Powstanie nowa odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego dla elektrowni PGE Bełchatów. Mają być tysiące miejsc pracy, choć nie wiadomo czy dla miejscowych, duże podatki dla gminy i wielki lej, który obniży poziom wód gruntowych nawet na 300 tys. ha. Do wysiedlenia 3000 osób z 33 wsi
To będzie jedna z największych inwestycji górniczych tego typu w Europie. W centrum Polski, na terenie powiatu sieradzkiego, powstać ma nowa odkrywka węgla brunatnego. Będzie dostarczać węgiel do odległej o 60 km elektrowni Bełchatów.
Należący do koncernu PGE zakład jest największy w Polsce i 25. na świecie, zaopatruje w prąd 20 proc. mieszkańców kraju. Elektrownia spala węgiel brunatny z odkrywki Bełchatów i odkrywki Szczerców. Według prognoz złoża pierwszej z nich skończą się już za trzy lata, a drugiej - w 2030 roku. Aby zapewnić ciągłość dostaw, PGE chce wykopać kolejną odkrywkę w gminie Złoczew.
29 marca 2018 plany inwestycyjne przypieczętowała pozytywna opinia Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Łodzi.
Odkrywka wraz ze zwałowiskiem ma mieć powierzchnię blisko 6100 ha. Obejmie tereny czterech gmin w województwie łódzkim - głównie Złoczew, ale też Ostrówek, Burzenin i Lututów (powiaty sieradzki, wieluński i wieruszowski). Złoczewskie złoża mają wystarczyć do 2060 roku.
Włodarze gminy Złoczew nie kryją zadowolenia z miliardowej inwestycji. Samorząd, dzięki podatkom i opłatom eksploatacyjnym, szybko awansuje do grona najbogatszych gmin w Polsce. W rankingu tym od lat króluje Kleszczów, właśnie dzięki kopalni odkrywkowej i elektrowni Bełchatów.
"Zasoby węgla na terenie planowanej odkrywki szacowane są na blisko 615 mln ton" – mówi Jadwiga Sobańska, burmistrz Złoczewa. - "Średniorocznie ma być wydobywanych 18 mln ton. Węgiel będzie transportowany linią kolejową do Bełchatowa. Samorząd przewiduje, że w samej kopalni jak i w sektorze obsługującym pracowników PGE, powstanie około 2500 miejsc pracy. W planach jest także budowa linii elektroenergetycznej i gazociągu.
"Z rozmów z mieszkańcami naszej gminy wynika, że zdecydowana większość popiera odkrywkę. - dodaje Sobańska. - Zdają sobie sprawę, że jest to duża ingerencja w środowisko, ale jednak uważają, że da to impuls do rozwoju. Powstaną miejsca pracy nie tylko przy kopalni, ale potrzebne będą mieszkania, gastronomia, usługi. W momencie, gdy inwestycja stała się realna, to ruch w budownictwie mieszkalnym na terenie gminy się bardzo zintensyfikował. Wzrosły bardzo ceny ziemi, szczególnie działek budowlanych".
Prace związane z udostępnieniem złoża mogą potrwać nawet dziesięć lat, węgiel znajduje się bowiem na głębokości ponad 300 metrów. Trzeba przenieść drogi, kanalizacje, wodociągi, linie energetyczne, wyciąć drzewa, a nawet... przesunąć rzekę Oleśnicę, która płynie na terenie planowanej odkrywki.
Pierwszy wjazd maszyn i pierwsze wydobycie planowane jest na 2030 rok. Jednak nic za darmo. Węgiel nie leży pod nieużytkami będącymi własnością skarbu państwa, tylko na terenie 33 wsi w granicach czterech gmin. I wizja wyprowadzki nie wszystkim się podoba. Jeden z rolników z gminy Ostrówek, na którego terenach ma powstać ogromne zwałowisko, założył stowarzyszenie „NIE dla odkrywki Złoczew”.
"Chcemy całkowitego zablokowania tej inwestycji – mówi Stanisław Skibiński, prezes stowarzyszenia. - Mamy piękne tereny, nieskażone, mamy przepiękne lasy, rzeki i wioski. A PGE chce zlikwidować 33 wsie, to 3000 mieszkańców do wysiedlenia". Samo PGE nie nazywa likwidacji wsi „wysiedlaniem”, tylko „wykupem nieruchomości”.
"Jeżeli ktoś będzie się upierał i nie będzie chciał sprzedać swoich gruntów, to jest możliwość wystąpienia na drogę sądową" – wyjaśnia Wiktor Płóciennik, kierownik ds. inwestycyjnych w Urzędzie Miejskim w Złoczewie. - Ale z tego co wiem, w historii Bełchatowa nie było ani jednego takiego przypadku. Jeden mieszkaniec nie chciał się wyprowadzić, kiedy wszystko dookoła było wykupione. Ale w końcu nawet on się zdecydował".
Do tej pory nie wiadomo za ile będą wykupywane grunty od rolników. Odkrywka będzie postępowała sukcesywnie od strony zachodniej i nieruchomości będą kupowane partiami, co kilka lat. Jedną z pierwszych wsi, która zniknie z powierzchni ziemi, będzie Dąbrowa Miętka położona tuż przy rzeczce Oleśnica.
Lokalna społeczność jest pełna obaw. "Mamy podział wśród mieszkańców, większość jest raczej »za« kopalnią – wyjaśnia Halina Sosin, sołtyska wsi. - Ludziom chodzi tylko o godziwe pieniądze za ich ziemię i dobytek. Nie chcemy pójść z torbami".
Samorząd obiecuje aż 2500 nowych miejsc pracy. Jednak specjalistów z wykształceniem odpowiednim do pracy w kopalni na terenie powiatu rolniczego ze świecą szukać. "Część pracowników na pewno będzie dowożona z Bełchatowa, choć nie przeceniałbym tego – mówi Wiktor Płóciennik z urzędu miejskiego w Złoczowie. - Tamtejsza kopalnia była uruchomiona w latach 80. Struktura wieku pracowników jest taka, że coraz więcej osób odchodzi na emerytury. Nie będzie tak, że w stu procentach PGE przeznaczy zasoby pracownicze na Złoczew".
Tereny, które zajmie odkrywka i zwałowisko, są przeznaczone między innymi na pastwiska, a ich likwidację odczuje branża mleczarska. "Dla nas będą okruchy, żaden rolnik nie przekwalifikuje się i nie zostanie nagle górnikiem – mówi prezes „NIE dla odkrywki Złoczew”. - Wszystkie poważne miejsca pracy będą dla ludzi z Bełchatowa. Rolnicy stracą pracę, a główne tereny produkcji mlecznej i pastwiska są na terenie przyszłej odkrywki i zwałowiska. Wieluńska spółdzielnia mleczarska odczuje boleśnie brak mleka".
"Rolnicy faktycznie obawiają się braku pracy – mówi Halina Sosin, sołtyska Dąbrowy Miętka. - Ludzie jednak wierzą, że PGE i samorządowcy ich nie skrzywdzą. Odkrywka to zabezpieczenie energii dla kraju. Wierzymy, że będzie praca dla naszych dzieci i młodych ludzi. A przez podważanie ostatniej decyzji środowiskowej mamy zablokowane inwestycje w nasze gospodarstwa. A nie wiemy nadal, czy w ogóle ta kopalnia powstanie, ludzie są trochę skołowani. Dlatego zależy nam na jak najszybszej decyzji, ludzie chcą wiedzieć na czym stoją".
Wokół odkrywki powstaje tak zwany lej depresyjny, czyli tereny, na których zwierciadło wód podziemnych znacząco się obniży. Według prognoz PGE, powierzchnia leja depresyjnego wyniesie około 31 tysięcy hektarów. Innego zdania jest hydrogeolog, dr Sylwester Kraśnicki, według którego lej może osiągnąć powierzchnię aż dziesięć razy większą.
Według tej pesymistycznej wizji, problem z wodą będą mieć rolnicy z gminy Galewice, Działoszyna czy Błaszek. Lustro wody obniży się również w samym Sieradzu i Zduńskiej Woli.
"Lej depresyjny to kolejne tysiące hektarów wysuszonych gruntów rolnych – mówi Stanisław Skibiński z komitetu protestacyjnego. - To zagłada dla tutejszego rolnictwa. Ta odkrywka będzie jedną z największych w Europie. Lej pozbawi te tereny wody".
To samo twierdzą Sulmierzyce, gmina, która ma ogromne problemy z zaopatrywaniem mieszkańców w wodę. A wszystko przez odkrywkę Szczerców.
"W okresie 76 lat, czyli od rozpoczęcia odwadniania terenu do pełnej odbudowy podziemnych poziomów wodonośnych wokół wyeksploatowanej już odkrywki, ubytek przychodów w rolnictwie wyniesie od 5,3 mld zł do 18,5 mld zł, zaś w przemyśle rolno-spożywczym od 4,6 mld zł do 17,4 mld zł. Łącznie zatem rolnicy i lokalni przedsiębiorcy rolno-spożywczy nie wytworzą produkcji o wartości od 9,9 mld zł do 35,9 mld zł" – twierdzi dr Benedykt Pepliński z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, który analizował skutki odkrywki dla Greenpeace i Stowarzyszenia Eko-Unia. (Cała analiza na stronie Greenpeace).
"Będziemy wspierać rolników w ich działaniach na rzecz powstrzymania budowy kopalni odkrywkowej. Jest sporo możliwości w ramach procedur na drodze do uzyskania koncesji, w których społeczeństwo obywatelskie może brać udział i zamierzamy z nich skorzystać. W XXI wieku produkcja energii nie musi odbywać się kosztem środowiska i społeczności lokalnych. Polityka państwa powinna wspierać rozwój odnawialnych źródeł energii i podnoszenie efektywności energetycznej" – mówiła kilka dni temu rzeczniczka Greenpeace Katarzyna Guzek.
"Protestuję wobec zwrotu »pustynia«, bo albo ktoś nie widział pustyni, albo specjalnie stosuje figurę retoryczną mającą na celu zastraszanie rolników – mówi Wiktor Płóciennik z urzędu miasta w Złoczowie. - Wystarczy wybrać się w okolice odkrywki "Bełchatów" lub skorzystać z serwisów udostępniających zdjęcia lotnicze, żeby stwierdzić, że poza samą odkrywką nie ma mowy o krajobrazie pustynnym".
Ponadto, po wysiedleniu, rolnik bez ziemi przestaje być ubezpieczony w KRUS. "Żeby być ubezpieczonym, musi się posiadać przynajmniej jeden hektar – wyjaśnia Stanisław Skibiński. - I gdzie taki rolnik będzie się leczył? O tym już nie mówią włodarze. A powtarzam, to 3000 osób wysiedlonych!
PGE wraz z samorządowcami przekonuje, że niższe plony to skutek zmniejszających się opadów deszczu i tendencji stepowienia Polski. Jednak ostrzegają mieszkańców przed... wstrząsami sejsmicznymi.
Kopalniana stacja sejsmologiczna w Bełchatowie na bieżąco monitoruje wstrząsy i od jej uruchomienia zarejestrowano 1200 wstrząsów, z tego ponad 800 było nieodczuwalne przez ludzi.
Jak czytamy w podsumowaniu jednego z otrzymanych materiałów o odkrywce „intencje przeciwników budowy odkrywki Złoczew stoją w sprzeczności z interesem kraju i dobra wspólnego, bowiem skazują Polskę na uzależnienie energetyczne od innych państw. Zanegowanie eksploatacji górniczej złoża Złoczew, bez wskazania rozwiązania alternatywnego dla rozwoju gminy, jest zwykłym awanturnictwem i manipulacją opinii publicznej”.
"Ekolodzy nie są obiektywni w swoich ocenach – mówi burmistrz Złoczewa. - Nie odwołują się do doświadczeń mieszkańców ze Szczercowa czy Kleszczowa. Zależy im tylko na negatywnych emocjach".
Stowarzyszenie „NIE dla odkrywki Złoczew” działa w porozumieniu z Greenpeace. Już zapowiadają, że zaskarżą pozytywną decyzję RDOŚ z 29 marca do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.
Następny krok ku kopalni to koncesja Ministerstwa Środowiska. PGE i samorządowcy liczą na wydanie jej jeszcze w tym roku. Po odpowiednich pozwoleniach wodnoprawnych i na budowę niezbędnej infrastruktury energetycy przejdą do wykupywania gruntów.
"Od 25 lat stoimy w miejscu pod względem energetyki – kończy Stanisław Skibiński. - Blokowane jest OZE, wiatraki, a wszystko przez lobby górnicze. Ciągle węgiel, węgiel, węgiel. A z exposé pana Mateusza Morawieckiego dowiedziałem się, że aż 40 tysięcy ludzi rocznie umiera z powodu zanieczyszczeń. To czy Polska ma iść w nowoczesne rozwiązania, czy dalej mamy siedzieć w węglu?"
Elektrownia Bełchatów zajmuje pierwsze miejsce na liście najbardziej szkodliwych emitentów w Unii Europejskiej. Łączna roczna emisja dwutlenku węgla wyniosła ponad 37 milionów ton. Emituje również najwięcej tlenków azotu (34 mln kg) i tlenków siarki (75 mln kg) w całej Unii.
Dziennikarka radiowa i prasowa. Publikowała w "Polska The Times", "Dzienniku Łódzkim" i prasie lokalnej. Aktywistka i społeczniczka. Organizatorka protestów w obronie praw kobiet i niezależności sądownictwa. Członkini partii Razem.
Dziennikarka radiowa i prasowa. Publikowała w "Polska The Times", "Dzienniku Łódzkim" i prasie lokalnej. Aktywistka i społeczniczka. Organizatorka protestów w obronie praw kobiet i niezależności sądownictwa. Członkini partii Razem.
Komentarze