Republikanie przedstawiają się jako partia "zwykłych ludzi", ale w rzeczywistości reprezentuje interesy białych, bogatych mieszkańców przedmieść i obszarów wiejskich. Biedni - a wraz z nimi kobiety i mniejszości etniczne - głosują na Partię Demokratyczną - pisze prof. Josh Pacewicz dla OKO.press
Współczesna Partia Republikańska ma korzenie w opozycji wobec New Deal. Tradycyjnie - na poziomie lokalnym i krajowym - partię wspierał biznes przeciwny zwiększaniu wydatków socjalnych, programom opieki społecznej i regulowaniu prowadzenia biznesu.
Do połowy XX w. Republikanie byli partią mniejszościową. Choć ich kandydaci czasem wygrywali wybory prezydenckie (udało się to Dwightowi Eisenhowerowi i Richardowi Nixonowi), to od lat 30. aż do 1994 r. nigdy nie mieli kontroli nad Kongresem.
Do lat 60. Demokraci sprzeciwiali się integracji rasowej, ale zmienili stanowisko wraz z ruchem praw obywatelskich. Oznaczało to powiększenie bazy Republikanów, ponieważ biali Demokraci z południa, zwłaszcza zamożni, którzy chcieli utrzymania segregacji rasowej, przeszli na drugą stronę.
Przyjmowanie rozczarowanych cywilizacyjnymi zmianami pozwoliło Republikanom rozwijać się również w czasie tzw. wojen kulturowych lat 70., 80. i 90. — na ich stronę przeszło wówczas ewangelickie chrześcijaństwo, które sprzeciwiało się rozwojowi praw kobiet, gejów i liberalizacji społeczeństwa.
Partię Republikańską wzmocnił też wybór Ronalda Reagana na prezydenta i kampania „Contract with America” Newta Gingricha z 1994 r.
Kampania doprowadziła do przejęcia przez Republikanów kontroli nad Kongresem po raz pierwszy od 50 lat. Od tego czasu partia mocniej sprzeciwia się programom społecznym (zwłaszcza pomocy biednym), regulowaniu działalności biznesowej i zaczęła bronić obniżania podatków (tzw. Reaganomics).
Tradycyjny profil wyborców Republikanów to biali, zwłaszcza zamożni, mieszkańcy przedmieść i obszarów wiejskich na południu i w „sercu” Stanów Zjednoczonych (to obszary pomiędzy wybrzeżami, z wyjątkiem przemysłowego Midwestu).
Ważne w kontekście dzisiejszych wyborów jest to, że od dziesięcioleci Republikanie próbowali przejąć białą klasę pracującą, głównie na polu kultury (odwołując się do tradycyjnych wartości i religii) oraz sprzeciwiając się prawom obywatelskim i integracji rasowej (np. łączeniu "białych" i "czarnych" okręgów szkolnych).
Nixon mówił o „cichej większości”, która sprzeciwia się ruchom kulturowym lat 60., a komentatorzy z lat 80. o „Demokratach Reagana” (pracownikach fizycznych, którzy poparli w tamtym okresie Partię Republikańską).
Większość Republikanów to „anty-elitaryści”: przedstawiają Demokratów jako partię wykształconych miejskich elit z północy, a siebie jako partię "zwykłych ludzi". Częściowo z powodu tej retoryki, a częściowo dlatego, że Demokraci wygrywają w bogatych stanach (Kalifornia, Nowy Jork, Illinois), a Republikanie — w biednych (Mississippi, Kansas, Idaho), wielu ludzi myśli, że Partia Republikańska rzeczywiście sobie białych biednych.
W rzeczywistości, biedni biali nadal częściej głosują na Demokratów niż bogaci biali. W każdym razie do czasu obecnych wyborów.
Różnice między bogatymi i biednymi stanami biorą się głównie z zachowań bogatych wyborców: w biednych stanach, jak Mississippi, czarni i biedni biali głosują na Demokratów, a bogatsi biali — w przeważającej większości na Republikanów. W bogatszych stanach, jak Connecticut, Nowy Jork czy Kalifornia, bogaci biali głosują zwykle tak jak biedni biali (czyli na Demokratów).
Przełożyła Agata Szczęśniak.
Komentarze