Zmiana Konstytucji wymaga 2/3 liczby posłów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Wypowiedzi Dudy w TVP świadczą, że prezydent chciałby ominąć ten warunek i myśli o bezprawnej zmianie Konstytucji. Ale pilnowanie nienaruszalności progu 2/3 głosów może być dla Dudy kluczowe - tyle trzeba, by go postawić przed Trybunałem Stanu
Michał Adamczyk z "Wiadomości" TVP w rozmowie z Andrzejem Dudą powiedział, że Prawo i Sprawiedliwość nie ma większości niezbędnej do uchwalenia nowej konstytucji. Prezydent odpowiedział tak:
Przede wszystkim wola zmiany konstytucji to powinna być wola społeczeństwa. Jeżeli społeczeństwo polskie będzie chciało, żeby została zmieniona, to będzie należało ją zmienić. Konstytucja jest dla obywateli, to oni powinni zdecydować.
Wyrwana z kontekstu wypowiedź prezydenta byłaby opinią polityczną, jednak odniesiona do pytania dziennikarza pokazuje, że prezydent nie rozumie, czym jest demokracja reprezentatywna. To ustrój, w którym społeczeństwo wyraża swoją wolę w wyborach, powołując reprezentantów. Jeśli w wyborach parlamentarnych obywatele i obywatelki oddadzą głosy na partie wzywające do zmiany konstytucji, i w efekcie wyborów powstanie wymagana przez art. 235 Konstytucji większość 2/3 głosów w Sejmie oraz bezwzględna większość w Senacie, można powiedzieć, że "wolą społeczeństwa" jest zmiana konstytucji.
PiS takiej większości nie ma - dysponuje zwykłą, samodzielną, niewielką większością parlamentarną. Do głosowania za zmianą konstytucji chętni są też posłowie Pawła Kukiza, ale nadal nie jest to większość konstytucyjna: PiS ma obecnie 234 posłów, a Paweł Kukiz 33. Razem z ośmioma posłami z dwóch kół poselskich i niezależnych, którzy wywodzą się z Kukiz'15 i Prawa i Sprawiedliwości, mogą liczyć na 275 głosów. Jeżeli opozycja stawi się w pełnym składzie - zabraknie aż 31, bo do zmiany konstytucji przy pełnym składzie Sejmu potrzeba 307 posłów.
Twierdzenie prezydenta, że "wola społeczeństwa" jest ważniejsza od wymaganej przez Konstytucję liczby głosów w Sejmie, to nie tylko poważny błąd merytoryczny. To również zapowiedź możliwości kolejnego, bardzo poważnego złamania konstytucji - tym razem przez zmianę konstytucji wbrew trybowi zmiany, który opisuje Rozdział XII Konstytucji RP z 1997 roku.
Warto przypomnieć, że PiS podczas kampanii wyborczej w 2015 roku usunęło ze swoich stron internetowych własny projekt konstytucji przedstawiony w 2010 roku, który zakładał radykalne zwiększenie władzy prezydenta, umożliwiając mu m.in. rozwiązywanie parlamentu oraz odmowę powołania premiera lub ministra.
Pytanie, dlaczego projekt usunięto ze stron internetowych PiS, zadała podczas debaty przedwyborczej premier Ewa Kopacz. Rzeczniczka PiS, Elżbieta Witek, mówiła wówczas, że projekt jest "nieaktualny".
PiS nie szło więc do wyborów w 2015 roku z planem lub projektem zmiany konstytucji.
Społeczeństwo powinno się móc wypowiedzieć, może się wypowiedzieć w referendum.
Kontynuując wypowiedź prezydent popełnił drugi błąd merytoryczny. Społeczeństwo może się wypowiedzieć zawsze i w każdej kwestii, ale takie referendum nie jest w żaden sposób wiążące. Drogą wyrażenia woli zmiany ustroju są tylko wybory parlamentarne, więc ewentualne referendum w sprawie potrzeby zmiany konstytucji, niepoprzedzone przyjęciem zmian, w trybie art. 235 Konstytucji, przez 2/3 posłów i połowę senatorów, nie ma żadnego znaczenia prawnego.
Wiążące referendum konstytucyjne może za to zostać przeprowadzone po przegłosowaniu przez Sejm i Senat zmiany ustawy zasadniczej.
Zgodnie z art. 235 ust. 6 Konstytucji na wniosek 1/5 liczby posłów, Senatu lub Prezydenta Rzeczypospolitej Marszałek Sejmu ma obowiązek przeprowadzić referendum, jeśli "ustawa o zmianie Konstytucji dotyczy przepisów rozdziału I, II lub XII".
Trudno sobie wyobrazić, żeby PiS akurat te rozdziały zostawiło w spokoju - w rozdziale pierwszym zapisano m.in., że "Rzeczpospolita jest demokratycznym państwem prawnym" oraz uwierającą Zbigniewa Ziobrę zasadę trójpodziału władzy, dającą autonomię sądownictwu. W rozdziale drugim jest znienawidzony przez PiS zakaz dyskryminacji. Rozdział dwunasty to przepisy dotyczące zmiany konstytucji.
Dwie trzecie, których Duda powinien się bać. Może postawić go przed Trybunałem Stanu
Przy okazji warto wspomnieć, że ułamek 2/3 pojawia się w Konstytucji więcej niż raz - taka sama proporcja głosów członków Zgromadzenia Narodowego (połączonych izb Sejmu i Senatu) jest wymagana, aby orzec "trwałą niezdolność Prezydenta Rzeczypospolitej do sprawowania urzędu ze względu na stan zdrowia" (art. 131 ust. 2 konstytucji) oraz do "postawienia Prezydenta Rzeczypospolitej w stan oskarżenia" przed Trybunałem Stanu za "naruszenie Konstytucji, ustawy lub za popełnienie przestępstwa".
W odruchu instynktu samozachowawczego Andrzej Duda powinien więc bardzo dbać o to, aby Sejm i Senat szanowały ułamek 2/3 z Konstytucji, ponieważ naruszenie tych zasad za kadencji PiS może być poważnym argumentem, by go zlekceważyć, gdy władza wymknie się Prawu i Sprawiedliwości z rąk.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze