16 sierpnia 2021 Sąd Apelacyjny uznał pozew Filomeny Leszczyńskiej wobec autorów i redaktorów książki „Dalej jest noc” – prof. Jana Grabowskiego i prof. Barbary Engelking – za nieuzasadniony i oddalił powództwo w całości.
„Ingerencja w badania naukowe nie jest zadaniem dla sądów” – orzekł sąd.
Ten wyrok to wielka porażka sponsorowanej przez państwo Reduty Dobrego Imienia oraz całej rządowej polityki historycznej. Jedna wątpliwość – związana z tym, że w opisywanej przez historyków wsi były dwie osoby o identycznym imieniu i nazwisku – miały stać się podstawą wyroku, który pozwoliłby zdyskredytować całe gigantyczne dzieło przedstawiające strategie przetrwania polskich Żydów w czasie Zagłady i dokumentujące tysiące przypadków współpracy Polaków z Niemcami oraz zbrodni popełnianych na szukających ratunku Żydach.
Wyrok jest prawomocny – i wzbudził furię u polityków prawicy oraz w prorządowych mediach.
Pozew cywilny od starszej pani
O sprawie OKO.press pisało wielokrotnie – ostatni raz streszczaliśmy ją przy okazji sprawozdawania wyroku sądu:
Leszczyńska uznała, że nie jest prawdą, że jej stryj Edward Malinowski, sołtys wsi Malinowo, handlował z Żydówką Esterą Drogicką i że nieprawdziwe jest podane w książce „Dalej jest noc” stwierdzenie Estery, że był on współodpowiedzialny za wydanie Niemcom grupy Żydów ukrywających się w okolicznych lasach.
W procesie wytoczonym naukowcom Leszczyńską wspierała Reduta Dobrego Imienia – współfinansowana przez rząd organizacja, promująca wizję przeszłości zgodną z polityką historyczną PiS. Leszczyńska żądała 100 tys. zł odszkodowania i przeprosin w mediach.
Rządzący podejmowali wiele prób zakneblowania historyków piszących o współudziale Polaków w Zagładzie. Próbowali wprowadzić sankcje karne za pomocą nowelizacji ustawy o IPN w 2018 roku, z której musieli się wycofać pod międzynarodową presją.
Zwalniali także z pracy – kiedy mogli – historyków, których wyniki badań nie zgadzały się z linią polityczną władzy. OKO.press pisało np. o sprawie dr. hab. Adama Puławskiego, zmuszonego do odejścia z pracy z IPN. Proces cywilny – wspierany przez popieraną przez władze organizację, formalnie niezależną – to kolejna próba zamykania ust historyczkom i historykom zajmującym się Zagładą.
Stawka sprawy wytoczonej prof. Grabowskiemu i prof. Engelking – która zyskała międzynarodowy rozgłos i przeciwko której protestowały międzynarodowe organizacje zrzeszające badaczy i badaczki przeszłości – była więc wysoka.
Z jednej strony przegrany proces cywilny mógł wywołać „efekt mrożący”, zniechęcając historyczki i historyków do podejmowania ryzykownych badań.
Z drugiej – wygrana pozwoliłaby politykom prawicy i prorządowym propagandystom twierdzić, że cała książka jest niewiarygodna. Z tej ostatniej tezy oczywiście się nie wycofali, ale jej powtarzanie stało się znacznie trudniejsze.
Ziobro: „to skandal”
Wicepremier i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro był najwyższą rangą w obozie władzy osobą, która skomentowała wyrok warszawskiego sądu.
„Wg Sądu Apelacyjnego w Warszawie autorzy książki o losach Żydów «Dalej jest noc» są naukowcami, więc mogą bezkarnie kłamać, z bohatera uczynić zbrodniarza, z Polaka pomagającego Żydom – współwinnego ich śmierci. To nie tylko kompromitacja sądu, to sądowy zamach na sprawiedliwość”
– napisał.
Wg Sądu Apelacyjnego w Warszawie autorzy książki o losach Żydów „Dalej jest noc” są naukowcami, więc mogą bezkarnie kłamać, z bohatera uczynić zbrodniarza, z Polaka pomagającego Żydom – współwinnego ich śmierci. To nie tylko kompromitacja sądu, to sądowy zamach na sprawiedliwość. https://t.co/X5DIfXldwV
— Zbigniew Ziobro | SP (@ZiobroPL) August 17, 2021
Warto przypomnieć, o co naprawdę chodziło. Sprawę bardzo drobiazgowo opisywała w OKO.press sama prof. Barbara Engelking (tutaj).
Sprawa dotyczy historii sołtysa Edwarda Malinowskiego, stryja Filomeny Leszczyńskiej. Jego historia została opisana na podstawie wspomnień Estery Siemiatyckiej, która przeżyła wojnę.
„W pozwie zarzuty da się sprowadzić się do tego, że w tekście książki pomyliłam dwóch Edwardów Malinowskich, przypisując handel z Esterą sołtysowi (a przecież handlował z nią inny Edward Malinowski, syn Adolfa), oraz przypisałam sołtysowi Edwardowi Malinowskiemu wydanie Żydów, mimo że został uniewinniony na procesie w 1950 roku”.
– pisze prof. Engelking.
Według niej jedyna pomyłka dotyczyła przypisania sołtysowi Malinowskiemu handlowania z Esterą, ale to „w żaden sposób nie godzi w dobra osobiste Edwarda Malinowskiego ani jego bratanicy, a wręcz przeciwnie, skoro przypisane mu zostało wspieranie ukrywającej się Żydówki”.
Nie ma więc mowy – jak napisał Ziobro – o „uczynieniu z bohatera zbrodniarza”.
Warto zwrócić uwagę na wydźwięk wpisu Ziobry. Polityk nie kwestionuje tysięcy przypadków współpracy Polaków i Polek z Niemcami w Zagładzie – np. denuncjacji – opisanych przez autorów i autorki „Dalej jest noc”. Skupia się na jednej drobnej sprawie, której sens i tak zniekształca, i na jej podstawie uznaje wyrok za „kompromitację sądu”.
Autorzy książki o losach Żydów «Dalej jest noc» są naukowcami, więc mogą bezkarnie kłamać, z bohatera uczynić zbrodniarza, z Polaka pomagającego Żydom — współwinnego ich śmierci".
fałsz. Fałsz. Historycy nic takiego nie napisali
IPN: udowodnimy kłamstwa, ale za pół roku
Głos zabrał także IPN – ustami dr. Rafała Leśkiewicza, wiceszefa Biura Badań Historycznych IPN.
„Instytut Pamięci Narodowej już kilka lat temu i na podstawie rzetelnie przeprowadzonych analiz źródłowych »Dalej jest noc« wyraźnie wskazał, że publikacja ta została przygotowana nierzetelnie i stronniczo (…).
W naszej ocenie doszło tam do ewidentnych manipulacji i przekłamań, które »Dalej jest noc« dyskwalifikują jako publikację naukową”
– mówił PAP dr Leśkiewicz.
Przywołał także recenzję dr. Tomasza Domańskiego z IPN, który zarzucał autorom i autorkom „Dalej jest noc” badawczą nierzetelność.
Czego nie powiedział dr Leśkiewicz? Że autorzy i autorki „Dalej jest noc” drobiazgowo odpowiedzieli na zarzuty Domańskiego. Czytelnikom i czytelniczkom OKO.press nie będziemy streszczać całej debaty, ale warto się z nią zapoznać.
- Tutaj znajdziecie Państwo recenzję dr. Domańskiego;
- Tutaj odpowiedzi autorów „Dalej jest noc”;
- Tutaj odpowiedź prof. Barbary Engelking, która ma charakter podsumowania;
- Tutaj replikę dr. Domańskiego.
Jest to naukowa polemika, warto jednak powiedzieć, że Domański niczego nie „wskazał”. O poziomie recenzji dr. Domańskiego wskazuje np. cytowanie prac niejakiego Marka Paula, który nie istnieje. „Jest to pseudonim autora (lub autorów) broszur wypełnionych antysemickimi kliszami i stereotypami, które od lat są dostępne w internecie” – pisał w swojej odpowiedzi prof. Jan Grabowski.
IPN zapowiada także obszerną książkę dr. Piotra Gontarczyka. Ma ona zarzucać autorom i autorkom „Dalej jest noc” manipulowanie źródłami, a nawet fałszowanie relacji ze źródeł. Rzecz jednak w tym, że tej książki jeszcze nie ma – i nie wiadomo, kiedy się ukaże (IPN mówi o „przełomie roku”).
Trzeba więc krytykom z IPN uwierzyć na słowo. Na razie jednak – mimo wyraźnego zlecenia ze strony byłego prezesa IPN, dr. Jarosława Szarka – Instytut nie wyprodukował swojej odpowiedzi na „Dalej jest noc”.
Obelgi i pomówienia
W portalu wPolityce.pl głos zabrał także sam dr Gontarczyk.
„Prawo do publikacji badań naukowych stoi ponad prawem poszczególnych jednostek do obrony swoich dóbr osobistych. W mojej osobistej opinii to jednak w ograniczonym stopniu dotyczy tej książki, ponieważ skala manipulacji i dokonywanych w niej nadużyć nie kwalifikuje jej do kategorii badań naukowych”
– mówił dr Gontarczyk. Warto zwrócić uwagę, że również jemu czytelnik prorządowych mediów musi w tym miejscu uwierzyć na słowo.
Do podobnych insynuacji wobec autorek i autorów „Dalej jest noc” uciekł się prof. Jan Żaryn, b. senator PiS, a obecnie dyrektor powołanej przez władze instytucji o bardzo długiej nazwie – Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego. Żaryn zarzucił historykom z Centrum Badań nad Zagładą „udzielanie odbiorcom nieprawdziwych informacji, nieprawdziwych faktów, zmanipulowanych, okłamywania przez fałszowanie źródła”.
Jak zdyskredytować książkę naukową – w czterech krokach
Warto na zakończenie przyjrzeć się zastosowanej przez prorządowe media oraz IPN technice dyskredytowania książki „Dalej jest noc”. Wygląda ona w skrócie tak:
- IPN publikuje krytyczną 72-stronicową recenzję z liczącej 2 tys. stron książki, będącej dziełem wielu autorów i autorek;
- Media prorządowe piszą obszernie o jednym – dosłownie jednym – zdaniu, o które siostrzenica jednego z licznych bohaterów książki wytacza proces cywilny autorom;
- Proces zostaje spektakularnie przegrany przez oskarżycieli mimo wsparcia szczodrze finansowanej przez władze organizacji „pozarządowej”;
- Następnie prorządowe media i sprzyjający władzy historycy traktują już jako udowodniony fakt – którego nie trzeba uzasadniać – że książka jest w całości fałszywa, a autorzy np. fałszują źródła.
Panie Leszczyński, każdy IQ> 70 wie, że sądy rejonowe są pisowski a wojewódzkie i apelacyjne żydowskie. Zatem wyrok był sprawą oczywistą.
Czyli twierdzisz, że PiS zawłaszczył sądy?
A odnosząc się do artykułu, to mam wrażenie, że gdzieś już tą retorykę widziałem(patrz:plaskoziemncy)
Czyli IQ masz poniżej 70.
Sądów wojewódzkich nie ma już od ponad 20 lat, antysemicki bucu.
Niech będą okręgowe, filosemicki podnóżku.
A Najwyższy, iq70-tko, jaka nacja czy banda opanowała? Płaskoziemcy czy sorosowi?
Pańska, panie Lewacki
Ma pan na to dowody czy to tylko opinia? Bo tak dla pańskiej informacji, nie każdy to wie, opinia to nie fakt ani nie dowód.
A z drugiej strony mam nadzieję, że za ten słaby trolling w pańskim wykonaniu nikt nie płaci, bo pieniądze zmarnowane.
Nie każdy wie, bo ja nie. Ale każdy łatwo się dowie, że jesteś trollem czytając Twoje wpisy.
Spokojnie czekam na książkę dr Gontarczyka. Sprawdziłem w paszkwilu "Dalej jest noc" fragmenty i zdania podnoszone w krytycznych komentarzach. Już tylko z tego powodu, taka praca nie byłaby do obrony jako praca magisterska. Dla Historyka źódła są święte; ich korygowanie, amputacja fragmentów sprzecznych z założoną tezą oznacza, że mamy do czynienia z publicystyką na zamówienie. Polecam w tym kontekście lekturę pozycji Normana Finkelsteina : "Przedsiębiorstwo Holokaust, oraz Wielka Hucpa, o pozorowaniu antysemityzmu i fałszowaniu historii. Autor jest Żydem. Podobnie jak Hannah Arendt.
No no! Śmiało! Jak na gościa, który uzyskał dyplom za wykonanie obróbki skrawaniem, tęgo sobie poczynasz z oceną prac niemagisterskich. I taka rada – zanim zaczniesz defekować otworem gębowym, przedstaw dowody na korygowanie i amputację.
Panie Ryszardzie! Prawda Pana wyzwoli.
Opis kłamstw zająłby więcej miejsca niż zawartość tego "dzieła".
Por. Piotr Gontarczyk, Między nauką a mistyfikacją, czyli o naturze piśmiennictwa prof. Jana Grabowskiego na podstawie casusu wsi Wrotnów i Międzyleś powiatu węgrowskiego, Glaukopis
nr 36, s. 313-323 (…)
Jednej rzeczy nie rozumiem. Jeśli jakiś mój kuzyn czy stryjek wydał Żydów albo ich ukrywał, dlaczego by miało to naruszać lub wzbogacać moje dobra osobiste? Paranoja.
Zaraz kompromitacja i zamach. A ty, Ziober, codziennie się kompromitujesz i zamachujesz na czyjeś wolności, a jakoś sprawujesz, wielce z siebie zadowolony, wysokie urzędy.
Haslo rządowe "Asymilacja Żydów" przed wojną, wzięło się pewnie z wszechobecnej sympati polskich katolików do Polaków wyznania Mojżeszowego.
Samozwańczy obrońcy dobrego imienia dobrze zarabiają na tym procederze. I chyba o kasę im tylko i wyłącznie chodzi. Oczywiście o publiczne pieniądze.
Czytam i wspieram OKO.PRESS. Mam nadzieję, że w swoim czasie poznamy dane personalne i zarobki pisowskich trolli.
Mam dla was filosemici radosną wiadomość;
https://www.jpost.com/diaspora/uk-joins-opposition-to-polish-anti-restitution-law-677052
Cieszycie się?
Sądzę, że się cieszą i proszą o więcej.
Pan Leszczyński, przytaczając rozmaite fakty, najwyraźniej nie zrozumiał istoty problemu. W artykule zmieszaniu uległy dwie perspektywy: a. perspektywa dóbr osobistych Pani Leszczyńskiej oraz b. perspektywa standardu pracy naukowej.
Sąd uznał, że prawo do publikacji badań naukowych stoi ponad prawem poszczególnych jednostek do obrony swoich dóbr osobistych. Co to oznacza? Oznacza to, że oto zechcę napisać książkę historyczną, np. o Żydach, którzy współpracując z niemcami, stali się nadzorcami innych Żydów, doprowadzając masowo do ich śmierci. Załóżmy, że oprę swoją pracę na wyselekcjonowanych źródłach, aby wspierały one założoną przeze mnie tezę. Część źródeł będę przytaczał w formie spreparowanej, poprzez cenzurowanie ich fragmentów. Po publikacji książki, okaże się, że żyje potomek jednej z osób, które wskazałem z imienia i nazwiska. Ów potomek odczuje boleśnie moją niefrasobliwość, bowiem jego przodek był ewidentnie ofiarą, a nie katem. Sąd uzna, że mam jednak prawo publikować i nie będzie oceniał jakości mojej pracy, a ja będę mógł powiedzieć pokrzywdzonemu Żydowi : "Wal się gościu, jesteś śmieciem, bo przegrałeś". Rzecz w tym, że rację by miał ów Żyd, a ja bym był tylko marnym kłamcą, który wykorzystuje pozór naukowca, by trzepać kasę na publikowaniu paszkwili. Ale kto ma to rozsądzić, skoro w sądach pracują Piłaci, umywający ręce? Może gniew ludu?
Napiasłbyś paszkwil, więc cały ten twój wywód można rozbić o kant końskiej doopy.
Leszczyński rzeczywiście pomieszał dwie sprawy, tj. dobra osobiste i wolność badań naukowych co nie oznacza, że pański hipotetyczny argument podsumowany wezwaniem do Żyda "Wal się gościu, jesteś śmieciem, bo przegrałeś" trzyma się kupy. Jeśli chodzi o dobra osobiste (niematerialne) to przysługują one tylko konkretnej osobie i nie mogą być dziedziczone, jak to już dawno stwierdził SN.
http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Palestra/Palestra-r1984-t28-n7_8(319_320)/Palestra-r1984-t28-n7_8(319_320)-s1-10/Palestra-r1984-t28-n7_8(319_320)-s1-10.pdf
Dlatego pozew Leszczyńskiej powinien być z miejsca odrzucony, czego nie zrobił ani sąd rejonowy ani apelacyjny. Skandal!!! Co do wolności badań naukowych, sąd apelacyjny też popełnił błąd stwierdzając swój brak kompetencji. Bo badania naukowe bynajmniej nie zwalniają autorów od odpowiedzialności za naruszenie (niewygasłych) niematerialnych dóbr osobistych. Gdyby książka została opublikowana jeszcze za życia sołtysa Malinowskiego, który chciałby bronić swojego imienia przed sądem to historycy nie mogliby zasłaniać się argumentem "badań naukowych" (dlatego historycy nie piszą o żywych zostawiając to odważnym dziennikarzom gotowym się bronić przed sądem). Ostatnią sprawą, która umknęła i Leszczyńskiemu i Panu jest….potencjalna odpowiedzialność Leszczyńskiej wynikająca z przegranego procesu cywilnego. Nawet jeśli składała swój pozew w dobrej wierze to nie znaczy, że nie miał on negatywnych skutków dla pozwanych, za które ona ewidentnie odpowiada. Skoro Leszczyńska domagała się 100K PLN odszkodowania to i Engelking wraz Grabowskim mają do niego prawo za wygrany proces. Nie wolno przecież bezpodstawnie ciągać ludzi po sądach. Żal trochę kobieciny i mam nadzieję, że Ordo Iuris, które ją namówiło na tę hucpę w razie czego zapłaci za nią zasądzone odszkodowanie.
Wreszcie sprawa wolności słowa (a nie wolności badań naukowych). Wprawdzie pański argument był nie trafiony z uwagi na zasadę nieprzechodzenia niematerialnych dóbr osobistych na spadkobierców, tym niemniej, dokładnie tak jak Pan pisze, byłoby równie kuriozalne gdyby jakiś sąd miał się zajmować prawdziwością pańskiego tekstu na wniosek potomka osoby opisywanej. I nie chodzi tu nawet o dopilnowanie "prawdy" ale o pańską wolność pisania co Panu tylko przyjdzie do głowy. Fikcja i bzdury bynajmniej nie są zabronione!!! (niektóre kraje jak FRN zabraniają negowania Holocaustu albo tkz "mowy nienawiści"). W cywilnym procesie jest Pan odpowiedzialny jedynie za naruszenie dóbr osobistych osób żyjących. Innymi słowy jeśli napisze Pan książkę o tym jak Wielki Hodowca Kota bije go dla tresury to może Pan się narazić na zapłacenie sporego odszkodowania za naruszenie dóbr osobistych Hodowcy (o ile nie potrafi Pan przedstawić odpowiednich dowodów) ale jeśli napisze Pan książkę o bigamiach nieżyjącego brata Hodowcy to korzysta Pan ze swojego prawa do tworzenia fikcji literackiej. Ewentualny pozew o naruszenie dóbr osobistych brata Hodowcy, nawet skierowany do sądu przez jego córkę, powinien być odrzucony jako bezprzedmiotowy. Oczywiście zgodzę się, że biorąc pod uwagę obecną sytuację w polskich sądach, wcale nie jest pewne, że pańska wolność słowa zostałaby w takich okolicznościach potwierdzona.
Szanowny Panie! Cieszę się, że wsparł Pan moją uwagę o pomieszaniu dwóch porządków. Ma Pan także rację w dalszym toku wywodu. Niemniej zwrócę uwagę, że we fragmencie
" Rzecz w tym, że rację by miał ów Żyd, a ja bym był tylko marnym kłamcą, który wykorzystuje pozór naukowca, by trzepać kasę na publikowaniu paszkwili." nic nie napisałem o zapisach kodeksu cywilnego, ale użyłem słowa "racja". Teoretycznie powinno nastąpić wyrugowanie złej pracy naukowej poprzez mechanizmy działające wewnątrz środowiska naukowego. Od kilkunastu lat wyraźnie jednak widać, że ten mechanizm już nie działa. Jest anachroniczny. A przestrzeń nauki jest ideologizowana, oraz coraz częściej używana do demonstracji soft power obcych sił. Albo ten proces destrukcji struktur cywilizacji się zatrzyma, albo dojdzie do walk na kije.
Rozumiem, że martwi się Pan o stan nauki i jej luminarzy. Niektórzy martwią się również o stan sądów i jakość sędziów. To zrozumiałe i zasługuje na dyskusję. Ale chyba nie chce Pan sugerować, że rozwiązaniem byłoby zrobienie porządku w sądach przez historyków, a porządków w historii przez sędziów??? Wcale nie jest powiedziane, że sołtys Malinowski, gdyby żył, chciałby iść do sądu z pozwem wobec Engelking i Grabowskiego, wcale nie jest powiedziane, że (gdyby żył) ustanowiłby swoim pełnomocnikiem Leszczyńską. Niematerialnych dóbr osobistych się nie dziedziczy, o czym oczywiście L mogła nie wiedzieć i nie rozumieć skutków swojego pozwu. Ale sąd powinien był to jej wytłumaczyć. Odpowiednim wyrokiem. W Polsce bardzo często (vide Adam Leszczyński i OKO) myli się przewody cywilne z przewodami kryminalnymi. Nie idzie się z pozwem w przewodzie cywilnym po prawdę ale po pieniądze, jak L po 100K. I automatycznie zakłada się, że przy przegranej zamiast kasować samemu będzie się skasowanym. Odnosi się to również do hipotetycznej sytuacji, którą Pan podał. Ma Pan swoją wizję, w którą wierzy Pan na tyle, że jest Pan gotów bronić jej przed sądem. Ale tak jest w każdym procesie cywilnym, inaczej nie byłoby pozwów. Tyle tylko, że nie każdy pozew kończy się zwycięstwem. A przegrana to niemal 100% szansa na odwrócenie pozwu przez pozwanych ze 100% gwarancją odszkodowania za bezpodstawny pozew. Proszę sobie poczytać jak katastrofalne skutki miał nieprzemyślany pozew historyka Davida Irvinga. Nie tylko materialne ale przede wszystkim reputacyjne. A przecież, co sam przyznawał wielokrotnie w tym i w czasie słynnego procesu, do sądu wcale nie musiał iść….
Czy pisiorki mysla, ze nikt nie kolaborowal z nazistami? Ze wszczyscy byli dobrzy, prawi i sprawiedliwi? Wystarczy spojrzec jakie chamstwo sie szerzy teraz. Sprzedaja swoje przekonania i siebie za stolki. Wyobrazcie sobie co sie dzialo, gdy mieli w perspektywie smierc.
Jak więc się to mogło wydarzyć, że Polacy, sami skazani na śmierć tylko z tego powodu, że są Polakami, oraz w obliczu przerażającej, natychmiastowej śmierci całej rodziny za podanie kromki chleba Żydowi, byli tak heroiczni, że ich ukrywali. W samej tylko Warszawie poza gettem Polacy ukrywali ca 28.000 Żydów, dzięki poświęceniu ca 90.000 Polaków W Polsce, wg raportu Karskiego z maja 1944 roku (a więc dane bez ostatniego roku wojny) Polacy ukrywali ca 200000 Żydów. Proszę to porównać z krajami, gdzie za ukrywanie Żydów groziła grzywna.
"w obliczu przerażającej, natychmiastowej śmierci całej rodziny za podanie kromki chleba Żydowi … Polacy ukrywali ca 200000 Żydów. "
To nieprawda. Większość polskich Żydów przeżyła w ZSRR.
Polaków skazanych za ukrywanie doliczono tylko paruset, a ci co ukrywali (zwykle komuniści jak Sendlerowa) po wojnie dalej bali się sąsiadów.
Gdy polscy Żydzi wrócili do Polski, nie byli mile widziani i większość z nich wyemigrowała.
Mniejszość utworzyła MBP, UB i stanęła na ich czele. Ich pociotki utworzyli…..sam wiesz co.
Jakbyś potraktował ludzi, którzy zajęli twój dom i grozili ci śmiercią, gdybyś się o swoje upominał?
Carlos Cat "Mniejszość utworzyła MBP, UB i stanęła na ich czele. "
Wróciły setki tysięcy Żydów, to że niektórzy byli komunistami nie usprawiedliwia powojennych pogromów. Podobnie jak oskarżanie o mord rytualny. Goebbels się cieszy w zaświatach, że ma tak pojętnych uczniów.
Wrogość do ocalałych Żydów była powszechna. I to należy podkreślić.
Hannah Arendt napisała dlaczego.
Gdy wygodnie urządzisz się w czyimś domu, a ten zamiast umrzeć, żyje i jeszcze bezczelnie się upomina o swoje, to z otwartymi rękoma go nie powitasz. Hannah Arendt, jako Żydówka musiała to wiedzieć.
Licytowanie się na bohaterstwo jest infantylne. I niczego nie załatwia. Odpierając z góry zarzut że gdzie indziej też nie ratowano tak jak się powinno: zajmujemy się tu akurat Polakami, a nie Węgrami czy szwajcarami, ani Francuzami. Ich ewentualne bohaterstwo lub tchórzostwo nie ekskulpuje w każdym razie Polaków.
nurtuje mnie tu inne pytanie: co z tak promowaną przez prawicę postawą niezłomności z wierszy Herberta? Dlaczego np. zagrożenie śmiercią za ratowanie Żydów miałoby uzasadniać rzekome bohaterstwo że zasadzie? Czy wiązało się z koniecznością udziału w nagonce na Żydów krewnego Leszczyńskiej? Dlaczego nie poświęcali się w swej masie Polacy za skazanych na zagładę Żydów? Bali się tak bardzo, że donosili? Albo szantażowali? Pytanie jest związane wprost ze sprawą. Z orzeczenia sądu rejonowego, którego chyba Ziobro nie czytał wynika wprost, że treść przeprosin została zredukowana przez sąd i nie obejmowała zarzutu nieprawdy. Sąd wykreślił to słowo wskazując na udział L. w nagonce na polowaniu Niemców na Żydów. Dlatego też było, moim zdaniem, niespójne w tym względzie z treścią przeprosin. To tak jakby prepraszać kogoś za stwierdzenie, że zabił zydaa podczas gdy tylko latał po lesie naga naganiając Żydów Niemcom. Hm. Jest wina? Czy nie? Może bohaterstwo?
Orzeczenie sądu apelacyjnego, dopóki nie zostanie sporządzone uzasadniene trudno sensownie krytykować. Ziobro powinien się wstrzymać z tą krytyką jako minister i prawnik. A pierwsze przeczytać.
Do: Konserwatywny Socjalista 18 SIERPNIA 2021
"w obliczu przerażającej,"
,…,…….
Ja podałem dane z Raportu Karskiego, z 1944 roku, kiedy nikomu się nie śniło, że będzie działało Przedsiębiorstwo Holokaust, a pan wyssał informację z palca: "Doliczono się".
A co do Żydów, którzy przeżyli w ZSRR; pisze Pan o tej licznej grupie, która kolaborowała z Sowietami, wydając Polaków NKWD (ok. 800.000 wywiezionych Polaków, ok 250.000 zabitych), a potem uciekła z Armią Czerwoną ? Po wojnie wymordowano jeszcze ok 200.000 polskich patriotów. Ale i tak nie możemy jeszcze doliczyć się 450.000 Polaków – uważa się, że przynajmniej duża ich część także została zabita. Cokolwiek Pan uczynił w życiu, by czegoś się o tym dowiedzieć? By zachować od zapomnienia? A, tak w ogóle, to czuje się Pan Polakiem?
Dalej: " a ci co ukrywali (zwykle komuniści jak Sendlerowa". Znowu kłamstwo. Sendlerowa była związana z PPS. Do PZPR wstąpiła w 1948.
Pan lubi kłamać.
Te 200 tys. ukryli w nieoznakowanych grobach.
Ależ skąd. Urządzali pogrzeby z orkiestrą i z wszelkimi szykanami.
Czyli implicite potwierdzasz, że Polacy nie ratowali lecz zabili (przyczynili się do śmierci) 200 tysięcy Żydów. Cieszę się (choć powód niezbyt radosny), że w tym miejscu się zgadzamy.
.
Dodam, że ta liczba obejmuje okres po wydaniu rozporządzenia Endlosung, gdy Żydzi znając swój los u Niemców, zaczęli w miarę możliwości uciekać z gett i transportów. Ilu zabili nasi przodkowie w ciągu 2-3 lat poprzedzających, nie znam szacunku, ale niewątpliwie była to znacząca liczba, szczególnie na Kresach.
Poprawka…
Konserwatywny Socjalista;
https://www.youtube.com/watch?v=KV4Rg2UFN0o
i to wszystko w temacie.
Carlos Cat "https://www.youtube.com/watch?v=KV4Rg2UFN0o
i to wszystko w temacie."
Niewiele Pan z tej piosenki Kaczmarskiego (zresztą też Żyda) zrozumiał.
https://www.youtube.com/watch?v=zdxUO2m7o9s&list=PLB44C25A85B385DCA&index=55
prościej nie potrafię.
"Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"
https://www.youtube.com/watch?v=faPFQq8Od4I
No Ziobro nieco popłynął. Rolą naukowca jest stawiać pytania(także te niewygodne) i szukać na nie odpowiedzi. Jakże ta batalia kontrastuje z rzekomym brakiem wolności wypowiedzi w środowisku akademickim jaki to rzekomo próbuje naprawić prof. Czarnek.
Jestem dumny z sędziów którzy wydali aki wyrok. Naukowe opracowanie "Dalej jest noc" to dwa opasłe tomy. nie sądzę żeby zero przeczytał ze zrozumieniem część tego. To jest zupełnie jak ze zgnilizną, który "Ksiąg Jakubowych" Noblistki Tokarczuk nie czytał. Po co mają tracić czas kiedy ich decyzja zastępuje wszystko.
Według pana Ziobry, niedouczonego prawniczyny, za to na pewno antysemity, rasisty i nacjonalistycznego ksenofoba, wszystko, co nie zgadza się z jego (i Kaczyńskiego) wizją świata jest "skandalem". Otóż smutna historyczna prawda jest taka, że wbrew narracji obecnej władzy Polacy tacy święci NIE SĄ
Sąd zajmował się jednym opisanym przypadkiem, ponieważ tego dotyczył pozew. Twierdzenie, że sąd nie powinien zajmować się pracami naukowymi jest absurdalne. Jeżeli ktoś napisze biografię Pana Grabowskiego, w której znajdzie się stwierdzenie, że jest on finansowany przez wrogie Polsce organizacje żydowskie, to nie będzie on mógł dochodzić sądownie swoich racji? Jakie jest w ogóle rozróżnienie między pracą naukową a nienaukową? Tytuł naukowy autora? Przecież wielu naukowców niejednokrotnie pisało totalne bzdury. Nie wiem kto w tym sporze ma rację. Jeżeli jednak wyrok jednego sądu jest całkowitym zaprzeczeniem wyroku innego sądu, to chyba coś nie jest tak, jeżeli prawomocny jest tylko jeden z nich. A gdyby było odwrotnie – rejonowy uniewinniłby, a okręgowy skazał – to byłby to też sukces (czy porażka według ministra Ziobry) polskiego wymiaru sprawiedliwości? Teoretycznie w sądach okręgowych są bardziej doświadczeni sędziowie, ale też postępowanie odwoławcze nie jest pełnym postępowaniem dowodowym, tak jak postępowanie przed sądem I instancji. Jeżeli sąd okręgowy nie zgadza się z wyrokiem sądu rejonowego, to powinien kierować sprawę do ponownego rozpatrzenia, a nie zmieniać wyrok.
Sąd może zajmować się publikacjami naukowymi, ale nie może dokonywać oceny wniosków wyciąganych przez uczonego z analizy źródeł. W tej sprawie poszło o uznanie przez prof. Engelking za bardziej prawdopodobną jednej z dwóch sprzecznych wersji zeznań tej samej osoby. Obie wersje zostały przedstawione, a wybór został uzasadniony. Nikt nie jest w stanie przeprowadzić w tej sprawie dowodu prawdziwości żadnej z wersji, wybór ma więc charakter stricte naukowy, oparty na wiedzy o realiach powojennych i na wyjaśnieniach złożonych przy okazji późniejszych zeznań. Analogia z "finansowaniem przez wrogie organizacje" jest nietrafiona, bo takie stwierdzenie dotyczy faktów i może być zweryfikowane lub sfalsyfikowane.
Postępowanie dwuinstancyjne służy wyeliminowaniu błędów i z założenia opiera się na wyższości decyzji organu drugiej instancji. Twierdzenie, że każda sprzeczność między orzeczeniem pierwszo- i drugoinstancyjnym oznacza, że "coś jest nie tak" jest zaprzeczeniem mechanizmu kontroli instancyjnej. Owszem, "coś jest nie tak", mianowicie sąd pierwszej instancji pobłądził i od tego jest apelacja, żeby to naprawić.
Czy należało skierować sprawę do ponownego rozpoznania? Nie, ponieważ tak się robi, jeśli w sprawie jest jeszcze coś do ustalenia, czego sąd pierwszej instancji nie zrobił. W tej sprawie nic takiego nie było, stan faktyczny został ustalony, wiadomo, co i dlaczego zostało w publikacji napisane. Błąd sądu rejonowego polegał na błędnej ocenie prawnej, a to koryguje sąd wyższej instancji.