0:000:00

0:00

„Mam nadzieję, że nie zaingerujecie w moje kwestie finansowe, bo tego nie podaruję. Bo ja 14 lat tutaj ciężko pracuję, po to żebyście państwo tutaj happeningi robili, okłamywali ludzi” - ostrzegał kilka dni temu Bartłomiej Obajtek, młodszy brat prezesa PKN Orlen.

Mówił do posłów Agnieszki Pomaski i Zbigniewa Konwińskiego z Koalicji Obywatelskiej, którzy zorganizowali konferencję przed należącym do niego pensjonatem "Szlacheckie gniazdo" w Kopalinie na Pomorzu, niedaleko Łeby. Kiedyś nieruchomość należała do ojca Obajtków, a użytkował ją - według posłów opozycji - Daniel Obajtek. Potem dostał ją w darowiźnie Bartłomiej.

Posłowie KO tłumaczyli, że w rodzinie Obajtków nie tylko ta, ale i inne "nieruchomości krążą", co utrudnia oszacowanie majątku prezesa Orlenu i porównanie go z oświadczeniami majątkowymi składanymi w poszczególnych latach.

Jak ustaliło OKO.press, brat obecnego prezesa Orlenu, od lat łączy posadę w Lasach Państwowych z prowadzeniem działalności gospodarczej na wielu polach. Istotną rolę w tych biznesach odgrywają nieruchomości "krążące" w rodzinie. [restrict_content paragrafy="0"] W ciągu kilku lat Bartłomiej:

  • stał się właścicielem wspomnianego pensjonatu w Kopalinie, który wcześniej miał użytkować jego brat;
  • kupił i odsprzedał bratu neodworek w Sasinie, nieopodal Kopalina;
  • dostał od brata w darowiźnie ziemię w małopolskich Łężkowicach, wybudował tam okazałą rezydencję i oddał ją z powrotem w darowiźnie bratu.

Dziś, poza prowadzeniem "Szlacheckiego Gniazda", wynajmuje domki letniskowe na należącej do brata działce w Kopalinie. A jego bliska przyjaciółka prowadzi pensjonat w Łebie, który w ubiegłym roku kupił Daniel Obajtek.

To jednak wciąż tylko część biznesowej działalności Bartłomieja Obajtka. Przypomnijmy: prowadzonej równolegle z pracą na państwowej posadzie leśnika.

Państwowa posada

Leśnikiem Bartłomiej Obajtek jest od 19 lat. W 2002 roku ukończył Wydział Leśny, a dwa lata później Wydział Inżynierii Środowiska i Geodezji Akademii Rolniczej w Krakowie. Chwali się także ukończeniem studiów podyplomowych w zakresie wyceny, zarządzania i obrotu nieruchomościami.

W Lasach Państwowych został zatrudniony w 2002 roku. Przez pierwsze cztery lata pracował w rodzinnych okolicach, w Małopolsce, w nadleśnictwie Myślenice. Potem awansował na stanowisko specjalisty w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krakowie.

W 2007 roku, przeniósł się na drugi koniec Polski - do Nadleśnictwa Gdańsk. Tam przez osiem lat był specjalistą ds. stanu posiadania.

Po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych awansował: w 2016 roku został nadleśniczym w Choczewie , a dwa lata później - szefem Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Pełni tę funkcję do dziś.

Równocześnie - jak już wspomnieliśmy - od wielu lat prowadzi prywatne biznesy. Jak udaje mu się łączyć te aktywności? Choćby czasowo?

Pensjonat "Szlacheckie gniazdo"

Jeszcze zanim Bartłomiej Obajtek objął posady w pomorskich Lasach Państwowych, zaczęła tam inwestować jego rodzina.

W 2003 roku 23-letni brat ówczesnej żony Daniela Obajtka kupił działkę w Kopalinie, niewielkiej miejscowości niedaleko Łeby. W 2004 roku podarował ją ojcu Obajtków.

Według posłów Koalicji Obywatelskiej, za jednym zamachem nieruchomość wziął wówczas w użytkowanie Daniel Obajtek.

Był on wówczas radnym Pcimia i kierownikiem w firmie wujów - Elektroplaście. Kilka lat później, gdy odszedł z pracy, wujowie nabrali podejrzeń, że w czasach "kierownikowania" Obajtka, ich spółka była okradana. Sprawa trafiła do prokuratury.

A ta oskarżyła Obajtka o współpracę z grupą przestępczą, która miała narazić Elektroplast na na stratę 1,4 miliona złotych. Do oszustw miało dochodzić w latach 2003-2004. Obajtek miał zyskać dzięki temu 700 tys. zł.

Nie usłyszał jednak wyroku w tej sprawie, bo - jak ujawniła "Gazeta Wyborcza" - na podstawie przepisów wprowadzonych przez PiS, w 2016 roku prokuratura wycofała akt oskarżenia przeciwko niemu, a potem umorzyła sprawę.

A co działo się przez te wszystkie lata z nieruchomością w Kopalinie? Po 2003 roku na działce powstał spory budynek (patrz zdjęcie poniżej).

Gratulacje dla Daniela

Szlacheckie Gniazdo restauracja w dworku należącym do Bartłomieja Obajtka, brata Daniela Obajtka.
Szlacheckie Gniazdo w Kopalinie. Fot. Google Maps

Podczas konferencji, którą kilka dni temu zorganizowali tam posłowie opozycji, Bartłomiej Obajtek mówił, że inwestycję zaczął w 2003 roku jego ojciec, “który miał i finanse, i kompetencje do wybudowania, ponieważ prowadził firmę budowlaną”. Według relacji mediów, ojciec Obajtków pracował jako malarz pokojowy.

W 2007 roku Bartłomiej uruchomił w kopalińskiej posiadłości swoją działalność gospodarczą - "Szlacheckie gniazdo" (w tym samym roku zaczął też pracę w nadleśnictwie Gdańsk). Ale w 2008 roku „Wieści Choczewskie” za sponsorowanie przez pensjonat lokalnych dożynek dziękowały Danielowi, a nie Bartłomiejowi.

Daniel, który od 2006 roku był wójtem Pcimia, oczywiście nie mógł wówczas prowadzić działalności gospodarczej. Za złamanie zakazu groziłaby mu utrata funkcji w samorządzie.

Dziś nieruchomość należy do Bartłomieja - ojciec podarował mu ją w 2014 roku.

Pokoje u Obajtków

Kilka kroków od "Szlacheckiego gniazda" swoją działkę ma też Daniel Obajtek. Kupił ją w 2006 roku.

Ale stojące na niej cztery domki letniskowe to część bazy hotelowo-noclegowej, którą zarządza Bartłomiej. Na stronie "Szlacheckiego Gniazda" czytamy, że domki są przeznaczone dla 4-6 osób, luksusowe i dostępne o każdej porze roku.

Działka Daniela Obajtka w Kopalinie. Na zdjęciu 4 domki letniskowe zarządzane przez Bartłomieja Obajtka.
Działka Daniela Obajtka w Kopalinie. Fot Google Maps

Na tym jednak baza noclegowa, którą zarządza lub zarządzał Bartłomiej, się nie kończy.

Przed laty kupił on działkę o powierzchni 991 metrów kw., w położonym niedaleko od Kopalina Sasinie. Stoi na niej neodworek w pastelowej tonacji. Wyróżnia go betonowa fontanna na podjeździe wyłożonym kostką.

W 2010 roku nieruchomość odkupił od Bartłomieja jego brat. Oświadczenia majątkowe, które składał jako wójt, wymieniają ją prawdopodobnie jako tysiącmetrową działkę z domem o powierzchni 160 metrów kw. W 2015 roku wartość działki szacował na 100 tys. zł, a domu - na 550 tys. zł.

Jeśli wierzyć tym wyliczeniom, Bartłomiej musiał wcześniej zgromadzić podobną sumę, by dom kupić lub wybudować i urządzić.

W 2013 roku był to jeden z adresów, pod którym prowadził swoją działalność gospodarczą. W internecie można wciąż znaleźć ogłoszenia o wynajmie pokoi w willi w Sasinie.

Przeczytaj także:

Rezydencja w Łężkowicach

Od kilku lat nieruchomości Daniela Obajtka i to, jak "przerzuca się" nimi z rodziną bada poseł Marek Sowa z Koalicji Obywatelskiej.

Ostatnio odkrył i ogłosił na konferencji z posłem Cezarym Tomczykiem, że w 2007 i 2011 roku ówczesny wójt Pcimia kupił sąsiadujące ze sobą działki w miejscowości Łężkowice, w Małopolsce. W 2011 roku przekazał je w darowiźnie bratu. Później powstała tam okazała rezydencja.

W 2016 roku, gdy Daniel Obajtek nie pracował już w samorządzie, Bartłomiej oddał mu działkę z powrotem, wraz z gotowym domem.
Dwór Daniela Obajtka w Łężkowicach przekazany mu w darowiźnie przez brata Bartłomieja Obajtka.
Dworek Daniela Obajtka w Łężkowicach. Fot. Google Maps

Posłowie Sowa i Tomczyk, mówili dziennikarzom, że według ekspertów, do których się zwracali, inwestycje na działce mogły kosztować nawet 5 mln zł. Podczas konferencji Pomaski i Konwińskiego przed "Szlacheckim gniazdem", Bartłomiej Obajtek kwestionował ich wycenę. Mówił, że kwotę podali "na podstawie widzimisię". Nie ujawnił jednak prawdziwej. Nie zdradził też, jak udawało mu się łączyć nadzór nad taką inwestycją w Małopolsce, z pracą na drugim końcu Polski.

W czasie gdy budowano rezydencję, Bartłomiej Obajtek był starszym specjalistą w nadleśnictwie Gdańsk.

“Czy ktoś z państwa, mając pensję siedem tysięcy złotych brutto, byłby w stanie w ciągu dwóch lat wybudować pałac za pięć milionów złotych?” - pytał podczas konferencji Cezary Tomczyk, odwołując się do średniego wynagrodzenia w Lasach Państwowych (w 2013 roku wynosiło dokładnie 6 987 zł brutto).

Biznes leśniczy i obrót nieruchomościami

Posłowie KO mogli jednak nie docenić Bartłomieja Obajtka. Bo, oprócz usług hotelarskich i gastronomicznych, prowadzi lub prowadził on także inne biznesy. Także pokrewne temu, co robił jako specjalista ds. posiadania w Lasach Państwowych.

Co najmniej od 2011 roku (wcześniejsze dane nie są dostępne w publicznym rejestrze) prowadził Biuro Projektowe i Geodezyjne “Nord Pro-Geo”. Oferowało ono m.in. usługi związane z leśnictwem, usługi geodezyjne i geoinformatyczne, doradztwo w zakresie architektury i urbanistyki oraz organizację szkoleń w tych dziedzinach. Dodatkowo projektowało też budynki mieszkalne i usługowe.

“Miał firmę w centrum Sopotu. W szczytowym okresie zatrudniał cztery osoby. A to podzielił 40 hektarów pod Łebą na działki, a to wyprostował sprawy jakiejś kamienicy. Znał się na nieruchomościach” – mówiła “Newsweekowi" osoba zorientowana w jego biznesach.

Biuro mieściło się w 55-metrowym dwupokojowym mieszkaniu w centrum Sopotu, należącym do jego ówczesnej żony Agnieszki Hajdas-Obajtek. Od 2014 roku w tym samym miejscu działało także “Profhouse”, czyli biuro nieruchomości - kolejna firma Bartłomieja Obajtka.

Nie wiadomo, jakie obroty ma jego działalność, bo osoby prowadzące działalność gospodarczą nie składają jawnych sprawozdań, takich jak spółki rejestrowane w KRS. Muszą one być jednak dosyć spore, sadząc po kwocie wsparcia publicznego, jakie firma Obajtka dostała w związku z pandemią koronawirusa. Dotychczas przyznano mu 420 749 zł.

Zakazana konkurencja

Jak to możliwe, że młodszy Obajtek mógł prowadzić tyle biznesów jednocześnie, będąc pracownikiem Lasów Państwowych? Wygląda na to, że wykorzystał lukę w przepisach. Zarządzenie Dyrektora Generalnego LP z 2012 roku pozwala, by o podpisaniu z pracownikiem umowy o zakazie konkurencji oraz o jej zakresie każdorazowo decydował kierownik danej jednostki. Nawet w przypadku najważniejszych stanowisk w Lasach zarządzenie mówi, że takie umowy “powinny” być podpisane, ale nie nakazuje tego. Do takich stanowisk należy m.in. funkcja nadleśniczego, którą Obajtek objął w 2016 roku.

Jak poinformowały nas Lasy Państwowe, umowę o zakazie konkurencji zawarły z Bartłomiejem Obajtkiem jednak dopiero w 2018 roku, gdy awansował na dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych. "Zakaz konkurencji dotyczy prowadzenia firmy zajmującej się przerobem drewna, produkcją szkółkarską, usługami w zakresie prac leśnych (pozyskanie, zrywka, pielęgnacje itp.). Nie można też prowadzić działalności doradczej na rzecz kontrahentów LP w ww. zakresie" - przekazała nam Anna Malinowska, rzeczniczka LP.

Dodała też, że Bartłomiej Obajtek już w 2016 roku zlikwidował działalność związaną ze świadczeniem usług geodezyjnych. To częściowo prawda. W styczniu 2016 Obajtek zrezygnował z prowadzenia biura nieruchomości "Profhouse" i oraz świadczącego m.in. usługi leśnicze “Nord Pro-Geo” i “Profhouse”. 13 stycznia 2016 wykreślił też z ewidencji działalność w zakresie inżynierii i doradztwa technicznego, obejmującego m.in. usługi geodezyjne. Jednak już następnego dnia wpisał ją ponownie. Na podstawie tego wpisu do dzisiaj może więc prowadzić działalność potencjalnie konkurencyjną wobec działalności Lasów Państwowych.

Nie dopuszczać do podejrzeń

Z przepisów obowiązujących w Lasach Państowych wynika, że to na pracowniku Lasów spoczywa obowiązek poinformowania przełożonych, że prowadzi działalność, która może być konkurencyjna lub prowadzić do konfliktu interesów. Jednak nawet jeśli tego nie zrobi i nie podpisze stosownej umowy, zgodnie z wyżej wymienionym rozporządzeniem w swojej pracy ma obowiązek “kierować zasadami bezstronności, gospodarności i legalności”. Czyli przede wszystkim nie może:

  • podejmować działalności lub prac, kolidujących z obowiązkami służbowymi,
  • ulegać żadnym naciskom i nie przyjmować żadnych zobowiązań wynikających z pokrewieństwa,
  • dopuszczać do podejrzeń o powodowanie się interesem prywatnym.

Szczególnie z ostatniego obowiązku Bartłomiejowi Obajtkowi nie udało się wywiązać. Podejrzenia o przenikanie się jego działalności gospodarczej i leśniczej pojawiły się, gdy po zmianie władzy awansował na nadleśniczego w gminie Choczewo. Tak się składa, że na jej terenie mieszczą się oba biznesy hotelarsko-gastronomiczne prowadzone przez Obajtka - w Kopalinie i Sasinie.

Nowa droga obok Szlacheckiego Gniazda

Obajtek piastował stanowisko nadleśniczego przez dwa lata. W tym czasie jego najważniejszą inicjatywą była budowa trasy z pobliskiego Lubiatowa na bałtycką plażę. Projekt powstawał pod nazwą "Ochrona Obszarów Pasa Nadmorskiego Przed Nadmierną Presją Turystyczną”. Jednak zamiast przyrodę chronić poważnie w nią zaingerował.

Jako trasę dla plażowiczów wskazano w nim wyłożoną kostką 2-kilometrową drogę, wiodącą przez nadmorski las zarządzany wówczas przez Obajtka. Tuż za wyjazdem z lasu trasa do turystycznego Lubiatowa przebiega obok Szlacheckiego Gniazda, czyli restauracji i domków na wynajem należących do Obajtków.

Droga w gminie Choczewa wybudowana z inicjatywy Bartłomieja Obajtka.
Fragment drogi powstałej z inicjatywy Bartłomieja Obajtka. Prowadzi przez las i obok jego Szlacheckiego Gniazda. Fot. Google Maps

W 2017 roku mieszkańcy Kopalina poskarżyli się senatorowi KO Kazimierzowi Kleinie, że drogą przez las od ponad 20 lat nie jeździły samochody, a teraz wycięto dla nich kilkaset drzew. Co więcej - jak twierdzili kopalinianie - budowy drogi w tym miejscu nie przewidywał miejscowy plan zagospodarowania przestrzeni, a nadleśnictwo nie postarało się o pozwolenie na budowę i wydanie zgód środowiskowych, choć to teren chroniony przyrodniczo.

Ich skargę Kleina przekazał Janowi Szyszce, ówczesnemu ministrowi środowiska. W jego imieniu odpowiedział wiceminister Andrzej Konieczny, dzisiejszy Dyrektor Generalny Lasów Państwowych. Zapewnił, że budowę drogi skontrolowano po skardze jednej z mieszkanek i nie wykazano nieprawidłowości.

Całość inwestycji kosztowała 4,871 mln zł, w tym 1,340 mln zł ze środków Unii Europejskiej. Resztę pokryła gmina oraz fundusz leśny. Nadleśnictwo Choczewo dołożyło co najmniej 500 tys. zł.

To nie jedyny dar od Obajtków dla okolicznych mieszkańców. Jak ujawnił Onet, w latach 2016-2017, kiedy Daniel kierował Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, ta rozdała 25 gminom 591 zestawów stacjonarnych, 54 laptopy i 6 drukarek. Najwięcej, bo aż 160 zestawów trafiło do Pcimia, którego wójtem przez lata był starszy z braci. Według Onetu sprzęt z tej puli dostało także Choczewo.

Dyrektor Obajtek

W 2018 roku Bartłomiej awansował po raz kolejny na stanowisko dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Gdańsku. Tu znów zasłynął kontrowersyjną wycinką lasu. Tym razem aż 10 tysięcy drzew pod przekop Mierzei Wiślanej.

Wciąż szuka sobie nowych zajęć. W ostatnich wyborach samorządowych kandydował z list PiS do sejmiku województwa pomorskiego.

Bartłomiej Obajtek kandydował w wyborach samorządowych z list PiS.
Plakat wyborczy Bartłomieja Obajtka z 2018 r. Fot. Facebook / Prawo i Sprawiedliwość Powiat Wejherowski

Nie otrzymał mandatu, ale dostał już nowe stanowiska. Od 2020 roku jest wiceprezesem Polskiego Stowarzyszenia Morskiego-Gospodarczego im. Eugeniusza Kwiatkowskiego. Do niedawna jego prezesem był Marian Banaś, obecny prezes NIK, a do 2016 roku w radzie nadzorczej zasiadał minister środowiska Jan Szyszko. Gdy TVN24 ujawniło, że w kamienicy Banasia ludzie z przeszłością kryminalna prowadzą hotel na godziny, stowarzyszenie stawało w jego obronie.

Stowarzyszeniu im. Kwiatkowskiego blisko jest także do ojca Rydzyka. Na jego stronie w widocznym miejscu znajduje się nawet logo i odnośnik do strony Radia Maryja. Ostatnim przedsięwzięciem stowarzyszenia była konferencja naukowa na Jasnej Górze pt. “W nurcie nauczania społecznego Kościoła katolickiego. Współczesne problemy Polski w kontekście globalnym".

Członkostwo w stowarzyszeniu już się Obajtkowi opłaciło. W 2019 roku wojewoda pomorski powołał go, jako przedstawiciela organizacji pozarządowych, do rady nadzorczej wojewódzkiego funduszu ochrony środowiska. Za pracę w radzie dostaje dodatkowe kilka tys. zł.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze