„Dziś w Ameryce kształtuje się oligarchia skrajnego bogactwa, władzy i wpływów, która dosłownie zagraża całej naszej demokracji, podstawowym prawom i wolnościom” – mówił w pożegnalnym przemówieniu prezydent USA Joe Biden. Publikujemy je słowo w słowo
Waszyngton, 15 stycznia 2025 roku
To będzie moje ostatnie przemówienie z Gabinetu Owalnego, zza tego biurka, jako prezydenta Stanów Zjednoczonych. Dużo przed nim myślałem o tym, kim jesteśmy i, co może ważniejsze, kim powinniśmy być.
Dawno temu, w nowojorskim porcie, ślusarz dzień po dniu montował belkę za belką. Dołączyli do niego hutnicy, kamieniarze, inżynierowie. Zbudowali nie tylko pojedynczą konstrukcję, ale latarnię wolności. Czuliśmy, że cały świat musi zobaczyć Statuę Wolności, tak wielka była idea Ameryki. Idea, która nie została zbudowana przez jedną osobę, ale przez wielu ludzi, z różnych środowisk i z całego świata.
Podobnie jak Ameryka, Statua Wolności nie stoi w miejscu, lecz kroczy naprzód, zrywając łańcuch ludzkiej niewoli. Maszeruje. Dosłownie się porusza. Została zbudowana w taki sposób, aby przetrwać próbę czasu i wytrzymać napór burz, ponieważ burze zawsze nadchodzą. Statua kołysze się o kilka centymetrów, ale nigdy nie wpada w nurt rzeki poniżej. Cud inżynierii. Statua Wolności jest również trwałym symbolem duszy naszego narodu, ukształtowanej przez te siły, które nas łączą i te, które nas rozdzielają.
Przetrwaliśmy wszystko, zarówno dobre jak i trudne czasy. Jako naród pionierów i odkrywców. Marzycieli i stworzycieli. Przodków wywodzących się z tej ziemi i tych, którzy zostali sprowadzeni tutaj siłą. Naród imigrantów, którzy przybyli, by zbudować lepsze życie. Naród trzymający pochodnię najpotężniejszej idei w historii świata: że wszyscy jesteśmy stworzeni równymi, że wszyscy zasługujemy na godne, sprawiedliwe i uczciwe traktowanie, że demokracja musi być broniona, wprowadzana i przenoszona w każdy możliwy sposób. Bo demokracja to nasze prawa, nasze wolności i nasze marzenia.
Ale wiemy, że idea Ameryki, instytucje, ludzie i wartości, które ją podtrzymują, są nieustannie testowane. Trwają debaty na temat władzy i sposobów jej sprawowania. O tym, czy przewodzimy przez przykłady naszej siły, czy siłą naszego przykładu. Czy wykażemy się odwagą, by przeciwstawić się nadużyciom władzy, czy też im się poddamy.
Po 50 latach w centrum tego wszystkiego wiem, że wiara w ideę Ameryki oznacza poszanowanie instytucji, które rządzą wolnym społeczeństwem – prezydentury, Kongresu, sądów, wolnej i niezależnej prasy. Instytucji, które są zakorzenione w Deklaracji Niepodległości: „Uważamy te prawdy za oczywiste”. Zakorzenione w ponadczasowych słowach Konstytucji: „My, Naród”.
Nasz system podziału władzy, kontroli i równowagi może nie jest doskonały, ale utrzymuje naszą demokrację od prawie 250 lat, dłużej niż jakikolwiek inny naród w historii, który kiedykolwiek próbował tak odważnego eksperymentu.
W ciągu ostatnich czterech lat nasza demokracja trzymała się mocno. Każdego dnia dotrzymywałem mojego zobowiązania, że będę prezydentem wszystkich Amerykanów w jednym z najtrudniejszych okresów w historii naszego narodu. Miałem wspaniałego partnera w osobie wiceprezydent Kamali Harris.
To był zaszczyt, widzieć odporność i zaangażowanie ludzi, którzy pomogli nam przetrwać pandemię: heroizm członków służb, osób udzielających pierwszej pomocy, zapewniających nam bezpieczeństwo, determinację adwokatów broniących naszych praw i wolności.
Zamiast tracić pracę z powodu kryzysu gospodarczego, który odziedziczyliśmy, miliony Amerykanów doświadczają dziś godności pracy. Miliony przedsiębiorców i firm tworzą nowe biznesy i branże, zatrudniają amerykańskich pracowników, korzystają z amerykańskich produktów.
Wspólnie zapoczątkowaliśmy nową erę amerykańskich możliwości: jedną z największych modernizacji infrastruktury w całej naszej historii: od nowych dróg, mostów, czystej wody, po przystępny cenowo szybki internet dla każdego Amerykanina i Amerykanki.
Wynaleźliśmy półprzewodnik, mniejszy niż czubek mojego małego palca, a teraz sprowadzamy fabryki chipów i miejsca pracy z powrotem do Ameryki, gdzie jest ich miejsce. Wprowadziliśmy mechanizmy negocjowania niższych cen leków na receptę dla milionów seniorów. Zwiększyliśmy bezpieczeństwo naszych dzieci i rodzin, uchwalając najbardziej znaczące prawo regulujące dostęp do broni od 30 lat. Przestępczość z użyciem przemocy spadła do najniższego poziomu od 50 lat. Spełniliśmy nasze święte zobowiązania wobec ponad miliona weteranów, którzy byli narażeni na kontakt z toksycznymi materiałami, a także wobec ich rodzin, zapewniając im opiekę medyczną i świadczenia edukacyjne.
Odczucie efektów tego wszystkiego, co wspólnie zrobiliśmy, zajmie trochę czasu. Ale nasiona zostały zasiane, będą rosły i kwitły przez kolejne dziesięciolecia.
Stworzyliśmy prawie 17 milionów nowych miejsc pracy, więcej niż jakakolwiek inna administracja w ciągu jednej kadencji. Więcej ludzi korzysta z opieki zdrowotnej niż kiedykolwiek wcześniej. Wzmocniliśmy NATO. Ukraina wciąż jest wolna. Wysunęliśmy się na prowadzenie w rywalizacji z Chinami. I wiele więcej.
Jestem dumny z tego, jak wiele wspólnie osiągnęliśmy dla Amerykanów i życzę nadchodzącej administracji sukcesów. Ponieważ chcę, aby Ameryka odniosła sukces. Dlatego spełniłem swój obowiązek pokojowego i uporządkowanego przekazania władzy, aby zapewnić, że będziemy przewodzić siłą naszego przykładu. Nie mam wątpliwości, że Ameryka jest w stanie nadal odnosić sukcesy.
Ale w moim dzisiejszym pożegnalnym przemówieniu chcę ostrzec kraj przed rzeczami, które budzą moje wielkie obawy.
Mówię o niebezpiecznej koncentracji władzy w rękach bardzo nielicznych ultrabogatych ludzi
i o niebezpiecznych konsekwencjach, które nadejdą, jeśli ta władza będzie nadużywana, jeśli nie będzie poddana kontroli. Dziś w Ameryce kształtuje się oligarchia skrajnego bogactwa, władzy i wpływów, która dosłownie zagraża naszej demokracji, naszym podstawowym prawom i wolnościom oraz uczciwej szansie na awans dla każdego.
Widzieliśmy to już wcześniej.
Ponad sto lat temu Amerykanie przeciwstawili się ówczesnym baronom-rabusiom i rozbili trusty. Nie ukarali bogatych, po prostu zmusili ich do grania według zasad, które obowiązywały wszystkich innych, a prawo pracowników do uczciwego zarobku stało się częścią umowy społecznej, która pomogła nam wejść na ścieżkę budowy największej klasy średniej w najbogatszym stuleciu, jakie widział jakikolwiek naród na świecie.
Musimy to powtórzyć i przez ostatnie cztery lata właśnie to robiliśmy. Ludzie powinni mieć możliwość, żeby zarabiać tyle, ile są w stanie zdobyć, ale jednocześnie grać według tych samych zasad, co wszyscy i płacić sprawiedliwe podatki.
Stawka jest tak wysoka. Egzystencjalne zagrożenie zmianami klimatycznymi nigdy nie było wyraźniejsze. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje od Kalifornii po Karolinę Północną. Dlatego podpisałem najbardziej znaczącą ustawę o klimacie i czystej energii w historii, ustawę, na której wzoruje się obecnie reszta świata. Ta polityka działa, tworząc miejsca pracy i branże przyszłości. Udowodniliśmy, że nie musimy wybierać między ochroną środowiska a rozwojem gospodarki. Robimy jedno i drugie.
Ale potężne siły chcą wywierać niekontrolowany wpływ, aby unieważnić działania, które podjęliśmy, by rozwiązać kryzys klimatyczny.
Te siły wolą służyć własnym interesom dla władzy i dla zysku.
Nie możemy pozwolić na to, by poświęcić przyszłość naszych dzieci i wnuków. Musimy przeć naprzód, i to coraz szybciej. Nie ma czasu do stracenia.
Oczywiste jest również, że amerykańskie przywództwo w dziedzinie technologii jest niepodważalne i jest niezrównanym źródłem innowacji, które mogą zmienić życie nas wszystkich. Ale w tej sprawie również widzimy te same zagrożenia dotyczące koncentracji technologii, władzy i bogactwa.
W swoim pożegnalnym przemówieniu prezydent Eisenhower mówił o niebezpieczeństwach związanych z kompleksem wojskowo-przemysłowym. Ostrzegał nas przed, cytuję: „potencjałem katastrofalnego wzrostu niewłaściwie ulokowanej władzy”. Sześć dekad później jestem równie zaniepokojony potencjalnym powstaniem kompleksu technologiczno-przemysłowego, który może stanowić realne zagrożenie również dla naszego kraju.
Amerykanie są zasypywani lawiną dezinformacji umożliwiającej nadużywanie władzy. Wolna prasa jest w zaniku. Wydawcy znikają. Media społecznościowe rezygnują ze sprawdzania faktów.
Prawda jest tłamszona przez kłamstwa opowiadane dla władzy i zysku.
Dlatego musimy pociągnąć platformy społecznościowe do odpowiedzialności, aby chronić nasze dzieci, rodziny i naszą demokrację przed nadużyciami władzy.
Sztuczna inteligencja jest najbardziej znaczącą technologią naszych czasów, być może wszech czasów. Nic nie oferuje głębszych możliwości (i zagrożeń) dla naszej gospodarki, bezpieczeństwa, społeczeństwa i dla całej ludzkości. Ma nawet potencjał, aby pomóc nam odpowiedzieć na moje wezwanie i dokonać przełomu w leczeniu nowotworów.
Ale jeśli nie zostaną wprowadzone odpowiednie zabezpieczenia, sztuczna inteligencja może stworzyć również nowe zagrożenia dla naszych praw, stylu życia, naszej prywatności, sposobu, w jaki pracujemy i jak chronimy nasze społeczeństwo. Musimy więc upewnić się, że sztuczna inteligencja jest bezpieczna, godna zaufania i dobra dla całej ludzkości.
W erze sztucznej inteligencji ważniejsze niż kiedykolwiek jest to, by rządzili ludzie. A jako Kraj Wolności to Ameryka – a nie Chiny – musi przewodzić światu w rozwoju sztucznej inteligencji.
W nadchodzących latach prezydent, Kongres, sądy, wolna prasa i naród amerykański będą musieli stawić czoła tym potężnym siłom. Musimy zreformować system podatkowy, ale nie poprzez przyznanie jak największych obniżek podatków miliarderom, ale przez zmuszenie ich do płacenia sprawiedliwych podatków.
Musimy pozbyć się brudnych pieniędzy i ukrytego finansowania stojącego za zbyt wieloma wpłatami na kampanie wyborcze – musimy pozbyć się ich z naszej polityki. Musimy ustanowić 18-letni limit kadencji i dokonać zmian etycznych w naszym Sądzie Najwyższym. Musimy również zakazać członkom Kongresu handlu akcjami. Wreszcie musimy zmienić konstytucję, aby było jasne, że żaden prezydent nie jest bezkarny, gdy popełnia przestępstwa podczas sprawowania urzędu.
Władza prezydenta nie jest nieograniczona, nie jest absolutna. I nie powinna być.
Dla demokracji istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo: koncentracja władzy i bogactwa. Powoduje erozję jedności i wspólnego celu. Wzbudza nieufność, podziały i poczucie, że uczestnictwo w procesie demokratycznym jest rozczarowujące, a równość szans to iluzja. W konsekwencji zaangażowanie obywateli w proces demokratyczny, które musi się utrzymać!, staje się dla nich coraz bardziej frustrujące.
Uczciwe, równe szanse dla wszystkich czynią Amerykę Ameryką. Każdy ma prawo dojść tak daleko, jak tylko pozwoli na to jego ciężka praca i talent. Nigdy nie możemy stracić z oczu tej podstawowej zasady, aby pozostać tym, kim jesteśmy. Zawsze w to wierzyłem i mówiłem to innym światowym przywódcom, że Amerykę definiuje jedno słowo: możliwości. Tylko w Ameryce wierzymy, że wszystko jest możliwe. Nawet to, że jąkający się dzieciak ze Scranton w Pensylwanii i Claymont w Delaware zasiądzie kiedyś za tym biurkiem w Gabinecie Owalnym jako prezydent Stanów Zjednoczonych. To jest magia Ameryki.
Na piętrze rezydencji Białego Domu przechodziłem obok obrazu przedstawiającego Statuę Wolności, niezliczoną ilość ile razy. Na obrazie jest kilku robotników wspinających się na wyciągnięte ramię posągu, który trzyma pochodnię. Każdego dnia przypomina mi to o historii i duszy naszego narodu oraz sile amerykańskiego społeczeństwa. Tak jak historia weterana, syna imigranta, którego zadaniem było wspinanie się na tę pochodnię i polerowanie bursztynowych szyb, aby promienie światła mogły dotrzeć jak najdalej. Był znany jako strażnik płomienia. O Statui Wolności powiedział kiedyś: „Mówi cichym, uniwersalnym językiem, językiem nadziei, który może zrozumieć każdy, kto szuka wolności i mówi o niej”.
Tak, kołyszemy się w przód i w tył, aby wytrzymać napór burz i przetrwać próbę czasu. Ciągłą walkę. Napięcie między niebezpieczeństwem a możliwościami. Ale wierzę, że Ameryka naszych marzeń jest zawsze bliżej, niż nam się wydaje. I to od nas zależy, czy nasze marzenia się spełnią.
Po 50 latach służby publicznej daję wam moje słowo: nadal wierzę w ideę, za którą stoi nasz naród. Wierzę, że siła naszych instytucji i nasz charakter mają znaczenie i muszą przetrwać. Teraz wasza kolej, by stanąć na ich straży. Obyście wszyscy byli strażnikami płomienia. Obyście zachowali wiarę. Kocham Amerykę. Wy też ją kochajcie.
Niech Bóg was błogosławi i chroni naszych żołnierzy. Dziękuję za ten wielki zaszczyt.
Tłumaczenie, śródtytuły i drobne skróty – redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press
Komentarze