Slogan „terroryzm islamski” jest tako samo niesprawiedliwy jak „polskie obozy śmierci” - tłumaczą polscy muzułmanie. W spotkaniu z wyznawcami islamu u RPO wzięli też udział przedstawiciele Ruchu Narodowego i Janusz Korwin-Mikke. "Żeby wygrać wybory, muszę robić seanse nienawiści wobec uchodźców" - mówił ten ostatni, potwierdzając obawy muzułmanów
Rzecznik Praw Obywatelskich dr Adam Bodnar spotkał się z przedstawicielami polskiej ummy i politykami z różnych ugrupowań. To wyjątkowe spotkanie, bo do rozmowy o sytuacji wyznawców islamu w Polsce zaproszono ich samych. A powód do spotkań jest:
ze wszystkich europejskich społeczeństw to właśnie Polacy deklarują największą niechęć do muzułmanów. Na deklaracjach się nie kończy.
Przemoc wobec muzułmanów w Polsce rośnie. W pierwszym półroczu 2015 r. toczyło się 69 postępowań dotyczących ataków na muzułmanów, których motywem była narodowość lub religia, wynika z danych Prokuratury Krajowej. Rok później takich postępowań było już 250. W 2016 roku o 9 proc. wzrosła liczba osób, które uważają, że dyskryminacja ze względu na rasę czy przynależność etniczną występuje często lub bardzo często - w porównaniu z danymi z 2015 roku.
Najnowsza odsłona tej ponurej wyliczanki to atak na prowadzoną przez Irańczyka Salara Farsiego kawiarnię Brunet Caffe przy ul. Miodowej w Warszawie. W nocy z 25 na 26 lutego nieznani sprawcy – po raz kolejny – zdemolowali lokal. Zniszczyli zamki, porysowali okna i zostawili kartkę: „Jeśli nie opuścisz Warszawy, zostaniesz stracony”.
Tylko 12 proc. Polaków deklaruje, że zna jakiegoś wyznawcę islamu.
W dodatku w Polsce jest ich zaledwie 38 tys., co stanowi 0,1 proc. populacji. A jednak, jak wynika z raportu CBOS z lutego 2017 r., niechęć do Arabów – często utożsamianych z muzułmanami, choć arabska umma to niewielki procent światowej, która liczy ponad 1,5 mld wyznawców – deklaruje ponad 50 proc. Powody? Umiejętnie podsycany przez populistycznych polityków strach przed zamachami terrorystycznymi i wypaczony, jak wynika z raportu „Negatywny obraz muzułmanów w polskiej prasie. Analiza wybranych przykładów z lat 2015-2016”, wizerunek przedstawicieli tej mniejszości religijnej.
Ahmad Alattal z Ośrodka Kultury Muzułmańskiej zaapelował do polityków:
Konwertyta Paweł Dudek, który podczas spotkania siedział obok posła Roberta Winnickiego z Ruchu Narodowego – i jak mówił, ta symbolika bardzo mu się podobała – podkreślał, by nie łączyć islamu z terroryzmem. „Terroryzm jest skierowany tak samo przeciw muzułmanom, jak i nie muzułmanom!” – mówił. Faktem jest, że większość ofiar powiązanego z islamistycznym fundamentalizmem terroryzmu to muzułmanie.
Wtórował mu mufti Tomasz Miśkiewicz, przewodniczący Muzułmańskiego Związku Wyznaniowego w Polsce, który mówił, jak muzułmańska społeczność boi się radykalizmu, który "instrumentalnie traktuje religię a patriotyzm zmienia w nacjonalizm". Spirala niechęci się nakręca: w jej efekcie muzułmanie słyszą od chrześcijańskich nacjonalistów "precz z Polski". Teolog opowiadał o lękach starszego pokolenia Tatarów, którzy przyjechali do Polski jako repatrianci. Teraz pytają go, czy mają wyjeżdżać.
Jak bardzo potrzebne to apele okazało się, kiedy głos zabrali Krzysztof Bosak i Rober Winnicki z Ruchu Narodowego. „Nie każdy muzułmanin to terrorysta, ale w Europie prawie każdy terrorysta to muzułmanin” – mówił Winnicki, który w lipcu ubiegłego roku nawoływał do zakazania zjazdu muzułmanów w Polsce. W grudniu 2016 inny działacz Ruchu Narodowego, Witold Tumanowicz, mówił, jak wielkim zagrożeniem dla Polski są imigranci wyznający islam.
Krzysztof Bosak próbował przekonać zebranych, że jego ugrupowanie „wcale nie nienawidzi muzułmanów”, lecz „boi się barbarzyństwa kulturowego związanego z islamem”. Przykładowo? Obrzezania kobiet. Tyle tylko, że barbarzyńska praktyką klitoridektomia nie jest islamska, lecz północnoafrykańska i jest związana nie z religią, ale kulturą regionu. Na dodatek występuje też wśród koptów, czyli chrześcijan.
„Prawda o islamofobii i muzułmanach w Polsce jest gorzka. Żadnemu politykowi tak naprawdę nie zależny na muzułmanach, o ile nie łączy się to z jakimś ich interesem, dlatego muzułmanów często używa się i wykorzystuje, aby «dowalić» tym, którzy są u władzy, albo żeby pozyskać konkretny elektorat, na przykład ten, który boi się innego koloru skóry lub innej religii" - mówi OKO.press obecny na spotkaniu w siedzibie RPO Andrzej Saramowicz z Rady Wspólnej Katolików i Muzułmanów.
„Jeszcze żaden rząd w Polsce nie zainteresował się edukacją religijną w szkołach - czyli czymś innym niż katolicka katecheza” - mówił Saramonowicz. Wielu Polaków chciałoby być bardziej europejskimi i światowymi, ale pozostało w nas jeszcze dużo z prowincjonalnej mentalności. Z jednej strony w naszych reklamach pojawiają się dzieci o różnych kolorach skóry, ale z drugiej co chwila słyszymy, że ktoś o odmiennym kolorze skóry został pobity”.
Pokazuje hipokryzję władzy i mediów: "Media nieprzychylne obecnej władzy chętniej niż kiedykolwiek wcześniej monitorują przykłady rasizmu czy islamofobii, zaś ekipa rządząca i im przychylne media temat ignorują, albo czasem postraszą Polaków islamem, aby uzasadnić na przykład swoją politykę (anty)emigracyjną”.
Znaczenie edukacji, poznawania się nawzajem i dialogu podkreślali wszyscy uczestnicy spotkania. Poza jednym. Janusz Korwin Mikke uznał, że dialog „dzieli ludzi na dwie strony” i „jest ostatnią rzeczą, której potrzeba.
„Żeby wygrać wybory, muszę robić seanse nienawiści wobec uchodźców” – dodał.
Obecne na spotkaniu uchodźczynie nie skomentowały tych słów. Emina Ragipovic z fundacji Kultury bez Granic, uchodźczyni z Bośni, do Polski przyjechała, uciekając przed reżimem Milosevica, mieszka tu od 20 lat. Czeczenka Malika Abdoulvakhabova powiedziała tylko, że nie spodziewała się, że po dwóch dekadach w Polsce będzie musiała ukrywać swoje pochodzenie. Ragipovic z kolei opowiadała o atakach na muzułmanów, których była świadkiem. Ostatni wydarzył się na dzień przed spotkaniem u RPO: na stacji benzynowej kobieta wyzywała Pakistańczyka.
Spotkanie u Rzecznika Praw Obywatelskich odbyło się 28 lutego.
Komentarze