0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Fot. ANDREW CABALLERO-REYNOLDS / AFPFot. ANDREW CABALLER...

13 lutego 2024 roku sławny komik Jon Stewart wrócił – po 9 latach przerwy – jako prowadzący satyrycznego programu „The Daily Show”. To jeden z najbardziej znanych „late night shows” w USA i zarazem program, z którego wielu obywateli dowiaduje się o bieżących wydarzeniach. Tradycyjnie program otwiera dłuższy monolog prowadzącego.

„Wybory 2024: problemy z erekcją” – zatytułował swój monolog Stewart.

„Mamy dwóch kandydatów, którzy są chronologicznie poza normą – w porównaniu z każdym, kto kiedykolwiek ubiegał się o urząd prezydenta w tym kraju” – mówił Stewart. „Są najstarszymi osobami, które kiedykolwiek ubiegały się o prezydenturę – bijąc o cztery lata rekord, który ustanowili ostatnim razem, kiedy startowali” – komentował.

„Obaj są obiektywnie starzy”.

Biden – zdrowy osiemdziesięciolatek

Biden ma 81 lat i już dziś jest najstarszą osobą, która sprawowała urząd prezydenta USA. Kiedy skończy drugą kadencję – o ile wygra – będzie miał 86 lat.

Jest właściwie pewne, że będzie kandydatem na prezydenta z ramienia Demokratów, o ile sam wcześniej nie ustąpi – a takie sugestie się pojawiają w amerykańskich mediach.

Właściwie na pewno kontrkandydatem Bidena będzie Donald Trump. Jest o cztery lata młodszy – dziś ma 77 lat. Trump przeszedł jak burza przez prawybory Republikanów i dziś trudno sobie wyobrazić, że nie będzie kandydatem tej partii, mimo licznych procesów sądowych i prób prawnego zablokowania mu możliwości udziału w wyborach.

Bardzo złe sondaże

Sondaż za sondażem pokazuje, że według większości Amerykanów Biden jest za stary, aby piastować urząd prezydenta – czyli pracować prawdopodobnie na najbardziej odpowiedzialnym i najtrudniejszym stanowisku na świecie.

Według sondażu przeprowadzonego w dniach 15-19 lutego 2024 roku wśród 1,4 tys. osób, które prawdopodobnie zagłosują w wyborach, aż 67 proc. Amerykanów i Amerykanek uważa, że Biden jest za stary, aby sprawować urząd (sondaż Qunnipiac University, margines błędu 2,5 proc.). Tylko (aż?) 41 proc. sądzi, że za stary jest Trump.

Tylko 34 proc. badanych sądzi, że Biden jest wystarczająco sprawny umysłowo, aby być prezydentem. Także w tej konkurencji wygrywa Trump – o 14 punktów procentowych.

Liczne badania przynoszą podobne wyniki. Według sondażu „New York Times”/Sienna College z 10 lutego 2024 roku, przeprowadzonego na terenie sześciu stanów decydujących o wyniku wyborów (tzw. battleground states) aż 70 proc. wyborców i wyborczyń uważa, iż Biden jest za stary, aby być prezydentem.

„Głos Bidena się zmienił, jego włosy przerzedziły się i stały się bielsze. Jest wysoki i szczupły, ale porusza się ostrożniej niż wówczas, kiedy kandydował w 2019 roku i 2020 roku. Często wygląda sztywno, co zwiększa wrażenie kruchości. Zaliczył także publiczne wpadki: spadł z roweru, potknął się o worek z piaskiem i przewrócił” – komentował wyniki tego sondażu popierający Demokratów „The New York Times”.

Lekarze mówią niewiele

O stanie zdrowia obu kandydatów wiadomo niewiele. Demokraci twierdzą, że podczas prywatnych rozmów Biden reaguje szybko i sprawnie oraz nie okazuje problemów z pamięcią – ale to mówią przede wszystkim politycy z jego partii. Obaj kandydaci nie ujawnili szczegółowych informacji o stanie zdrowia. W 2023 roku Biały Dom opublikował list od lekarza, który od lat opiekuje się Bidenem, opisujący prezydenta jako „zdrowego osiemdziesięcioletniego mężczyznę”. Według „The New York Times” Biały Dom jednak nie pozwolił lekarzowi odpowiadać na pytania dziennikarzy.

W listopadzie 2023 roku biuro kampanii Trumpa opublikowało z kolei bardzo ogólnikowy „raport” o stanie zdrowia kandydata, który opisuje je jako „doskonałe”. Kiedy Trump był prezydentem, słynął z pomyłek i przejęzyczeń – mówił np., że wygrał w wyborach z Barackiem Obamą (a nie Hillary Clinton), albo przestrzegał, że kraj stoi na skraju II wojny światowej (skończyła się w 1945 roku).

Demokraci i sprzyjające im media narzekają więc, że opinia publiczna stosuje podwójne standardy wobec kandydatów: obaj są w zaawansowanym wieku, ale wpadki Bidena traktuje się poważnie, a wpadki Trumpa przypisuje jego chaotycznemu i impulsywnemu charakterowi. Trump, oczywiście, wielokrotnie i systematycznie szydzi z wpadek przeciwnika, próbując przedstawić go jako bezradnego, nieświadomego starca.

Biden: „Stary człowiek ze słabą pamięcią”

Prawdziwy cios kampanii Bidena zadał jednak raport specjalnego prokuratora Roberta K. Hura w sprawie nieprawidłowego traktowania przez Bidena, wówczas wiceprezydenta USA, ściśle tajnych dokumentów, ujawniony na początku lutego 2024 roku.

Biden, podobnie jak wcześniej Trump, przechowywał tajne dokumenty państwowe w domu – i podobnie jak Trump, robił to niedbale. Tajne dokumenty dotyczące wojen w Afganistanie i Iraku znaleziono beztrosko porozrzucane w pudłach umieszczonych w garażu domu Bidenów w stanie Delaware.

Śledztwo w tej sprawie prowadził specjalnie powołany prokurator Robert K. Hur, zatrudniony w Departamencie Sprawiedliwości przez Trumpa – co dało pretekst do oskarżania go o stronniczość.

Hur jednoznacznie uniewinnił prezydenta, ale jego raport – napisany m.in. na podstawie przesłuchań prezydenta prowadzonych przez agentów FBI – okazał się dla Bidena i jego kampanii publiczną katastrofą.

„Błędny i zbędny komentarz”?

Hur ocenił prezydenta jako „pełnego dobrej woli, starszego człowieka o słabej pamięci”, który ma „zmniejszone kompetencje poznawcze w zaawansowanym wieku”.

Na 388 stronach raportu znalazły się wstrząsające dla opinii publicznej rewelacje. M.in. Hur opisał ze szczegółami kłopoty prezydenta z pamięcią: „jego pamięć była znacząco ograniczona, zarówno w czasie wywiadów z ghostwriterem (dziennikarzem spisującym jego wspomnienia) w 2017 roku, jak i podczas przesłuchań w naszym biurze w 2023 roku”.

Biden miał m.in. nie pamiętać, kiedy był wiceprezydentem USA i kiedy się skończyła jego kadencja, a w innym momencie – kiedy się zaczęła. Miał też nie pamiętać, kiedy zmarł jego ukochany syn Beau oraz z trudnością przypominał sobie szczegóły debaty o Afganistanie, która miała ogromne znaczenie dla jego wspomnień.

Demokraci zareagowali furią, oskarżając prokuratora o „zbędne i nadmiarowe komentarze”, przekroczenie uprawnień oraz działanie na rzecz kampanii Trumpa.

Prezydent Biden ratuje sytuację

Wieczorem 8 lutego 2023 roku prezydent Biden zwołał konferencję prasową.

„Nie wiedzą, o czym mówią” – przekonywał dziennikarzy, krytykując raport Hura.

Szczególnie uraziła go sugestia, że nie pamięta, kiedy zmarł jego syn.

„Jak on śmie to wyciągać” – mówił Biden. „Co roku w Memorial Day [ostatni poniedziałek maja, święto pamięci poległych żołnierzy] odprawiamy nabożeństwo w jego imieniu, w którym biorą udział przyjaciele, rodzina i ludzie, którzy go kochali. Nie potrzebuję, aby ktokolwiek przypominał mi, kiedy on odszedł” – mówił prezydent. Biden nie powiedział jednak wprost, że prokurator Hur kłamał, kiedy pisał, że prezydent miał kłopoty z przypomnieniem sobie daty śmierci syna. W dodatku, jak się szybko okazało, prezydent sam do tej sprawy nawiązał – a więc Hur jej nie „wyciągał”.

Przy okazji prezydent zaliczył jednak kolejne wpadki. W czasie konferencji prasowej – na której chciał udowodnić, że ma świetną pamięć – pomylił prezydentów Meksyku i Egiptu.

„Jestem najlepiej wykwalifikowaną osobą w tym kraju, aby zostać prezydentem USA i skończyć pracę, którą zacząłem” – mówił Biden.

Dziennikarze przypomnieli, że dzień wcześniej, w czasie spotkań ze sponsorami kampanii, Biden wspominał rozmowę z 2021 roku z kanclerzem Niemiec, Helmutem Kohlem. Problem w tym, że Kohl zmarł w 2017 roku.

Zapytany o sondaże, które wskazują, że Amerykanie uważają go za zbyt starego – Biden zareagował złością. „To wasza ocena. Wasza ocena” – mówił pod adresem mediów.

Europa czeka na powrót Trumpa i się go boi

21 lutego 2024 roku Biden wspomniał, że liczni zagraniczni przywódcy oczekują jego wygranej.

„Kiedy wychodzę ze spotkania, głowa państwa zawsze znajduje okazję, żeby do mnie podejść i powiedzieć »musisz wygrać«” – mówił Biden podczas spotkania ze sponsorami w San Francisco. „Nie dlatego, że jestem taki wyjątkowy. Muszę wygrać dlatego, że demokracja jest zagrożona, jeśli ten drugi wygra. Dziewięć głów państw tak mi powiedziało”.

Równocześnie jednak europejskie elity szykują się na kadencję Trumpa, której oczekują z „otępiałym przerażeniem”, jak ujął to reporter „Washington Post”. Europejczycy starannie obserwują sondaże i prowadzą własne analizy, pisał dziennik w korespondencji z Międzynarodowego Forum Bezpieczeństwa w Monachium w lutym 2024 roku. Nie mają zbyt wiele nadziei na wygraną Bidena. „Jedna osoba zapytała z troską, czy zdrowie Bidena wytrzyma do listopada” – pisał dziennik.

Stewart symetrysta

„Nie będę już oglądał” – deklarowali w internecie bliscy Demokratom fani „The Daily Show”, kiedy Jon Stewart powiedział, że obaj – Trump i Biden – są starzy.

Stewart, który przez lata krytykował amerykańską prawicę i z niej bezlitośnie szydził, został posądzony o symetryzm, chociaż niewielu komików tak ostro atakowało Trumpa.

Tymczasem sondaże są bezlitosne, a głosy zatroskanych wyborców przedostają się coraz częściej także do sprzyjających Demokratom mediów. „The New York Times” publikował publicystyczne apele do Bidena, żeby ustąpił na rzecz młodszego kandydata – lub kandydatki. Inni oddali głos wyborcom.

„Zobacz, co się stało przez trzy lata z tym kolesiem” – mówił tygodnikowi „Time” Travis Aslin, niezależny wyborca z Iowa, który wcześniej głosował na Demokratów.

„Bełkocze, potyka się, na scenie wygląda źle – mój Boże, wygląda jak mój dziadek. Mój dziadek miał Alzhemeira”.

Na zdjęciu: Prezydent USA Joe Biden potyka się na schodach podczas konferencji o swoim programie Bidenomics w Filadelfii w Pensylwanii, 13 października 2023 roku.

„NIEDZIELA CIĘ ZASKOCZY” to cykl OKO.press na najspokojniejszy dzień tygodnia. Chcemy zaoferować naszym Czytelniczkom i Czytelnikom „pożywienie dla myśli” – analizy, wywiady, reportaże i multimedia, które pokazują znane tematy z innej strony, wytrącają nasze myślenie z utartych ścieżek, niepokoją, zaskakują właśnie.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze