0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Przed wyborami wszystko wskazywało na to, że Adam Rogacki, Mariusz A. Kamiński oraz Adam Hofman – czyli bohaterowie „afery madryckiej” – nie mają czego szukać w Prawie i Sprawiedliwości. Żaden nie dostał miejsca na partyjnych listach do parlamentu, gdy PiS do wyborów szło pod hasłami „dobrej zmiany” - również w spółkach skarbu państwa.

Po wyborach wszystko się zmieniło. Rok po wyborach Rogacki jest członkiem zarządu Orlen Paliwa i zasiada w radzie nadzorczej spółki PL.2012+.

Partia nie zapomniała do końca również o dwóch pozostałych bohaterach z Madrytu: Mariusz A. Kamiński był prezesem Polskiego Holdingu Obronnego, a Hofman miał mieć wpływ na ministra skarbu, Dawida Jackiewicza, który obsadzał stanowiska w kilku największych państwowych spółkach - m.in. Tauronie i Lotosie.

Prezes karze...

Jesienią 2014 roku Rogacki wraz z Adamem Hofmanem i Mariuszem A. Kamińskim zostali wyrzuceni z partii za nieprawidłowości przy rozliczaniu wyjazdu służbowego na posiedzenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy w Madrycie. Byli posłowie pobrali pokaźne zaliczki na podróż samochodami, ale do stolicy Hiszpanii – wraz z partnerkami – polecieli tanimi liniami lotniczymi. A z posiedzenia wyszli zaraz po podpisaniu listy obecności.

Sprawa nie wyszłaby na jaw, gdyby nie zachowanie posłów w samolocie - tabloidy opublikowały opis ich kłótni z obsługą, która chciała zabronić politykom spożywania własnego alkoholu.

Prawdziwa afera wybuchła na krótko przed pierwszą turą wyborów samorządowych. Reakcja ze strony PiS była natychmiastowa, a postawa prezesa Kaczyńskiego nieprzejednana - trzej posłowie zostali w ciągu kilku dni zawieszeni, a następnie usunięci z partii.

Co ciekawe, na pokładzie samolotu do Madrytu obecny był także Dawid Jackiewicz, do niedawna minister skarbu państwa w rządzie Beaty Szydło. Ówczesny europoseł PiS nie był jednak wymieniany wśród bohaterów „afery madryckiej”, ponieważ poleciał za własne pieniądze.

Jarosław Kaczyński, pytany wówczas przez dziennikarzy, czy byli posłowie mają w przyszłości szansę na powrót do partii, odpowiedział: „Jestem katolikiem, czyli wierzę w to, że człowiek może się zmienić, ale na to trzeba czasu, w tym wypadku lat. Tu nie ma mowy o jakimś litościwym podejściu”.

Przeczytaj także:

...prezes wybacza

Rok po wybuchu „afery madryckiej” Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło w wyborach. Nie wiadomo, czy ten czas wystarczył Rogackiemu - a także pozostałej dwójce - na przejście oczekiwanej przez prezesa metamorfozy, czy to w PiS po wyborach zmieniło się podejście do obsadzania państwowych spółek, ale już w lutym 2016 roku Rogacki wszedł do rady nadzorczej spółki PL.2012+, która zarządza stadionem PGE Narodowy. Za trzy tysiące złotych miesięcznie dba tam „o dobre funkcjonowanie spółki”.

Później Adam Rogacki otrzymał prawdziwe wyzwanie - został powołany do zarządu Orlen Paliwa, którego skład powiększono z dwóch do czterech osób. Zarobi ok. 60 tysięcy złotych miesięcznie.

Spółka należy do PKN Orlen, czyli państwowego giganta branży paliwowej, której prezesem po "dobrej zmianie" został Wojciech Jasiński, były poseł PiS.

Przeczytaj także:

Komentarze