„Bezczelność” - oburza się prawica. American Jewish Congress wystosował list do Watykanu, w którym zarzuca antysemityzm kardynałowi Hlondowi, prymasowi Polski w czasie okupacji i w pierwszych latach komunistycznej dyktatury. Przypominamy, co kardynał pisał i mówił. Z przykrością informujemy, że w zarzutach jest sporo prawdy
23 maja 2018 American Jewish Congress - jedna z trzech największych organizacji amerykańskich Żydów - wystosowała oficjalny list do Watykanu, wyrażając „zatroskanie” z powodu „uznania heroiczności cnót” kard. Augusta Hlonda (1881-1948).
15 maja pozytywną opinię na temat heroiczności cnót i życia kard. Hlonda wyraziła w Watykanie Komisja Kardynałów i Biskupów z Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. 21 maja papież Franciszek ogłosił dekret o heroiczności cnót kard. Hlonda.
To jeden z elementów procesu beatyfikacyjnego, który trwa od 1992 roku. Dekret papieża umożliwi wyniesienie zmarłego w 1948 roku prymasa na ołtarze, czyli uznanie go za świętego Kościoła katolickiego.
Rabin David Rosen - dyrektor ds. międzynarodowych spraw międzyreligijnych w Kongresie Żydów Amerykańskich - w piśmie skierowanym 23 maja 2018 do kard. Kurta Kocha, przewodniczącego watykańskiej Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem, pisze, że dalsze procedowanie kanonizacji kard. Hlonda „będzie postrzegane we wspólnocie żydowskiej i poza nią jako wraz aprobaty dla wyjątkowo negatywnego podejścia kard. Hlonda do wspólnoty żydowskiej”. Całą informację AJC można znaleźć tutaj.
W liście rabin Rosen wymienia powody:
OKO.press przypomniało sobie teksty kard. Hlonda, na które powołuje się AJC. Rosen ma rację, ale nie w stu procentach: kard. Hlond rzeczywiście głosił antysemickie poglądy, zarówno przed wojną, jak i po niej (zaraz przypomnimy obszerne cytaty) i zachęcał do bojkotu, ale nie wzywał do przemocy, przed którą jednoznacznie przestrzegał.
Zbiór pism kard. Hlonda w internecie można znaleźć tutaj.
W 1936 roku prymas ogłosił list pasterski zatytułowany „O katolickie zasady moralne”. Pisał w nim m.in. „Bolszewizacja umysłowości podważa wszelkie zasady etyczne. Dusze dziczeją. Zwierzęcieje człowiek. Pod pozorem kultury i postępu rozprzestrzenia się satanizacja życia”. W ramach troski o katolickie zasady moralne prymas poświęcił też obszerny passus Żydom.
Pisał:
"Problem żydowski istnieje i istnieć będzie, dopóki żydzi będą żydami.
W poszczególnych krajach to zagadnienie ma różne natężenie i różną aktualność. U nas jest ono specjalnie trudne i powinno być przedmiotem poważnych rozważań. (…)
Faktem jest, że żydzi walczą z Kościołem katolickim, tkwią w wolnomyślicielstwie, stanowią awangardę bezbożnictwa, ruchu bolszewickiego i akcji wywrotowej.
Faktem jest, że wpływ żydowski na obyczajność jest zgubny, a ich zakłady wydawnicze propagują pornografię.
Prawdą jest, że żydzi dopuszczają się oszustw, lichwy i prowadzą handel żywym towarem.
Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny.
Ale - bądźmy sprawiedliwi. Nie wszyscy żydzi są tacy. Bardzo wielu żydów to ludzie wierzący, uczciwi, sprawiedliwi, miłosierni, dobroczynni. W bardzo wielu rodzinach żydowskich zmysł rodzinny jest zdrowy, budujący. Znamy w świecie żydowskim ludzi także pod względem etycznym wybitnych, szlachetnych, czcigodnych".
Są to oczywiście poglądy jednoznacznie antysemickie. Oczywiście, nie było nic szczególnie żydowskiego w szerzeniu pornografii i oszukiwaniu współobywateli (nie wspominając już o bolszewizmie). Czyli punkt dla rabina Rosena.
W następnym akapicie Prymas Hlond pisze jednak:
"Przestrzegam przed importowaną z zagranicy postawą etyczną, zasadniczo i bezwzględnie antyżydowską. Jest ona niezgodna z etyką katolicką.
Wolno swój naród więcej kochać; nie wolno nikogo nienawidzić. Ani żydów.
W stosunkach kupieckich dobrze jest swoich uwzględniać przed innymi, omijać sklepy żydowskie i żydowskie stragany na jarmarku, ale nie wolno pustoszyć sklepu żydowskiego, niszczyć żydom towarów, wybijać szyb, obrzucać petardami ich domów.
Należy zamykać się przed szkodliwymi wpływami moralnymi ze strony żydostwa, oddzielać się od jego antychrześcijańskiej kultury, a zwłaszcza bojkotować żydowską prasę i żydowskie demoralizujące wydawnictwa, ale nie wolno na żydów napadać, bić ich, kaleczyć, oczerniać. (…)
Miejcie się na baczności przed tymi, którzy do gwałtów antyżydowskich judzą. Służą oni złej sprawie.
Czy wiecie, kto im tak każe? Czy wiecie, komu na tych rozruchach zależy? Dobra sprawa nic na tych nierozważnych czynach nie zyskuje. A krew, która się tam niekiedy leje, to krew polska".
Warto przypomnieć kontekst tych słów. Są to czasy narastającego antysemityzmu, akcji zmierzających do wprowadzenia getta ławkowego na uczelniach oraz takich akcji skrajnej prawicy, jak pogrom w Przytyku (9 marca 1936) czy rajd na Myślenice (22-23 czerwca 1936).
W obu wypadkach dochodziło do ataków na Żydów, a ugrupowania prawicy jawnie nawoływały do przemocy. Działały także antyżydowskie bojówki pod ich patronatem. Antysemici z ONR mieli zresztą pretensje do Prymasa, że potępił przemoc.
„Ale nie ma co także ukrywać, że bezwzględne potępienie rozruchów antyżydowskich wywołało pewne rozgoryczenie w obozie antysemickim” - pisał tygodnik „Prosto z mostu”. Liberalny pisarz i publicysta Antoni Słonimski komentował to w felietonie w „Wiadomościach Literackich” (26 kwietnia 1936) następująco:
"Biedni mali antysemici, których skrzywdzono, nie pochwalając bicia Żydów, są rozgoryczeni. Uważają widać, że w liście pasterskim powinna być pochwała bicia Żydów, widać liczyli na to, jeśli teraz są rozgoryczeni".
O ówczesnej atmosferze panującej w Polsce w momencie ogłoszenia przez kard. Hlonda swojego listu Słonimski pisał także nieco wcześniej, 5 kwietnia 1936 roku. Zacytujmy:
"W Łodzi odbywa się proces, którego tło stanowi oskarżenie Żydów o zatruwanie pomarańcz. Świadek zeznaje w sądzie, że kupił dwie pomarańcze i obrał je w kinie. Zjadł je i dostał mdłości i wymiotów. Były - jak mówi - wypompowane. Tylko Żydzi mogli to zrobić, bo oni do Łodzi dostarczają pomarańcz. Przez dziesięć lat - mówi świadek - badałem charakter żydowski. Oni są zdolni do tego.
Sąd wzywa ekspertów i bada licznych świadków. Średniowiecze w pełni. (…) Księża z ambon czytają orędzie kardynała Hlonda, który przypomina, że Żydzi są też ludźmi. Rok 1936. Księża endeccy czytają to orędzie pewnie bez wielkiego patosu i zapału. A endecy myślą, że jeśli grzechem jest bicie Żydów, to chyba lepiej mieć już ten grzech na sumieniu niż jakiś inny".
Jak widać, na tle antysemickiego klimatu Polski 1936 roku umiarkowanie antysemickie stanowisko kard. Hlonda to niemal centrum.
Z dzisiejszej perspektywy są to jednak wypowiedzi skandaliczne i jednoznacznie antysemickie. OKO.press nie zdziwiłoby się, gdyby stały się skuteczną przeszkodą do wyniesienia kardynała na ołtarze (z drugiej strony, wydawca antysemickich gazet o. Maksymilian Kolbe został jednak kanonizowany).
W „uwagach wobec dziennikarzy amerykańskich na temat żydowskiego pogromu w Kielcach” prymas również nie mógł się powstrzymać od antysemickich uwag (całość tutaj).
Kluczowy fragment, na który powołuje się rabin Rosen, brzmi:
"W czasie eksterminacyjnej okupacji niemieckiej Polacy, mimo że sami byli tępieni, wspierali, ukrywali i ratowali Żydów z narażeniem własnego życia. Niejeden Żyd w Polsce zawdzięcza swe życie Polakom i polskim księżom.
Że ten dobry stosunek się psuje, za to w wielkiej mierze ponoszą odpowiedzialność Żydzi, stojący w Polsce na przodujących stanowiskach w życiu państwowym a dążący do narzucenia form ustrojowych, których ogromna większość narodu nie chce.
Jest to gra szkodliwa, bo powstają stąd niebezpieczne napięcia. W fatalnych starciach orężnych na bojowym froncie politycznym w Polsce giną niestety niektórzy Żydzi, ale ginie nierównie więcej Polaków".
Wcześniej jeszcze kard. Hlond przekonywał, że „przebieg nieszczęsnych i ubolewania godnych wypadków kieleckich wykazuje, że nie można ich przypisać rasizmowi. Wyrosły one na podłożu całkiem odmiennym, bolesnym a tragicznym”.
Z taka oceną nie zgadzają się naukowcy piszący dziś o tej tragedii, tacy jak Marcin Zaremba czy Joanna Tokarska-Bakir, którzy podkreślają rolę antysemityzmu.
Kard. Hlond w istocie rozgrzeszał więc zarówno ludność Kielc z antysemityzmu, jak i duchowieństwo katolickie, które według niego „spełniło swoje zadania”.
Dodajmy dla porządku, że Żydzi stanowili zdecydowaną mniejszość w aparacie władz komunistycznych, a ogromna większość ocalałych z Zagłady szybko opuściła nie tylko Polskę, ale także w ogóle blok komunistyczny.
Natomiast według Hlonda, Żydzi są odpowiedzialni za komunizm i w tym sensie sami byli winni temu, co ich spotkało w Kielcach. To również jest klasyczny antysemicki fantazmat.
Na tym tle potępienie pogromu - od którego zaczyna się ten dokument - brzmi bardzo blado. Jest jednak stanowcze i jednoznaczne. Zacytujmy:
"Kościół katolicki zawsze i wszędzie potępia wszelkie mordy. Potępia je też w Polsce bez względu na to, przez kogo są popełniane i bez względu na to, czy popełniane są na Polakach czy na Żydach, w Kielcach lub innych zakątkach Rzeczypospolitej".
Wypowiedzi przytoczone przez rabina Rosena w liście AJC do Watykanu są więc prawdziwe, nawet jeśli nie pozostają w stu procentach precyzyjne.
Oczywiście, przypominanie dzisiejszej prawicy, że polski hierarcha i kandydat na ołtarze mógł być antysemitą, wywołuje oburzenie. Zaglądanie do dokumentów to co najmniej nietakt.
„Bezczelność” - uniósł się portal wPolityce.pl pisząc o liście AJC. Pracownikom w wPolityce przypominamy, że mogą napisać po prostu „żydowska hucpa”. Nawiążą wtedy tylko do dobrej tradycji przedwojennej endeckiej prasy, którą tak cenią. Kard. Hlond by się nie wahał.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze