0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot: ALAIN JOCARD / AFPFot: ALAIN JOCARD / ...

O planowanej operacji Azerbejdżan poinformował kontyngent rosyjskich sił pokojowych, który stacjonuje na terenie Karabachu od 2020 roku, czyli zawieszenia broni po tzw. wojnie 44-dniowej, w wyniku której większość Karabachu jest pod kontrolę Azerbejdżanu.

Informację otrzymała także stacjonująca w karabachskiej prowincji Agdam turecko-rosyjska misja obserwacyjna. Z kolei do „ormiańskojęzycznej społeczności Karabachu” zostały wysłane esemesy z informacją, by trzymali się z daleka od obiektów wojskowych i nie wspierali jednostek armeńskich sił zbrojnych.

Zgodnie z postanowieniami o zawieszeniu broni z jesieni 2020 roku na terenie Karabachu kontrolowanym przez rosyjskich mirotworców nie powinny znajdować się żadne armeńskie siły militarne. Zdaniem Azerbejdżanu Armenia nagminnie ten zapis łamała. W dalszym ciągu utrzymywała i dozbrajała Armię Obrony Karabachu, którą strona azerbejdżańska uważa za część armeńskich sił zbrojnych.

W związku z tym od grudnia 2022 roku Azerbejdżan blokował tzw. korytarz laczyński, jedyną drogę, która łączy Karabach z Armenią. Zdaniem Azerbejdżanu właśnie tą drogą szmuglowano do regionu broń.

19 września władze Azerbejdżanu wystąpiły z żądaniem kapitulacji i rozwiązania quasi-rządu w stolicy Karabachu Stepanakercie/Chankedni, całkowitej likwidacji grup militarnych oraz złożenia przez nie broni.

Jak podaje azerbejdżański MON, w ciągu doby zniszczono ponad dziewięćdziesiąt obiektów infrastruktury wojskowej, którą dysponowali karabachscy Ormianie. Z kolei quasi-władze Karabachu poinformowały, że w wyniku starć zginęło ponad 200 osób, a ponad 400 zostało rannych. Azerbejdżan zgłosił jedną ofiarę cywilną, która zginęła w wyniku ostrzału miasta Suszi. Nie są to jednak dane zweryfikowane.

Przeczytaj także:

Demonstracje w Erywaniu

Gdy Azerbejdżan rozpoczął ofensywę, na ulicach stolicy Armenii – Erywania zaczęły się demonstracje. Część Ormian udała się pod ambasadę rosyjską oraz budynek przedstawicielstwa ONZ z żądaniami podjęcia interwencji.

Druga cześć protestujących dotarła pod rządowe budynki i wyzywała premiera Nikola Paszynjana od zdrajców. Policja użyła granatów hukowych.

Protestujący ścierają się z policją, wzywając premiera Armenii Nikola Paszyniana do dymisji w centrum Erywania 19 września 2023 r.
Protestujący ścierają się z policją, wzywając premiera Armenii Nikola Paszynjana do dymisji w centrum Erywania, 19 września 2023. Foto Karen MINASYAN/AFP

Paszynjan wielokrotnie powtarzał, że uznaje integralność terytorialną Azerbejdżanu, co znaczy, że uznaje Karabach, zamieszkały przez Ormian, za jego część.

19 września także oświadczył, że na terenie Karabachu nie ma armeńskich sił zbrojnych. Zaznaczył, że nie zamierza wciągać w ten konflikt swojego kraju, gdyż taki ruch może prowadzić do eskalacji i dalszych walk już na terenie Armenii.

Zgodnie z porozumieniem z 2020 roku zawieszającym 44-dniową wojnę Armenia powinna otworzyć szlaki komunikacyjne na południu kraju, które łączyłyby Azerbejdżan z jego eksklawą Nachiczewanem. Nie zrobiła tego do dziś.

Armenia nie chce się zgodzić na budowę tuż przy granicy z Iranem eksterytorialnego korytarza, który – jak chce strona azerbejdżańska – znajdowałby się poza kontrolą Armenii.

Podobne stanowisko wyraża Iran, który we wrześniu 2022 roku w Kapanie, stolicy prowincji, przez którą miałby biec tzw. korytarz zangezurski, otworzył konsulat. Oficjalnie proponuje Armenii pomoc militarną, jeśli Azerbejdżan będzie starał się przebić korytarz siłą.

Rosja nie reaguje

Nieuznawana przez świat, w tym także Armenię, Republika Górskiego Karabachu, de facto od 2020 roku znajduje się pod protektoratem rosyjskim. To Rosja po tzw. wojnie 44-dniowej stała się gwarantem zawieszenia broni i otrzymała pięcioletni mandat na rozlokowanie tam dwóch tysięcy mirotworców (mandat wygasa w 2025 roku).

19 września, kiedy strona azerbejdżańska złamała zawieszenie broni i rozpoczęła „operację antyterrorystyczną”, Rosja nie zareagowała.

Rzeczniczka Ministerstwa Spraw Zagranicznych Federacji Rosyjskiej, Maria Zacharowa, dyplomatycznie wezwała do zaprzestania wymiany ognia i zaznaczyła, że rosyjscy mirotworcy nadal wypełniają swój mandat w regionie.

Z kolei rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow, wezwał Baku i Stepanakert do przestrzegania porozumienia z „uwzględnieniem nowych realiów”. 20 września, w wyniku ostrzału, zginęło pięciu rosyjskich mirotworców. Maria Zacharowa oświadczyła, że oddali swoje życie „w imię pokoju”. Azerbejdżan przyznał się, że mirotworcy zostali zabici z broni jego żołnierzy. Obiecał rodzinom rekompensatę.

Od II wojny karabachskiej w 2020 roku stosunki między Armenią i Rosją nie układają się najlepiej. Paszynjan wielokrotnie prosił Rosję o wsparcie w wojnie z Azerbejdżanem, zwracając uwagę na to, że oba państwa są sojusznikami w Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, grupującym byłe republiki Związku Sowieckiego.

Jednak Rosja nie reagowała, nawet kiedy we wrześniu 2022 roku Azerbejdżan zaatakował zbrojnie Armenię. Tłumaczyła, że granice między państwami nie są jasno określone, w związku z tym nie ma pewności, czy Azerbejdżan prowadził działania zbrojne na terenie państwa sojuszniczego OUBZ, czy na swoim.

Paszynjan do procesu pokojowego między Armenią i Azerbejdżanem stara się włączyć państwa zachodnie – UE i USA. Ten fakt z kolei wykorzystuje Rosja, która całą odpowiedzialność za ostatnie wydarzenia chce zrzucić na premiera Armenii.

Przewodniczący Rady Bezpieczeństwa Rosji, Dmitrij Miedwiediew, podkreśla, że wina leży po stronie premiera Armenii, który uznał Karabach za część Azerbejdżanu, flirtował z NATO, a jego żona niedawno odwiedziła Ukrainę.

Jeszcze ostrzejsza w swoich słowach jest jedna z naczelnych propagandystek, Margareta Simonian, swoją drogą – etniczna Ormianka. Simonian jawnie sugeruje, że Paszynjan powinien ponieść karę za swoje zachowanie. Zaznacza, że Rosja poradzi sobie bez Armenii, ale Armenia bez Rosji nie.

Na swoim kanale w Telegramie cieszy się, że Ormianie w końcu się obudzili i nazwali premiera zdrajcą.

Demonstranci trzymają transparenty, podczas gdy ormiańscy funkcjonariusze organów ścigania w strojach bojowych pilnują wejścia do budynku rządowego podczas wiecu w Erywaniu 21 września 2023 r., po azerbejdżańskich operacjach wojskowych przeciwko siłom ormiańskich separatystów w Górskim Karabachu.
Demonstracja przed budynkiem rządowym w Erywaniu, 21 września 2023. Fot. ALAIN JOCARD/AFP

Co dalej?

21 września w Jewłachu w zachodnim Azerbejdżanie doszło do spotkania władz Azerbejdżanu, quasi-Republiki Karabachu oraz Rosji w roli mediatora.

W projekcie porozumienia miały znaleźć się następujące punkty: wycofanie wszelkich obecnych Sił Zbrojnych Republiki Armenii z terenu Karabachu; całkowite rozwiązanie i rozbrojenie Armii Obrony Karabachu; miały zostać omówione także kwestie związane z integracją regionu z Azerbejdżanem oraz bezpieczeństwem ormiańskojęzycznej społeczności Karabachu.

Cała sytuacja rodzi wiele pytań: czy rzeczywiście sprawa Karabachu została już rozwiązana? Czy karabachscy Ormianie masowo będą opuszczać region, czy jednak zdecydują się na przyjęcie obywatelstwa azerbejdżańskiego?

Czy Paszynjanowi uda się utrzymać władzę? I jak zachowa się Rosja? Obalenie Paszynjana byłoby jej na rękę, bo pozwoliłoby jej wzmocnić i tak silną pozycję na Kaukazie Południowym.

Na zdjęciu: kobieta rozmawia z ormiańskimi policjantami podczas demonstracji przed siedzibą rządu w Erywaniu 21 września 2023 roku, po azerbejdżańskich operacjach wojskowych przeciwko ormiańskim siłom separatystycznym w Górskim Karabachu.

;
Na zdjęciu Stasia Budzisz
Stasia Budzisz

Stasia Budzisz, tłumaczka języka rosyjskiego i dziennikarka współpracująca z "Przekrojem" i "Krytyką Polityczną". Specjalizuje się w Europie Środkowo-Wschodniej. Jest autorką książki reporterskiej "Pokazucha. Na gruzińskich zasadach" (Wydawnictwo Poznańskie, 2019).  

Komentarze