0:000:00

0:00

RDOŚ napisała na swojej stronie, że nie uważa, by odstrzał jeleni i saren w rezerwacie przyrody Las Warmiński im. Prof. Benona Polakowskiego był konieczny. Tą decyzją sprzeciwiła się ministrowi środowiska, Janowi Szyszce, który żądał, by do nowego planu ochrony rezerwatu wprowadzić „możliwość ograniczonego odstrzału jeleniowatych" (czyli głównie jeleni i saren). Polowania te miałyby, wg. ministerstwa, utrzymać populację tych zwierząt na poziomie "niezagrażającym odnowieniom naturalnym gatunków lasotwórczych".

W tej sprawie protestowały organizacje ekologiczne, a koalicja "Niech Żyją" przygotowała petycję, którą podpisały 8174 osoby.

"Uważamy, że to nasz wielki sukces. Wielki również dlatego, że w krótkim czasie udało nam się zmobilizować kilka tysięcy osób, które podpisały naszą petycję" - mówi OKO.press Anna Gdula z Fundacji Prawnej Ochrony Zwierząt, która jest członkiem kolalicji "Niech Żyją!".

Przeczytaj także:

Jeleniowate mogą spać spokojnie

Po tym jak Ministerstwo Środowiska 11 stycznia tego roku zażądało by do planu ochronnego rezerwatu wprowadzić odstrzały redukcyjne, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska między 1 a 22 marca 2017 roku przeprowadziła konsultacje społeczne. Ich przedmiotem był projekt ochrony rezerwatu, który uwzględniał ministerialne wskazania. W konsultacjach uczestniczyli m.in. koalicjanci z "Niech Żyją!" oraz osoby prywatne, które zgłosiły 109 uwag.

Podczas analizy głosów społecznych RDOŚ konsultował się także z Regionalną Radą Ochrony Przyrody w Olsztynie. A ta uznała, że - co prawda -

jeleniowate zgryzają rośliny lasotwórcze, ale jednak "brak jest dowodów bezsprzecznie wskazujących, że wprowadzenie pilnej ingerencji w postaci odstrzału tych gatunków jest niezbędne dla wypełnienia celów ochrony rezerwatu".

W konsekwencji RDOŚ uznała, że nie ma powodu, by zmieniać zarządzenie z dnia 23 sierpnia 2016 roku dotyczące planu ochrony dla rezerwatu przyrody Las Warmiński im. Prof. Benona Polakowskiego i dopisywać żądania Ministerstwa Środowiska.

Jeleniowate w tym rezerwacie mogą dzięki temu spać spokojnie.

Nadużycie ministerstwa

Warto przypomnieć, że resort środowiska, wymagając od Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wprowadzenia do planu ochronnego rezerwatu zapisów o gospodarce łowieckiej, powołał się na rozporządzenie Prezesa Rady Ministrów z 23 grudnia 2009 roku, w sprawie trybu kontroli aktów prawa miejscowego. I zaszantażował RDOŚ, że jeśli tej zmiany nie wprowadzi, to Ministerstwo Środowiska zrobi to za Dyrekcję.

Jednak wspomniane rozporządzenie - jak stanowi art. 1 - dotyczy „kontroli zgodności aktów prawa miejscowego ustanowionych przez wojewodów i organy niezespolonej administracji rządowej" z powszechnie obowiązującymi przepisami, polityką Rady Ministrów oraz "zasadami rzetelności i gospodarności”. A to znaczy, że ten dokument nie daje ministerstwu możliwości ingerencji w merytoryczną treść planu ochronnego.

„To nadużycie ze strony ministra" – mówi OKO.press Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot. "W tej sprawie kompetencje resortu ograniczają się tylko do weryfikacji przygotowanego przez RDOŚ planu ochrony rezerwatu pod kątem zgodności z prawem. Na przykład tego, czy przewidywane działania ochronne spełniają zapisy ustawy o ochronie środowiska. Na tym rola ministra się kończy”.

;

Udostępnij:

Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze