0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plFot. Dawid Zuchowicz...

Porównanie pomiędzy pierwszą turą z 18 maja 2025 roku i tą z 28 czerwca 2020 roku jest stosunkowo proste, ponieważ frekwencja w obu wyborach była bardzo zbliżona.

  • W 2020 roku w pierwszej turze oddano 19 mln 425 tys. głosów ważnych, frekwencja wyniosła 64,5 proc.
  • W 2025 roku oddano 19 mln 137 tys. głosów ważnych, frekwencja wyniosła 66,9 proc.

W 2025 roku mamy większą frekwencję mimo mniejszej liczby głosów, bo mieliśmy też mniejszą liczbę osób uprawnionych do głosowania (w 2020 roku – 30 mln 204 tys., w 2025 – 28 mln 727 tys.).

Rafał Trzaskowski zdobył lepszy wynik niż pięć lat temu – i procentowo, i w liczbie głosów. W 2020 roku zagłosowało na niego 5 mln 917 tys. osób, wczoraj o 230 tys. osób więcej – 6 mln 147 tys.

Karol Nawrocki w stosunku do Andrzeja Dudy w 2020 roku stracił natomiast prawie trzy miliony głosów (8 mln 540 tys. dla Dudy, 5 mln 790 tys. głosów dla Nawrockiego).

Zwycięstwo Trzaskowskiego w pierwszej turze może mieć prestiżowe znaczenie, ale nie da mu żadnego bonusu w drugiej turze. Tym razem kandydat PiS miał dwóch silnych kontrkandydatów, którzy okrążyli go z prawej strony – Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna. Nie wiemy dziś, jaka część z nich przeniesie swój głos na Nawrockiego, bardzo możliwe, że znaczna.

Prawica stabilne 50 proc.

To jednak znaczna różnica z 2020 rokiem. Wówczas Krzysztof Bosak zdobył 6,8 proc. głosów. Łączny wynik Brauna i Mentzena w tym roku to 21,1 proc. Łączny wynik liczących się kandydatów prawicowych to więc 50,2 proc. w 2020 roku (Duda+Bosak) i 50,7 proc. dziś (Nawrocki+Mentzen+Braun).

Czyli – różnica w łącznym wyniku jest niemal żadna, różnica w rozkładzie tych głosów – kolosalna. Dla obecnych wyborów nie ma to dużego znaczenia, Nawrocki walczy o podobną pulę w drugiej turze, dla przyszłości polskiej polityki partyjnej i wyborów parlamentarnych w 2027 roku wynik ten może mieć ogromne znaczenie.

Przyszłość to jednak zupełnie osobna historia. Spójrzmy jednak najpierw głębiej w wyniki wczorajszych wyborów. Ale na większość z wczorajszych wyników trzeba patrzeć właśnie przez pryzmat rozkładu głosów dla prawicy – niemal wszędzie łączny wynik będzie bardzo podobny do tego z 2020 roku.

W miastach Trzaskowski

Rafał Trzaskowski mimo lepszego wyniku w kraju niż w 2020 roku stracił wyborców w Warszawie. W stolicy, którą rządzi od 2018 roku, zagłosowało na niego o 26 tys. osób mniej (486 tys. vs 460 tys.). Nawrocki stracił wobec Andrzeja Dudy jeszcze więcej (275 tys. vs 199 tys.), ale ten wynik nie zaskakuje. Pięć lat temu Trzaskowski przekraczał 50 proc. głosów w czterech z 18 warszawskich dzielnic, w 2025 tylko w jednej (Wilanów).

We wszystkich miastach wojewódzkich wygrywa Trzaskowski przed Nawrockim. A w prawie wszystkich trzecie miejsce ma Mentzen, ale jest jeden wyjątek – Poznań. Tam wyprzedził go Adrian Zandberg (10,8 proc. vs 9,7 proc. Mentzena).

W 2020 roku Andrzej Duda wygrał w Białymstoku, Lublinie, Rzeszowie i Kielcach. Dziś Trzaskowski wygrywa w tych miastach, bo głosy prawicy rozłożyły się na trzech kandydatów. W Białymstoku ma jedynie 2 punkty procentowe więcej niż Nawrocki. Ale łączny wynik trzech liczących się kandydatów prawicy to 48,1 proc. Nieco więcej niż wynik Dudy i Bosaka sprzed pięciu lat – 46,7 proc.

10 województw dla Trzaskowskiego, Mentzen goni go na wschodzie

Spójrzmy na województwa. W 2020 roku Rafał Trzaskowski wygrał w czterech – lubuskim, pomorskim, pomorskim i dolnośląskim. W 2025 – 10. Karol Nawrocki zebrał najwięcej głosów w województwach łódzkim, małopolskim, lubelskim, świętokrzyskim, podlaskim, podkarpackim.

To oczywiście nie znaczy, że Rafał Trzaskowski uzyskał wynik tak dobry jak Andrzej Duda pięć lat temu. A to dlatego, że urosła skrajna prawica.

Na Podkarpaciu w 2020 roku Andrzej Duda zebrał 60,7 proc. głosów. Wczoraj na Karola Nawrockiego zagłosowało tam 42,7 proc. głosujących. Ale łączny wynik trzech kandydatów prawicowych to 69,6 proc. Wynik Duda+Bosak z 2020 roku to… 69,6 proc.

Rafał Trzaskowski nieznacznie poprawił tam swój wynik i zamiast 16,2 proc. otrzymał 17,9 proc. Ale jednocześnie ledwie obronił swoją drugą pozycję – Sławomir Mentzen na Podkarpaciu otrzymał 17,6 proc. głosów, zaledwie o trzy tysiące głosów mniej niż Rafał Trzaskowski. Gdyby nie Grzegorz Braun, Trzaskowski z pewnością spadłby na trzecie miejsce. Jeśli gdzieś szukać załamania duopolu w ujęciu geograficznym, to właśnie tutaj, w województwach wschodnich. Tam kandydat KO często jest bardzo blisko trzeciego kandydata. Tego w ostatnich wyborach nie widzieliśmy.

Nawrocki gorzej niż Duda, ale prawica stabilnie

Karol Nawrocki zebrał znacznie mniej głosów niż Andrzej Duda – to jasne. Odsetek głosów Andrzeja Dudy z 2020 roku, jaki otrzymał, waha się między 63,6 proc. w województwie opolskim, a 72,5 proc. na Mazowszu.

Gdy jednak porównać wynik głównych kandydatów prawicowych w 2020 i 2025 roku, wówczas wynik jest bardzo zbliżony.

A w dwóch województwach – śląskim i podkarpackim – jest niemal identyczny. Gdy weźmiemy taki zestaw kandydatów, w czterech województwach mamy nawet minimalny spadek (między 0,1 a 0,9 punktów procentowych). Gdyby jednak doliczyć głosy na Marka Jakubiaka i Krzysztofa Stanowskiego (lub przynajmniej ich część), którzy zdobyli razem 2 proc. głosów w skali kraju, nie byłoby żadnych spadków.

Jednak nawet jeśli doliczyć wyniki obu marginalnych kandydatów, nie widać wielkiego wzrostu poparcia dla prawicowych kandydatów w ciągu pięciu lat. Zatem co?

Sukces skrajnej prawicy w całym kraju

Historią tych wyborów nie jest znaczny wzrost prawicy, ale zmiana rozkładu poparcia wewnątrz niej i wzrost skrajnej prawicy.

W skali całego kraju na Mentzena lub Brauna głos oddała co piąta osoba, która wzięła udział we wczorajszym głosowaniu. Ale w województwach podkarpackim, lubelskim i podlaskim to już co czwarta osoba. Poniżej 20 proc. suma tych dwóch kandydatów spada tylko w dwóch województwach.

Żółta kartka dla koalicji

Rafał Trzaskowski, w przeciwieństwie do 2020 roku, mógł ogłosić zwycięstwo w pierwszej turze. Ale dla partii dzisiejszej koalicji wynik wczorajszych wyborów nie wygląda dobrze. W skali całego kraju łączny wynik Trzaskowskiego, Biejat i Hołowni jest gorszy o 8,3 punktu procentowego niż wynik Trzaskowskiego, Hołowni, Biedronia i Kosiniaka-Kamysza z 2020 roku.

W trzech województwach (lubuskie, mazowieckie i pomorskie) spadek poparcia przekracza 10 punktów procentowych.

Doliczenie głosów na Adriana Zandberga byłoby bardzo wątpliwe metodologicznie. Razem bardzo wyraźnie postawiło się w opozycji do dzisiejszej koalicji i jej działacze jasno sugerują, że w 2027 roku chcą samodzielnie powalczyć o Sejm. Gdyby jednak potraktować koalicję+Zanberga jako głosy obozu antypisowskiego z 2020 roku, to i tak mamy wyraźne spadki – między dwoma (świętokrzyskie, małopolskie) a sześcioma (lubuskie) punktami procentowymi.

Klęska Hołowni

Wczorajsze wybory to też wielka porażka Szymona Hołowni, który roztrwonił kapitał polityczny sprzed pięciu lat, gdy zdobył 13,9 proc. Teraz, reprezentując dwie partie koalicji – Polskę 2050 i Polskie Stronnictwo Ludowe, otrzymał niecałe 5 proc. głosów (4,99 proc.). W 2020 roku nie było jeszcze koalicji Trzeciej Drogi, a w wyborach startował też Władysław Kosiniak-Kamysz jako kandydat PSL. Dziś Szymon Hołownia zdobywa zaledwie 30,7 proc. swojego wyniku połączonego z wynikiem Kosiniaka-Kamysza z 2020 roku. A w województwie lubuskim to nawet tylko 22 proc.

Widać to dobrze w szczegółowych wynikach badania exit poll. Wynika z niego, że jedynie 36,6 proc. wyborców Trzeciej Drogi z 2023 roku (niestety w wypadku wyborów prezydenckich 2020 mamy porównanie tylko dla głosujących na Andrzeja Dudę i Rafała Trzaskowskiego) zagłosowało wczoraj na Szymona Hołownię. Pozostałe ponad 60 proc. rozłożyło swoje głosy pomiędzy całe spektrum polityczne. Ale najwięcej – 22,6 proc. wyborców Trzeciej Drogi – przeniosło swoje głosy z lidera wybranej dwa lata temu formacji na Rafała Trzaskowskiego.

Przepływy

Spójrzmy dalej na exit poll.

Głosy Nowej Lewicy z 2023 roku w 62 proc. powędrowały do Adriana Zandberga (33 proc.) i Magdaleny Biejat (29 proc.). 18 proc. z lewicowych wyborców sprzed dwóch lat wybrało Rafała Trzaskowskiego. Zarówno wyborcy Koalicji Obywatelskiej i PiS byli wierniejsi i wybrali kandydatów swoich partii w ponad 80 proc. przypadków.

Kobiety i mężczyzn najbardziej poróżnił Sławomir Mentzen. Wybrał go co piąty mężczyzna (19,7 proc.) i co dziesiąta kobieta (9,8 proc.). Kobiety częściej wybierały kandydatów dwóch największych partii (64,9 proc., 34,1 proc. na Trzaskowskiego a 30,8 proc. na Nawrockiego) niż mężczyźni (56,6 proc., 28,6 proc. na Nawrockiego i 28 proc. na Trzaskowskiego).

Nowy duopol u najmłodszych, stary u najstarszych

Spójrzmy jeszcze na poparcie według wieku.

Kandydatów można tutaj podzielić na trzy grupy: tych, którym z wiekiem wyborców poparcie rośnie; tych, którym analogicznie spada; i takich, których poparcie jest w miarę stabilne. Skupmy się na dwóch pierwszych grupach.

Kandydatów atrakcyjnych dla młodych jest dwóch: to Mentzen i Zandberg. W grupie 18-29 lat ich łączne poparcie przekroczyło 50 proc. wskazań.

W kolejnej grupie – 30-39 lat – Mentzen wciąż prowadzi, choć z mniejszym wynikiem. A Zandberg już spada na siódme miejsce. Kandydat Razem u osób powyżej 50. roku życia ma mniej niż 2 proc. poparcia.

W drugą stronę idzie poparcie kandydatów KO i PiS. Wśród najmłodszych wyborców Trzaskowski i Nawrocki mają trzecie i czwarte miejsce z łącznym poparciem 24 proc. Ale z każdą kolejną grupą to poparcie rośnie. A wśród najstarszych – osób powyżej 60. roku życia – liczy się niemal tylko duopol KO-PiS. Trzaskowski i Nawrocki mają tam 87,8 proc. poparcia.

Czyli – najstarsi za dwa tygodnie w większości najpewniej zagłosują tak, jak 18 maja. A im młodsi wyborcy, tym częściej będą musieli się zastanowić – wybrać jednego z dwóch dostępnych kandydatów, czy jednak zostać w domu.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze