0:000:00

0:00

„Polityka historyczna” to jeden z filarów rządu PiS i jedno z jego najważniejszych przedsięwzięć. O ile specjaliści od średniowiecza czy Polski nowożytnej mogą (na razie) spać spokojnie, to historycy zajmujący się najnowszą historią Polski znaleźli się na pierwszej linii frontu. Najważniejsze i najbardziej wrażliwe z punktu widzenia władzy pozostają historia II wojny światowej, okresu tuż powojennego oraz Polski Ludowej, od ostatecznego ugruntowania władzy przez komunistów w 1948 roku do Okrągłego Stołu.

Co przede wszystkim interesuje rządzących? Jeśli chodzi o czasy wojny i okupacji, polityka historyczna PiS zajmuje się przede wszystkim:

  • relacjami polsko-żydowskimi w czasie wojny. W opowieści PiS Polacy przede wszystkim pomagali Żydom w czasie wojny, a tylko nieliczni („element, margines”) wydawali ich Niemcom lub zabijali sami. Ci Polacy w optyce PiS właściwie nie są naprawdę Polakami, bowiem pomagając Niemcom usunęli się „poza margines polskości”.
  • historią oporu przeciw Niemcom. W opowieści PiS na pierwszy plan wysuwa się podziemie narodowe - już nawet nie Armia Krajowa. Premier Morawiecki np. składał kwiaty pod pomnikiem żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, ugrupowania skrajnej prawicy, współpracującego z Niemcami w ostatnich miesiącach wojny;
  • konfliktem na Wołyniu. PiS podkreśla, że było to ludobójstwo popełnione przez Ukraińców (co jest prawdą), ale równocześnie umniejsza rolę prześladowań mniejszości ukraińskiej w II RP przed 1939 roku.

W skrócie: naród polski w polityce PiS był zawsze ofiarą, nigdy sprawcą cierpień innych nacji.

Jeśli ktoś pisze co innego - zwłaszcza pracując w IPN - podlega represjom. W IPN pracę stracił historyk Adam Puławski. Maciej Sobieraj był przedmiotem nacisków. Partia rządząca nie szczędząc wysiłków przejęła kontrolę nad Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, którego dyrektor, prof. Paweł Machcewicz, pozostaje na celowniku rządzących (OKO.press pisało wielokrotnie o wysuwanych wobec Machcewicza oskarżeniom, jego zdaniem całkowicie bezpodstawnych i politycznych).

Tych trzech historyków przedstawiamy w "Alfabecie buntu").

Gross, Engelking i Stola

Ostro krytykowani byli przez polityków PiS także historycy zajmujący się relacjami polsko-żydowskimi w czasie wojny. Wśród nich główną rolę odgrywa prof. Jan Tomasz Gross, emerytowany profesor uniwersytetu w Princeton. Gross jako obywatel USA i niezależny badacz, znajduje się jednak całkowicie poza zasięgiem władzy.

Bliżej jednak są historycy z Centrum Badań nad Zagładą w PAN (z prof. Barbarą Engelking na czele). Ich wydana na wiosnę 2018 roku książka „Dalej jest noc” - rezultat wieloletnich zespołowych badań o losach polskich Żydów w czasie okupacji - była krytykowana przez polityków rządzącej prawicy, a IPN miał przygotować oficjalną „odpowiedź” rządowych badaczy na tezy historyków z PAN. Atakowany był również prof. Dariusz Stola, dyrektor muzeum POLIN, któremu minister Piotr Gliński groził nawet odwołaniem (co jest trudne, bowiem legalnie minister nie może tego zrobić).

Dąbrowszczacy, Mikołajczyk, Wałęsa, Wnuk

Drugą sferą polityki historycznej władzy jest PRL, w tym w szczególności:

  • historia oporu przeciw komunizmowi po wojnie - w narracji rządzących głównym zagrożeniem dla komunizmu byli „wyklęci”, czyli partyzantka antykomunistyczna, która jest gloryfikowana, podczas gdy najważniejsza siła ówczesnej opozycji - PSL Stanisława Mikołajczyka - w zasadzie został zapomniany (PSL prowadził walkę polityczną, a nie zbrojną);

Jednym z przejawów PiS-owskiej walki z PRL była dekomunizacja ulic polskich miast. Załapali się na nią m.in. dąbrowszczacy, czyli polskie (głównie) ochotnicze oddziały walczące z faszyzmem gen. Franco podczas wojny w Hiszpanii w latach 30. Dla PiS to komuniści, dla aktywistów z akcji społecznej "Łapy precz od ul. Dąbrowszczaków" ci, którzy "jako pierwsi przeciwstawili się faszyzmowi w Europie". O akcji piszemy w Alfabecie buntu.

  • dzieje „Solidarności” i opozycji demokratycznej, w których umniejsza się rolę oskarżanego o agenturalność Lecha Wałęsy oraz Komitetu Obrony Robotników. W szczególności Lech Wałęsa, wcześniej patron, a później polityczny wróg braci Jarosława i Lecha Kaczyńskich, jest traktowany jako historyczna zawalidroga. Wałęsy nie da się z historii usunąć, nie da się również uznać go za sprzymierzeńca komunistów, bo zbyt wielu ludzi pamięta jeszcze, że dla PRL był głównym wrogiem. Stąd próby zrównywania Lecha Wałęsy np. z Anną Walentynowicz lub Andrzejem Gwiazdą, postaciami ważnymi, ale naprawdę o nieporównywalnie mniejszym znaczeniu. Historyczka dr Justyna Błażejowska była fetowana przez polityków PiS, ponieważ historię KOR przedstawia w taki sposób, że główną rolę odgrywa Antoni Macierewicz (rzeczywiście był jednym z założycieli).

W tej sferze przeciwnikami PiS są historycy mówiący prawdę - tacy jak prof. Rafał Wnuk, czołowy ekspert od dziejów podziemia niepodległościowego w Polsce. Prof. Wnuk współzakładał w 2018 roku portal ohistorie.eu, mający mówić prawdę o przeszłości wbrew propagandzie uprawianej np. przez część historyków z IPN.

„PiS zmienia imaginarium historyczne. To jest rewolucja” - mówił prof. Wnuk w wywiadzie dla „Wyborczej” w lipcu 2018.

Na razie historyków pracujących w akademii - na uniwersytetach oraz instytutach Polskiej Akademii Nauk - nie spotkały represje za sprzeciw wobec rządowej polityki historycznej. Dotknęły one przede wszystkim badaczy zatrudnionych w IPN oraz muzeach. Trudno jednak mieć wątpliwości, że dla PiS to tylko pierwszy krok i że w następnej kadencji - jeśli wygra wybory w 2019 roku - zabierze się za kształtowanie środowiska akademickiego. Wtedy się okaże, czy sprzeciwiający się urzędowej wersji historii będą mogli liczyć na granty i awanse naukowe.

***

A,b,c,d,e… POMÓŻ nam dokończyć Alfabet buntu!

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze