Dwoje posłów klubu Kukiz’15 pozwoliło - według relacji PiS - na zebranie kworum w Sali Kolumnowej. Bez nich, gdyby cała opozycja była solidarna, piątkowe wydarzenia w Sejmie musiałyby wyglądać inaczej, ponieważ PiS brakowałoby osób do przeprowadzenia legalnego głosowania ustawy budżetowej
W piątek, gdy opozycja zablokowała mównicę po odebraniu głosu Michałowi Szczerbie, marszałek Marek Kuchciński przeniósł obrady do Sali Kolumnowej. Karnie pomaszerowali tam wszyscy posłowie i posłanki PiS. 228 osób - czyli o dwie za mało, aby dysponować kworum wystarczającym do przyjęcia ustawy budżetowej (prawo wymaga, aby obecna podczas tego głosowania była co najmniej połowa ustawowej liczby posłów - czyli 23o osób).
Dlatego podczas przenoszenia obrad do Sali Kolumnowej wśród posłów Pawła Kukiza pojawił się Marek Suski z PiS, który zaczął przekonywać do dołączenia do obrad w Sali Kolumnowej. Politycy Kukiz’15 nie tylko odesłali go z kwitkiem, ale również zarejestrowali jego propozycje i wrzucili nagranie na Twittera.
Jednak jak okazało się później, wysiłki Suskiego były niepotrzebne, bo dwoje posłów Kukiz'15 - Anna Siarkowska i Rafał Wójcikowski - z własnej inicjatywy udało się do Sali Kolumnowej. O przebieg zdarzeń OKO.press zapytało posłankę Siarkowską.
"Wbrew temu, co widać na nagraniu, żadnej rozmowy z Suskim nie było - przekonuje Siarkowska. - Do grupy posłów Kikiz'15 podszedł poseł Suski i zapytał, jaka będzie decyzja klubu. To odbyło w ciągu kilku sekund. W tym momencie poseł Paweł Szramka [z Kukiz'15 - red.] w sposób wulgarny odniósł się do posła Suskiego i Suski odszedł. Nie było żadnych negocjacji z Suskim."
Posłanka Kukiz'15 zapewnia też, że swojej decyzji z nie konsultowała z Pawłem Kukizem:
"Nie pomagaliśmy PiS-owi. W grupie posłów ustaliliśmy, że jeżeli wszyscy zostaną poinformowani o posiedzeniu, pójdziemy. Wiedzieliśmy już wtedy, że nawet bez nas PiS będzie mieć kworum. Była to tylko nasza decyzja, nie konsultowałam jej z Pawłem Kukizem. Największym kłopotem było to, że klub nie zebrał się razem i nie przedyskutował tej sprawy. Ostatecznie część z nas zmieniła zdanie, do Sali Kolumnowej weszłam tylko ja i poseł Wójcikowski" - powiedziała Siarkowska w rozmowie z OKO.press.
To, czy rzeczywiście PiS miał kworum, trudno obecnie zweryfikować, ponieważ nadal nie wiadomo, ilu posłów wzięło udział w posiedzeniu za zamkniętymi dla mediów drzwiami. Przy wypełnianiu list obecności pojawiło się wiele nieprawidłowości - najpoważniejszym zarzutem podnoszonym przez posłów opozycji było składanie podpisów po zakończeniu posiedzenia, co jest niezgodne z regulaminem.
"Gazeta Wyborcza" poinformowała, że grupa parlamentarzystów chciała natychmiast wykluczyć dwójkę posłów z klubu, ale Stanisław Tyszka po rozmowie telefonicznej z nieobecnym w Sejmie Pawłem Kukizem przekonywał, że nic złego się nie stało i prosił, by nie robić problemu.
Po jego wypowiedzi kilku posłów opuściło posiedzenie klubu - wśród nich był m.in. poseł Liroy-Marzec.
Postępowanie Siarkowskiej i Wójcikowskiego to dla Kukiz'15 problem, ponieważ po raz kolejny ten klub spełnia bardziej rolę nieformalnego koalicjanta, niż rzeczywistej opozycji PiS. Branie udziału w zakulisowych negocjacjach nie służy ugrupowaniu, które szło do Sejmu z hasłami rzeczywistej demokratyzacji polityki i przeciwdziałaniu "partiokracjom".
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Socjolog, absolwent Uniwersytetu Cambridge, analityk Fundacji Kaleckiego. Publikował m.in. w „Res Publice Nowej”, „Polska The Times”, „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Dzienniku Opinii”.
Komentarze