"Koniec z Paradą gejów - jak nas nazywano. Czas na prawdziwą Paradę Równości - wszystkie literki spod tęczowego parasola, a także mniejszości narodowe, etniczne, religijne, osoby z niepełnosprawnościami. To święto nas wszystkich". OKO.press rozmawia z organizatorkami i organizatorami 18. Parady Równości. Warszawa, sobota 9 czerwca, od godz. 15.00
"Parada Równości? Sześciokilometrowy pochód, 30 tysięcy ludzi, 13 platform, tęczowe flagi, brokat, przyjaciele. Ludzie przychodzą się bawić, ale wy macie myśleć za nich, żeby było bezpiecznie" - Julia Maciocha, prezeska fundacji Wolontariat Równości (i pierwsza kobieta w zarządzie fundacji) zagrzewa grupę ponad 30 wolontariuszy i wolontariuszek. 4 czerwca 2018 roku - pięć dni przed Paradą - przyszli na odprawę przed sobotnim wydarzeniem.
Średnia wieku nie przekracza 20 lat - licealiści i studenci, z Warszawy i z małych miejscowości, dziewczyny, chłopaki, osoby transpłciowe, lesbijki, geje, osoby heteroseksualne. Z szóstką z nich: Olą, Helą, Tristanem, Gustawem, Julią i Kasią rozmawiamy dłużej. W sumie tegoroczną paradę przygotowuje ponad 80 osób.
Parada Równości 2018 w Warszawie. Już od 12.00 pod Pałacem Kultury Miasteczko Równości - stoiska organizacji pozarządowych, mała gastronomia, można będzie kupić flagę, pomalować twarz itp. Wymarsz o 15:00 spod Pałacu Kultury. Trasa: Świętokrzyska, Marszałkowska, Aleje Jerozolimskie, Al. Jana Pawła, Al. Solidarności, Pl. Bankowy, Marszałkowska, z powrotem pod Pałac Kultury. Koniec marszu ok. 18.00. After party pod Pałacem Kultury do 23.00, potem w klubie "Jasna", przy Jasnej 1.
Już w 2017 roku przejęli stery Parady. Zmienił się zarząd fundacji Wolontariat Równości. Przyszła świeżość, inny sposób pracy i myślenie o rozwoju. Efekty - natychmiastowe. Opinia publiczna - w tym OKO.press - jeszcze kilka tygodni po Paradzie 2017 r. badała receptę na sukces, czyli jak udało się osiągnąć tak fantastyczną atmosferę i rekordową frekwencję (ponad 30 tys.).
Julia: "Pamiętamy historię Parady i doceniamy dorobek poprzedników, ale chcemy, żeby to wydarzenie się rozwijało. Chcemy zaangażować więcej grup mniejszościowych. Koniec z "Paradą gejów" - jak nas nazywano.
Czas na prawdziwą "Paradę Równości" - wszystkie literki spod tęczowego parasola, a także mniejszości narodowe, etniczne, religijne, osoby z niepełnosprawnościami. To święto nas wszystkich".
W zeszłym roku zrobili pierwszy krok w stronę takiej Parady. Totalnej.
"Wielu dziennikarzy nie wie, co ze mną zrobić. Na wywiad przychodzi blondyneczka, długie włosy, w sukience, normalne 170 cm, no i jak tu napisać, że geje będą nago biegać po Warszawie?
I dziennikarze są zagubieni. Zaczynają pytać: jakie macie postulaty? A mamy takie same od 15 lat".
Co jeszcze się zmieniło? Więcej kobiet i młodzieży. Coraz więcej ambasad zaczyna rozumieć, że Polsce tęczowej potrzebne jest międzynarodowe wsparcie. I coraz więcej podpisów pod listami wsparcia.
Największa zmiana:
"Na Paradę ruszyły też korporacje. Przestaliśmy być kontrowersyjną imprezą, której odmawia się współpracy. Jesteśmy równościowym wydarzeniem, atrakcyjnym dla sieci pracowniczych, które stawiają na różnorodność.
Jesteśmy też uważni na to, co dzieje się w kraju. Paradę chcieliśmy poświęcić imigrant/kom i ofiarom przemocy na tle rasowym, ale po proteście osób z niepełnosprawnościami w Sejmie zmieniliśmy kierunek. Będę o nich dużo mówić w przemówieniach na Paradzie. Także Strajk Kobiet organizuje oddzielny blok z RON".
Kasia, 20 latka, studentka w Instytucie Antropologii Kulturowej i Etnologii, ze Stargardu, od roku aklimatyzuje się w Warszawie, w Paradzie działa od trzech lat: "Zmieniła się nasza, wolontariatu rola. Wcześniej dostawaliśmy zadania typu dostarczyć przesyłkę z miejsca na miejsce, teraz jesteśmy na prawdę organizatorami i organizatorkami".
"Uwierzyłam w tych ludzi jako koordynatorka wolontariatu - jeszcze zanim przejęłam prezesowanie fundacji. Taka super grupa pełna pomysłów i zapału, a dostawali nudne, żmudne zadania. Wiedziałam, że Parada nie będzie się rozwijać, jeśli będą ją robić tylko osoby z zarządu".
Przejęłaś władzę? - pytam.
"Jestem typem twardej liderki. Lubię rzucać się na głęboką wodę. Ich także, bo wiem, że tak czy owak sobie poradzą".
Julia: "Ludziom wydaje się, że to się samo dzieje. Chwila moment i gotowe. A jak słyszą, że mamy 80 wolontariuszy, to łapią się za głowę, że po co takie wojsko. OK, tyle, że każde z nich ma oprócz Parady swoje życie. A ja? Ja mam prezesowanie, pracę na 1,5 etatu. Jak łączę to z życiem? Szczerze: nie łączę. Do południa jestem w urzędach i ambasadach, wieczorami na spotkaniach. W międzyczasie spotykam się, rozmawiam przez telefon.
Moja rodzina śmieje się, że łatwiej dodzwonić się do papieża niż do mnie.
Ten rok trudniejszy niż poprzedni. Nie dość, że złamałam nogę, to wróciła taka moja choroba. Właśnie oddałam pracę magisterską, tuż przed Paradą mam obronę".
Tristan, 19-latek z Warszawy, skończył właśnie liceum, w Paradzie od 1,5 roku, zajmuje się kontaktem z ambasadami i wydarzeniami wokół (tzw. Tydzień Równości): "Ludzie myślą, raz w roku, parę godzin, jeden przemarsz. Też mi praca! Ale to 10 miesięcy orki. Chodzenia po urzędach, szukania sojuszników i pieniędzy, rekrutowania wolontariuszy, odpisywania na miliony maili, kontakt z mediami, uzgadnianie trasy, identyfikacji wizualnej, benefity [red. - imprezy, na których zbierane są pieniądze]. To wszystko musi się złożyć w jedną całość. Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka".
Gustaw, 25 latek, transseksualny mężczyzna, pochodzi (tak jak Julia) z Koszalina, w Paradzie od pięciu lat: "Jestem od roboty fizycznej - strojenia platform, rozstawiania tirów, dbania o bezpieczeństwo podczas przemarszu. Ogromna satysfakcję, choć ledwie sam widzę, co dzieje się na przemarszu. Podczas Parady 2017, jak pokazał krokomierz, przebiegłem 12 km. Zabawa? Po Paradzie, owszem".
Na pięć dni przed Paradą wszystko musi być gotowe: przydział zadań, trasa. I najważniejsze - bezpieczeństwo.
Julia: "Będzie ciężki dzień. Ma być skwar. Ubierzcie się wygodnie, nie zapomnijcie o filtrze przeciwsłonecznym i pomadce na usta. Będziemy mieć 2,5 tony wody warszawskiej kranówki. Ludzie na Paradzie są szaleni. Część z nich zachowuje się, jakby zależało im głównie na tym, by wejść pod koła tirów.
Myślicie, że na Paradzie najważniejsza jest tęcza? Nie, najważniejsze są linki. A właściwie LINY.
To one zabezpieczają przed wchodzeniem pod tiry. Dbacie o to, żeby ludzie nie skończyli pod kołami platform i nie stratowali się".
Punkt po punkcie, wyświetlając na ekranie wizualizacje z googlowskich map Julia (wirtualnie) prowadzi wolontariuszy sobotnią trasą. "O 14:30 schodzicie z Miasteczka Równości pod PKiN. Rozdamy wam krótkofalówki, żeby usprawnić komunikację pomiędzy blokami. Każda grupa musi wybrać gońca - gdyby zawiodły telefony i krótkofalówki. Ma za zadanie szybko biegać do następnego bloku i przekazywać informacje.
Zagęszczenie nie może przekraczać dwóch osób na metr kwadratowy. Jak to sprawdzić? Jeżeli osoby w rzędzie ocierają się ramionami, to jest za gęsto. Wtedy podajecie informację do tyłu, by kolejne grupy zwalniały.
W zeszłym roku z okien leciał tylko brokat. Ale gdyby w sobotę poleciało coś innego, co robić?
Wolontariusze jednym głosem: "zgłosić policji i zapamiętać, które to okno".
Julia: "A gdyby ktoś zasłabł? Policja. Inne problemy? Policja.
"Doświadczenia pokazują, że funkcjonariusze są dla nas mili. Ale gdyby ktoś z nich was obraził? Spisujecie jego dane. To funkcjonariusze publiczni i mają obowiązek was szanować".
Puentę Julii przyjmują śmiechem:
Tego jednego dnia w roku możemy wyjść dumnie na ulice w pedalskich barwach oczekując, że policja nas ochroni. EMBRACE IT [ang. - rozkoszujcie się tym]".
Julia: Ludzie, którzy twierdzą, że młodzi się w nic nie angażują, nie potrafią do nich trafić. Żyjemy w internecie. Młodzież chce być częścią zmiany, a nie tylko bezczynnie czekać, aż ktoś coś zrobi za nich. Bo nie zrobi. Do wolontariatu trafiają ci, którzy nie pasują do schematów szkolnych, które nie mają wsparcia w rodzinach, którzy szukają bezpiecznej przestrzeni albo takie, które po prostu chcą działać".
Ola, 20-latka, od roku w Warszawie, pochodzi z Pniew (woj. wielkopolskie), w Paradzie od roku, pracuje w grupie medialnej: "Jak miałam trzynaście lat zdałam sobie sprawę, że podobają mi się dziewczyny. Myślałam, że to koniec świata. Czułam się w tym samotna. Pamiętam pierwsze spotkanie wolontariatu, przed świętami. Ciepła, rodzinna atmosfera i tyle queerowych osób. Bardzo mnie to wzruszyło.
Praca w Paradzie dodała mi odwagi. Jak porównuję siebie z jesieni i teraz, to widzę dwie różne osoby. W zeszłym tygodniu wyoutowałam się przed rodziną. Jak zareagowali? Ani dobrze, ani źle. Najważniejsze, że sprawa jest w toku. Bez Parady nigdy bym tego nie zrobiła".
Gustaw: "W liceum w Koszalinie działałem w młodzieżówce Młodych Socjalistów, ale w temacie LGBT nic się nie działo. Teraz widzę, że nasze działania - w tym Parada - przynoszą rezultaty. Ostatnio jako osoba transseksualna, która nie ma jeszcze zmienionych dokumentów, miałem sporo wyzwań. Chodziłem po bankach i notariuszach, gdzie musiałem legitymować się żeńskimi danymi. Ale ludzie nie reagowali na mnie jak na dziwnego człowieka. Dziwne, ale informację o transpłciowości przyjmowali zwyczajnie, jakby spotykali się z tym na co dzień.
Cieszy mnie to, że na Paradzie jest nas coraz więcej. Choć jak na 40-milionowy kraj, 30 tysięcy to wciąż mało.
Prawdziwy punkt zwrotny będzie, gdy przestaniemy być Marszem Równości, a zaczniemy być Pridem. Dziś nie mamy się czym cieszyć. Musimy ostro walczyć o swoje prawa.
Ale przyjdzie czas na zabawę, będzie można odetchnąć".
Hela: 19 latka, harcerka, uczy ratownictwa i pierwszej pomocy, w Paradzie trzeci rok, po raz pierwszy koordynatorka wolontariatu: "To był czysty przypadek. Ale się cieszę, że tu trafiłam, bo tutaj ludzie pokazują swoją dobrą stronę. W harcerstwie działania traktujemy jak służbę. Wydawało mi się, że tak na co dzień ludzie sobie nie pomagają. Wolontariat zmienił moje podejście. Oni tu wszyscy poświęcają dla innych kawałek życia.
Coraz bardziej identyfikuję się z tym, co robimy i czuję społeczność, z którą działam. Jak ktoś doświadczy Parady, to zmienia mu się wyobrażanie o osobach LGBTQ. Nie wiem, na ile Parada jest polityką. Na pewno jest ważnym głosem. Manifestacją obecności różnych grup, które wspólnie tworzą większość. To ważne, że choć raz w roku można po prostu wyjść na środek ulicy, zablokować pół miasta, przejść z uśmiechem przez miasto i być sobą".
Tristan: Chciałem działać po prostu na rzecz jakiejś organizacji LGBT. Zobaczyłem ogłoszenie Parady i dołączyłem. Wcześniej byłem wolontariuszem w Muzeum Powstania Warszawskiego. Nosiłem krzesła, porządkowałem dokumenty. Tu też robię konkretne rzeczy, organizuję wydarzenia towarzyszące, nawiązuję kontakty z ambasadami.
Wszystkie 13 równościowych postulatów jest dla mnie naprawdę ważne. Parada dała mi wiele umiejętności, ale przede wszystkim nowych przyjaciół. Otworzyła mnie na świat. Poznałem osoby, których doświadczenia były mi odległe - na przykład transpłciowe. Włączyłem je do swojego życia.
Jako osoba homoseksualna nie czuję się dobrze w Polsce.
Mam za sobą historię wyśmiewania i dyskryminacji w szkole. Parada nadaje głos sprawom, które są ignorowane i obala stereotypy na nasz temat. Parada to moment wolności, w którym każdy może być taki jaki chce.
Nie ma już barier, obaw przed oceną, chwili zwątpienia, że może nie wypada. Choć przez kilka godzin w roku wszyscy patrzą na siebie z szacunkiem i zrozumieniem.
Kasia: "Czemu Parada? Jak to się stało, że tu trafiłam? Zawsze zależało mi, żeby w Polsce była pełna równość. Wolontariat daje satysfakcję, że coś zmieniamy. W mieście, z którego pochodzę nie było takich wydarzeń. A tu jest przestrzeń na manifestację prawa dla wszystkich i pełnej inkluzywności".
Julia: "Wszyscy mnie pytają, jak to się zaczęło. Pięć lat temu, ale czemu akurat Parada? Nie pamiętam. Zawsze lubiłam logistykę. Mam magiczne zdolności układania map myśli, dzięki czemu różne projekty trzymają się kupy. Być może potrzebowałam bezpiecznej przestrzeni, bo nie tak łatwo wyoutować się na rolniczej uczelni. Tutaj bierzemy cię w całości, a ty nie musisz się spowiadać".
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze