0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Tomasz Rytych / Agencja GazetaTomasz Rytych / Agen...

Józef Franczak „Laluś” jest ostatnim „wyklętym”, zamordowanym przez Służbę Bezpieczeństwa w 1963 roku (a więc blisko 20 lat po wojnie). Jest bohaterem państwowej propagandy historycznej, czczonym przy różnych okazjach przez polityków PiS jako symbol oporu przeciw komunizmowi. Np. 30 czerwca 2020 premier Morawiecki złożył kwiaty pod pomnikiem „Lalusia” w Piaskach na Lubelszczyźnie. W lipcu 2020 Morawiecki nazwał „Lalusia” na Twitterze „bohaterem”.

W 2017 roku prezydent Andrzej Duda wziął udział w premierze filmu fabularnego, którego bohater był wzorowany na Franczaku. Produkcję filmu sfinansowały m.in. spółki skarbu państwa. W marcu 2018 roku setne urodziny „Lalusia” uroczyście obchodził oddział IPN w Lublinie.

To tylko niektóre z przykładów czci, którą władze PiS otaczają pamięć „Lalusia”.

Historyk niepokorny z IPN

Jak się okazuje, okupacyjna przeszłość Józefa Franczaka nie pasuje do propagandowego obrazu bohatera bez skazy.

Artykuł na ten temat napisany przez dr. Sławomira Poleszaka - pracownika IPN w Lublinie - ukazał się właśnie w roczniku „Zagłada Żydów”, naukowego pisma poświęconego losom Żydów polskich w czasie II wojny światowej. Liczy 45 stron i jest niesłychanie pedantycznie przygotowany - autor przejrzał setki rozproszonych dokumentów. Oparł się m.in. na dokumentach wojennych podziemia, dokumentacji SB oraz aktach tzw. „sierpniówek” - procesów wytaczanych po wojnie przez władze komunistyczne (na podstawie dekretu z 31 sierpnia 1944 „o wymiarze kary dla faszystowsko-hitlerowskich zbrodniarzy winnych zabójstw i znęcania się nad ludnością cywilną i jeńcami oraz dla zdrajców Narodu Polskiego”).

Autor jest niezwykle ostrożny i krytyczny wobec źródeł, zwłaszcza tych, które zostały wytworzone przez komunistyczną bezpiekę - stosującą tortury wobec przesłuchiwanych i wymuszającą zeznania. Drobiazgowo analizuje także rozbieżności w źródłach.

Artykuł Poleszaka można przeczytać za darmo na stronie „Zagłady Żydów” - tutaj.

Dodatkowego smaku sprawie dodaje fakt, że „Zagłada Żydów” była wielokrotnie atakowana przez polityków prawicy jako pismo, które pokazywało skalę współudziału części ludności polskiej z okupantem podczas Zagłady oraz mówiło rzeczy dla rządzących nieprzyjemne - o wojennym antysemityzmie dużej części społeczeństwa polskiego.

Kim był „Laluś”?

Dr Poleszak opisuje trzy epizody z wojennej biografii Józefa Franczaka „Lalusia”. Jego oficjalny biogram zacytujemy za oficjalną stroną prezydenta RP, prezydent.pl:

„Od wiosny 1947 roku należał do jednego z partyzanckich oddziałów organizacji Wolność i Niezawisłość, którzy ukrywali się w lasach chełmskich i lubartowskich. Partyzanci zdecydowali się działać w kilkuosobowych grupach. »Lalek«, nazywany przez kolegów także »Lalusiem«, dowodził jedną z takich grup. W październiku 1947 roku rozstrzelali na przykład komendanta posterunku MO we wsi Wysokie oraz naczelnika poczty.

Od 1949 roku »Lalek« zaczął ukrywać się w pojedynkę. Dołączał jedynie niekiedy do oddziału dowodzonego przez podporucznika »Wiktora«, uczestnicząc w kilku akcjach bojowych - między innymi w likwidacjach milicjantów, współpracowników bezpieki oraz w napadzie na gminną spółdzielnię w Piaskach na Lubelszczyźnie”.

O biografii wojennej „Lalusia” było dotąd bardzo niewiele wiadomo - poza tym, że był żołnierzem zbrojnego podziemia.

Atak "Lalusia" na żydowskich partyzantów

Jakie są ustalenia Poleszaka?

Na początku 1943 roku Franczak razem z dwoma współtowarzyszami, braćmi Franciszkiem i Władysławem Beciami, trzykrotnie przychodzili do gospodarstwa Ludwika Niedźwiadka w Kolonii Skrzynice, w gminie Piotrków, w powiecie lubelskim. Kwaterowała tam grupa partyzantów żydowskich. Zacytujmy artykuł Poleszaka:

„Tam natknęli się na wartownika żydowskiego, który pod bronią odprowadził ich do budynku mieszkalnego. Po wprowadzeniu ich do środka domu jeden z Żydów (być może dowódca grupy) zażądał od nich okazania dowodów tożsamości. Prawdopodobnie Władysław Beć niechętnie oddawał swoją kenkartę (być może chciał zyskać na czasie), wtedy towarzyszący mu Franczak, rzekomo sięgając po swój dowód, wydobył pistolet i zaczął strzelać. (…) Nie wiedzieli zapewne, że w sąsiednich gospodarstwach (…) kwaterowały dwie inne grupy żydowskie – w sumie w trzech obejściach znajdowało się około trzydziestu partyzantów.

Mimo pościgu i ostrzału Beciowi i Franczakowi udało się uciec. W trakcie pogoni Franczak z zabranego karabinu ostrzeliwał partyzanta żydowskiego ścigającego ich na koniu, w wyniku czego zabił konia”.

Zarówno AK, jak i powojenne władze, prowadziły śledztwo w sprawie zabicia żydowskich partyzantów. Jego skomplikowane losy opisuje Poleszak dokładnie: nie zakończyło się ukaraniem winnych.

„Lalek”: wydanie Niemcom żydowskiego krawca

Drugi epizod w biografii Franczaka dotyczy - jak pisze Poleszak - „współudziału w pojmaniu i przekazaniu w ręce niemieckiej żandarmerii w Piaskach Szmula Helfmana, nazywanego powszechnie Szmulikiem”. Był to młody, najprawdopodobniej 18-letni, krawiec, próbujący przetrwać na wsi okupację.

„Szył i naprawiał ubrania, za co otrzymywał wyżywienie i nocleg” - pisze historyk. Cytuje także powojenne dokumenty mówiące o antysemityzmie Franczaka - wyszły one jednak spod ręki milicjantów, więc są mało wiarygodne („Franczak Józef, który był zaciekłym wrogiem narodowości żydowskiej, nie posługiwał się metodą oddawania Niemcom, lecz spotkanych żydów rozstrzeliwał na miejscu” - zanotował milicjant w 1950 roku).

Według zeznania złożonego w 1950 roku sytuacja miała następujący przebieg:

„zaproponowali mu [Helfmanowi], ażeby z nimi pojechał do Kozic, ponieważ tam będzie coś szył, na co on się zgodził. Franczak i drugi nieznany osobnik kazali, ażeby ów żydek wyszedł pieszo za sad, na gościniec i oni tam wyjadą. [...] zabrali go na sanie i prawdopodobnie zatkali mu usta słomą, i zamiast pojechać z nim do Kozic, to zawieźli go do posterunku policji w Piaskach”.

Podobnych oskarżeń pojawia się wokół Franczaka więcej - nie są jednak tak dobrze udokumentowane, jak sprawa Helfmana, która wraca nie tylko w materiałach śledczych z 1950 roku, ale także w innych źródłach.

„Lalek”: atak na Polaków ukrywających Żydów

W 1953 roku Helena Broda - Polka odznaczona po latach tytułem „sprawiedliwej wśród narodów świata” za ukrywanie Żydów w czasie okupacji - zeznawała o najściu Franczaka i jego współpracowników na jej gospodarstwo.

„Dokładnie stwierdzić nie mogę, jednak zdaje mi się, że do mieszkania weszli Beć Wacław lub Franciszek czy też Władysław oraz Król, imienia nie znam, i Marciniak Eugeniusz, Franczak natomiast miał rabować nas, wynosząc z komory żywność i garderobę [...] Po krótkim wymuszaniu na mnie i mężu przez wspomnianych bandytów wydania żydów poczęli nas bić do nieprzytomności i szukać tych żydów […]”.

Helena Broda po pobiciu spędziła dwa tygodnie w szpitalu, a jej mąż zmarł w wyniku odniesionych obrażeń dwa lata później.

Sprawa jest zupełnie inaczej przedstawiana w dokumentacji podziemia, w której pisze się o „bandach żydowskich” terroryzujących mieszkańców oraz o akcji represyjnej skierowanej przeciwko osobom, które je popierały. Poleszak uzupełnia tę historię absolutnie wstrząsającą relacją o mordowaniu Żydów w Kozicach Górnych - rodzinnej miejscowości Franczaka oraz jego towarzyszy - do której doszło w listopadzie 1942 roku przy dużym, jak wydają się mówić źródła, współudziale lokalnej ludności, chociaż samej egzekucji dokonali Niemcy. Polacy mieli bić Żydów, gromadzić ich na miejscu kaźni i rabować.

Dlaczego był „wyklętym”?

W artykule dr Poleszak stawia obrazoburczą hipotezę - że niechęć Franczaka do ujawnienia się po wojnie i pozostawanie w podziemiu wynikało z obawy przed poniesieniem odpowiedzialności za okupacyjne przestępstwa wobec Żydów. Najbliżsi okupacyjni współpracownicy „Lalusia” po wojnie szybko związali się z nową władzą - w tym z bezpieką (co historyk drobiazgowo opisuje). Historyk nie stawia jednak kropki nad „i”, zastrzegając, że ocena roli Franczaka wymaga jednak dalszych badań.

Kim jest autor tych badań? Dr Sławomir Poleszak to pracownik IPN w Lublinie, redaktor naczelny portalu ohistorie.eu, specjalista od historii podziemia niepodległościowego. „W latach 2006-2009 kierownik Referatu Badań Naukowych w Oddziałowym Biurze Edukacji Publicznej IPN; w latach 2009-2016 naczelnik tegoż Biura; w latach 2006-2010 sekretarz redakcji, a w latach 2009-2016 redaktor naczelny czasopisma naukowego „Pamięć i Sprawiedliwość” - czytamy w jego biogramie.

W 2012 roku Poleszak zrecenzował krytycznie książkę prof. Mirosława Piotrowskiego, historyka i europosła PiS, za co Piotrowski wytoczył mu proces. W obronie Poleszaka wystąpiło wówczas wielu polskich historyków, uznając to za tłumienie krytyki naukowej. Od stanowisk kierowniczych w IPN został odsunięty po przejęciu instytutu przez ekipę PiS.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze