie sprzętu, podział budynków, przenoszenie nauczycieli – z których część utraci pracę – będzie szczególnie trudne tam, gdzie gimnazja są samodzielnymi szkołami (ok. 45 proc. wszystkich). Łatwiej będzie tam, gdzie dzielą budynek z podstawówką.

Szkoła podstawowa. Podstawówka ze szkoły prowadzącej w połowie nauczanie przedmiotowe (od IV do VI klasy) zamieni się w wydłużone do czterech lat nauczanie początkowe. W dawnym systemie dziecko kończyło taką eduakcję w wieku dziewięciu lat, teraz – 11 lat.

Organy prowadzące podstawówki będą miały trudności z utrzymaniem szkół, kiedy subwencja zmniejszy się o jedną trzecią. Może to przyspieszyć proces likwidacji szkół podstawowych, który i tak toczy się w związku z niżem demograficznym. Wiele samorządów może wręcz skorzystać z okazji, kosztem potrzeb dzieci.

Tak krytykowane gimnazjum zostaje wydłużone. Naukę w nim rozpoczynać będą dzieci już dwunastoletnie.

Czteroletnie liceum jest jedynym wyartykułowanym argumentem za nowym systemem. Ma pozwolić na bardziej systematyczne wychowanie partiotyczne i nauczanie, z zapewnieniem „odpowiedniej rangi literatury i historii, jedno i drugie w porządku chronologicznym”.

Wzrost nierówności. „Trzy razy cztery” oznacza skrócenie wspólnej dla wszystkich edukacji ogólnokształcącej z obecnych dziewięciu do ośmiu lat. Może to odwrócić efekt wyrównywania szans edukacyjnych, jaki był skutkiem wprowadzenia gimnazjów. „Oko” ocenia, że nowy system nie został dostatecznie przygotowany i uzasadniony. Nie usuwa problemów, także tych diagnozowanych przez reformatorów, tworzy nowe.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze