„To jednoznacznie przerywa dyskusje” – stwierdził w piątek 11 lutego 2022 prezes Agencji Badań Medycznych Radosław Sierpiński podczas prezentacji wyników badania koordynowanego przez Górnośląskie Centrum Medyczne w trzech polskich szpitalach. Co do tego stwierdzenia można mieć wątpliwości – bo polską specyfiką jest wiara właśnie w ten „cudowny” lek. Rozpropagował go dr Włodzimierz Bodnar z przychodni Optima w Przemyślu. Twierdził on, że uzyskuje doskonałe rezultaty, lecząc COVID-19 stosowaną obecnie w leczeniu objawów choroby Parkinsona amantadyną.
W związku z wielkim zainteresowaniem amantadyną w naszym kraju resort zdrowia zlecił ABM sfinansowanie badań klinicznych, które zweryfikują tezy Bodnara. Badania są dwa – to przedstawione dziś koordynowało Górnośląskie Centrum Medyczne i dotyczyło pacjentów w szpitalu we wczesnej fazie COVID-19, czyli takich, u których dopiero rozpoczynało się zapalenie płuc i obniżona saturacja. Drugie badanie, którym kieruje prof. Konrad Rejdak z Lublina, właśnie się kończy. Jego wyniki zostaną przedstawione za kilka dni.
Prof. Adam Barczyk ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego, który kierował pierwszym badaniem, pokazał slajdy z jego wynikami.

Widać na nich, że krzywe pokazujące przebieg choroby u pacjentów, którzy dostali amantadynę i placebo (czyli neutralną, niewpływającą na ich stan substancję) praktycznie się pokrywają.
To oznacza, że amantadyna nie leczy COVID-19.
Krzywe rozjeżdżają się nieco, kiedy porównywani są pacjenci leczeni remdesivirem i amantadyną, ale – jak mówił prof. Barczyk – ta część badania nie była randomizowana, tzn. badani nie byli losowo przydzieleni do grupy badanej i kontrolnej. Stąd nie powinno się wyciągać wniosku z faktu, że pojawiła się w nich „dyskretna różnica na rzecz niestosowania remdesiviru”.
Randomizowane i zaślepione – tzn. pacjenci nie wiedzieli, czy dostają lek, czy placebo, a lekarze nie wiedzieli, do której grupy należy dany pacjent – było za to podstawowe badanie dotyczące skuteczności amantadyny. Wzięło w nim udział 149 pacjentów, z których 78 dostało amantadynę, a 71 placebo.
W związku z tymi wynikami prof. Barczyk wystąpił do ABM z wnioskiem o zakończenie badania. A Rzecznik Praw Pacjenta Bartłomiej Chmielowiec ogłosił zakaz stosowania amantadyny do czasu potwierdzenia jej skuteczności na podstawie rzetelnych badań naukowych. Dotyczy to przede wszystkim kliniki Optima w Przemyślu, która z terapii tym lekiem zrobiła swoją wizytówkę i doskonałe źródło dochodu. Przychodnia reklamuje się hasłem: „Można wyleczyć COVID-19 w 48 godzin”.
Rzecznik tłumaczył też, że taki zakaz jest konieczny, nawet jeśli amantadyna nie pogarsza stanu chorych. Daje bowiem „złudne poczucie skutecznego leczenia i prowadzi do opóźnienia w podjęciu skutecznej terapii”. Zwłaszcza podczas 4. fali pandemii z przełomu 2021 i 2022 roku lekarze skarżyli się, że do szpitala trafiają osoby w bardzo już zaawansowanym stanie choroby, które odmawiają tradycyjnych form terapii. Słychać było nawet o przypadkach przemycania amantadyny do szpitala przez rodziny pacjentów.
Omikron daje nam odpocząć
Na szczęście 5. fala wywołana wariantem omikron wydaje się opadać na dobre – może więc mniejsza liczba zakażeń złagodzi oburzenie osób wierzących w leczniczą moc amantadyny, które muszą się teraz zmagać z dysonansem poznawczym.
W piątek 11 lutego resort zdrowia poinformował o 35 777 nowych zakażeniach. Ponownie zakaziło się 3 668 0sób. To kolejny dzień spadku – w zeszłą środę zakażeń było o prawie jedną trzecią więcej.
Zakażenia wyhamowują praktycznie we wszystkich województwach, nawet w najbardziej opornym kujawsko-pomorskim widać już początki spowolnienia (oby na dobre). Wygląda więc na to, że rzeczywiście możemy odetchnąć, bo fala omikrona potraktowała nas łagodnie – porównywalnie do Republiki Południowej Afryki, gdzie bardzo dużej fali zakażeń nie towarzyszył znaczący wzrost hospitalizacji i zgonów. Z RPA łączy nas niski odsetek zaszczepionych (w RPA 43 proc. dorosłych, w Polsce 65 proc.) i ciężkie przejście poprzedniej fali – tej spowodowanej wariantem delta.
Przestały rosnąć również hospitalizacje, które mają szanse zatrzymać się na znacząco niższym poziomie niż podczas 4. fali.
W jeszcze większym stopniu dotyczy to liczby pacjentów, którzy muszą korzystać z respiratorów – wiemy już, że omikron słabiej atakuje płuca.
A to powinno się w najbliższym czasie przełożyć na mniejszą liczbę przypadków śmiertelnych.
Bo amantadyna mówiono od początku (podobnie jak ivermektyna) ma sens do WCZESNEGO leczenia, czyli po zauważeniu objawów. Gdy się trafia do szpitala – wirus swoje już zrobił (zainfekował te komórki, które miał zainfekować i ulegają one przez kilka dni rozpadowi. Leki hamujące replikację wirusa mają sens bytu na wczesnym stadium. Dlatego też Remdesivir nie dostał od WHO przyzwolenia (a nadal jest używany w leczeniu szpitalnym). Co więcej Remdesivir wykazywał mocne skutki uboczne, głównie w nerkach. https://tinyurl.com/3ewxvfca
+
Wczorejsza beczka śledzi, którą ktoś z redaktorów usunął (użytkowenicy nie mają takiej możliwości):
1) Śledź po żydowsku: https://tiny.pl/9pl2v
2) Śledź jak Cię okłamują: https://tiny.pl/9pl8q
3) Śledź co jest w senacie: https://tiny.pl/9pl28
4) Śledź co jest tajne w sejmie: https://tiny.pl/9pl2s
5) Śledź jak Tobą manipulowano: https://tiny.pl/9pl89 (hmm. 89 wciąż komuna…)
6) Śledź po ekspercku: https://tiny.pl/9pl85
7) Śledź po 1891: https://tinyurl.com/y3jmjb46
Jedyne co wykazano tym "badaniem" to że amantadyna nie działa gdy podana jest zbyt późno; tylko o to w nim chodziło, wiadomo to od dawna.
A więc zakaz jej stosowania jest zbrodnią. Czekamy na reakcję prokuratury, a szczególnie profesora Bodnara.
Gdzie znajdę link do recenzowanej wersji tego badania? Jakiś The Lancet, BMJ, NEJM by się przydały, a w artykule zero na ten temat.