0:000:00

0:00

Po publikacji wigilijnego wywiadu z abp. Markiem Jędraszewskim w TV Republika rozgorzała dyskusja o tym, co tak właściwie metropolita krakowski chciał w nim powiedzieć.

Kontrowersja dotyczyła wątku rozmowy, w którym Jędraszewski został zapytany o postulaty „ekologistów”, w tym przede wszystkim Grety Thunberg, szesnastoletniej aktywistki ze Szwecji. Arcybiskup uznał je za niebezpieczne, ponieważ jego zdaniem są sprzeczne z biblijnym nauczaniem o człowieku jako ukoronowaniu dzieła stworzenia.

Gdy jednak prowadzący rozmowę Dorota Kania i Ryszard Gromadzki zasugerowali, że dyskusja o „grzechu ekologicznym”, zainicjowana przez papieża Franciszka „jest przejawem ulegania presji ekologicznej”, arcybiskup zaprzeczył. I podkreślił, że człowiek jest odpowiedzialny za ofiarowany mu świat.

Obie wypowiedzi wydają się trudne do pogodzenia, a jako że Jędraszewski nie mówi wprost, czym jest dla niego ekologizm i co konkretnie mu zarzuca, łatwo o nieporozumienia. Ponieważ abp Jędraszewski jest jedną z najważniejszych postaci w polskim Kościele, postanowiliśmy jednak wgłębić się w sens jego wypowiedzi, nawet ryzykując, że go nie odnajdziemy,

W 2019 roku Marek Jędraszewski po raz drugi został wybrany na wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, co oznacza, że jego poglądy popiera znaczna część polskich biskupów.

Choć to Franciszek w 2017 roku mianował go arcybiskupem krakowskim, są to poglądy idące pod prąd kierunkowi, który Kościołowi nadaje obecny papież.

W ostatnim roku metropolita krakowski zasłynął bowiem m.in. nazwaniem "tęczową zarazą" ruchów LGBT. Zwolnił też bez zapowiedzi pracownice biura prasowego kurii, a następnie tłumaczył, że pracę straciły tylko te niezamężne.

Po watykańskim synodzie poświęconym przestępstwom seksualnym w Kościele, podczas którego Franciszek zapowiedział „nieskazitelną stanowczość” wobec księży-pedofilów, Jędraszewski zasadę "zera tolerancji" wobec tych samych sprawców nazwał "nazistowską i bolszewicką".

Dwa stanowiska jednego arcybiskupa

Przez ostatnie dni aktywiści, dziennikarze i politycy dowodzili wrażliwości albo niewrażliwości arcybiskupa na zagrożenia dla środowiska, przerzucając się cytatami z obu części wywiadu.

Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy, wysłał Jędraszewskiego do diabła za „kwestionowanie konieczności dbania o naszą planetę”.

Łukasz Kohut, europoseł Wiosny, zarzucił metropolicie, że jego słowa są „ewidentnym zaprzeczeniem niepodważalnych faktów oraz nauki, w tym Papieża Franciszka”.

Z drugiej strony Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości, pochwalił arcybiskupa za mądre „odniesienie się do pewnego kontekstu natury filozoficznej”.

Za duchownym wstawiły się też ultrakatolickie portale Fronda.pl i Pch24.pl, przekonując, że krytycy zmanipulowali jego przekaz.

"Znów wylewa się fala agresji skierowanej przeciwko arcybiskupowi Jędraszewskiemu. Za to, że zauważył, iż trendy ekologistyczne to coś zupełnie innego niż ekologia (nauka) i coś innego nawet niż słuszna, rozsądna i wynikająca z rozumowego poznania troska o przyrodę i ogólnie otaczający nas świat. Jak zwykle jest cytowany bez grama dobrej woli, ale to już chyba nikogo nie dziwi” - napisał redaktor naczelny pch24.pl Krystian Kratiuk.

Dziennikarze pch24.pl chwalą się, że o zagrożeniach płynących z ekologizmu, podobnie jak o zagrożeniach „genderyzmu”, pisali, zanim stało się to modne wśród polskich biskupów. Warto więc pójść ich tropem i zadać sobie pytanie, co właściwie Jędraszewski ma na myśli, mówiąc o „ekologizmie”.

Ponieważ zarzuca się mediom, że traktują słowa arcybiskupa wybiórczo, spróbujemy zinterpretować całość jego wypowiedzi.

Ekologizm wojujący

Według encyklopedycznej definicji ekologizm to „kierunek filozoficzny podejmujący problemy ochrony środowiska oraz miejsca człowieka w świecie (...), stanowi nową postać humanizmu kształtującego przyrodnicze sumienie człowieka".

Ze słów arcybiskupa wynika, że tym, co go w ekologizmie interesuje, nie jest mierzenie się z problemem ochrony środowiska, a tylko sposób kształtowania sumienia. Jego zdaniem, ten sposób jest odmienny od tradycyjnie przyjętego w chrześcijaństwie.

Kiedy dziennikarze TV Republika rozpoczęli wątek od pytania, czy „ekologizm stoi w sprzeczności z nauką Kościoła katolickiego” za przykład podali tezę Grety Thunberg, według której „patriarchat jest przyczyną globalnego ocieplenia”.

Było to nawiązanie do jednego akapitu z listopadowego tekstu Thunberg, Luisy Neubauer oraz Angeli Valanzueli:

„W kryzysie klimatycznym nie chodzi wyłącznie o środowisko naturalne. To również kryzys praw człowieka, kryzys sprawiedliwości i politycznej woli – wszystkie stworzone i napędzane przez kolonialne, rasistowskie i patriarchalne systemy opresji”.

Jędraszewski zareagował na to pytanie skojarzeniem z Fryderykiem Engelsem, współpracownikiem Karola Marksa, i „jego twierdzeniami, że małżeństwo to kolejny przejaw ucisku klasowego, a właściwie płciowego”. Chodzi o pracę Engelsa z 1884 roku „O pochodzeniu rodziny, własności prywatnej i państwa”.

Kiedy więc w dalszej części Marek Jędraszewski odpowiedział, że „to jest sprzeczne z tym wszystkim, co jest zapisane w Biblii (...)”, prawdopodobnie nie odnosił się do żadnego z podstawowych postulatów, które kojarzymy z aktywizmem ekologicznym, np. ograniczenia emisji gazów cieplarnianych, ale do duchowych zagrożeń, które jego zdaniem są z ekologizmem związane.

Portal pch24.pl stawia tezę, że „ideologia radykalnego ekologizmu znajduje się na antypodach chrześcijaństwa” i wspiera tę tezę dziesięcioma argumentami. Niechrześcijańskie ma być w ekologizmie m.in. powiązany z nim panteizm lub pogaństwo, pesymizm, brak poszanowania dla własności prywatnej, postulat obniżenia ludzkiej populacji i rzekomo związana z tym ingerencja w tradycyjną rodzinę.

”Odgórnie forsowana edukacja seksualna czy ideologia gender idą w parze z kultem środowiska” - pisze pch24.

Podobnego utożsamienia ekologizmu z „genderyzmem” dokonuje i Jędraszewski. Przede wszystkim jednak ekologizm jest dla niego nowym przejawem ateizmu i to szczególnie niebezpiecznym, bo odrzucającym antropocentryzm: „Odwraca się cały porządek świata, począwszy od tego, że neguje się istnienie pana Boga jako stwórcy i kwestionuje się także rolę i godność każdego człowieka”.

Jędraszewski przeciw Franciszkowi

Co więc Jędraszewski miał na myśli, kiedy mówił o Grecie Thunberg, że jest niebezpieczna, bo „staje się wyrocznią dla wszystkich sił politycznych, społecznych jak należy myśleć i w konsekwencji jak należy postępować”?

Czy ostrzegał przed jej poglądami na patriarchat, istnienie Boga czy istnienie zagrożenia katastrofą klimatyczną?

Jędraszewski nie powiedział tego wprost, ale z jego słów wynika, że od katastrofy klimatycznej bardziej przeraża go katastrofa metafizyczna, jaką w jego wyobrażeniu ściąga na świat ekologizm.

Zrozumieli to dziennikarze TV Republika, dlatego próbowali zachęcić go do przeciwstawienia się papieżowi, pytając: "Jak w takim razie odczytać dyskusję, zainicjowaną przez ojca świętego Franciszka, dotyczącą tzw. grzechu ekologicznego? Czy to nie jest przejaw ulegania tej presji ekologicznej?".

Jędraszewski nie dał się sprowokować do skrytykowania papieża. Nie groziłaby mu za to dymisja, ale jeśli ma jeszcze jakieś szanse na otrzymanie kapelusza kardynalskiego, przytaknięcie dziennikarzom mogłoby je zniweczyć. Zmienił więc ton i przyznał, że "Dokonało się wiele zła i te problemy ekologiczne, które dzisiaj występują, są przejawem niewątpliwie czegoś, co domagałoby się jakiegoś głębokiego nawrócenia". Prawdopodobnie nawiązał tym samym do koncepcji "ekologicznego nawrócenia" jako wyzwania stojącego przed każdym chrześcijaninem, którą Franciszek rozwinął w swojej "zielonej encyklice" "Laudato si".

Franciszek wzywa do ekologicznego nawrócenia

Wnioski, jakie abp Jędraszewski zdaje się wyciągać z dostrzeżenia "problemów ekologicznych" są jednak zdecydowanie mniej radykalne niż postulaty Franciszka. Według Jędraszewskiego ekologizm może być "okazją, żeby zacząć w duchu chrześcijańskim prowadzić głęboką refleksję nad tym wielkim skarbem, jaki dał nam pan Bóg w postaci świata".

Franciszek w "Laudato si" nie pisał jednak o pięknie stworzenia, ale powołując się na badania naukowe, ostrzegał, że skutki katastrofy ekologicznej już dotykają kraje rozwijające się, a w najbliższych latach odczują je także państwa bogatej Północy. I wzywał nie tylko do refleksji, ale i do osobistego zaangażowania się w zahamowanie tej katastrofy:

"Nie chodzi o gromadzenie informacji lub zaspokojenie naszej ciekawości, ale o bolesną świadomość, o to, by odważyć się przemienić w osobiste cierpienie to, co się dzieje na świecie, a tym samym o rozeznanie, jaki wkład może wnieść każdy z nas".

Wzywał także do wywierania presji na rządzących:

"Biorąc pod uwagę, że czasami prawo na skutek korupcji okazuje się nieudolne, konieczna jest decyzja polityczna spowodowana presją ludności.

Społeczeństwo, poprzez organizacje pozarządowe i stowarzyszenia pośredniczące, powinno zmusić rządy do opracowania standardów, procedur i ściślejszych kontroli.

Jeśli obywatele nie kontrolują władzy politycznej – ogólnokrajowej, regionalnej i samorządowej – to nie jest również możliwe udaremnienie szkód ekologicznych".

Z ust Jędraszewskiego nigdy nie padły podobne słowa. Nie wypowiadał się ani o zagrożeniach dla klimatu, ani związanych z nimi obowiązkach polityków. Aktywiści ekologiczni tacy jak Greta Thunberg są dla niego jedynie zagrożeniem duchowym.

Z tej perspektywy jego zapewnienia o potrzebie ekologicznego nawrócenia brzmią nieszczerze, skoro tuż po nich dodaje: „Co nie jest zaraz tym, żeby ulegać ruchom ekologicznym”.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że to o takich jak arcybiskup Jędraszewski pisał Franciszek:

”Globalny ruch ekologiczny ma za sobą długą i bogatą drogę, zrodził wiele grup obywatelskich, które pomogły budzić świadomość. Niestety, wiele wysiłków na rzecz znalezienia konkretnych rozwiązań kryzysu ekologicznego zostało zmarnowanych nie tylko przez możnych tego świata, ale również z powodu braku zainteresowania pozostałych.

Negacja problemu wynikająca z wygodnej obojętności, rezygnacja lub ślepa wiara w środki techniczne to postawy utrudniające znalezienie właściwych rozwiązań, spotykane nawet wśród wierzących”.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze