Ustawa o ochronie zwierząt ma już niemal 20 lat. Niestety nie działa zbyt dobrze. Za znęcanie się nad zwierzętami w Polsce dostaje się najczęściej “zawiasy”. O ile – co jest bardzo prawdopodobne - wcześniej sprawa nie zostanie umorzona
Tradycja humanitarnej ochrony zwierząt w naszym kraju zaczęła się z wejściem w życie Rozporządzenia Prezydenta Rzeczpospolitej z dnia 22 marca 1928 roku o ochronie zwierząt. Akt prawny wprowadził zakaz znęcania się nad zwierzętami określony jako „wszelkie w ogóle zadawanie zwierzętom cierpień bez odpowiednio ważnej i słusznej potrzeby”.
Ustawa o ochronie zwierząt w art. 1 ust. 1 stwierdza, że zwierzę „jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę”. Co ciekawe - akt prawny z 1997 roku odnosi się tylko do kręgowców.
Jest to jeden z największych problemów związanych z ustawą. Znęcanie się nad zwierzętami w akcie prawnym zostało zdefiniowane jako „zadawanie albo świadome dopuszczenie do zadawania bólu lub cierpień”.
Mówiąc językiem prawniczym znęcać można się tylko w zamiarze bezpośrednim. „Oznacza to na przykład, że osoba, która zagłodzi psa wyjeżdżając na wakacje nie może zostać skazana za znęcanie się nad zwierzęciem, ponieważ zadanie cierpienia nie było bezpośrednim zamiarem takiej osoby” - stwierdza Dawid Karaś, współautor raportu „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami”.
W latach 2012 – 2014, kiedy Fundacja Czarna Owca Pana Kota i Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt Ekostraż prowadziły badania nad przestrzeganiem praw zwierząt w Polsce, 83,5 proc. spośród osób, które stanęły przed sądami stanowili mężczyźni. W 8 proc. spraw pojawiał się więcej niż jeden sprawca.
Główną przyczyną odmowy wszczęcia (61 proc.) oraz umorzenia dochodzeń (41 proc.) było to, że dany czyn po prostu nie został popełniony. Zazwyczaj ma to związek z pomyłką osoby zgłaszającej. Problemem są jednak sprawy, w których zwierzę ucierpiało, a mimo tego sprawa została umorzona lub odmówiono wszczęcia postępowania. Wynika to z konstrukcji przepisów, gdzie „znęcanie się” musi być popełnione w tzw. zamiarze bezpośrednim. Oznacza to, że sprawca musiałby chcieć, aby zwierzę cierpiało, a nie tylko, spowodować cierpienie, które byłoby konsekwencją np. lekkomyślnych działań.
Kary bezwzględnego pozbawienia pozbawienia wolności za znęcanie się nad zwierzętami zdarzają się niezwykle rzadko. Jeśli już ktoś trafia za kratki to z powodu jednoczesnego skazania za inne przestępstwa. Zazwyczaj ma to związek ze znęcaniem się nad osobami najbliższymi. Przypadków bezwzględnego więzienia podczas prowadzonych w latach 2012 - 2014 badań było zaledwie 14 proc. 86 proc. kar pozbawienia wolności wobec przestępstw przeciwko zwierzętom wymierzono z warunkowym zawieszeniem.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze