0:000:00

0:00

Wiara w teorie spiskowe wpływa realnie na życie coraz większej grupy Polaków, najczęściej w negatywny sposób. Jest tym gorzej, im głębiej „wpadną” oni w alternatywny świat spisków i zagrożeń. Pandemia koronawirusa znacznie pogłębiła tę skłonność. Z przeprowadzonych badań, analizy mediów społecznościowych oraz zrealizowanych przeze mnie wywiadów z bliskimi „alternatywnych” wynika jednoznacznie: mamy nowy, poważny problem społeczny. Czas przestać się z niego śmiać.

Tracą przyjaciół, a rodzina zaczyna ich unikać – bywają nieprzyjemni, w najlepszym razie nadgorliwi, w najgorszym – agresywni. Niektórym rozpadają się małżeństwa. Inni tracą pracę albo są odsuwani na mniej wymagające stanowiska.

Czasem zatrzymują się na pierwszym, niskim poziomie tworzenia własnej rzeczywistości – wtedy narracje spiskowe pozwalają nadal normalnie funkcjonować, także zawodowo. Wielu jednak z miesiąca na miesiąc zanurza się coraz bardziej w alternatywny świat, którego źródło dziś bije głównie z internetu. Często dołączają do sieciowych społeczności, które gromadzą ludzi myślących podobnie, zyskują wtedy poczucie przynależności - ale w realu tracą kontakty, przyjaźnie, wsparcie.

Ich bliscy czują ogromną bezradność. Nie wiedzą, jak reagować, gdy ważna dla nich osoba traci kontakt z tym, co rzeczywiste. Być może zresztą nikt dziś tego nie wie.

„Teorie spiskowe” - wypowiedzi, które mają służyć wyjaśnieniu jakiegoś zdarzenia, sytuacji czy zjawiska, znajdujące się w opozycji do powszechnie uznawanej, oficjalnej wersji; wyrażające przekonanie, że kluczowe informacje dotyczące spraw publicznych pozostają ukryte w wyniku niejawnych działań osób lub grup, współpracujących ze sobą w celu osiągnięcia korzyści kosztem interesu całej zbiorowości; przekonania te są niepotwierdzone wiarygodnymi dowodami.

Opowieści bliskich: strach i panika

Ewa: Moja mama, emerytowana, owdowiała nauczycielka, związała się z nowym partnerem. Pod jego wpływem zaczęła się zmieniać – on nie tylko wierzy w teorie spiskowe, ale też ma poczucie misji i „pracuje na Facebooku”, rozsiewając je. Tak sam o tym mówi. Ostatnio, z powodu pandemii, oboje żyją w niesamowitym strachu. Ale nie boją się tego, że się zarażą, tylko tego, że zaraz wybuchnie wojna, bo Bill Gates dąży do depopulacji. Mama nie może spać, budzi w środku nocy, by obmyślać plan, co robić w razie wojny. Ostatnio wymyśliła, że będzie się chować w domku na działce. Oboje boją się dosłownie wszystkiego. Nawet farmaceutka z apteki chce ich skrzywdzić, bo zapytała, czy chcą się zaszczepić przeciwko grypie.

Krzysztof: Brat ma 49 lat, jest aktywnym zawodowo lekarzem psychiatrą. Zaczęło się od wiary w to, że znaczna część ludzi to reptilianie (humanoidalne gady, które upodabniają się do ludzi – przyp. red.). Potem był spisek Żydów, następnie masoneria dominująca nad światem. Teraz są spiski związane z pandemią. Kiedyś specjalnie wysłałem mu fałszywą, maksymalnie absurdalną wiadomość, z nadzieją, że się otrząśnie. Napisałem, że kolega mojej żony pracuje w agencji kosmicznej i ma informację, że asteroida za kilka dni uderzy w Ziemię. I potwierdziła to stacja kosmiczna na Marsie. Na Marsie, rozumie Pani? A mój brat wcześniej bardzo interesował się Kosmosem, wie, że na Marsie nie ma żadnej stacji. Napisałem mu jeszcze wtedy, że koronawirus został wymyślony po to, by ostatnie chwile życia na Ziemi, przed uderzeniem asteroidy, ludzie spędzili w domach, z rodzinami. On w tę wiadomość uwierzył. Natychmiast! Zadzwonił spanikowany do rodziców, potem do swojej nowej partnerki, która też wierzy w takie rzeczy. Oboje się spakowali i postanowili wyruszyć w drogę. Piechotą. „Idziemy na północ” – powiedział mi tylko. Czemu na północ? Czemu nie samochodem? Bo Monika (partnerka) tak kazała – stwierdził. Na szczęście w końcu nigdzie nie poszli.

Daria: szwagier i jego żona od dawna są antyszczepionkowcami, ale ich wiara w to, że szczepienia szkodzą, nie rzutowała dotychczas na kontakty z nimi. To, co zaczęło się dziać w czasie pandemii, jest dla mnie szokiem. Nie można z nimi porozmawiać o niczym poza spiskiem, chipami w szczepionkach i siecią 5G, które mają służyć kontroli ludzi. Mieszkają za granicą, a jednak przyjechali do Warszawy na protest „Stop plandemii”. Zabrali syna ze szkoły, bo w szkołach „rząd będzie robić na dzieciach eksperymenty”. Oboje wierzą w spiski, a przecież ona jest mikrobiologiem, pracowała w laboratorium! Kiedy próbuję z nimi rozmawiać, przedstawiam merytoryczne argumenty – reagują bardzo emocjonalnie. Trzęsą się im ręce, są gwałtowni, napastliwi. Potrafią być bardzo agresywni wobec ludzi, którzy noszą maski. Boję się nałożyć przy nich maseczkę. Szwagier w czasie pandemii trafił do szpitala na operację. Kiedy wyszedł i opowiadał o swoim pobycie, mówił wyłącznie o tym, jak inni zareagowali na to, że był bez maseczki. Określał ich: „kur… ze szmatami na ryju”. Był dumny z siebie, stale powtarzał, że nie dał się zniewolić. Tak samo jego żona, gdy poszła do przychodni bez maseczki i usłyszała od lekarki, że ta będzie musiała z tego powodu dezynfekować cały gabinet. Dumna z siebie, stwierdziła tylko: „Nie jesteśmy niewolnikami”.

Coraz więcej Polaków wierzy w narracje spiskowe

Kiedy na początku października w mediach społecznościowych napisałam, że szukam osób, których bliscy zmienili się pod wpływem teorii spiskowych, w ciągu trzech dni skontaktowało się ze mną ponad 30 osób. Przeprowadziłam 26 wywiadów, każdy dotyczył innej osoby (czasem kilku), która na tyle silnie uwierzyła w teorie spiskowe, że wpłynęło to na życie jej i jej bliskich.

To prawdziwe opowieści, snute z perspektywy osób stojących obok, patrzących na „alternatywnych” z bliska, ale z zewnątrz, bez wchodzenia w ich nowy świat. Zanonimizowałam te historie, bo tym razem nie personalia są ważne, zaś opowiadającym zależało na anonimowości – większość z nich żyje na co dzień z ludźmi, o których zachowaniu opowiadali.

Wywiady i badania pokazują, że wiara w teorie spiskowe to coraz poważniejszy problem społeczny, który nabrzmiał w czasie pandemii koronawirusa. Popularność tego rodzaju teorii rośnie bowiem w czasach kryzysowych, traumatycznych, gdy znika poczucie bezpieczeństwa, a dominuje lęk i niepewność.

Jak podkreślają w raporcie „Popularność narracji spiskowych w Polsce czasu pandemii COVID-19” naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego: Franciszek Czech i Paweł Ścigaj, są one „wyrazem głębokiej nieufności do całej sfery publicznej” bądź jej wybranych postaci. Z ich badań wynika jednoznacznie, że skłonność do wiary w narracje spiskowe w Polsce zwiększyła się (w porównaniu do 2014 roku, obecne badania zrealizowano w maju 2020) – z 25 do 12 proc. spadł odsetek osób o małej spiskowej podejrzliwości, a z 37 do aż 45 proc. badanych wzrósł odsetek tych, u których natężenie tej cechy jest silne.

Czech i Ścigaj wskazują na pandemię jako na powód tej zmiany, ale zwracają uwagę także na inne czynniki: głęboką polaryzację polityczną, niespójność wartości i rosnącą intensywność konfliktu w polskim społeczeństwie, na tle politycznym właśnie.

A jednak wpływ teorii spiskowych na społeczeństwo to problem wciąż pomijany, uważany za niszowy albo za świadczący o paranoi społeczno-politycznej, i jako taki nadający się głównie do obśmiewania „alternatywnych”.

Stąd np. wyśmiewanie „foliarzy”, czyli ludzi wierzących w to, że 5G szkodzi, czy „covidiotów” – tych, którzy nie wierzą w istnienie koronawirusa lub pandemii. Tymczasem w zupełnie nieśmieszny sposób zjawisko to dotyka coraz większej grupy ludzi: tych, którzy wpadają w alternatywną rzeczywistość, oraz tych, którzy stykają się z nimi na co dzień. I pozostawia tych drugich absolutnie bezsilnych.

Opowieści bliskich: bezsilność

Bożena: Moja siostra nie tylko wierzy w teorie spiskowe, ale też je rozsiewa. I niestety zaraża nimi innych. Zainfekowała rodziców. To starsi, schorowani ludzie, namawiałam ich, by się zaszczepili przeciwko grypie. Ale skąd! Siostra im nagadała, że w szczepionkach są chipy Billa Gatesa, za pomocą których będą ich kontrolować, i teraz nie ma mowy o jakiejkolwiek szczepionce. Jednocześnie tata boi się koronawirusa strasznie. Od marca był może ze trzy razy na podwórku, a przecież mamy dom i ogród. Przekonywałam go latem: chociaż do ogródka wyjdź, pooddychaj świeżym powietrzem. Nie było szans, tak się bał. Ale gdyby była szczepionka na koronawirusa, to by się nie zaszczepił, bo w niej będą chipy przecież. Mówię mu wreszcie, bo już mi innych argumentów zabrakło: „Tato, ale jak cię ten Gates nawet będzie śledził, to co z tego? Co on wyśledzi – że przeszedłeś z pokoju do łazienki, a potem do kuchni? I co mu z tego przyjdzie?”. Nie zadziałało.

Ewa: Spotykaliśmy się całą rodziną co tydzień na niedzielnym obiedzie. Teraz unikamy jakichkolwiek wspólnych spotkań. Tylko w święta, bo wypada. Każda wizyta kończy się w ten sam sposób: wystarczy pretekst, by mama z mężem zeszli na „ich” temat i przekonywali nas, że wszystko to spisek, zniewolenie, kłamstwo. Racjonalne argumenty nie działają, każda próba dyskusji wywołuje agresję. Przy czym zawsze mam wrażenie, że oni nie mówią własnymi słowami, tylko sloganami z internetu, typu: „Wyłącz telewizję, włącz myślenie”. Tak samo ich działalność w sieci (bardzo intensywna!) to wyłącznie udostępnianie czyichś wpisów, nic ponadto, żadnego własnego komentarza, opinii, argumentów.

Norbert: Owdowiała teściowa w 2011 roku poznała faceta, który jest nacjonalistą i wierzy w teorie spiskowe. Związała się z nim i przejęła jego sposób myślenia. Na początku byliśmy przekonani, że ona to wszystko mówi, żeby mu się przypodobać. Ale po dwóch latach doszliśmy do wniosku, że ona naprawdę w to wierzy! Straciła większość znajomych, rodzinnych spotkań też już nie ma, bo wszyscy mają dość jej chorych wrzutek. W zeszłym roku przyjechaliśmy do niej (a mamy naprawdę kawał drogi), to już pierwszego wieczoru z żoną i czteroletnią córką musieliśmy o godz. 23. szukać hotelu, taka była awantura. Żadne argumenty do niej nie trafiają. Wierzy np. w to, że Jezus reinkarnował. Skontaktowałem ją ze swoim kuzynem, pastorem, żeby jej fachowo wytłumaczył, że to nieprawda. Nie był w stanie. Rozmawiałem o teściowej z psychiatrą. Lekarka mi zwróciła uwagę, że wiara w teorie spiskowe działa jak narkotyk - z czasem potrzeba jest ich więcej, więcej, więcej...

„Alternatywni” coraz bardziej we własnym świecie

Z większości wywiadów wynika, że wiara w teorie spiskowe nie pojawiła się u „alternatywnych” wraz z pandemią, tylko wcześniej. Epidemia koronawirusa natomiast przyspieszyła zapadanie się w alternatywny świat. Cytowani już naukowcy z Uniwersytetu Jagiellońskiego zbadali m.in. jakie narracje globalne na temat COVID-19 cieszą się w Polsce największą popularnością. Okazało się, że:

- 55 proc. badanych zgadza się ze stwierdzeniem, że koronawirus nie powstał naturalnie, lecz wytworzono go w laboratorium w Chinach,

- 48 proc. badanych zgadza się ze stwierdzeniem, że koronawirus został stworzony jako broń biologiczna w celu ograniczenia liczby ludności na świecie przez zmniejszenie liczby osób starszych,

- 45 proc. badanych uważa, że problem koronawirusa jest wyolbrzymiany w celu zmuszenia ludzi do kupowania leków i szczepionek,

- 30 proc. uważa, że dla zysków ukrywane są informacje, iż koronawirusa powodują nowe technologie, takie jak sieć 5G.

Spośród twierdzeń spiskowych, które nie dotyczą pandemii (badano siedem twierdzeń), aż 73 proc. badanych zaakceptowało tezę, iż pozornie przypadkowe wydarzenia, takie jak kryzysy gospodarcze, zostały dużo wcześniej starannie przygotowane; a 70 proc. – że większość wojen wybucha tylko dlatego, że globalne korporacje mają w tym swój interes.

Jednocześnie zarówno cytowane badania, jak i informacje pozyskane przeze mnie w trakcie wywiadów, wskazują, że choć wysoką skłonność do akceptowania narracji spiskowych mają przede wszystkim osoby z wykształceniem gimnazjalnym i zawodowym, to wykształcenie średnie i wyższe wcale nie chroni przed wejściem w alternatywny świat.

Tomek w kwietniu stracił przyjaciela. To 30-latek, bezrobotny filmoznawca, wykształcenie wyższe. W styczniu zainteresował się popularnym w USA ruchem QAnon, według którego całym światem rządzi grupa przestępców, a jedynym „dobrym” przywódcą, walczącym ze światowym spiskiem, jest prezydent USA Donald Trump.

Tomasz: Już wtedy pisał, że pandemia to fake, a wirus został stworzony w chińskim laboratorium. Ale to QAnon najbardziej działał na jego wyobraźnię. Przekonywał także mnie do ich teorii Deep State, dał aplikację, dzięki której miałem na bieżąco dostęp do tzw. Q-dropów (wiadomości, pisanych przez nieznanego pana Q, który ma mieć dostęp do tajnych informacji – przyp. red.). Q podawał w nich różne daty, kiedy miały się wydarzyć konkretne wydarzenia. Ale nic się wtedy nie działo. Zacząłem sprawdzać podawane fakty i okazało się, że to wszystko nieprawda. Powiedziałem o tym przyjacielowi, pokazałem mu analizy, raporty, twarde dane. Ja dzięki nim wycofałem się z ruchu QAnon. Ale mój przyjaciel niestety nie. Brnął w to dalej. W końcu nie mogłem już znieść tych historii. Zerwałem z nim relację.

Im bardziej alternatywni zapadają się we własne światy, tym poważniejsze to niesie skutki dla ich rzeczywistego życia. Przede wszystkim rozluźniają relacje z rodziną, przyjaciółmi, znajomymi. Zniechęcają ich napastliwością w przekonywaniu do swoich teorii, trudnością w prowadzeniu spokojnej rozmowy na inne tematy. Czasem pojawia się agresja, zwłaszcza podczas prób przekonywania, że mogą się mylić. Niektórzy w rezultacie tracą pracę lub są przesuwani na mniej wymagające stanowiska.

Opowieści bliskich: napastliwość i agresja

Barbara: Wujek był informatykiem w dużej firmie. Jakieś 10 lat temu zaczął wierzyć w teorie spiskowe: łączność z Kosmosem, grupy trzymające władzę, światowe spiski, ostatnio oczywiście chipy Billa Gatesa. Całymi dniami siedział na You Tube i oglądał filmiki. W pracy zapominał o swoich obowiązkach zawodowych, do tego atakował kolegów swoimi poglądami, był napastliwy. W końcu go zwolnili.

Beata: Mój ojciec od dawna miał skłonności do tego rodzaju myślenia. Kilka lat temu opowiadał, że Rockefeller rozsiewa truciznę po polach, żeby depopulować ludzi. Albo że Bill Gates produkuje szczepionki, które mają zabijać, i wysyła je do Afryki. Strasznie mnie to wkurzało, ale ostatnio odpuściłam. Może dlatego, że był ciężko chory? Teraz pozwalam mu mówić, nie wdaję się w dyskusję. Kiedy wchodzi na swoje tematy, nie ma z nim kontaktu. Nie da się go z tej rzeczywistości wyjąć. Mój brat go próbował przekonywać, ale to się kończyło awanturami, miesiącami nie odzywaliśmy się do siebie. Wysyła rodzinie i znajomym bardzo dużo materiałów, linków, głównie na Messengerze. W towarzystwie przejmuje całą narrację i wszyscy są zmuszeni do słuchania go, co jest bardzo męczące. Jest przekonany, że w ten sposób ratuje ludzi. Ma misję.

Bożena: Siostra była wcześniej dość spokojna, cicha, taka mimoza – jak ktoś ją czymś zranił, to ona od razu się kuliła, zamykała w sobie. Bardzo się zmieniła, odkąd wierzy w teorie spiskowe. Podczas ostatniej Wigilii zaczęła krzyczeć, obrażać nas tylko dlatego, że nie wierzymy w te wszystkie spiski. Rodzice razem z nią, bo przecież zaraziła ich tym sposobem myślenia. W końcu ojciec wyrzucił nas z domu - za to, że się z nimi nie zgadzamy. W Wigilię.

Nika: Małżeństwo moich kuzynów brnie w alternatywny świat od wielu lat. Obydwoje są nieznośni, na spotkaniach towarzyskich zawłaszczają całą przestrzeń rozmowy, negując oficjalną medycynę, psychologię, wietrząc wszędzie spiski. Opowiadają o leczeniu raka liśćmi kapusty i podobne brednie. Nalegają, żebyśmy zdobywali „prawdziwą wiedzę", odstawiali tradycyjne leki. To nie do zniesienia.

Krzysztof: Brat zadręcza tymi teoriami wszystkich dookoła. Potrafi wysłać mi np. 50 sms-ów ciągiem, bo on je dyktuje głosowo. Mamie wysłał tyle linków do filmów na You Tube, że telefon się jej zablokował. Spotkał koleżankę z dawnych lat, też lekarkę, jest chyba nawiedzona bardziej od niego. Odczyniała mu dom różańcem, żeby zapobiec wpływowi 5G. Jak mu się zepsuł telefon, to poszli do księdza po egzorcyzmy nad tym telefonem. Ksiądz był oburzony.

Coraz poważniejsze skutki społeczne

Wiara w teorie spiskowe staje się przyczyną rozpadu związków, zrywania kontaktów między członkami rodzin. Przekonania rodziców mają bezpośredni wpływ także na ich dzieci: część jest nieszczepiona, czasem małżeństwa rozpadają się m.in. z powodu różnicy zdań, czy dzieci szczepić, czy nie. Zdarza się zabieranie dzieci ze szkół.

Mamy do czynienia z poważnymi skutkami społecznymi zjawiska, które do tej pory było niszowe, ale ostatnio znacząco się rozrasta. Co więcej, nie widać nadziei na szybkie zakończenie kryzysu wywołanego przez pandemię, czyli problem będzie narastał. To paradoks: w kraju, w którym obowiązująca, niemal państwowa narracja głosi, że główną przyczyną rozpadu rodzin jest „ideologia LGBT”, zupełnie niezauważona przechodzi jedna z prawdziwych przyczyn tego zjawiska.

Szczepan: Moi rodzice wciągnęli się głównie w teorie spiskowe dot. medycyny alternatywnej i Żydów. Nie jestem w stanie się z nimi dogadać, nie czuję się z nimi bezpiecznie już od czasów liceum. Rozważam zerwanie kontaktów dla mojego zdrowia psychicznego. Oboje są bardzo nerwowi, podczas kłótni gwałtownie zmienia się ich wyraz twarzy. Matka dostaje drgawek, wytrzeszcza oczy, przepowiada ludziom ciężkie choroby i przekrzykuje ich. Przez całą pandemię nosili prześwitujące maseczki z firanki. W tej chwili chodzą wszędzie z identyfikatorami, znalezionymi w social media, które ponoć dają im immunitet i są legalne. Obsesja moich rodziców sprawia, że się ich wstydzę i obawiam.

Leszek: Przyjacielowi z tego powodu rozpadło się małżeństwo. Żona zwyczajnie nie wytrzymała. Teorie spiskowe stały się całym jego życiem. Po pracy nie zajmował się niczym innym, godzinami siedział przed komputerem i szukał kolejnych tajnych informacji. Żył tylko tym.

Zbyszek: Moja 30-letnia siostra sama wychowuje dziecko. Nagle oświadczyła, że w ogóle nie będzie go szczepić. Na nic, ani jednej szczepionki! Rodzice ją przekonywali, pokazywali nawet zdjęcia osób z porażeniem tężcowym. Ale nawet to zanegowała.

Dorota: Wujek, wykształcony matematyk, na podstawie informacji z internetu uznał, że jest na prawie wszystko uczulony. Przestał jeść. Znalazł znachora, który go jeszcze w tym utwierdzał. Potem znalazł u siebie – oczywiście dzięki informacjom w sieci – tropikalnego pasożyta, którym na dodatek można zarazić innych. Żadne badania nigdy tego nie potwierdziły, ale to nie ma dla niego znaczenia. Przestał chodzić do pracy, bo przecież jest chory. Poszedł na roczny urlop dla podratowania zdrowia. Nie przyjeżdżał do nas, zaszył się w domu, bo przecież zaraża. Chciał nas w ten sposób chronić przed pasożytem. Tak jest do dziś.

Potrzebne wsparcie!

Wszystko wskazuje na to, że pandemia koronawirusa nie skończy się szybko. Będziemy musieli nauczyć się żyć z lękiem i niepewnością. Teorie spiskowe dla niektórych osób będą tym mechanizmem obronnym, za pomocą którego będą radzić sobie z tą niekomfortową sytuacją. Skłonność do wchodzenia w alternatywny świat zostanie jeszcze spotęgowana - chaosem informacyjnym, mieszaniem się wiarygodnych i niewiarygodnych źródeł informacji, czy głoszeniem teorii spiskowych przez osoby uznawane za autorytety (jak wynika z wywiadów, skłonność do myślenia spiskowego nie omija osób z wyższym wykształceniem, w tym lekarzy czy biologów).

Wszystko to sprawi, że narastać będzie problem społeczny dotyczący funkcjonowania „alternatywnych” i ich rodzin. Dziś nie ma w Polsce żadnych wypracowanych metod wspierania takich rodzin, ani sposobów na wyjście z wymyślonej rzeczywistości. W Stanach Zjednoczonych powstają pierwsze sieciowe grupy wsparcia. W Polsce nie znalazłam żadnej tego rodzaju inicjatywy.

Wkrótce wywiad z psychiatrą i neurobiologiem Jackiem Dębcem o zjawisku pogłębiania się skłonności do wchodzenia w teorie spiskowe.

;

Udostępnij:

Anna Mierzyńska

Analizuje funkcjonowanie polityki w sieci. Specjalistka marketingu sektora publicznego, pracuje dla instytucji publicznych, uczelni wyższych i organizacji pozarządowych. Stała współpracowniczka OKO.press

Komentarze