Rzeka Barycz została zatruta na odcinku 60 km - mogły tam zginąć nawet wszystkie ryby. Minęło osiem dni, a wciąż nie znamy przyczyny. Ministerstwo środowiska jak na razie nie podjęło żadnych działań w tej sprawie
Dolina Baryczy to jedna z pereł polskiej przyrody. Na obszarze istniejącego tam parku krajobrazowego znajduje się pięć rezerwatów. W tym będące mekką zawodowych i amatorskich ornitologów Stawy Milickie, które w okresie lęgowym są domem wielu rzadkich gatunków ptaków.
1 lipca 2020 roku łowiący ryby w Baryczy wędkarze zauważyli, że woda w rzece ma czarny kolor i cuchnie rozkładającą się materią organiczną. To samo zaobserwował również pracownik Stawów Milickich, który patrolował brzeg rzeki. Natychmiast zdecydowano o zamknięciu wszystkich dopływów do rezerwatu, by dziwnie wyglądająca woda nie wlała się na ten cenny obszar.
Informacja o sytuacji została przekazana do dolnośląskiego Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska i Wód Polskich. Tego samego dnia pobrano jeszcze próbki wody. Wykluczono zagrożenie chemiczne, ale w pobranej do analizy wodzie niemal nie było tlenu. Jak się okazało,
zanieczyszczenie objęło 60-kilometrowy odcinek Baryczy - od Raczyc do Jazu Bolko (okolice Nowego Grodziska) w woj. dolnośląskim. Mogły tam zginąć nawet wszystkie ryby i inne zwierzęta wodne.
Władze apelują, by nie korzystać z rzeki, np. nie kajakować i nie wędkować. Według informacji podanych wczoraj (8 lipca) przez Wody Polskie, sytuacja powoli się poprawia.
"Można zauważyć zdecydowaną zmianę koloru wody, sukcesywne zwiększanie się przejrzystości w rzece. Zauważono również coraz więcej pływającego narybku, co oznacza poprawę natlenienia wody" - czytamy w komunikacie.
"Pierwsze wrażenie było prawidłowe. Charakterystyka odoru wskazywała na pochodzenie organiczne. Liczba bakterii charakterystycznych dla odchodów - E.coli i paciorkowców kałowych - znacznie przekracza normy. Pytanie czy to odchody ludzkie, czy zwierzęce. W każdym razie są one silnie toksyczne" - powiedział TVN24 Piotr Lech, burmistrz Milicza.
"Śnięcie ryb jest ogromne. Martwe będą liczone w tonach" - dodał.
Minęło już osiem dni, a wciąż nieznana jest przyczyna zatrucia rzeki. Media lokalne podają, że rozważa się trzy scenariusze przyczyn zanieczyszczenia rzeki:
Dolnośląski WIOŚ złożył już w tej sprawie doniesienie do prokuratury a burmistrz Milicza poinformował Policję.
Minister środowiska Michał Woś dotychczas nie zainteresował się tematem. Na stronie ministerstwa i mediach społecznościowych resortu znajdziemy za to informacje o tym, że w ostatnim czasie minister Woś odznaczył osoby za udział w gaszeniu pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym (6 lipca) i spotkał się z leśnikami, gdzie obiecywał, że „będzie bronił Lasy Państwowe przed manipulacją".
A w Poleskim Parku Narodowym w środę 8 lipca wziął udział w spotkaniu wyborczym Andrzeja Dudy.
Posłanki i posłowie Zielonych oraz Lewicy zaapelowali do organów administracji państwowej o pilną o interwencję.
„Sytuacja jest zatrważająca; wiem, że katastrofa ekologiczna nastąpiła na przełomie czerwca i lipca, natomiast instytucje państwowe nic nie robią. Zabrano samorządom możliwość zarządzania rzekami, m.in. Baryczą i te kompetencje trafiły do Wód Polskich, które od ponad tygodnia nie podjęły żadnych działań” - mówiła 8 lipca Małgorzata Tracz z Zielonych.
Stanowisko w sprawie zatrucia Baryczy wydała Koalicja Ratujmy Rzeki. "Z niepokojem obserwujemy sytuację na rzece Barycz, na której od tygodnia dochodzi do masowego ginięcia organizmów wodnych na ok. 60 km odcinku rzeki.
To już kolejna skażona w tym roku rzeka Polski. Fakt, że nadal nie ustalono źródła i sprawcy jest równie niepokojący" - czytamy.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze