OKO.press wysłuchało i przeczytało, co mieli do powiedzenia nasi biskupi - żebyście Wy, drodzy czytelnicy, nie musieli ich słuchać. Wyrzekali na dżender, złą Unię, aborcję i ciężki los księży. O ofiarach księży-pedofilów nie mówili. Wybraliśmy słodkie cytaty z Głódzia, Nycza, Jędraszewskiego i Gądeckiego. Wesołych świat i miłej lektury!
Na początek jednak ksiądz, który zachował się normalnie - nie atakował, nie narzekał, nie złorzeczył. Krótko mówiąc: zaskoczył nas.
Prymas Polski, abp Wojciech Polak wspomniał nawet w telewizyjnym orędziu o uchodźcach. Boga - mówił - trzeba dostrzegać „w człowieku słabym i cierpiącym, w chorym i porzuconym przez innych, w przybyszu tak często nierozpoznawalnym, w siostrze i bracie uciekającym przed wojną, głodem i śmiercią”.
Wspomniał także o cierpieniu zwierząt - mówiąc o cierpieniu „stworzeniu niszczonym tak bezrefleksyjnie przez ludzki egoizm i wyzysk”.
Prymas mało też narzekał: wspomniał raz o „kulturze obojętności i indywidualizmu”. Ogólny przekaz orędzia był jednak bardzo pozytywny. Duchowny wzywał do pojednania, wzajemnego szacunku i „wyciągnięcia ręki” do bliźniego.
Prymas nie był tak odważny, jak papież Franciszek, który w Rzymie potępił chciwość, chęć posiadania oraz nierówność.
„Wydaje się, że dla wielu ludzi posiadanie, napełnienie się rzeczami stanowi sens życia. Nienasycona chciwość przenika ludzką historię, aż po paradoksy dnia dzisiejszego, gdy nieliczni ucztują sowicie, a nazbyt wielu nie ma chleba, by żyć” — mówił papież podczas pasterki.
Inni hierarchowie Kościoła nie mogli się jednak powstrzymać, aby nie wrócić do swoich ulubionych tematów.
W Poznaniu abp. Stanisław Gądecki narzekał na „miękki totalitaryzm” - którego, naturalnie, ofiarą jest Kościół. Abp wykładał, że ów „totalitaryzm” atakuje chrześcijan, ponieważ stanowią oni 1/3 mieszkańców globu:
„Być może właśnie dlatego ponowoczesny miękki totalitaryzm – będąc dzięki swemu materialistycznemu charakterowi ideą głęboko marksistowską – stara się usunąć wszelką myśl metafizyczną, a nawet samą obecność Boga. Stara się zmarginalizować chrześcijan i chrześcijaństwo w imię fałszywego szacunku dla tych, którzy nie są chrześcijanami”.
Ks. Gądecki ma doktorat z teologii, który w 1982 roku ukazał się drukiem pod tytułem „La liberazione e la salvezza nel Secondo Libro dei Maccabei” (wł. „Wyzwolenie i zbawienie w Drugiej Księdze Machabejskiej”). Być może to właśnie ta nieco wąska specjalizacja księdza sprawia, że wszystko mu się miesza: marksizm, totalitaryzm i (uwaga) liberalizm to dla niego to samo!
Przykład „miękkiego totalitaryzmu” ks. abp wybrał sobie doskonały: zwyczaj dzielenia się „lampką wina” zamiast opłatkiem przed świętami. „W ten sposób pragnie się wyrazić szacunek dla mniejszości, kosztem obrażania większości” — skarżył się arcybiskup.
Doprawdy, okropne są cierpienia katolików pod tym totalitarnym jarzmem: oczekuje się od nich odrobiny szacunku dla niewierzących przed (katolickim) świętem. OKO.press jednoczy się w bólu z ks. arcybiskupem.
Do totalitaryzmu abp Gądecki domieszał jeszcze postkomunizm. Zacytujemy za KAI, na czym on, zdaniem hierarchy, polega: „na narzucaniu niemoralnych modeli i stylów życia, obcych tożsamości narodów, za pomocą czterech głównych idei: »różne formy rodziny«, »zdrowie i prawa seksualne i reprodukcyjne«, »całościowa edukacja o seksualności«, »orientacja seksualna i tożsamość płciowa«”.
Powiedzmy to jeszcze raz: zdaniem ks. abp. Gądeckiego dbałość o prawa seksualne i reprodukcyjne to przejaw totalitaryzmu.
Na zakończenie duchowny domieszał jeszcze do tego teorię spiskową. Celem dbałości o prawa seksualne jest jego zdaniem „narzucenie liberalnej ideologii” oraz rządów „ośrodków liberalnych” nad całym światem.
Wszystko się biednemu arcybiskupowi pomieszało pod tiarą: marksizm, postkomunizm, totalitaryzm i „liberalna ideologia” zbiły się tam w jedną wielką, wirującą kulę.
Ks. kard. Kazimierz Nycz podczas pasterki w Babicach Starych pod Warszawą zauważył, że ludzie niewierzący często błądzą.
„Ludzie, którzy się nie do końca otwarli na Pana Jezusa i Jego światło idą bardzo często w życiu po omacku, w ciemności. Wszystkich nas to jakoś dotyczy. Wszyscy mamy takie momenty w życiu, kiedy się czasem gubimy”
– zauważył filozoficznie.
Kluczowy w wypowiedzi ks. kard. Nycza jednak był fragment o dzieciach. Mówił:
„Każde dziecko zostaje powierzone przez Boga rodzicom jako dar; Bóg czyni z rodziców stróżów życia, które jest zawsze darem Stwórcy”.
Metropolita warszawski podkreślił, że kościół będzie o tym mówił i będzie to przypominał, choć „nie podoba się to dziś tak wielu ludziom”. Dodał, że Kościół będzie to przypominał również tym, którzy stanowią prawo.
To jednoznaczna — chociaż nie wypowiedziana wprost — zapowiedź walki hierarchów o ostateczny zakaz przerywania ciąży w RP. Biskupi nieustannie naciskają bowiem na Jarosława Kaczyńskiego, aby zaostrzył prawo antyaborcyjne.
Abp Marek Jędraszewski podczas pasterki w katedrze na Wawelu najpierw skarżył się na brak jedności, a potem również mówił o „prawach człowieka od chwili poczęcia do naturalnej śmierci” (to także jest kod, pod którym kryje się wyrażenie „zakaz przerywania ciąży”).
Biskup Jędraszewski przypomniał orędzie biskupów polskich z 10 grudnia 1918 roku — wydane, kiedy niepodległa RP nie miała nawet jeszcze miesiąca. Biskupi mówili wtedy, że Polska ma się odrodzić „na fundamencie wiary w Chrystusa”. Już wówczas, mówił abp, biskupi rozumieli, że „nie może być mowy o żadnej połowiczności pomiędzy Bogiem a rzeczywistością bez Niego”.
Przesłanie: Polska będzie katolicka — albo nie będzie jej wcale. Nie ma mowy o żadnym kompromisie z państwem świeckim.
Abp. Jędraszewski:
„Tylko ten fundament [katolicki] przypomina, że bez Dekalogu i poszanowania najbardziej podstawowych praw człowieka, każdego człowieka od chwili poczęcia do naturalnej śmierci, nie będzie sprawiedliwej ani w pełni wolnej Polski?”
Zaczął od banalnej obserwacji: „rzeczywistość tego świata często jest wroga i przeciwna dziecku”, jak przeciwna jest Bogu. „Im bardziej przeciwna Bogu, tym bardziej wroga dziecku” — przekonywał.
Potem abp. Skworc się wzruszył (i my trochę też):
„Nie trzeba opuszczać naszego kraju, aby zobaczyć i spotkać dzieci potrzebujące naszego zatrzymania i pomocy […] I one – dzieci – ten świat najbardziej oskarżają swoimi niewinnymi oczami, sieroty wojen lokalnych i sieroty wojen domowych. Dzieci zabijane dla przeszczepów; dzieci żołnierze, sieroty, dzieci ulicy i z kanałów metra, dzieci wykorzystywane, i zapomniane przez ludzi dzieci migrantów”.
Biskup wspomniał o migrantach i ich dzieciach, ale zapomniał o cierpieniu innych dzieci, o którym było u nas ostatnio głośno — dzieci molestowanych przez księży (wspomniał tylko zagadkowo o dzieciach „wykorzystywanych”). Dzieci molestowane przez księży nie „oskarżają świata swoimi niewinnymi oczami”. Nie jest jasne, czy potrzebują „zatrzymania i pomocy”.
Zatrzymania i pomocy potrzebuje z pewnością natomiast abp Sławoj Leszek Głódź, który podczas pasterki opowiadał rzeczy niebywałe.
Najpierw w orędziu wzywał do modlitwy o „ład polskich serc”. Ma to być, ma się rozumieć, ład katolicki. Według biskupa trzeba się modlić o:
„Odbudowę polskiej wspólnoty wspartej o stabilny fundament naszej narodowej tożsamości religijnej i kulturowej, nieskażonej manipulacjami pamięci historycznej. Akceptację i wspieranie decyzji i rozstrzygnięć, które niosą dobra i konkretną pomoc, m.in. rodzinom. O wykorzenienie z polskiego życia publicznego nihilizmu. Tego jałowego »nie, bo nie«, dyktowanego politycznym egoizmem i destrukcją społecznej wrażliwości”.
Ta troska o społeczną wrażliwość zapewne kazała się arcybiskupowi odnieść w czasie pasterki — o czym napisała „Wyborcza” — do sprawy ks. Jankowskiego.
Abp Głódź ponarzekał najpierw na złą Unię Europejską:
„Ani ręka podniesiona w Brukseli i wymierzona przeciw rozporządzeniom w Polsce. Ani poklask dla decyzji, które negują suwerenność naszego ustawodawstwa”.
Potem jednak abp Głódź pocierpiał publicznie nad losem księży oskarżanych o czyny pedofilskie. Mówił:
„Za hart ducha – a często, kiedy godność kapłańska – zarówno żyjących, jak i zmarłych – przez środowiska wrogie Kościołowi stawiana jest pod pręgierzem oskarżeń, zarzutów, pomówień, często na wyrost, na oślep, dla medialnego także efektu”.
Biskup nie zdobył się na słowa współczucia dla skrzywdzonych dzieci. Jego wrażliwość już tego nie udźwignęła.
OKO.press na święta życzy naszym pasterzom wszystkiego dobrego — zwłaszcza opamiętania, kontaktu z rzeczywistością, skromności i pokory (na początek choć trochę). Władzę, pieniądze i dobre samopoczucie już mają.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze