0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Maciej Jazwiecki / Agencja GazetaMaciej Jazwiecki / A...

Dane o represjach za udział w protestach antyrządowych i manifestacjach w obronie demokracji, podaje raport „O działaniach aparatu przymusu państwowego wobec osób sprzeciwiających się niekonstytucyjnym działaniom władzy, wycince Puszczy Białowieskiej oraz faszyzacji życia publicznego w Polsce”.

Zawiera on informacje na temat toczących się obecnie postępowań policyjnych, prokuratorskich i sądowych.

Według raportu do 12 listopada 2017 roku prowadzonych było co najmniej 619 takich postępowań. Tyle udało się udokumentować jego autorkom - Agnieszce Wierzbickiej z Warszawskiego Strajku Kobiet i Patrycji Tockiej z biura senatora Bogdana Klicha (PO). Ale one same przypuszczają, że łącznie postępowań jest więcej - nawet 900.

PiS-owski aparat ścigania w sprawach przeciwko protestującym obywatelom najczęściej sięga po przepisy z kodeksu wykroczeń. Zarzuty najczęściej stawiane są za:

  • blokowanie legalnych demonstracji (np. miesięcznicy smoleńskiej, marszu narodowców w ONR, czy Marszu Niepodległości) - w 275 sprawach (45 proc.),
  • nie opuszczenie lasu na wezwanie służb leśnych - w 120 sprawach (19 proc.),
  • tamowanie ruchu na ulicy - w 119 sprawach (19 proc.),
  • zakłócanie porządku publicznego (wykrzykiwanie haseł, używanie megafonu) - w 32 sprawach (5 proc.),
  • za umieszczanie ulotek i plakatów w miejscu do tego nieprzeznaczonym oraz wyświetlanie haseł na państwowych gmachach - w 17 sprawach (3 proc.),
  • odmowę pokazania dowodu osobistego i podania swoich danych osobowych - w 4 sprawach.

Są też cięższe zarzuty - na podstawie kodeksu karnego:

  • naruszenie miru domowego Sejmu lub siedziby Lasów Państwowych - w 47 postępowaniach (8 proc.),
  • zakłócanie aktu religijnego podczas miesięcznicy smoleńskiej - w 2 postępowaniach,
  • wywieranie przemocą lub groźbą wpływu na czynności urzędowe - w 1 postępowaniu,
  • lub znieważenie funkcjonariusza publicznego - w 1 postępowaniu.

Najwięcej spraw jest wytaczanych za organizację i przebieg kontrmiesięcznic smoleńskich, które organizują Obywatele RP na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, za protesty obrońców Puszczy Białowieskiej oraz za protesty pod Sejmem i w czasie wizyt Jarosława Kaczyńskiego na Wawelu. Policja ściga też uczestników protestów przeciwko faszyzmowi, m.in. za próby blokowania marszów ONR.

Uczestnicy tych protestów odwołują się często do koncepcji nieposłuszeństwa obywatelskiego. Jak mówi OKO.press adwokat Jacek Dubois zakłada ona, że "można protestować jeśli są naruszone zasady przez państwo lub reguły przyzwoitości. Ale

nieposłuszeństwo obywatelskie polega właśnie na naruszeniu prawa, w proteście przeciwko zachowaniom władzy. W prawie nie ma definicji nieposłuszeństwa i nie jest to samoistna przesłanka do uniewinnienia. Ale jest orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że jeśli dojdzie do naruszenia prawa w obronie Konstytucji, to ten czyn nie jest szkodliwy społecznie i nie ma znamion czynu zabronionego".

Przeczytaj także:

Dane do raportu jego autorki zbierały od Obywateli RP, Warszawskiego Strajku Kobiet, obrońców Puszczy, Biura Interwencji Obywatelskich PO i bezpośrednio od osób, przeciwko którym toczą się postępowania. Zastrzegają, że informacje nie są pełne, bo nie opierają się na oficjalnych zestawieniach z instytucji, które prowadzą postępowania. Nie obejmują też wszystkich organizacji szykanowanych przez obecną władzę (np. KOD).

Raport nie obejmuje też takich spraw jak wystawianie protestującym mandatów, skargi na przekroczenie uprawnień przez policję czy stosowanie przez nią środków przymusu.

W raporcie zamieszczono relacje osób zatrzymywanych, które opisują nadużycia ze strony policji, czy straży leśnej w Puszczy Białowieskiej. Jeden z obrońców Puszczy relacjonuje: „Trudno zliczyć liczbę przejawów brutalności Straży Leśnej wobec aktywistów i aktywistek Obozu dla Puszczy. Przez ostatnie miesiące doświadczaliśmy m. in.:

wykręcania rąk, szarpania, powalania na ziemię, przygniatania do ziemi kolanem, odcinania liny, na której - kilka metrów nad ziemią - zawieszeni byli protestujący, umyślnych potrąceń autem, używania niebezpiecznego sprzętu (raki, noże, nożyce hydrauliczne) bezpośrednio przy ciele osób protestujących, skuwania kajdankami na plecach, przykuwania aktywistów do drzew lub do funkcjonariuszy, mowy nienawiści i seksizmu”.

Osoba zatrzymana za niedawny protest w siedzibie Lasów Państwowych mówiła w mediach tak: „Odebrano mi bieliznę, bo według policjantki zachodziło prawdopodobieństwo, że powieszę się w areszcie. Sprawdzano również ręką, czy nie ukrywam żyletek i innych ostrych narzędzi w pochwie lub odbycie”.

Adwokat Jacek Dubois dla OKO.press:

„Policja stosuje teraz zatrzymania, które nie są zatrzymaniami. Przez wiele godzin przetrzymuje protestujących, prewencyjnie nie zezwalając im na udział w demonstracji. Wożą ludzi radiowozami lub trzymają na komendzie i wypuszczają po kilku godzinach. Nazywają to legitymowaniem, ale to jest zatrzymanie i wielogodzinne pozbawienie wolności.

W takiej sytuacji można złożyć do prokuratury zawiadomienie o przestępstwie nadużycia uprawnień lub bezprawnym pozbawieniu wolności.

Policja ma prawo legitymować obywateli. Trzeba jej okazać dowód osobisty. Ale jeśli to odbywa się bez przesłanek lub w sposób urągający godności człowieka - można złożyć skargę do komendanta głównego policji na bezpodstawną czynność o charakterze szykany lub nadużycie uprawnień.

Jeśli policja kogoś chce zatrzymać - musi sporządzić protokół. Zanim się go podpisze trzeba sprawdzić czy wszystkie dane są poprawne np. godzina zatrzymania, czy poinformowano o wszystkich uprawnieniach, o możliwości kontaktu z adwokatem, o prawie do powiadomienia osób bliskich.

Zatrzymanie można zaskarżyć do sądu. Jeśli było bezzasadne i z przekroczeniem zasad - można domagać się odszkodowania.

Na przykład, jeśli ktoś w ramach protestu siedział na ulicy, nie trzeba go z zatrzymywać. Wystarczy spisać jego dane i potem wezwać na policję.

Kiedy policja może wejść do mieszkania? Gdy ma nakaz przeszukania. Ale można dokonać przeszukania bez nakazu, jeśli jest to niezbędne dla postępowania. Musi to jednak zatwierdzić prokurator. Z czynności przeszukania trzeba sporządzić protokół, właściciel mieszkania może do niego wpisać zastrzeżenia.

Policja nie powinna nachodzić obywateli w mieszkaniach np. wręczając im zawiadomienia (może to robić, ale tylko w wyjątkowych sytuacjach). Powinna je wysyłać pocztą. Gdy robi to osobiście - można odbierać to jako zastraszanie. Bo widzą to sąsiedzi, dzieci. Wtedy jest to jest nadużycie władzy, na co można złożyć skargę.

To samo dotyczy działań policji, która jak pisała prasa, "rozpytywała" o uczestników protestu pod siedzibą Lasów Państwowych, chodząc po ich domach i mieszkaniach. Policja ma prawo do zbierania informacji w ramach tzw. rozpytania. Ale nie powinna w ramach niego gromadzić informacji przeciwko obywatelom, zwłaszcza takich, które nie są istotne dla prowadzonego postępowania lub z nim związane. Jeśli jest inaczej - jest to nadużycie ze strony policji. Jest to element zastraszania i nękania, a funkcjonariusze mogą odpowiadać za to dyscyplinarnie. W sprawie protestu w siedzibie Lasów Państwowych postawiono przecież uczestnikom zarzut naruszenia miru domowego - to nie jest poważny zarzut, który wymaga zdobycia nie wiadomo jakich informacji.

Policja informacje może zdobywać wzywając kogoś na świadka. Domownik w ramach "rozpytania" ma prawo odmówić rozmowy z policją. Nie musi jej wpuszczać do domu. Obowiązek współpracy z policją jest społeczny. Jeśli chodzi o osoby bliskie i krewnych, zgodnie z prawem, mamy prawo odmówić składania zeznań, ale też wcześniej policja musi nas wezwać na przesłuchanie jako świadka.

Kiedy policja ma prawo dokonać przeszukania osobistego osoby zatrzymanej? Gdy istnieje obawa, że może mieć niebezpieczne przedmioty. Ale przeszukanie musi odbywać się z poszanowaniem godności człowieka. Nie trzeba koniecznie kazać komuś rozebrać się do naga.

Co jest dopuszczalnym aktem nieposłuszeństwa obywatelskiego? Koncepcja nieposłuszeństwa obywatelskiego zakłada, że można protestować jeśli są naruszone zasady przez państwo lub reguły przyzwoitości. Owszem samemu prawa nie powinno się naruszać. Ale nieposłuszeństwo obywatelskie polega właśnie na naruszeniu prawa, w proteście przeciwko zachowaniom władzy. W prawie nie ma definicji nieposłuszeństwa i nie jest to samoistna przesłanka do uniewinnienia. Ale jest orzecznictwo Sądu Najwyższego, z którego wynika, że jeśli dojdzie do naruszenia prawa w obronie Konstytucji, to ten czyn nie jest szkodliwy społecznie i nie ma znamion czynu zabronionego.

Dziś próbuje się uznawać spontaniczne zgromadzenia jako łamanie prawa. To też nadużycie władzy. Przykład? Blokady marszu narodowców. Mogą być spontaniczne, są w obronie wyższych wartości. I choć protestujący łamią prawo, bo nie można przeszkadzać innej, legalnej demonstracji, to robi się to w imię wyższych wartości. Ale też w obronie prawa, bo to zakazuje propagowania ideologii faszystowskiej. Obywatele wyręczają tu policję.

Zgromadzenie, które przechodzi w fazę łamania prawa (np. blokownia marszu), w imię wyższych wartości, jest nieposłuszeństwem obywatelskim. Moim zdaniem obywatele mają też prawo pokojowo protestować w gmachach publicznych, to też działo się za poprzedniej władzy.

;
Na zdjęciu Mariusz Jałoszewski
Mariusz Jałoszewski

Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego. Od 2000 r. dziennikarz „Gazety Stołecznej” w „Gazecie Wyborczej”. Od 2006 r. dziennikarz m.in. „Rzeczpospolitej”, „Polska The Times” i „Gazety Wyborczej”. Pisze o prawie, sądach i prokuraturze.

Komentarze