"Z tego [ustawa "Ratujmy kobiety"] SLD i Razem zrobiło narzędzie do uderzenia w opozycję parlamentarną. Widziałem ten protest i widziałem przede wszystkim czerwone flagi" - złościł się w rozmowie z Jackiem Żakowskim w "Superstacji" wicemarszałek Senatu z PO Bogdan Borusewicz. Odpowiada mu Warszawski Strajk Kobiet
Marszałek Borusewicz komentował 17 stycznia 2018 protest kobiet, tzw. Czarną Środę, podczas której manifestanci demonstrowali m.in. pod siedzibą PO, po tym, jak 29 posłów i posłanek tej partii nie wzięło udziału w głosowaniu nad "Ratujmy kobiety". Wyjęcie kart do głosowania spowodowało, że projekt dopuszczający przerywanie ciąży trafił nie do komisji sejmowej, ale do kosza. Było to możliwe, bo aż 58 posłów PiS zagłosowało za dalszym procedowaniem projektu.
Władze PO zarządziły w tej kwestii dyscyplinę partyjną. Podkreślano, że głosowanie za projektem "Ratujmy kobiety" to wsparcie dla projektów obywatelskich, a nie wyrażenie opinii w kwestii dostępności aborcji.
W rozmowie z Żakowskim Borusewicz z jednej strony przyznał, że nie biorąc udziału w głosowaniu parlamentarzyści PO popełnili błąd ("to był kiks"), z drugiej jednak nie był w stanie zrozumieć, dlaczego ruchy kobiece i opozycja pozaparlamentarna atakują za to PO i Nowoczesną.
Marszałek Senatu przekonywał, że ruchy obywatelskie zachowują się jak zwolennicy PiS, a ustawa "Ratujmy kobiety" była tylko narzędziem w rękach lewicy.
- Borusewicz: Tego typu protesty pod siedzibą Platformy nie są dla mnie czymś nowym. Tam zawsze stoi jeden szczególnie zwolennik PiS, oplakatowany "zdrajcy", który krzyczał do mnie w ten sam sposób.
- Żakowski: Ale czuje pan różnicę?
- Borusewicz: Nie, nie czuję. Tego typu działania to są działania skrajne.
- Żakowski: Demonstracje na ulicy? Zalegalizowane, pod siedzibą partii?
- Borusewicz: Oczywiście, ta grupa może traktować nas jak zdrajców?
- Żakowski: Bo ich rozczarowaliście.
- Borusewicz: Tak? Zdrajcy jesteśmy?
- Żakowski: No, ci posłowie, którzy tak się zachowali...
- Borusewicz: No właśnie, więc oni się zachowują tak samo jak ten gość, który wykrzykuje pod moim adresem tego typu okrzyki. Oczywiście, nie jest to przyjemne, ale ja wiem jaka jest intencja polityczna. To przecież nie chodzi o ustawę. Chodzi o uderzenie ze strony SLD i Razem po to, by poszerzyć swoje możliwości.
Rozżalonemu krytyką marszałkowi Borusewiczowi odpowiada Warszawski Strajk Kobiet: "Panie Marszałku: skończyły się czasy, kiedy mężczyźni tłumaczą kobietom, co rzeczone mają na myśli. Nasze intencje zostały jasno wyrażone w projekcie, z którym miał Pan - mamy nadzieję - okazję się zapoznać. Doskonale wiemy, w jakim celu organizujemy demonstracje, co i do kogo na nich mówimy. Wiemy też, pod jakim projektem zbierałyśmy podpisy. Wiemy także, czym jest pogarda i odzieranie z godności, gdy decydujemy się na macierzyństwo".
Działaczki przypominają też, że w lipcu także demonstrowały, ale wtedy Borusewicz nie uważał tego za działanie skrajne: " Czy tylko narzędziem, gdy ich potrzebujecie czy realnym głosem, z którym się liczycie? Podczas protestów w grudniu 2016 i lipcu 2017 chętnie Pan z nami rozmawiał, pokazywał się publicznie. Szkoda, że tym razem nie chce Pan usłyszeć naszego głosu". Poniżej publikujemy cały list WSK.
A OKO.press przypomina zdziwionemu marszałkowi Senatu, że w polityce nie jest specjalnie dziwnym lub nieetycznym wykorzystywanie sytuacji społecznych po to, by podnieść swoje notowania. Trudno uwierzyć, że polityk obecny na scenie politycznej od 1989 roku, poseł i senator, działacz opozycji w okresie PRL, tego nie wie.
List otwarty do Senatora Bogdana Borusewicza
17 stycznia 2018 roku gościem Jacka Żakowskiego w Rozmowie Dnia, na antenie Superstacji, był Bogdan Borusewicz. Pierwsza część spotkania dotyczyła Czarnej Środy – kontynuacji ogólnopolskiego zrywu, w wyniku którego na ulicach ponad 50 miast w Polsce i poza jej granicami odbyły się protesty, przeciwko haniebnym wynikom głosowań nad obywatelskimi projektami ustaw (10 stycznia 2018, projekt Ratujmy Kobiety oraz Zatrzymaj Aborcję). Wypowiedzi Senatora Borusewicza były oburzające i obraźliwe dla tysięcy Polek.
Czarna Środa organizowana była przede wszystkim przez aktywistki identyfikujące się z Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet. Także w miejscowościach, w których nie ma lokalnych oddziałów Platformy Obywatelskiej czy .Nowoczesnej. Dzięki formule „full logo”, jaką przyjęłyśmy w Warszawie, widoczne były flagi Strajku Kobiet, Protestu Kobiet, Dziewuch, Razem, Zielonych, Inicjatywy Polska, Inicjatywy Pracowniczej, flagi tęczowe i wiele innych. Jesteśmy dumne, że nasz protest wsparli studenci Uniwersytetu Warszawskiego, dla których ważne są równość i solidarność i którzy angażują się w inicjatywy antyfaszystowskie lub reprezentują społeczność queer. Wyszli pod czerwonymi sztandarami – barwą światowych ruchów socjalistycznych, między innymi Polskiej Partii Socjalistycznej Józefa Piłsudskiego. Szanujemy to, że sam nie zamierza Pan pod taką flagą występować – w demokratycznym kraju, jakim jeszcze według Konstytucji jest Rzeczpospolita Polska, ma Pan taką możliwość. Nazywanie “kiksem” głosowania przez posłów Platformy Obywatelskiej przeciw przepuszczaniu projektu obywatelskiego do prac w komisji, jest dość absurdalne. Na tym etapie nikt nie wymagał od posłów głosowania za projektem Ratujmy Kobiety, a jedynie zgody na jego dalsze procedowanie. Oznaczało to możliwość zgłaszania własnych poprawek oraz umożliwienie prowadzenia publicznej dyskusji, m.in. na temat edukacji, opieki prokreacyjnej, bezpieczeństwa naszych rodzin.
Szczególnie oburzył nas fakt traktowania ogólnopolskiej, społecznej inicjatywy jako spisku dwóch partii politycznych, tj. Razem i SLD. Kiedy latem i zimą stałyśmy pod Senatem, często Pan do nas wychodził, zna Pan nasze twarze i widział autentyczne zaangażowanie w obronę praworządności w Polsce. Tym bardziej jest nam przykro słyszeć teraz z Pana ust podobne insynuacje. Czas zrozumieć podstawową zasadę: politycy są dla obywateli, nie obywatele dla polityków. Zdajemy sobie sprawę z tego, jak trudne może być pozbywanie się pewnych przyzwyczajeń, powiedzmy to jednak głośno: kobiety nie są i już nigdy nie będą narzędziem w rękach polityków. Nie zgadzamy się na przedmiotowe traktowanie kobiet – nie Polek, nie „waszych sióstr, żon, matek”, ale nas wszystkich, bez względu na narodowość, pokrewieństwo czy tożsamość. Będziemy Was – jak wszystkich - punktować, a wnioski wyciągać przy urnach. Nie ma taryfy ulgowej.
Powiedział Pan: „Ja wiem, jaka jest intencja polityczna. To przecież nie chodzi o tą ustawę”. Panie Marszałku: skończyły się czasy, kiedy mężczyźni tłumaczą kobietom, co rzeczone mają na myśli. Nasze intencje zostały jasno wyrażone w projekcie, z którym miał Pan – mamy nadzieję – okazję się zapoznać. Doskonale wiemy, w jakim celu organizujemy demonstracje, co i do kogo na nich mówimy. Wiemy też, pod jakim projektem zbierałyśmy podpisy. Wiemy także, czym jest pogarda i odzieranie z godności, gdy decydujemy się na macierzyństwo. Wiemy, co w XXI wieku, w Europie, powinno być normą, a nie przywilejem. Przykre jest to, że w swoim “zapętleniu” stracił Pan zrozumienie, czym są ruchy społeczne. Przełom w walce o prawa obywatelskie dzieje się na pana oczach, a Pan w naszych działaniach widzi rzekomy atak ze strony partii, które nie miały z protestem nic wspólnego (w stolicy organizował go samodzielnie Warszawski Strajk Kobiet). Takowe są owszem w komitecie Ratujmy Kobiety, ale on nie był ani inicjatorem, ani organizatorem Czarnej Środy.
W wypowiedziach polityków, głównie mężczyzn, pojawiają się najczęściej dwa słowa związane z aborcją: „kompromis” i „referendum”. Trudno nazwać kompromisem prawo, które zostało ustanowione przy tak dużym sprzeciwie społecznym. Był to w dodatku układ między politykami a hierarchami kościoła katolickiego. Episkopat nie powinien być instytucją, której stanowisko stanowi dla polityka jakikolwiek wyznacznik. Twierdzi Pan, że sprawa aborcji jest „wewnętrzną, naszą” i nie wiąże się „z konwencjami, które przyjęliśmy”. Dostęp do bezpiecznej aborcji to jedno z praw człowieka, a jego brak uważany jest za formę terroru. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał już dwa wyroki z tym związane w sprawie Polski. Nie zgadzamy się na referendum, w którym będzie się decydowało, czy kobieta ma prawo rozporządzać własnym ciałem, ergo czy zasługuje na prawa człowieka. Idąc tym tropem, można by zaproponować kolejne: czy kobieta powinna samodzielnie prowadzić samochód? Według Pana „nie można co jakiś czas wracać do tej kwestii”. Nie pozwolimy zamieść sprawy naszych praw reprodukcyjnych pod dywan i owszem, będziemy do niej wracać i do skutku przypominać o tym, co nam się bezdyskusyjnie należy.
Chcemy wiedzieć: czym dla opozycji parlamentarnej są ruchy obywatelskie? Czy tylko narzędziem, gdy ich potrzebujecie czy realnym głosem, z którym się liczycie? Podczas protestów w grudniu 2016 i lipcu 2017 chętnie Pan z nami rozmawiał, pokazywał się publicznie. Szkoda, że tym razem nie chce Pan usłyszeć naszego głosu.
Warszawski Strajk Kobiet
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Naczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.
Komentarze