0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Zuchowicz / Agencja Wyborcza.plDawid Zuchowicz / Ag...

O godzinie 15:30 rozpoczęła się manifestacja pod siedzibą Trybunału Konstytucyjnego przy al. Szucha w Warszawie. To decyzja TK Julii Przyłębskiej z października 2020 roku, zakazująca dokonywania aborcji z powodu wady płodu, doprowadziła do śmierci Izabeli z Pszczyny. Choć lekarze wiedzieli, że jej życie jest zagrożone, czekali z terminacją ciąży, aż przestanie bić serce płodu, z obawy przed konsekwencjami prawnymi. Nie zdążyli. 22 września 2021 roku, niecałą dobę po przyjęciu do szpitala, Izabela zmarła z powodu wstrząsu septycznego.

Przeczytaj także:

W reakcji na jej śmierć dzisiaj, w niedzielę i w poniedziałek odbędą się protesty w 70 miastach w całej Polsce.

I nie tylko w Polsce. Manifestować będą także mieszkańcy Oslo i Berlina. Ci ostatni przed rezydencją Julii Przyłębskiej.

Wideorelację z sobotniego (6 listopada 2021) marszu w Warszawie prowadziła nasza dziennikarka Magdalena Chrzczonowicz. W jej ocenie wzięło w nim udział ponad 20 tysięcy osób. Inni obserwatorzy mówili nawet o 30 tysiącach.

Ofiary ustawy z 1993 roku

Manifestacja rozpoczęła się od przemówienia jednej z organizatorek:

"Agata Lamczak, Alicja Tysiąc, R.R., Ania ze Świdnicy — to ofiary ustawy z 1993 roku. Jest ich znacznie więcej. Miesiąc temu dołączyła do nich Iza z Pszczyny. Matka, żona, córka, przyjaciółka. Niesiemy jej zdjęcia, bo tylko tyle możemy zrobić. Idziemy odzyskać to, co nam skradziono w 1993 roku. Dostęp do aborcji. Idziemy dla Izy, dla jej bliskich. Bo setki z nas potrzebują, żeby ktoś się nami zaopiekował. Bo potrzebujemy aborcji. Ani jednej więcej!".

Spod Trybunału marsz ruszył w kierunku siedziby Ministerstwa Zdrowia przy ulicy Miodowej.

"Bo mi serce pęka, jak myślę o tej sytuację. Też mam córkę. Ta kobieta miała prawo żyć i miała dla kogo żyć" - tak powód przyjścia na manifestację tłumaczyła reporterce OKO.press jedna z uczestniczek protestu.

Na manifestacji była też Agata Kowalska, autorka podcastu OKO.press. Na Twitterze opublikowała zdjęcia transparentów: "Wystarczająco przerażająco jest żyć", "Ani jednej więcej, mordercy", "Nie bądź obojętny!".

View post on Twitter

W tym samym czasie na marszu w Białymstoku była współpracująca z OKO.press Anna Mierzyńska:

„Znany lokalny mieszacz (poniżej), uważający się za prawicowego dziennikarza, przeszkadzał podczas milczącego protestu. Gadał, nagrywał pojedyncze osoby mimo braku zgody, wprowadzał inne tematy. W końcu ze sceny ściągnęła go... policja” - relacjonuje Mierzyńska.

View post on Twitter

Uczestnicy stołecznego marszu przez większość trasy szli w milczeniu. Od czasu do czasu, do rytmu wystukiwanego przez sambowe bębny, skandowali jednak hasła:

"Ani jednej więcej!"

"Myślę! Czuję! Decyduję!"

"Aborcja to życie!"

"Nigdy! Przenigdy nie będziesz szła sama!"

"2-2-2 9-22 5-9-7".

Ostatnie hasło to numer Aborcyjnego Dream Teamu (+48 222 922 597). Organizatorki kilkukrotnie zachęcały do podziękowania działaczkom ADT i Aborcji Bez Granic. "Dzię-ku-je-my" - odpowiadał tłum.

Na przystanku Uniwersytet Warszawski przy ul. Krakowskie Przedmieście ktoś nakleił kartkę z napisem "aborcja" w miejscu numeru nocnej linii, zatrzymującej się na żądanie.

View post on Twitter

Protestów nie zignorowało TVP Info. Na tle relacji z marszu z Warszawy o 16:25 Katarzyna Gójska-Hejke, dziennikarka Polskiego Radia, mówiła: "Ludzie nie dadzą się zmanipulować tak, jakby to chciały m.in. liderki Strajku Kobiet. Te sprawy nie mają nic wspólnego ani z żadną polityką, ani z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego".

Minuta ciszy

Pochód zatrzymał się na dłużej na Placu Zamkowym. Organizatorki poprosiły tam o uczczenie śmierci Izabeli podniesieniem rąk ze światełkami. Z głośników popłynęło "The sound of silence". Protestujący w milczeniu stali ze wzniesionymi smartfonami i zapalniczkami.

Po zakończeniu piosenki tłum wspólnie skandował: "Ani jednej więcej!". "A teraz po minucie ciszy zróbmy minutę krzyku" - poprosiła organizatorka. Tłum odpowiedział przeszywającym wrzaskiem i waleniem w bębny i garnki. Potem skandował: "Jebać PiS!".

Stamtąd marsz przeszedł pod siedzibę Ministerstwa Zdrowia przy ul. Miodowej. Organizatorki poprosiły jeszcze raz o minutę ciszy i zostawienie zniczy pod drzwiami resortu. Po chwili chodnik przed resortem zapełniły płonące znicze i zdjęcia Izabeli. Pod gmachem stanęły dwie osoby z transparentami: „Zamordowaliście Izę. O ilu nie wiemy?” oraz „Jeśli jesteś w ciąży i czujesz, że twoje zdrowie lub życie jest zagrożone, dzwoń do nas po pomoc. 663 107 939. 501 694 202”.

Z głośników jeszcze raz popłynęło "The sound of silence".

Na koniec organizatorki ostrzegły: "Dochodzą do nas informacje, że na tyłach manifestacji są jacyś panowie i zaczepiają, nawet biją ludzi. Jeśli widzicie coś takiego, uciekajcie".

Po ogłoszeniu końca manifestacji tłum zaskandował po raz ostatni: "Ani jednej więcej!".

Politycy prywatnie

Jeszcze wczoraj udział w warszawskiej manifestacji zapowiedział wczoraj Donald Tusk. "Nie jako polityk. Jako mąż, ojciec i dziadek będę wśród tych wszystkich, którzy wierzą, że możemy z tego mroku wyjść" - takie słowa Tuska w komunikacie na Twitterze przekazała Platforma Obywatelska.

Widać go było wśród polityków Koalicji Obywatelskiej na zdjęciach zamieszczonych na Twitterze przez Małgorzatę Kidawę-Błońską. Obok nich szli Bartłomiej Sienkiewicz, Barbara Nowacka, Katarzyna Piekarska, Dariusz Joński, Michał Kierwiński.

View post on Twitter

Marsz poparł prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski: "Nie ma zgody na to średniowieczne antyaborcyjne prawo" - mówił w nagraniu opublikowanym na Twitterze.

View post on Twitter

W marszu wzięły też udział polityczki Lewicy: Agnieszka Dziemanowicz-Bąk i Magdalena Biejat.

View post on Twitter
View post on Twitter

Na manifestacji w Pszczynie, z której pochodziła zmarła Izabela, byli posłowie Nowoczesnej Monika Rosa i Adam Szłapka.

View post on Twitter

W Warszawie Polskę 2050 reprezentowała Hanna Gill-Piątek.

View post on Twitter

Wbrew wczorajszym zapowiedziom w trakcie warszawskiej manifestacji dołączył do niej Szymon Hołownia. Zamieścił na Facebooku nagranie, w którym tłumaczył, dlaczego zmienił zdanie:

"Nie planowałem w tym proteście uczestniczyć nie dlatego, że nie mam w sobie tego gniewu, ale dlatego, że uważam, że politycy w tej sytuacji nie powinni zasłaniać tej obywatelskiej siły. (…) Ale po rozmowie z moją żoną nie miałem wątpliwości. Ula powiedziała mi: masz iść w moim imieniu, w naszym imieniu" - mówi lider Polski 2050.

Do antyaborcyjnych protestów na Twitterze nie odnosili się politycy PiS-u, Konfederacji ani PSL-u.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze