W wypowiedzi europosła Zdzisława Krasnodębskiego kryje się miękka homofobia. Polityk PiS nie mówi, że homoseksualizm jako taki jest czymś niewłaściwym w polityce, ale uważa, że będzie dyskwalifikował Biedronia w oczach wyborców. Gej budzi w nim skojarzenia z czymś nieobyczajnym. Dlatego pojawia się absurdalna figura Niesiołowskiego jako miłości hetero
W Porannej rozmowie w radiu RMF FM Robert Mazurek 1 lutego zapytał eurodeputowanego PiS prof. Zdzisława Krasnodębskiego o szanse Roberta Biedronia w polityce.
Krasnodębski roześmiał się lekceważąco: "Zawsze tak w Polsce było, że partia, której nie ma, ma 10 proc. Jak już zaistnieje ta partia, to zobaczymy".
Potem trochę to skorygował: "Ma jakieś szanse, jest w pewnym trendzie ogólnoeuropejskim. Zresztą pan Biedroń jest bardzo sympatyczny, kulturalny, robi dobre wrażenie (...) Jest taki segment wyborców, który może zagłosować".
Nie było jasne, o jaki segment chodzi, ale kolejne wypowiedzi Krasnodębskiego sugerują odpowiedź:
"Nie przypuszczam, żeby to był jakiś wielki ruch. Sądząc po aferze Stefana Niesiołowskiego, wydaje mi się, że większość Polaków jednak hołduje miłości heteroseksualnej".
Mazurek protestuje przeciwko sprowadzaniu tematu do orientacji seksualnych, na co Krasnodębski: "Nie są [orientacje] najważniejsze, ale mają znaczenie oczywiście. Dlaczego nie mielibyśmy mówić o takich sprawach? Nie, ja nie sprowadzam, tylko, że to jest istotny aspekt i element programu tej partii".
Prawem Krasnodębskiego jest nisko oceniać szanse Biedronia, który — przed niedzielną (3 lutego 2019) konwencją swej partii — ma w sondażach 8-10 proc. Krasnodębski może tak mówić, bo nowa partia razem z dużą Koalicją Europejską (PO, .N, PSL i SLD) ma szanse w eurowyborach pognębić jego macierzysty PiS.
Nie ma też niczego niewłaściwego w rozpatrywaniu politycznego znaczenia orientacji seksualnej Roberta Biedronia, zwłaszcza, że sam Biedroń nie ukrywa tego faktu w wyborczej narracji i umieszcza prawo do związków partnerskich w swym programie wyborczym.
Poprawność polityczna nie zabrania analizować wpływu na szanse kandydata czy kandydatki jego/jej orientacji seksualnej, tak samo, jak wieku, stanu zdrowia, albo tego, że jest Żydówką, Romem czy luteraninem.
Uderzające jest jednak, że Krasnodębski sugeruje, że czynnik orientacji seksualnej działa w wyborach w taki sposób, że partię geja popierać będą przede wszystkim osoby homoseksualne, a ponieważ jest ich w społeczeństwie zdecydowana mniejszość, to szanse nowej partii nie są zbyt duże.
Stoi za tym przecież wprost wyrażone założenie, że osoby heteronormatywne NIE będą głosować na partię Biedronia, BO JEST GEJEM.
To założenie jest w oczywisty sposób fałszywe, skoro aż 57,08 proc. mieszkańców i mieszkanek Słupska biorących udział w II turze wyborów samorządowych 2014 roku głosowało na Biedronia. Jak powiedział 1 grudnia 2014 Robert Biedroń w TVN 24, mieszkańcy Słupska nie zwracali uwagi na jego orientację seksualną. Ludzi interesowały perspektywy rozwoju ich miasta, bezrobocia i postulat odpartyjnienia Słupska. "To wy, dziennikarze, się tym ekscytowaliście".
W wypowiedzi Krasnodębskiego kryje się miękka homofobia. Polityk PiS nie mówi, że homoseksualizm jako taki jest czymś niewłaściwym w polityce, ale uważa, że będzie dyskwalifikował Biedronia w oczach wyborców. Może to wyraz projekcji, przypisywania innym swoich własnych uprzedzeń.
Politycy PiS konsekwentnie przeciwstawiają się polityce równych praw dla osób nieheteroseksualnych. Ton nadaje tu sam Jarosław Kaczyński. "Żadnych małżeństw homoseksualnych nie będzie, będziemy sobie spokojnie czekać, aż kraje Unii Europejskiej otrzeźwieją" - tak prezes uspokajał wyborców PiS w Trzciance 15 kwietnia 2018.
Jeszcze bardziej zaskakujące jest użycie w tym kontekście jako hetero normy przykładu Stefana Niesiołowskiego, któremu prokuratura postawiła — nie wiadomo, czy prawdziwy — zarzut korzystania z usług prostytutek jako formy łapówki.
Użycie seks skandalu jako dowodu na "hołdowanie przez większość miłości heteroseksualnej" jest argumentem całkowicie bezsensownym, bo seks jako łapówka jest zdarzeniem zupełnie wyjątkowym a nawet najbardziej hetero orientacja seksualna jednego posła niczego nie dowodzi.
A jednak Krasnodębski użył tego argumentu, w dodatku wyraźnie zadowolony ze swego konceptu, pomijając pytanie Mazurka.
Dlaczego? Skąd tak dziwaczne skojarzenie? Co ma seksskandal wspólnego z orientacją Biedronia?
Na to pytanie odpowiada Krzysztof Śmiszek, doktor nauk prawnych, pomysłodawca i współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego, specjalista od różnych form wykluczenia, a prywatnie wieloletni partner Roberta Biedronia:
"Skojarzenie orientacji homoseksualnej z patologią seksualno-polityczną, jaką jest rzekoma afera Niesiołowskiego, zdradza chyba ukryte uprzedzenia. Biedny europoseł Krasnodębski jest w Parlamencie Europejskim bombardowany informacjami, że należy przeciwdziałać dyskryminacji osób LGBTQ.
Widzi np., że największa z tzw. intergrup w PE (nieformalne zrzeszenia europarlamentarzystów wokół spraw ponad podziałami politycznymi) działa właśnie na rzecz praw osób nieheteronormatywnych. Stąd skojarzenie Krasnodębskiego, że geje to temat nowoczesnej Europy.
Słusznie - Europa rozumie, że konieczne są równe prawa dla wszystkich, którzy chcą zalegalizować swoje związki miłosne.
Ale Krasnodębski jako przedstawiciel polskiej prawicy - w odróżnieniu od europejskiej, która odrobiła lekcje równości i popiera czy wprowadza związki a nawet małżeństwa homoseksualne - nie może się z tym pogodzić. Gej budzi w nim skojarzenia z czymś nieobyczajnym. Dlatego pojawia się figura Niesiołowskiego.
Zderzony z tematyką seksualności Krasnodębski zaczyna gorączkowo szukać jakiejś szczególnej riposty. W ogóle polska prawica nie potrafi o seksualności normalnie mówić i myśleć, normalnie, czyli po europejsku, a nie tak jak np. w Rosji. To według mnie temat dla psychologa czy historyka".
Można dodać, że pewien udział ma tu zapewne pełen hipokryzji stosunek do seksualności, jaki wyraża Kościół katolicki. Watykan deklaruje bowiem aprobatę dla osób o "niewłaściwej orientacji", ale pod warunkiem, że nie będą jej wyrażali w związkach uczuciowych, nie mówiąc o jakiejkolwiek formie ich legalizacji.
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".
Komentarze