0:00
0:00

0:00

Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki wdał się w kłótnię z dziennikarzem TVN Maciejem Knapikiem. Poszło o zrobiony dla TVN i TVN24 marcowy sondaż Kantar Millward Brown (pisaliśmy o nim tutaj), w którym PiS odnotował dramatyczny spadek - o 12 punktów procentowych w porównaniu z lutym.

Jaki zarzucił TVN sondażową manipulację:

Czy to było to samo badanie, w którym pytaliście o nagrody? Daliście pytanie podprowadzające o nagrodach, a potem spytaliście o partie? Jeśli tak się stało, to sondaż mógł być zmanipulowany. Oglądam Fakty TVN, wiem co to jest manipulacja!

TVN,28 marca 2018

Sprawdziliśmy

Fałsz. W sondażu najpierw zadawano pytanie o preferencje partyjne

Uważasz inaczej?

Logika wypowiedzi Jakiego jest następująca: ankieter zapytał najpierw o ocenę nagród, jakie sobie i swoim ministrom przyznała Beata Szydło (co 75 proc. respondentów ocenia negatywnie), a potem o wybór partii. Przypomnienie osobom badanym o nagrodach miało obniżyć sympatię do PiS.

Jaki ciągnął zarzuty wobec TVN:

"Jak spytacie socjologów, to wam powiedzą, że najlepszy sposób na zmanipulowanie sondażem polega na zadaniu pytania podprogowego, a potem sondażowego".

Dziennikarz TVN Maciej Knapik bronił się: "Niech pan nam nie zarzuca manipulacji! Ani pan, ani ja nie wiem jak przeprowadzano badanie!".

Przeczytaj także:

OKO.press sprawdza, jak Kantar MB robił badanie

OKO.press poprosiło o odpowiedź Urszulę Krassowską z Zespołu Badań Społecznych firmy Kantar Public (siostrzanej wobec Kantar MB):

"Ten zarzut jest nieprawdziwy. Gdy w badaniach pojawia się pytanie o preferencje partyjne, zawsze od tego zaczynamy, czyli pytamy o deklarację udziału w wyborach, a potem o to, na kogo respondent chce głosować. W tym badaniu też tak było".

Krassowska litościwie tłumaczy błąd Jakiego: "TVN najpierw opublikował wyniki dotyczące oceny nagród rządowych, a dopiero następnego dnia - preferencje partyjne. Może stąd wzięła się opinia wiceministra".

Zdaniem OKO.press wiceminister sprawiedliwości nie powinien pleść głupstw stawiając wyssane z palca zarzuty wobec firmy badawczej i medium zamawiającego badanie.

Powinien za to przeprosić, zarówno firmę Kantar Millward Brown, jak TVN i TVN 24.

Teoria wielkanocna i inne teorie spiskowe

Zarzuty o manipulowanie wynikami badań to tylko jeden z chwytów, przy pomocy których politycy PiS i sprzyjające im media próbują zdyskredytować spadek swojej partii w sondażu Kantar MB.

Oto kilka innych:

Nie lubią PiS, to tak im wychodzi. Publicyści podkreślają, że TVN i TVN24 nie sympatyzują PiS i to miałoby w jakiś sposób - nikt nie pisze dokładnie, jak - wpłynąć na badania.

„Co za rewelacyjna firma badająca preferencje wyborcze. Jak ona to zrobiła, że poparcie dla partii rządzącej w ciągu kilku tygodni spadło tylko o 12 punktów? Jaka oszczędna w swej diagnozie. Przecież gołym okiem widać, że poparcie dla PiS leci na łeb i szyję” - kpił nieznany dotąd z poczucia humoru Jerzy Jachowicz.

Spisek wielkanocny (1). Jedna z zabawniejszych teorii spiskowych narodziła się w mózgu publicysty Stanisława Janeckiego („Sieci Prawdy”).

Sondaż celowo przeprowadzono przed świętami wielkanocnymi, żeby zwiększyć skuteczność rażenia (skąd TVN wiedział, jaki będzie wynik? - tego Janecki nie wyjaśnia). Oto jego logika: „Badanie ma być przedmiotem rozmów przy świątecznych stołach. A jeśli jego wynik jest zaskakujący, przy tych stołach czy na spacerach mamy do czynienia z przekonywaniem przez tych, dla których badanie lub tendencja są korzystne, tych, którzy muszą się tłumaczyć z niekorzystnego rezultatu. Takie debaty stawiają chwilowych zwycięzców w lepszej sytuacji, a u chwilowych przegranych mogą wywoływać apatię bądź zniechęcenie, co zmniejsza ich zaangażowanie bądź animusz”.

Spisek wielkanocny (2) - spowiedź i pokuta. „W święta, a tym bardziej wielkanocne, ludzie są wyczuleni na grzech, przystępują do spowiedzi, żałują za grzechy, odbywają pokutę. W takiej atmosferze wszelkie prawdziwe i wydumane przewiny rządzących, albo tych, którzy dotychczas przeważali w sondażach, są wyolbrzymiane” - Janecki pogłębia swą poprzednią refleksję.

„W przedświątecznych sondażach nie ma nic przypadkowego i warto sobie z tego zdawać sprawę, gdy je analizujemy czy o nich debatujemy”.

Przez telefon się nie liczy. Media prorządowe cytują także ekspertów, którzy z namaszczeniem wygłaszają kwestie osłabiające wiarygodność sondażu. W portalu wPolityce.pl Norbert Maliszewski, profesor z UKSW mówi, „że badanie telefoniczne mogło uchwycić chwilowe emocje”.

Przesłanie: gdyby emocje opadły i ludzie mieli więcej czasu na zastanowienie, wybraliby PiS.

Maliszewski zapewne wie, że zdaniem socjologów sondaże telefoniczne są bardziej wiarygodne niż badania bezpośrednie, czyli w domu respondenta. Ale ten prawdziwy naukowiec kieruje się dedukcją i intuicją, empiria go nie ogranicza.

To chwila, moment. Media pocieszają też prawicową publiczność, że spadek jest chwilowy. W portalu wPolityce mówi o tym także inny, chętnie cytowany przez media prorządowe ekspert, prof. Rafał Chwedoruk: „W początkach rządów PiS bywało tak, iż tuż po wielkich manifestacjach KOD czy PO sondaże pokazywały duże wzrosty poparcia dla partii opozycyjnych i spadki dla PiS-u, po czym po 2 -3 tygodniach następował powrót do normy. Myślę, że tu jest element tego zjawiska”.

Pomijając dziwną frazę (jaki element?), sens jest taki: poczekajmy, ludzie ochłoną, zapomną o nagrodach, Czarnym Piątku, czy kompromitacji z ustawą o IPN i wszystko wróci do normy, czyli 40 proc. poparcia dla PiS.

Te strategie perswazyjne są najwyraźniej reakcją ad hoc na szok, jakim jest wynik sondażu. Może to dziwić, bo liczba wpadek była zbyt duża, by nawet "teflonowy" dotychczas PiS zniósł je bez szwanku. Ale tak jest zawsze ze spadkami notowań rządzących. Kilka lat temu mówiono o Platformie Obywatelskiej, że jest teflonowa i jej sondaży nic nie ruszy.

Każda władza się w końcu zużywa i każdą przygniata prędzej czy później ciężar nagromadzonych wpadek, frustracji i rosnących oczekiwań, których rządzący nie są w stanie spełnić. Wydaje się to banalne, ale kiedy ten spadek w końcu nadchodzi, politycy nieodmiennie są zaskoczeni.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze