0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

„600 miliardów złotych z europejskich pieniędzy już pracuje w Polsce. 9 czerwca zagłosuj za bezpieczną Polską w Europie. Zagłosuj na Koalicję Obywatelską” – czytamy w poście sponsorowanym na Facebooku przez Platformę Obywatelską. To oczywiście płatna reklama wyborcza.

Na grafice czytamy natomiast:

image

Zdanie nie mówi wprost, że UE daje nam 600 mld euro na ochronę granic. Ale trudno nie zauważyć tu takiej sugestii. Reklama PO wprowadza więc odbiorców w błąd. Bo to nieprawda, że UE daje nam 600 mld euro na ochronę granic.

600 mld również na inne obszary

Szczególnie, że nie jest to jedyna taka reklama. Mamy jeszcze cztery inne, identycznie skomponowane, gdzie mówi się o pieniądzach na:

  • Szpitale i ochronę zdrowia,
  • Rozwój OZE,
  • Rozwój polskiej szkoły,
  • Inwestycje lokalne.

Autorzy najprawdopodobniej wiedzieli więc, że nie chodzi o 600 mld na każdą z tych rzeczy. Ale jednocześnie sformułowanie jest niejasne. A odbiorca, który widzi tylko jedną taką reklamę – co z pewnością zdarza się często – może bardzo łatwo zostać wprowadzony w błąd.

Dodajmy jeszcze, że to nieprawda, że „600 mld zł już pracuje w Polsce”. To łączna kwota do wydania, ale na razie udało się uruchomić znacznie mniej.

KPO i fundusze spójności

O jakie 600 mld zł chodzi?

137 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy i funduszy spójności. To przysługujące Polsce środki z unijnego budżetu na lata 2021-2027. Mówimy o dwóch różnych źródłach. Fundusze spójności to część tradycyjnego budżetu UE dla krajów, które są na niższym poziomie rozwoju gospodarczego od średniej unijnej. KPO to część specjalnego funduszu Next GenerationEU, który jest przeznaczony na odbudowę unijnych gospodarek po kryzysie związanym z pandemią COVID-19.

Komisja Europejska zablokowała wypłaty tych środków Polsce za czasów PiS, jako sankcja za łamanie zasad praworządności, co było niezgodne z unijnymi traktatami.

Wysokość tych środków wynegocjował… rząd PiS w lipcu 2020 roku.

„Polska liczy się dziś w UE dużo bardziej niż jeszcze kilka lat temu. Nie mamy tylko głosu doradczego, ale głos decydujący lub współdecydujący” – mówił wówczas z dumą premier Mateusz Morawiecki.

Problem w tym, że następnie rząd PiS był tak uparty w forsowaniu swoich niepraworządnych zmian w wymiarze sprawiedliwości, że KE zdecydowała się nam te środki zablokować. Najpierw zablokowano środki z KPO (te do tego roku nie zostały uruchomione), później, w lutym 2023 roku – środki z funduszy spójności.

Przeczytaj także:

Spełniona obietnica KO

Koalicja Obywatelska w swoim programie jasno zapowiadała, że doprowadzi do odblokowania funduszy unijnych dla Polski oraz że za jej rządów Polska wróci do grupy decyzyjnej w instytucjach UE (78. punkt programu).

29 lutego, między innymi po rozmowach z nowym ministrem sprawiedliwości Adamem Bodnarem, KE ogłosiła:

„Komisja Europejska przyjęła dziś dwa akty prawne, które umożliwią Polsce dostęp do aż 137 miliardów euro z funduszy unijnych” – informowała KE w oficjalnym komunikacie. „Komisja stwierdza, że ​​Polska w zadowalający sposób osiągnęła dwa »super kamienie milowe«” – czytamy. Chodzi o wzmocnienie „niezależności polskiego sądownictwa poprzez reformę systemu dyscyplinarnego sędziów”.

Zasługą rządu jest więc to, że zgodnie z obietnicą wyborczą udało się te środki szybko odblokować. To w dużej mierze zasługa dobrych stosunków między obecną władzą a Komisją Europejską. I przekonaniem KE (z pewnością słusznym), że obecna władza chce zmiany wprowadzone przez PiS cofnąć.

Nie jest natomiast tak, że wysokość tych kwot zawdzięczamy w jakimkolwiek stopniu rządowi czy KO. Wysokość środków europejskich dla Polski to jeden z obszarów, w którym w polskiej polityce można mówić o kontynuacji, bez względu na to, kto akurat rządzi. Gdyby w 2020 roku rządziła KO, wynegocjowane kwoty z pewnością byłyby podobne – Polska jest bowiem jedną z największych gospodarek UE, jest też największą gospodarką z wynikami wciąż poniżej średniej unijnej. I z tego tytułu wciąż ze wspólnego budżetu należą nam się duże kwoty.

Na co w rzeczywistości mamy 600 mld zł?

Skoro więc, wbrew sugestii z grafiki KO, nie mamy 600 mld zł na obronę granic, na co przeznaczone będą te pieniądze?

Pieniądze z funduszy spójności na lata 2021–2027 mają zasilić w sumie osiem programów krajowych oraz 16 programów regionalnych. To między innymi:

  • 17,9 mld euro na odnawialne źródła energii i gospodarkę o obiegu zamkniętym.
  • 20 mld euro na dekarbonizację sektora transportu, m.in. inwestycje w kolej, czysty transport publiczny, bezemisyjne paliwa oraz rozwój transeuropejskich sieci transportowych.
  • 3,85 mld euro na Fundusz na rzecz Sprawiedliwej Transformacji, z którego finansowana miała być transformacja regionów najdotkliwiej odczuwających skutki przejścia na gospodarkę neutralną dla klimatu. Chodzi o województwo śląskie, wielkopolskie, dolnośląskie, łódzkie i małopolskie.
  • 12,9 mld euro na wsparcie zatrudnienia, tworzenie nowych żłobków i przedszkoli oraz integrację osób niepełnosprawnych i ze środowisk migracyjnych na rynku pracy.

A co z KPO?

W połowie kwietnia Polska otrzymała pierwszą transzę środków z KPO, wartą 27 mld zł. Rząd oznajmiał, że do końca czerwca zainwestuje z tych środków między innymi:

  • ponad 1,6 mld zł na program Czyste Powietrze;
  • 720 mln zł na dostęp do bardzo szybkiego internetu;
  • 570 mln zł na poprawę bezpieczeństwa ruchu kolejowego;
  • 250 mln zł na wsparcie małych i średnich przedsiębiorstw w rolnictwie – ponad;
  • 200 mln zł na nowe miejsca w żłobkach, żłobki i klubiki dziecięce;
  • 160 mln zł na kształcenie zawodowe, szkolnictwo wyższe oraz uczenie się przez całe życie;
  • 150 mln zł na vouchery na laptopy dla nauczycieli.

Na razie 4 mln dla straży granicznej

Jakaś część z tych środków będzie mogła w jakimś stopniu zostać przekazana na cele związane z ochroną granicy. Na stronie funduszy europejskich znaleźć możemy listę 100 największych beneficjentów środków z KPO. Zestawienie obejmuje obecnie nieco ponad 4 mld euro. Według tych danych największym beneficjentem jest na razie PKP, które otrzymało ponad 2 mld zł. Na liście znajduje się też „Komendant Główny Straży Granicznej” – na 81. miejscu. Kwota – nieco ponad 4 mln euro. To daleko od sugerowanych na grafice setek miliardów.

Kontekst takiej reklamy jest jasny – po wyborach Koalicja Obywatelska ostro zmieniła retorykę wobec granicy i dużo mówi o bezpieczeństwie, mało o humanitaryzmie. Chce przekonać wyborców, że w to bezpieczeństwo inwestuje (a także w zdrowie, szkoły itd.). Wyborcza reklama jest jednak bardzo myląca. Reklamy w portalu społecznościowym są takimi samymi materiałami wyborczymi jak plakaty czy billboardy, nawet jeśli są sprytnie umieszczone między filmikiem ze słodkim kotkiem i zdjęciami znajomego z egzotycznych wakacji. Warto więc zachować czujność.

;
Wyłączną odpowiedzialność za wszelkie treści wspierane przez Europejski Fundusz Mediów i Informacji (European Media and Information Fund, EMIF) ponoszą autorzy/autorki i nie muszą one odzwierciedlać stanowiska EMIF i partnerów funduszu, Fundacji Calouste Gulbenkian i Europejskiego Instytutu Uniwersyteckiego (European University Institute).

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze