"Ponad 70 lat po wojnie i ponad 20 lat po polsko-niemieckim pojednaniu na ulicach Warszawy rozwieszane są plakaty rozgrzebujące historyczne rany, znów wskazujące jako wrogów współczesnych Niemców" - piszą aktywiści. W nocy z 29 na 30 grudnia zakleili plakaty, które w Warszawie rozklejała Reduta Dobrego Imienia i Ruch Higieny Moralnej
Od kilku tygodni w centrum Warszawy wiszą plakaty upominające Niemców i Austriaków o reparacje wojenne dla Polski. Po niemiecku: "Niemcy, oddajcie to, co ukradł wasz dziadek w Polsce! Albo za to zapłaćcie". Analogiczne plakaty przygotowano dla obywateli Austrii. Na obu plakatach znajdują się adnotacje "Ordnung muss sein". Podpisane są na nich dwie organizacje: Reduta Dobrego Imienia i Ruch Higieny Moralnej. O akcji oraz jej organizatorach pisaliśmy pod koniec listopada:
W nocy z 29 na 30 grudnia grupa aktywistów część antyniemieckich plakatów zakleiła własnymi projektami, obracającymi je w żart. Część po prostu zamalowano.
Redakcja OKO.press otrzymała wiadomość od organizatorów akcji:
Antyniemiecka propaganda prawicy znów na warszawskich ulicach. Ksenofobia doprowadziła do takich aktów przemocy, jak pobicie profesora w warszawskim tramwaju za mówienie w języku niemieckim. Ponad 70 lat po wojnie i ponad 20 lat po polsko-niemieckim pojednaniu plakaty rozgrzebujące historyczne rany, znów wskazujące jako wrogów współczesnych Niemców, są zawieszone na ulicach Warszawy przez skrajnie prawicowe organizacje.
Grupa aktywistów i aktywistek zaprotestowała przeciwko podburzaniu nastrojów antyniemieckich poprzez zalepienie tych absurdalnych plakatów ich satyrycznymi odpowiednikami. Zamiast obciążać współczesnego Niemca winami dziadka, wzywają krasnala, by oddał złoto ukradzione z końca tęczy; myszkę, aby oddała, co ze stołu ukradł jej dziadek; psa, aby oddał owcę zabraną przez jego kuzyna wilka z sąsiedniej wsi.
[gallery size="full" ids="171162,171163,171164,171161,171160,171159"]
Wszystkie plakaty wiszą na nośnikach firmy CityPoster, która specjalizuje się w udzielaniu przestrzeni takim inicjatywom. W poprzednich latach promowali akcję "Stop Pedofilii", która rozpowszechniała informację, że geje to pedofile. Głośno było również o antyuchodźczych plakatach w 2015 roku, na których można było przeczytać: "Państwo Islamskie ukrywa terrorystów wśród imigrantów. Decyzje o ich przyjęciu podejmuje Ewa Kopacz", a także "Zalejemy Europę imigrantami na małych łodziach i zmienimy ją w piekło. Państwo Islamskie 2015".
Autorem antyniemieckich plakatów jest Wojciech Korkuć. To zresztą nie pierwsze jego dzieło nawołujące do reparacji. W 2017 roku skandal wywołał plakat jego autorstwa, na którym słowa "Reparationen machen frei" ułożone są w kształt napisu z bramy Auschwitz.
OKO.press w listopadzie dodzwoniło się do firmy CityPoster. Telefon odebrał Wojciech Korkuć. Na pytanie o to, czy nie uważa tego rodzaju akcji za przesadne i szkodliwe dla polsko - niemieckich stosunków, odpowiedział"
"To przesada? Żeby zwracać się do spadkobierców złodziei i morderców, żeby oddali to, co nakradli? Może niech OKO.press odda im wszystko, co macie w redakcji? Oni się na pewno bardzo ucieszą. W zamian za te plakaty oddajcie im wszystko, co macie w redakcji. Łącznie ze złotymi zębami i złotymi pierścionkami".
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Absolwentka Prawa i Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Publikowała m.in. w Dwutygodniku, Res Publice Nowej i Magazynie Kulturalnym. Pisze o praworządności, polityce i mediach.
Komentarze