0:000:00

0:00

Minister Elżbieta Rafalska złożyła osobliwą obietnicę mówiąc, że jeśli w 2017 roku nie urodzi się 400 tys. dzieci to "połknie" swój język. Ze wstępnych danych GUS opublikowanych 21 lipca 2017 wynika, że w pierwszym półroczu 2017 roku urodziło się ok. 200 tys. dzieci (około - bo to wstępne dane; zdarzały się znaczące korekty).

To 14,5 tys. więcej niż w I połowie roku 2016.
GUS, "Informacje o sytuacji społeczno gospodarczej w pierwszym półroczu 2017 r., źródło

Analizując dane demograficzne analitycy najczęściej skupiają się na porównaniu rok do roku.

Liczba urodzeń 1980-2017*
Liczba urodzeń 1980-2017*

Według danych GUS w 2016 roku urodziło się w Polsce 382,3 tys. dzieci, czyli 13 tys. więcej niż w 2015 roku. To oznacza wzrost o 3,5 proc., najwięcej od trzech lat. Daleko nam jednak do ostatniej "górki" urodzeń w latach 2008-2010, kiedy dzieci przychodziło na świat ponad 410 tys.

Porównanie rok do roku ma tę wadę, że efekt prodemograficzny 500 plus można liczyć od uruchomienia wypłat w kwietniu 2016 (choć już przyjęcie programu w styczniu mogło zachęcić rodziny).

Lepszym sposobem oszacowania efektu 500 plus będzie zestawienie ostatnich dwunastu miesięcy czyli tzw. sumy kroczącej urodzeń i porównanie jej z analogicznymi okresami w poprzednich latach.

Od lipca 2016 do czerwca 2017 roku urodziło się 396,7 tys. dzieci (dane GUS). W analogicznym okresie rok wcześniej, gdy bliskie realizacji były obietnice uruchomienia programu oraz w trzech pierwszych miesiącach jego funkcjonowania urodziło się 375,1 tys. dzieci. Ta liczba niewiele różni się od danych z dwunastu poprzednich miesięcy: od lipca 2014 do czerwca 2015 urodziło się 373,6 tys. dzieci.

To oznacza, że w ostatnich 12 miesiącach zanotowano wzrost o 21,6 tys. w stosunku do poprzednich 12 miesięcy oraz 23,1 tys. w porównaniu z okresem wcześniejszym.

W ocenie OKO.press prognoza minister Rafalskiej - 400 tys. urodzeń w 2017 roku - są wysoce prawdopodobne. Jednak demografowie - wbrew opiniom ministerstwa - uważają, że nie jest to odwrócenie demograficznych trendów.

Nie mówiąc już o tym, że wzrost rzędu dwudziestu kilku tysięcy dzieci rocznie uzyskano przy pomocy nakładów rzędu dwudziestu kilku miliardów złotych, co oznacza, że jedno dziecko ekstra kosztowało budżet milion złotych (oczywiście efekt demograficzny nie był jedynym celeme programu 500 plus).

Przeczytaj także:

Nowe trendy czy propaganda?

W obozie rządowym zapanowała euforia. Podsekretarz stanu, Bartosz Marczuk, na twitterze napisał, że do wprowadzenia programu Rodzina 500 plus takie wyniki były "tylko marzeniem".

Minister Rafalska w komunikacie dla PAP zwróciła uwagę, że po kwietniu - który był miesiącem niewielkiego spadku w porównaniu z kwietniem 2016 - "maj nadrobił straty". Mówiła śmiało: "Maj był wyjątkowym miesiącem, bo urodzeń było aż 36 tys. (wobec 30,6 tys. w maju 2016 r.), a w czerwcu - 34 tys. (wobec 31,7 tys. rok wcześniej),

to znaczy, że rodzi się nam pomału - bo w demografii wszystkie procesy zachodzą powoli - tendencja".

Poszła jeszcze dalej: "Widać, że to jest trwały trend. Z wyjątkiem tego niewielkiego spadku w kwietniu wszystkie miesiące w tym roku były wzrostowe, a to się wcześniej od lat nie zdarzyło".

Prof. Kotowska: przedwczesny wniosek o trendzie

Jednak trendów demograficznych nie mierzy się w tak krótkim okresie. Prof. Irena Kotowska, demografka warszawskiej SGH, która konsultowała dla ministerstwa prodemograficzny wymiar programu 500 plus, mówi OKO.press: "nie można na podstawie danych z ubiegłego roku (wzrost urodzeń o ok. 13 tys. w porównaniu z 2015) i wyników pierwszego półrocza tego roku (wzrost o ok. 14 tys. do pierwszego półrocza 2016) mówić o trwałej zmianie, czyli o odwróceniu negatywnej tendencji spadku urodzeń.

Każdy zajmujący się analizą zmian wie, że na podstawie obserwacji dwóch punktów czasowych tak blisko siebie nie można mówić o odwróceniu tendencji".

Są dodatkowe argumenty za tym, że wzrost urodzeń ma charakter przejściowy.

Będzie ubywać kobiet w wieku rozrodczym

Nawet jeżeli program 500 plus zachęci część kobiet do rodzenia dzieci, to trend wzrostowy nie ma szans się utrzymać, bo w kolejnych latach będzie ubywać kobiet w wieku rozrodczym. Taki będzie "spadek" po wcześniejszych procesach demograficznych.

Prof. Kotowska tłumaczy: "Obserwowany obecnie wzrost przypisuję realizacji odraczanych urodzeń.

Zwiększyło się bowiem natężenie urodzeń przez kobiety w wieku 25-29 i 30-34 lata.

Jednak nawet jeśli kobiety w tym wieku będą nadal częściej rodzić dzieci, nie można oczekiwać trwałego wzrostu liczby urodzeń. Obecnie kobiety w wieku 30-34 lata należą do roczników z wyżu urodzonych w latach 1983-1987. Następne roczniki były mniej liczne, co oznacza, że mniej będzie kobiet w wieku rozrodczym".

Kotowska podkreśla, że "jak wielokrotnie tłumaczyła", ogólna liczba urodzeń zależy od tego:

  • ile jest kobiet w wieku rozrodczym (15-49), a zwłaszcza kobiet w wieku 25-34 lata (one mają największy 'wkład' do ogólnej liczby urodzeń) oraz
  • jak często rodzą dzieci, czyli jakie jest natężenie urodzeń w poszczególnych grupach wiekowych.

Prognoza ludności GUS wskazuje, że do 2030 r. nie tylko zmniejszy się o 14 proc. liczba kobiet w wieku rozrodczym, ale systematycznie będzie spadać liczba kobiet w wieku o najwyższej płodności, czyli w wieku 25-29 i 30-34 lata".

Szczegółowe dane są zatrważające. W stosunku do 2015 roku spadek liczby kobiet w wieku 25-29 i 30-34 lata wyniesie:

  • w 2020 roku odpowiednio 14 proc i 12 proc,
  • w 2025 – 30 proc. i 24 proc.,
  • w 2030 – 36 proc i 38 proc.

Żaden baby boom nie jest w tej sytuacji możliwy. Jedyną polityką prodemograficzną, która mogłaby zatrzymać trend spadkowy byłby program zachęcający do osiedlania się w Polsce imigrantów czy uchodźców.

Nie tylko 500 plus

Sama min. Rafalska zwraca uwagę na inne czynniki, które mają wpływ na decyzje o rodzeniu dzieci. Komentując optymistyczne dane z pierwszego półrocza 2017 GUS mówiła, że:

  • rynek pracy sprzyja młodym ludziom;
  • rosną wynagrodzenia;
  • są oferty pracy;
  • rośnie poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia.

"To są wszystko ważne czynniki przy podejmowaniu decyzji o powiększeniu rodziny" - dodała.

Prof. Irena Kotowska zwraca uwagę, że przed 500 plus wprowadzono w latach 2013-2016 wiele rozwiązań ustawowych, które stworzyły pozytywny klimat wokół polityki rodzinnej, m.in. :

  • wydłużenie urlopów rodzicielskich i ich uelastycznienie;
  • podwyższone świadczenia rodzicielskie;
  • Karty Dużej Rodziny;
  • mechanizmu „złotówka za złotówkę” w progach dochodowych uprawniających do świadczeń;
  • zmiana ulg podatkowych na dzieci;
  • weryfikacja kryterium dochodowego i świadczeń rodzinnych;
  • program polityki rodzinnej opracowany w Kancelarii Prezydenta RP przez zespół pod kierunkiem min. Ireny Wóycickiej.

To wszystko tworzyło, nawet jeśli nie dało wymiernych efektów, grunt dla programu 500 plus.

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze