0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz StepienTomasz Stepien

"Wyprowadzili ludzi na ulicę, by nie doprowadzić do reformy sądownictwa. Fundacja Akcja Demokracja zorganizowała też rzekomo spontaniczny Łańcuch Światła w kilkunastu polskich miastach" - tak zaczyna się materiał Jana Koraba pt. "Niemcy finansują antyrządowe protesty", wyemitowany 6 września 2017 roku w "Wiadomościach" TVP.

Większość informacji w nim zawartych, łącznie z tytułem, to albo nieprawda albo manipulacja. W "Wiadomościach" wystąpił też redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki. Krytykował on organizacje pozarządowe, które zachowują się jak partie polityczne, a jednocześnie ukrywają swoje finanse przez opinią publiczną. W rozmowie z OKO.press podkreślił, że choć wiedział, że materiał jest poświęcony "między innymi Akcji Demokracji", to mówił ogólnie o fundacjach. Lisicki nie zgodził się z opinią OKO.press, że jeśli tak było, to jego wypowiedź została użyta do szkalowania Akcji Demokracja i odpowiedział, że nie zamierza żądać od "Wiadomości" sprostowania.

OKO.press analizuje przekaz po kolei.

TVP sugeruje i odkrywa

"Dyrekcja Fundacji sugerowała, że wpłat dokonują przede wszystkim zwykli Polacy. Ale z danych opublikowanych na stronie Fundacji wynika, że pieniądze, blisko 100 tys. euro przelały dla Akcji podmioty zagraniczne".

Dyrekcja Fundacji nie "sugerowała" lecz po prostu informowała opinię publiczną i media, także OKO.press, że

protesty lipcowe w całości sfinansowane zostały z wpłat indywidualnych.

Organizacja otrzymuje też granty od podmiotów zagranicznych i ta informacja od zawsze jest na stronie. Nie ma tu żadnej sprzeczności.

Śledztwa Gazety Polskiej

"Jest zadziwiające, że akurat w tym roku, kiedy mieliśmy bardzo dużo protestów antyrządowych organizowanych przez AD, ta fundacja była tak hojnie sponsorowana przed grantodawców z Niemiec", mówi "ekspert" TVP Grzegorz Wierzchołowski z "Gazety Polskiej".

Równie "zadziwiające" jest, że w roku 2015, w którym "antyrządowych protestów" organizowanych przez Akcję Demokrację nie było wcale, fundacja także dostała pieniądze z zagranicy - ok. 266 tys. zł. Podobnie było w 2016 roku, kiedy z grantów fundacja uzbierała ok. 670 tys. zł, z czego zdecydowaną większość stanowiły dotacje od organizacji zajmujących się zmianami klimatu i ekologią.

Przeczytaj także:

Nie jest natomiast przypadkiem, że ten właśnie "ekspert" wystąpił w TVP. Tego samego dnia, 6 września, Grzegorz Wierzchołowski opublikował artykuł w "Gazecie Polskiej", w którym nazywa fundację Aktion Demokratie.

Akcja Demokracja rozesłała mediom listę przekłamań i manipulacji zawartych w tekście Wierzchołowskiego i we wcześniejszym artykule "Gazety Polskiej" z 9 sierpnia autorstwa Doroty Kani, która napisała, że fundacja "otrzymywała od EFK setki tysięcy złotych na antyrządowe protesty". Żądanie sprostowania pozostało bez echa, pomimo wyjaśnień fundacji, że od Europejskiej Fundacji Klimatycznej dostała tzw. "grant celowy na kampanię na rzecz czystego powietrza i przeciwdziałania rozwojowi górnictwa węgla brunatnego w Polsce" i "został w całości wykorzystany zgodnie z jego przeznaczeniem".

Akcja Demokracja prostuje

Akcja Demokracja pisze: "W artykule red. Grzegorza Wierzchołowskiego pt. Nowe przelewy z Niemiec na walkę z PiS pojawiły się liczne przekłamania i manipulacje. Już w samym tytule autor twierdzi, że otrzymywane przez Akcję granty są przeznaczone na walkę z partią rządzącą. To ewidentna nieprawda. Środki od grantodawców instytucjonalnych (czyli fundacji i stowarzyszeń) oraz indywidualnych darczyńców przeznaczane są na działania Fundacji. Pieniądze, które otrzymujemy, wydajemy na płace kilkuosobowego zespołu, niewielkie koszty biurowe, utrzymanie infrastruktury technologicznej potrzebnej do prowadzenia akcji oraz na działania związane z prowadzeniem kampanii w obszarze ochrony środowiska, praw człowieka i sprawiedliwości społecznej. Akcja Demokracja nie prowadzi walki z Prawem i Sprawiedliwością".

Dalej AD dementuje kolejne "newsy" z artykułów Wierzchołowskiego:

  • "Gazeta Polska twierdzi, że Akcja Demokracja nie odniosła się nigdy do informacji podanych w artykułach „GP” i powiązanych kapitałowo tytułów. Tymczasem przedstawiciele naszego zespołu wielokrotnie odpowiadali mediom na pytania związane z materiałem „GP” (rozmawialiśmy m.in.: z TVP Info, Gazetą Wyborczą, Oko.Press czy Huffington Post). Autor tekstu (cytując portal Niezależna.pl) twierdzi , że podczas protestów w obronie sądów Akcja Demokracja była zaangażowana w „finansowanie (…) kosztów przewozu setek ludzi”. To nieprawda – podczas Łańcucha Światła nie finansowaliśmy, ani nie organizowaliśmy przejazdów uczestników demonstracji".
  • "Wśród licznych insynuacji, pojawia się sugestia, że podczas protestów miały miejsce „liczne prowokacje”. To nieprawda. Trzy demonstracje w Warszawie, organizowane przez Akcję (16, 18, 20 lipca) cechował nastrój zadumy, skupienia na sprawie i pokojowych formach protestu".
  • Wierzchołowski przypomina sprawę ankiety, którą Akcja Demokracja rozesłała do swoich sympatyków. Ankietę zgłosił do prokuratury poseł PiS Dominik Tarczyński. OKO.press opisywało sprawę tu i tu. "Red. Wierzchołowski zarzuca nam, że sondowaliśmy pomysły na wyłączenie państwa, tj. blokowanie linii telefonicznych posłów i posłanek. Tymczasem – ani nie pytaliśmy naszych aktywistów o wyłączenie państwa, ani nie sugerowaliśmy blokowania linii telefonicznych. Co najwyżej zachęcaliśmy obywateli do kontaktu z posłami w terenie. Jest to legalna i godna pochwały forma uczestnictwa w demokracji. A kontakt z obywatelkami i obywatelami należy do obowiązków parlamentarzystów".

Jak dowiadujemy się z oświadczenia fundacji, Wierzchołowski nigdy nie kontaktował się z organizacją, nie pytał jak wygląda prawda i nie poprosił o komentarz do swoich rewelacji.

Paweł Lisicki bije w fundacje, ale "ogólnie"

"Sytuacja, w której organizacja pozarządowa zachowując się jakby była partią, czyli uczestnicząc w tym życiu politycznym, wpływając na to życie polityczne, a jednocześnie ma fundusz w sposób dla opinii publicznej nieznany, niejawny jest sytuacją nie do przyjęcia" - powiedział "Wiadomościom TVP" Paweł Lisicki, redaktor naczelny "Do Rzeczy".

OKO.press skontaktowało się z Pawłem Lisickim. Zapytaliśmy, na jakiej podstawie stwierdził, że Akcja Demokracja ukrywa źródła swojego finansowania.

Lisicki zastrzegł, że nie mówił konkretnie o Akcji Demokracji, ale "ogólnie o fundacjach". Rzeczywiście, w wypowiedzi naczelnego "Do Rzeczy" nazwa fundacji nie pada. Jednak cały materiał poświęcony jest tej konkretnej organizacji - o innych nie wspomina.

Lisicki twierdzi, że materiału "Wiadomości" w całości nie widział.

Zapytany, czy nie przeszkadza mu, że jego ogólna wypowiedź o fundacjach została wpisana w atak na Akcję Demokracja, Lisicki odpowiada, że nie czuje, że został zmanipulowany. "Ja po prostu mówiłem o wszystkich fundacjach".

A czy wiedział, że materiał jest poświęcony Akcji Demokracji? "Może tak, jako jednej z fundacji" - odpowiada Lisicki. I dodaje, że jeżeli OKO.press uważa, że doszło do manipulacji powinniśmy zwrócić się do "Wiadomości".

Wszystko jest na stronie

Cały materiał "Wiadomości", nie tylko zresztą ten z 6 września, ale i wcześniejsze, oparty został o informacje zamieszczone na stronie internetowej fundacji. Nie ma więc mowy o ukrywaniu czegokolwiek. Co więcej, szum medialny na prawicy sprawił, że na stronie AD umieszczono informacje o finansowaniu bieżących działań z 2017 roku, co jest wyjątkowym przejawem transparentności, bo zwyczajowo organizacje pozarządowe nie publikują sprawozdań z miesiąca na miesiąc, ale z ubiegłego roku. Ich obowiązkiem jest informowanie o finansach z zamkniętych już okresów sprawozdawczych.

Są oczywiście także takie organizacje, które nie wywiązują się z tego obowiązku. Przykładem Fundacja Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka. Sieć Obywatelska Watchdog Polska, działająca na rzecz przejrzystości i jawności życia publicznego, przez pół roku walczyła, by fundacja podała zakres finansowania ze środków publicznych.

Ojciec Rydzyk odpowiedział dopiero po wyroku sądu. Okazało się, że odkąd PiS przejął władzę, Lux Veritatis otrzymała z państwowych instytucji łącznie ponad 1,6 mln zł.

Żeby jednak nie szukać aż tak daleko - na stronie Fundacji Klubów Gazety Polskiej, założonej przez Tomasza Sakiewicza, sprawozdania finansowego i merytorycznego nie znaleźliśmy. A fundacja działa od 2012 roku. Podobnie z inną fundacją założoną przez naczelnego GP - fundacją Niezależne Media. Ta nie ma nawet strony internetowej, nie mówiąc już o jawnych sprawozdaniach (a działa od 2009).

Konkluzja "Wiadomości", czyli jawne kłamstwo

"Teraz Akcja Demokracja już jawnie informuje, że głównie za niemieckie pieniądze organizuje protesty skierowane przeciwko polskim władzom".

Teraz "Wiadomości" TVP już jawnie kłamią. Akcja Demokracja na swojej stronie informuje, że otrzymała granty z zagranicznych organizacji:

Nie oznacza to jednak, że Łańcuch Światła został sfinansowany z tych środków. Przeciwnie, w rozmowach z mediami, także z OKO.press, dyrektorka fundacji Weronika Paszewska podkreślała, że wszystkie pieniądze wydane na lipcowe protesty pochodzą z wpłat indywidualnych. To zresztą te wpłaty - w wysokości 422 071 zł i 36 groszy stanowiły w 2016 roku ważną część - blisko połowę - budżetu.

Środki otrzymane z Europejskiej Fundacji Klimatycznej są w całości przeznaczone na działania związane z ochroną klimatu - to dotacja celowa, której nie można wydać na nic innego.

Po publikacji "Wiadomości" aktywiści zamieścili na stronie pełne rozliczenie z lipcowych manifestacji:

Fundacja Akcja Demokracja zastrzega: "Transparentność jest dla nas bardzo ważna. W związku z zainteresowaniem opinii publicznej prezentujemy zestawienie wydatków Akcji Demokracji. Wszystkie koszty zostały sfinansowane z wpłat osób, które zdecydowały się wesprzeć kampanię w obronie niezależności sądownictwa".

;

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze