0:000:00

0:00

To był ciężki tydzień dla rządu Theresy May. 29 stycznia do mediów wyciekła rządowa analiza, z której wynikało, że w każdym ze scenariuszy Brexit bardzo negatywnie wpłynie na wzrost gospodarczy Wielkiej Brytanii.

Kilka dni później premier May otwarcie starła się z Brukselą, oświadczając, że migranci z Unii Europejskiej, którzy przyjadą do Wielkiej Brytanii od razu po Brexicie będą mieli znacznie mniejsze prawa, niż ci, którzy mieszkają tam teraz. Unia Europejska opowiada się za tym, żeby do 2020 roku obowiązywał "okres status-quo", podczas którego prawa europejskich migrantów – tych, którzy mieszkają tam od lat i nowo przybyłych – pozostaną niezmienione.

W Wielkiej Brytanii mieszka obecnie ponad 3 miliony obywateli Unii Europejskiej, w tym prawie milion Polaków, którzy są największą mniejszością na Wyspach. Zachowanie pełnych praw obywateli państw UE to w tej chwili główny punkt sporu między Komisją Europejską i Parlamentem Europejskim a rządem brytyjskim. Bez załatwienia tej sprawy nie zaczną się negocjacje o warunkach wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii w kwestiach gospodarczych i handlowych, czyli tych, które najbardziej interesują Brytyjczyków.

May: Robimy to, o co poprosili nas obywatele

Premier May oświadczyła, że obywatele Unii Europejskiej, którzy przyjadą po Brexicie (planowanym na marzec 2019) będą mieli znacznie mniejsze prawa niż ci, którzy przybędą przed tą datą. Będą musieli obowiązkowo uzyskać pozwolenie na pracę i zarejestrować datę swojego przyjazdu. Będą mieli też ograniczony dostęp do świadczeń socjalnych.

W praktyce oznacza to podzielenie obywateli Unii Europejskiej na dwie kategorie: tych, którzy zamieszkali w Wielkiej Brytanii przed Brexitem i tych, którzy przyjechali po nim.

Kością niezgody jest data wejścia w życie nowych przepisów. Unia Europejska chce, żeby do 2020 roku obowiązywał okres przejściowy "status quo", w czasie którego obywatele UE będą mieli takie same prawa, jak dotychczas. Theresa May z kolei chce, żeby prawa obywateli UE zostały ograniczone jak najszybciej – jak tylko Brexit wejdzie w życie:

"Robimy to, o co poprosili nas obywatele brytyjscy: przeprowadzamy Brexit. Przecież nie głosowali za naszym wyjściem z Unii Europejskiej dlatego, że nie chcieli, żeby cokolwiek się zmieniło".

Unia Europejska upiera się przy czymś zupełnie przeciwnym. Guy Verhofstadt, koordynator Brexitu ze strony Parlamentu Europejskiego, powiedział w wywiadzie dla "The Guardian": "Prawa obywateli w okresie przejściowym nie podlegają negocjacji. Nie zaakceptujemy sytuacji, w której obywatele unijni są podzieleni na dwie kategorie prawne. Żeby udało się zrealizować Brexit, w okresie przejściowym wszystkie prawa muszą pozostać niezmienione – bez wyjątków".

Tajny raport rządowy: Brexit katastrofalny dla gospodarki

Tymczasem portal Buzzfeed opublikował objęty klauzulą poufności rządowy raport, z którego płyną bardzo pesymistyczne – dla Wielkiej Brytanii i dla rządu torysów – wnioski. Wynika z niego, że niezależnie od tego, jaki wariant wyjścia z UE ostatecznie zostanie zrealizowany ("miękki Brexit", czyli unia ekonomiczna na wzór Szwajcarii, umowa o wolnym handlu lub "twardy Brexit", czyli brak specjalnych ułatwień gospodarczych pomiędzy UE a Wielką Brytanią), brytyjska gospodarka na tym ucierpi. W przypadku twardego Brexitu wzrost gospodarczy spadnie o 8 proc., w przypadku umowy o wolnym handlu o 5 procent, a jeśli w życie wejdzie miękki Brexit – o 2 proc.

Brexit uderzy w prawie każdy sektor gospodarki

Z analizy przygotowanej przez Departament Wyjścia z Unii Europejskiej (ang. Department for Exiting the European Union, albo DExEU) wynikają następujące wnioski:

  • Niemal każdy sektor gospodarki zostanie dotknięty Brexitem, a zwłaszcza chemiczny, przemysł odzieżowy, fabryki, przemysł spożywczy i samochodowy oraz sprzedaż detaliczna. Na Brexicie nie ucierpi jedynie rolnictwo;
  • Wszystkie regiony Wielkiej Brytanii odczują negatywne skutki wyjścia z UE;
  • Status Londynu jako globalnej stolicy finansowej stanie pod znakiem zapytania;
  • Nawet jeśli uda się podpisać umowę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, PKB wzrośnie dzięki temu jedynie o 0,2 proc. Umowy z państwami spoza Unii Europejskiej, takimi jak Chiny, Indie, Australia, czy kraje Zatoki Perskiej dodadzą do PKB od 0,1 do 0,4 proc.
Na pytanie, dlaczego premier May nie ujawnia raportu, kontakt Buzfeeda z DexEU odpowiedział: "Bo to wstyd".

Do Wielkiej Brytanii już teraz przyjeżdża coraz mniej obywateli krajów UE – wg. najnowszych danych brytyjskiego rządu migracja z UE pomiędzy czerwcem 2016 a czerwcem 2017 spadła o jedną trzecią. W związku z tym brytyjscy pracodawcy muszą szukać wykwalifikowanych pracowników gdzie indziej.

W grudniu 2017 i styczniu 2018 Wielka Brytania wyczerpała limit wiz, które są wydawane dla specjalistów spoza UE. To pierwszy raz w historii, kiedy wydarzyło się to dwa miesiące z rzędu.

Udostępnij:

Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze