0:00
0:00

0:00

Kim są siewcy wątpliwości? To ci, którzy każą ci „włączyć myślenie”, bo jakiś naukowiec wypowiedział się inaczej niż 99 procent jego kolegów po fachu. Albo pokażą ci jakiś wykres, z którego wynika, że globalne ocieplenie to bzdura, choć wykres dotyczy czegoś zupełnie innego. Czasami stoją za nimi wielkie pieniądze.

„Siewcy wątpliwości pewnie byli od początków istnienia ludzkości. Wszyscy dobrze pamiętamy, że koncerny tytoniowe podważały to, że palenie tytoniu przyczynia się do nowotworów. W latach 80. i 90. koncerny paliwowe płaciły miliony, jeśli nie setki milionów dolarów na to, żeby nawet nie tyle negować, ile siać właśnie wątpliwości związane z globalnym ociepleniem. A może to nie dwutlenek węgla, może to nie ludzie i tak dalej.

A to wszystko chyba opiera się na tym, że proces naukowy jest dość złożony i może być po pierwsze język naukowy niezbyt zrozumiały dla laika, ale też hierarchia jakości naukowych dowodów bywa zupełnie niezrozumiała” – tłumaczy Michał Rolecki, który w naszym sobotnim cyklu „Sobota prawdę ci powie” rozbraja różne pseudonaukowe mity, popularne w mediach społecznościowych przekonania i działania szarlatanów, którzy żerują na tym, że nauka, ta prawdziwa, jest tak skomplikowana.

Najgłośniejszym przykładem naukowej dezinformacji, której konsekwencje odczuwamy do dziś, była opublikowana w prestiżowym piśmie naukowym „Lancet” praca Andrew Wakefielda, z której rzekomo miało wynikać, że może być związek pomiędzy szczepionką MMR na odrę, świnkę i różyczkę, a autyzmem.

Michał Rolecki: „Ta praca niczego nie dowodziła. Nie została skonstruowana tak, żeby obalać lub potwierdzać jakąś hipotezę. To był po prostu opis kilku przypadków, kilku, nawet nie kilkunastu zdaje się, dzieci z pewnymi objawami, które pojawiły się w pewnym wieku, akurat takim, w którym się podaje tę szczepionkę i Wakefield na tej podstawie sugerował, ale nie twierdził, że być może istnieje związek między szczepionką a autyzmem.

Jeszcze raz powtórzę bardzo wyraźnie, że nie było tam ani grupy kontrolnej, czyli dzieci, które nie dostały szczepionki, ani nie była to duża grupa badanych, ani nie było to badanie zaślepione, ani tym bardziej podwójnie zaślepione. Próba nie była randomizowana. Wakefield sobie wziął kilka przypadków medycznych, opisał je i to opublikował Lancet. No i to okazało się wodą na młyn dla antyszczepionkowców na całym świecie”.

A to jeszcze nie koniec niespodzianek związanych z Wakefieldem – wszystko jest w podcaście.

Tłumaczymy też, co to znaczy podwójna ślepa próba i randomizacja – czyli taki złoty standard dla badań naukowych. Zastanawiamy się, jak to się stało, że tak poważne pismo jak „Lancet” – który notabene potem publikację Wakefielda wycofał – w ogóle ją opublikował.

Ale wspominamy też przypadek koncepcji „Miast 15-minutowych”, których idee z kolei w celach propagandowych wypacza radykalna prawica, i o tym, czy można dziedziczyć traumę.

Na koniec pytam Michała, kiedy powinna się nam zapalać czerwona lampka, gdy ktoś próbuje nas przekonać, że jest inaczej, niż twierdzi oficjalna nauka. To trochę skomplikowane, ale bez przesady – przed siewcami wątpliwości, szarlatanami, dezinformacją z Kremla… i dziś niestety także z okolic Białego Domu da się zabezpieczyć.

;
Na zdjęciu Miłada Jędrysik
Miłada Jędrysik

Dziennikarka, publicystka. Przez prawie 20 lat związana z „Gazetą Wyborczą". Była korespondentką podczas konfliktu na Bałkanach (Bośnia, Serbia i Kosowo) i w Iraku. Publikowała też m.in. w „Tygodniku Powszechnym", kwartalniku „Książki. Magazyn do Czytania". Była szefową bazy wiedzy w serwisie Culture.pl. Od listopada 2018 roku do marca 2020 roku pełniła funkcję redaktorki naczelnej kwartalnika „Przekrój". W OKO.press pisała o pandemii COVID-19, teraz zajmuje się wydaniami weekendowymi i prowadzi rozmowy w podcastowym cyklu Drugi Rzut OKA.

Komentarze