0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof Hadrian / Agencja GazetaKrzysztof Hadrian / ...

28 czerwca 2019 na stronie archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej opublikowano "Katalog dobrych praktyk w relacjach duszpasterskich z dziećmi i młodzieżą", który ma służyć "prewencji nadużyć seksualnych i nieobyczajności względem dzieci i młodzieży". Dokument, choć, jak podkreśla Artur Sporniak w "Tygodniku Powszechnym", pojawia się zdecydowanie za późno, nie budzi kontrowersji: jest zestawem zasad, które mogą pomóc uchronić dzieci przed wykorzystaniem np. "Zabrania się zapraszania pojedynczo niepełnoletniego do mieszkania na plebanii. W przypadku spotkań większych grup o takim spotkaniu powinni być poinformowani rodzice lub opiekunowie".

Na końcu dokumentu znajdujemy jednak dziwny aneks - "Oświadczenie rodzica w sprawie tzw. edukacji seksualnej". Oświadczenie to rodzic może podpisać, zanieść dyrektorowi szkoły i tym samym zapobiec przekazywaniu "szkodliwych" treści dziecku podczas lekcji, wycieczek, projekcji filmów, warsztatów. Jeżeli spodziewaliście się, że szkodliwe treści to tylko ideologia gender i LGBT, nie doceniliście abp. Dzięgi. Otóż archidiecezja namawia rodziców by "uchronili" swoje dzieci przed wiedzą o:

  • dorastaniu i dojrzewaniu,
  • przeciwdziałaniu przemocy,
  • przeciwdziałaniu dyskryminacji i wykluczeniu,
  • równości, tolerancji, różnorodności,
  • profilaktyce ciąż wśród nieletnich i chorób przenoszonych drogą płciową (np. AIDS).

Dlaczego oświadczenie tej treści znajduje się przy dokumencie o pedofilii? W oświadczeniu znajdziemy stosowne wyjaśnienie: "Zachęcanie dzieci do rozmowy z dorosłymi o seksie, zachęcanie ich do inicjacji seksualnej, nakłanianie do wykonywania lub wykonywanie w ich obecności czynności seksualnych (np. na sztucznych organach płciowych), stanowi przygotowanie bądź sprawstwo przestępstw pedofilskich (art. 200-200b kk). Również jako przygotowanie do czynów pedofilskich można oceniać rozmowy o seksie z jednoczesnym podważaniem autorytetu rodziców".

Kuria zachęca, by sprawę traktować pryncypialnie. Rodzic powinien szkołę postraszyć:

"Oświadczam także, że o takich przypadkach lub próbach organizacji tego typu wydarzeń na terenie szkoły oraz wyjść pozaszkolnych zamierzam poinformować odpowiednie instytucje państwowe (Kuratorium Oświaty, Ministerstwo Edukacji Narodowej) oraz społeczne, zajmujące się tematyką pedofilii i deprawacji seksualnej dzieci (m.in. ogólnopolski komitet „Stop Pedofilii”) a w przypadku wypełnienia znamion czynów zabronionych, zawiadomię odpowiednie organy.

Dotyczy to również wydarzeń, w których moje dziecko nie weźmie udziału bezpośredniego.

Jeśli moje dziecko poniesie szkodę psychiczna biorąc udział w danym wydarzeniu albo pośrednio przez negatywny i deprawujący wpływ środowiska szkolnego, będę bronił jego dóbr osobistych na drodze postępowania cywilnego (art. 23 i 24 kc)".

Artur Sporniak pisze w "Tygodniku Powszechnym": "Jak autor/autorzy tego kuriozum wyobrażają sobie egzekwowanie – np. na lekcjach biologii – zakazu pojawiania się informacji na temat dojrzewania i dorastania? Czy szkoła naprawdę ma powstrzymać się przed przeciwdziałaniem dyskryminacji, wykluczeniu i przemocy? Strach dopisać do listy podejrzanych przedmiotów katechezę, która uczy (powinna uczyć) równości i tolerancji, bo przecież źródłem tych wartości jest Ewangelia".

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze