0:00
0:00

0:00

Kaczyński rzuca nieprecyzyjne oskarżenie („nieformalny immunitet”) pod adresem wymiaru sprawiedliwości za rządów PO-PSL. Bezkarność elit mają potwierdzać trzy głośne historie.

W Polsce ma być tak jak było (...) nieformalny immunitet dla elit, nawet jeśli się dopuszczają przestępstw – weźmy przykład Beaty Sawickiej, przykład Weroniki Marczuk czy choćby dziwną historię w rodzinie Wajdów

wywiad dla „Do Rzeczy”, nr 22,30 maja 2016

Sprawdziliśmy

Fałsz - Kaczyński snuje elitarne fantazje

Posłanka PO Beata Sawicka została zatrzymana 1 października 2007 roku przez CBA na miesiąc przed dymisją rządu Jarosława Kaczyńskiego. Biuro podejrzewało ją o ustawianie przetargu publicznego, do czego namówił ją podający się za biznesmena „agent Tomek” (Tomasz Kaczmarek), który nawiązał z posłanką intymną relację. Wysyłał posłance SMS-y: „Jak cię zobaczę, ostatnie soki z ciebie wyduszę”,„Nie ma ciebie, komu mam śpiewać”, “Skoczę do wody, zimna i co? Malutki się zrobi i obciach będzie [pływali razem motorówką]”.

CBA pokazało na filmie, jak Sawicka przyjmuje drugą ratę łapówki, torbę z 50 tys. zł.

Sprawa okazała się jednak bardziej skomplikowana.

Warszawski sąd okręgowy w 2012 roku skazał Sawicką (m.in. na trzy lata więzienia) i jej domniemanego wspólnika, burmistrza Helu, Mirosława Wądołowskiego. Obrona podważała jednak legalność operacji CBA. Twierdziła, że CBA sprowokowało Sawicką do przestępstwa i „samo wykreowało korupcję”. Sąd apelacyjny uniewinnił Sawicką. Uznał jej moralną odpowiedzialność, ale stwierdził, że metody stosowane wobec niej były nie do przyjęcia.

Po kasacji złożonej przez prokuraturę Sąd Najwyższy uznał, że agent Tomek przekroczył granice prowokacji, a akcja CBA była nielegalna. Dowody zdobyte przez CBA nie mogą być zatem wykorzystane przeciwko Sawickiej i Wądołowskiemu.

W 2011 roku Tomasz Kaczmarek został posłem PiS, ale nie doczekał końca kadencji i zrezygnował.

Weronika Marczuk, celebrytka, aktorka, producentka filmowa, była również ofiarą „agenta Tomka”. CBA zatrzymało ją we wrześniu 2009 roku. Zarzuciło jej „powoływanie się na wpływy” oraz żądanie i wzięcie łapówki za pośredniczenie w prywatyzacji Wydawnictw Naukowo-Technicznych. Chodziło o 450 tys. zł, z których Marczuk przyjęła podobno 100 tys. zł. Sąd odmówił aresztu i zwolnił ją za kaucją. Aresztowany został natomiast ówczesny prezes WN-T Bogusław Seredyński.

W styczniu 2011 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie uznała, że Marczuk nie dopuściła się płatnej protekcji i że miała prawo do wynagrodzenia za doradztwo przy prywatyzacji WN-T. Śledztwo zostało umorzone „z braku cech przestępstwa”. Marczuk żądała przeprosin i 100 tys. zł zadośćuczynienia od CBA, a Seredyński procesował się o odszkodowanie za niesłuszny areszt.

W marcu 2015 roku sąd skazał ówczesne kierownictwo CBA (w tym szefa Mariusza Kamińskiego, dzisiejszego ministra ds. służb specjalnych) za nadużycie uprawnień w innej sprawie, tzw. aferze gruntowej. Prokuratura prowadziła też postępowanie w sprawie nadużycia uprawnień przez CBA przy okazji sprawy Marczuk i postawiła zarzuty „agentowi Tomkowi”.

„Dziwna historia w rodzinie Wajdów”, o której mówi Kaczyński, dotyczy najprawdopodobniej śmierci Bartłomieja Frykowskiego, operatora filmowego i ojca celebrytki Mai Frykowskiej („Frytki”). 7 czerwca 1999 wówczas 40-letni Frykowski popełnił samobójstwo w domu Karoliny Wajdy. Plotkarska prasa nazywała go jej narzeczonym.

Sprawa do dziś nie jest rozwiązana. Na trzonku noża nie znaleziono śladów palców, a na podłodze - krwi. Zaginął telefon komórkowy Frykowskiego. Karolina Wajda mówiła później: „To raczej chęć zwrócenia na siebie uwagi, która zakończyła się takim skutkiem. Nie wiem, dlaczego to zrobił”.

Śledztwo umorzono po czterech miesiącach. W sprawie jest wiele znaków zapytania, ale nie wiadomo, skąd Jarosław Kaczyński wie, co się wydarzyło w domu Wajdów i że przedstawiciel/ka elit popełniła tam przestępstwo.

Sprawa Sawickiej i Marczuk były przedmiotem śledztw i spraw sądowych. Ich kariery publiczne zostały złamane, a procesy naraziły je na wysokie koszty - co samo w sobie jest karą, tym gorszą, że niezasłużoną w świetle prawa. Jeżeli ktoś łamał prawo, to CBA - w sprawie Sawickiej potwierdził to Sąd Najwyższy. Sprawa „w rodzinie Wajdów” była pożywką dla plotek i tabloidowych sensacji, ale jest zbyt niejasna, aby coś na jej podstawie przesądzać. Poza tym, że Andrzej Wajda z pewnością należy do polskiej elity i wielokrotnie ostro wypowiadał się o Jarosławie Kaczyńskim.

;
Na zdjęciu Adam Leszczyński
Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze