Narasta sprzeciw wobec ustawy zmieniającej polską naukę, która jest głównym politycznym projektem wicepremiera i ministra nauki Jarosława Gowina. Biuro Analiz Sejmowych wydało o niej miażdżącą opinię, podkreślając, że po wejściu ustawy w życie wiele mniejszych uczelni straci rangę uniwersytetów. Prawicowa profesura pisze zaś kolejne listy protestacyjne
Kłopoty wicepremiera Gowina nie mają końca. Nie mamy przy tym na myśli tylko (ani nawet przede wszystkim) pasma skandali wywołanych przyznawaniem grantów osobom i instytucjom, z którym wicepremier jest – lub kiedyś był – partyjnie i towarzysko związany (pisaliśmy o tym tutaj, a „Gazeta Wyborcza” - tutaj).
Narasta także sprzeciw wobec głównego politycznego przedsięwzięcia ministra – ustawy zmieniającej reguły gry w nauce polskiej, którą ministerstwo nazywa wzniośle „Konstytucją dla nauki” albo „Ustawą 2.0”.
W marcu pisaliśmy w OKO.press o poparciu Jarosława Kaczyńskiego dla ustawy Gowina – i sprzeciwie wielu profesorów związanych z PiS, którzy wystosowali nawet list otwarty w tej sprawie.
Miażdżącą opinię o skutkach jej wprowadzenia wydało Biuro Analiz Sejmowych Kancelarii Sejmu. Dokument – pod tytułem „Opinia w sprawie skutków realizacji ustawy 2.0 (projektu ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce) dla województw wschodnich Polski” - można przeczytać w całości na stronach internetowych Sejmu. Jest datowany na 28 lutego 2018, a jego autorem jest dr hab. Jarosław Szymanek, ekspert Biura.
Przed czym ostrzega Biuro Analiz? Przed bardzo niekorzystnymi dla uczelni w mniejszych miastach skutkami zmian w systemie oceniania jakości naukowej, za którymi idą mniejsze uprawnienia i mniejsze finansowanie.
Uczelnie źle ocenione mogą utracić rangę uniwersytetu. Tylko trzy z siedmiu uniwersytetów zachowają z pewnością uprawnienia do nadawania habilitacji. Biuro pisze:
Województwa wschodniej Polski jednoznacznie tracą na proponowanej reformie. (…) Symulacja (…) pokazuje, że żaden z dzisiejszych uniwersytetów we wschodniej Polsce nie utrzyma statusu uniwersytetu (co dotyczy takich uniwersytetów jak np. Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie czy Uniwersytet w Białymstoku).
Województwa wschodniej Polski odczują boleśnie skutki obniżenia rangi uczelni na swoim terytorium. Ekspert pisze:
Społeczne i gospodarcze skutki wejścia proponowanej ustawy w życie, dla województw wschodniej Polski, będą jednoznacznie negatywne, co wiąże się m.in. z migracją wielu osób do aglomeracji akademickich, odpływem kapitału, a w dalszej perspektywie pogorszeniem stanu cywilizacyjnego i kulturowego tych regionów.
Co ciekawe, rangę uniwersytetu – jako jedyny na tzw. „ścianie wschodniej” - utrzyma tylko Katolicki Uniwersytet Lubelski, który ma status publiczno-prywatny, a więc zapisy ustawy się do niego nie stosują.
Ekspert nie przebiera w słowach. Pisze o
wręcz destrukcyjnym wpływie projektowanych rozwiązań na rozwój regionalny Polski, w tym zwłaszcza, choć nie tylko, tzw. ściany wschodniej. W porównywalnym stopniu dotyczy to także Polski zachodniej.
Według ustawy nadawanie uczelniom publicznym tytułu „uniwersytetu” albo – niższej rangą - „akademii” będzie wynikiem przeprowadzanej cyklicznie parametryzacji, czyli skomplikowanego procesu oceny jakości nauczania i wyników prowadzonych badań naukowych.
W efekcie szkoły mogą zmieniać nazwy w zależności od wyników parametryzacji:
raz będą akademiami, raz uniwersytetami, co ekspert Biura Analiz Sejmowych nazywa „kuriozalną sytuacją” - i wypada raczej się z nim zgodzić.
Wschodnia Polska, pisze, będzie po wejściu w życie ustawy Gowina oceniana jako „region bez perspektyw, w którym nie inwestuje się (i nie ma takich rokowań) w naukę i badania”. Przestrzega także przed narastającym rozwarstwieniem społecznym i ekonomicznym.
Być może lepiej słyszalny od głosu pracownika Biura Analiz Sejmowych będzie głos prof. Jerzego Żyżyńskiego, ekonomisty, częstego komentatora „Naszego Dziennika” i „Radia Maryja”, posła PiS, członka Rady Polityki Pieniężnej z nominacji tej partii (od 2016 roku).
List Żyżyńskiego nie był publiczny; został nadesłany do OKO.press z komentarzem, że autor rozesłał go innym posłom PiS.
„Jak wynika z jego wypowiedzi, nie zdaje sobie sprawy z tego, że projekt ten jest przez środowiska naukowe bardzo źle oceniany” - pisze prof. Żyżyński o Gowinie.
Krytykuje to samo, co jego koledzy-profesorowie z PiS: nadmierną władzę rektora, powołanie „rad uczelni” złożonych ze środowisk lokalnego biznesu i polityki, ustępstwa Gowina w sprawie podwyżek wynagrodzeń dla naukowców.
Poseł PiS rekomenduje:
Niech „Konstytucja dla Nauki” będzie jego sukcesem – ale będzie tym sukcesem tylko jeśli ten projekt zostanie potraktowany jako propozycja wstępna, która w toku prac sejmowych zostanie zmodyfikowana i jej wady usunięte.
W bardzo podobnym duchu wypowiadał się kolega prof. Żyżyńskiego z PiS, poseł (i profesor) Włodzimierz Bernacki. W wywiadzie dla Radia Wnet przekonywał, że ustawa Gowina „w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia”. Prof. Bernacki krytykował ostro inny z kluczowych elementów projektu – możliwość zatrudniania na stanowiskach profesorskich naukowców bez habilitacji.
Protestują także mniej ustosunkowani naukowcy. Projekt potępiła Rada Naukowa Wydziału Prawa UW, a niedługo później – Rada Naukowa Instytutu Socjologii stołecznego uniwersytetu.
Rozwiązania zawarte w projekcie ustawy nie przynoszą ani obietnicy poprawy warunków pracy uczonych, ani konkretnych sposobów polepszenia jakości kształcenia i badań naukowych.
Napisali naukowcy.
Szykuje się się więc batalia w Sejmie – i to raczej wcześniej niż później. Pierwsze czytanie ustawy Gowina przewidziano na 8 maja.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze