0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Bartosz Banka / Agencja GazetaBartosz Banka / Agen...

Podczas uroczystej premiery "Śmierci Zygielbojma" w środę 3 listopada 2021, jego reżyser Ryszard Brylski zarzucił władzom niegodziwe "wykorzystywanie najwyższej ofiary, jaką złożył Zygielbojm do politycznych manipulacji" (całe wystąpienie - dalej).

Odniósł się w ten sposób do wpisu na stronie Polskiej Fundacji Narodowej, która współfinansowała produkcję filmu, oceniając, że to "kłamliwe treści, które w filmie nie istnieją. Są podszyte wyjątkową nonszalancją w traktowaniu historii i chęcią manipulowania prawdą".

Chodzi o stwierdzenia ze strony PFN, że "walorem filmu, jest ukazanie, po której stronie stał świat, gdy Polacy i Żydzi, wespół ginący w Holokauście, alarmowali go w trudnych chwilach. Obraz podkreśla także, że żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy" (cały wpis - dalej).

Brylski skrytykował też inny "akcent upolityczniania filmu". Chodzi o to, że w końcowych napisach znalazła się informacja „Pomysł filmu Piotr Gliński".

Reżyser skomentował, że "na żadnym etapie tworzenia filmu nigdy nie słyszałem, jakoby jego pomysłodawcą był pan minister Piotr Gliński. Nie kierowałem się też jakimikolwiek sugestiami pana ministra, ani innych polityków" (całe wystąpienie Brylskiego - dalej).

Piotr Pacewicz, OKO.press: Polska Fundacja Narodowa w czwartkowym oświadczeniu twierdzi, że pana krytyczne uwagi "otwierające pokaz wspólnej produkcji są niezrozumiałe i zaskakujące, gdyż nie padły podczas wielu spotkań kolaudujących treść i formę filmu na każdym poprzednim etapie prac nad filmem". I że to pan wygłosił "manifest polityczny", a im chodziło o "uniwersalny przekaz".

Ryszard Brylski: Mnie także chodziło uniwersalny przekaz niezakłócany politycznymi sugestiami. Tych kolaudacyjnych pokazów nie było wiele, może dwa. Film się podobał zarówno decydentom, jak i komisji PISF [Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej]. Nie było krytycznych uwag, żadnych fałszywych interpretacji, ani dywagacji czyj to pomysł. Ja też nie miałem powodów, żeby wtedy coś krytykować. Pojawiły się one dopiero teraz, przed wejściem filmu na ekrany.

Zarzuca mi się, że zabrałem głos zakłócając premierę. Moje wystąpienie było formą sprzeciwu wobec zawłaszczania filmu. Zrobiłem to na premierze bo jest to uroczysty dzień w którym twórcy oddają swój film publiczności. Z wpisu na stronie Polskiej Fundacji Narodowej dowiedzieliśmy się, że to fundacja „stworzyła” ten film, a z końcowych napisów wynikało że według „pomysłu Piotra Glińskiego”.

Nie mogłem nie zareagować i nie wyjaśnić, że granica przynależnego twórcom autorstwa została w sposób bardzo nonszalancki przekroczona.

Ekipę twórców filmu powitały na ścianach foyer ogromne efektownie zaprojektowane plakaty do filmu, na których obok tytułu były tylko nazwiska (znakomitych zresztą) aktorów, a obok sponsorów i politycznych patronów filmu nie było nazwisk: reżysera, operatora, autora muzyki, scenarzysty, montażysty, scenografa i pozostałych twórców, które zwykle tam widnieją.

Do tego doszły jeszcze wspomniane próby przeinaczania treści filmu w materiałach promocyjnych fundacji z wyraźną intencją upolitycznienia i wywołania konfliktu. Pojawiły się one tuż przed premierą.

Nasza międzynarodowa ekipa wybitnych twórców, która uwierzyła mi, że pracuje przy wyjątkowym i niezwykle ważnym projekcie, została nagle zdegradowana do roli usługowego wykonawcy politycznego zlecenia.

Kto jak nie ja miał zdjąć z nas i z naszego filmu to odium? Kiedy mogłem to zrobić jak nie w dniu, w którym moi współtwórcy mieli stanąć na scenie i świecić twarzami?

Większość z nich nie mogła pojawić się na swojej uroczystości, mimo że czekali na nią od dawna.

Tak się nie postępuje z twórcami.

To myśmy stworzyli ten film, od początku do końca, według naszych pomysłów i naszych idei, w każdym jego szczególe. To nasze dzieło i nasz hołd dla Zygielbojma, nie można go nam zabierać i przeinaczać.

Decydenci i urzędnicy państwowi sfinansowali produkcję tego ważnego także dla nich filmu i zainicjowali w ten sposób jego powstanie, ale przecież zainwestowane w ten film pieniądze nie są ich. To pieniądze podatników, potencjalnych widzów naszego filmu i im go oddajemy, bez względu na ich poglądy. Mamy nadzieję, że jego właściwe treści i przekaz dotrą do nich i nie będą zakłócane politycznymi sugestiami.

Chodzi o to, by nie naruszać prawdy historycznej, jaką niesie film?

Przekaz filmu jest szerszy. Miałem spotkania z publicznością w Gdyni, także przy innych okazjach i wiem, z wyrażanych przez widzów refleksji, że

ten historyczny film jest odbierany jako bardzo aktualny ze względu na to, co dzieje się w tej chwili na naszej wschodniej granicy.

Jego przesłanie, w kilku wypowiedziach było traktowane jako przypomnienie symbolicznego „jedenastego przykazania", które przekazał nam Marian Turski w pamiętnym wystąpieniu w Auschwitz, a które brzmi – „Nie bądź obojętny”. Bardzo ważna dziś refleksja, aby nie zatracić empatii i wrażliwości, bo jeżeli nie zareagujemy na zło kiedy się ono pojawia, to może nastąpić jego eskalacja, której nie będziemy mogli opanować. Zygielbojm już nie mógł w żaden sposób powstrzymać rosnącego zła Zagłady. Dlatego zdecydował się ponieść najwyższą ofiarę, aby nam tę prawdę przekazać.

Przeczytaj także:

Bardzo nam zależało na tym, by film „Śmierć Zygielbojma” obejrzało jak najwięcej młodych ludzi, których empatia, wrażliwość na świat jest szczególnie rozbudzona. Dlatego wspieram inicjatywę dystrybutora filmu Monolith Films, aby w promocji kierować film do uczniów szkół i uczelni i w ogóle do młodych ludzi.

Realizowaliśmy ten film z ogromną dbałości o formę, nawiązując do estetyki tzw. kina noir, która była charakterystyczna dla kina lat 40. ubiegłego wieku. Chcieliśmy w ten sposób maksymalnie uwiarygodnić nasz przekaz, wciągnąć widza w klimat epoki w której rozgrywa się dramat Zygielbojma. Miałem pierwsze sygnały od młodej widowni, że ten sposób opowiadania, daleki od fajerwerków szybkiej narracji, jest dla nich fascynujący i odbierają film bardzo emocjonalnie.

Mam nadzieję, że to właśnie ten emocjonalny odbiór filmu sprawi, że wszyscy widzowie, którzy zechcą go obejrzeć, bez względu na wiek, światopogląd i poglądy polityczne odkryją jego przesłanie i prawdy w nim zawarte w czystej, nie zakłóconej żadnymi spekulacjami postaci.

W dobę po premierze minister Gliński opublikował wpis na FB: "Tak, potwierdzam: od początku byłem zaangażowany w powstanie filmu, jestem jego pomysłodawcą i cieszę się, że w końcu powstał". Podkreśla swoje dokonania od 2016 do 2018 roku, dzięki którym powstał film. Pana krytyka musiała go zaboleć.

Bardzo szanuję słowa pana ministra Glińskiego o jego fascynacji postacią Zygielbojma i determinacji, z jaką dążył do zainicjowania filmu biograficznego na jego temat. Zapewniam jednocześnie, że moja wieloletnia fascynacja tą postacią miała również miejsce i rozmawiałem o pomysłach na film o tej wielkiej postaci na długo przed przystąpieniem do jego realizacji, zarówno z jego późniejszym scenarzystą Wojciechem Lepianką – współautorem scenariuszy moich wcześniejszych filmów, jak i jego późniejszym producentem Włodzimierzem Niderhausem. To właśnie Niderhaus zadzwonił do mnie , że będą szanse na realizację tematu, o którym rozmawiałem z nim niemal dziesięć lat wcześniej. Myślę, że wystąpiły zbieżne intencje, które przyczyniły się do powstania „Śmierci Zygielbojma”, ale „pomysł filmu” jest od początku do końca związany z jego właściwymi autorami – twórcami scenariusza, a potem całego obrazu i muzyki.

Poza tym, chciałem przypomnieć, że odniosłem się krytycznie do dziwnego napisu „Pomysł filmu Piotr Gliński” nie tylko ze względu na wyjątkowość tego gestu, który narusza integralność i prawa twórców, ale także ze względu na osobę "pomysłodawcy" - ministra kultury. Taki zapis przyczynia się do upolitycznienia filmu.

Wystąpienie Ryszarda Brylskiego na premierze filmu "Śmierć Zygielbojma"

(wygłoszone w środę 3 listopada przed oficjalną premierą filmu w Teatrze Wielkim w obecności najwyższych władz, w tym prezydenta Andrzeja Dudy i ministra kultury Piotra Glińskiego)

Zapraszając na premierowy pokaz filmu „Śmierć Zygielbojma” chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania. Przede wszystkim producentowi Włodzimierzowi Niderhausowi, który nie doczekał tej premiery, ale także współproducentom, dzięki którym po latach starań Włodzimierz Niderhaus zamknął budżet filmu i zdążył go jeszcze przed śmiercią wyprodukować.

Szczególnie gorąco dziękuję twórcom filmu - całej naszej ekipie – zarówno polskiej, jak i angielskiej. Tym, którzy są tu dzisiaj z nami i tym, którzy z różnych względów nie mogli się tu pojawić.

Realizując ten film, od samego początku mieliśmy poczucie, że powstaje coś bardzo ważnego. Niektórzy z nas, myślę tu szczególnie o naszych angielskich kolegach, nie słyszeli wcześniej o Szmulu Zygielbojmie i poznawali tę wyjątkową postać dopiero w trakcie realizacji filmu. Byli podobnie jak my poruszeni determinacją, z jaką Zygielbojm próbował zapobiec zagładzie Narodu Żydowskiego i tak samo przejęci i zawstydzeni jego osamotnieniem, a także obojętnością z jaką się spotkał.

Niezwykłą wagę miało dla nas przesłanie, jakie swoim czynem ten prawy i odważny człowiek pozostawił potomnym.

Dlatego praca nad filmem przebiegała w szczególnej atmosferze i wielkim skupieniu. Dziękuję Wam za to.

Historyczna ranga postaci Szmula Zygielbojma sprawiła, że premiera naszego filmu odbywa się pod patronatem Prezydenta RP. Taki patronat to zwykle także wyraz uznania dla filmu i jego wartości.

A jednak powagę tego wydarzenia i wartość samego filmu poddano dzisiaj trudnej próbie.

Tuż przed wejściem na ekrany film „Śmierć Zygielbojma" został na stronie Polskiej Fundacji Narodowej, która współfinansowała jego produkcję, opatrzony kłamliwymi treściami, które w nim nie istnieją. Są one podszyte wyjątkową nonszalancją w traktowaniu historii i chęcią manipulowania prawdą.

W żadnej ze scen, które za chwilę obejrzymy, nie znajdą państwo ignorujących historię stwierdzeń ani sugestii, że „w Holokauście ginęli Polacy", a tym bardziej, cytuję: że „żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy".

Te zagadnienia nie są w ogóle w naszym filmie poruszane. Zgadzam się w pełni z oburzonymi tym wpisem historykami, którzy uważają, że wykorzystywanie najwyższej ofiary, jaką złożył Zygielbojm do takich politycznych manipulacji, to niegodziwość.

W swoim pożegnalnym liście Zygielbojm napisał: „Życie moje należy do narodu żydowskiego w Polsce, więc je daję". To znalazło się w naszym filmie i jest jego kwintesencją.

Jest jeszcze jeden akcent upolityczniania filmu. W końcowych napisach znajdą państwo informację brzmiącą: „Pomysł filmu Piotr Gliński". Wpis taki pojawił się ostatnio w pokazowych kopiach i chciałbym zaznaczyć, że jest on dla mnie zaskakujący i niezrozumiały.

To prawda, że biografia Szmula Zygielbojma znalazła się w puli tematów historycznych Ministerstwa Kultury i między innymi dzięki temu mogliśmy film zrealizować. Ale przymierzając się do tego tematu od dawna, a od pięciu bez mała lat dokumentując go wraz ze współscenarzystą filmu, korzystałem ze źródeł Centrum Dialogu im. Marka Edelmana i Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. To była moja główna inspiracja.

Na żadnym etapie tworzenia filmu nigdy nie słyszałem, jakoby jego pomysłodawcą był Pan Minister Piotr Gliński. Nie kierowałem się też jakimikolwiek sugestiami Pana Ministra, ani innych polityków.

Wspieranie filmowej twórczości historycznej jest powinnością państwa. Bez tego wsparcia filmy historyczne nie mogłyby zaistnieć.

Nie możemy jednak mylić finansowania filmu z jego zawłaszczeniem - próbą wypaczenia jego intencji i podporządkowania jego treści doraźnym politycznym celom.

W takiej sytuacji film zostaje zdegradowany do najgorszej kategorii kina - kina rządowej propagandy. Nie trudno się domyślić, że film obarczony takim piętnem nie zyska zaufania widzów ani w Polsce, ani na świecie.

Realizując „Śmierć Zygielbojma" pracowaliśmy wszyscy ciężko i uczciwie, zdając sobie sprawę z wagi tematu, który po tylu dziesiątkach lat nie stracił swojej aktualności.

Dramat Zygielbojma należy co prawda do historii, ale jego przesłanie nie umarło wraz z nim. Oglądajcie państwo ten film uważnie.

Reżyser Ryszard Brylski z aktorką Katarzyną Figurą i Włodzimierzem Niderhausem (producentem "Śmierci Zygielbojma") na festiwalu w Chicago, ok. 2011 roku (zdjęcie z archiwum reżysera)

Polska Fundacja Narodowa: Ten film podkreśla, że udział Polaków w Zagładzie nie był możliwy

"Szmul Zygielbojm pozostał moralnym drogowskazem, ale także wyrzutem sumienia, dla tych, którzy zamiast pospieszyć z pomocą, odwracali głowę (...). Świat aliancki trwał w obojętności na zbrodnie Holokaustu, obojętnie patrzył na walkę i zagładę warszawskiego getta. Żeby go poruszyć, żeby nim wstrząsnąć, odebrał sobie życie. Zrobił to, co było jego moralnym imperatywem”. Napisał w liście odczytanym 25 września 2008 r. Marek Edelman, wówczas ostatni żyjący przywódca powstania w getcie warszawskim z 1943 r".

Polska Fundacja Narodowa we współpracy z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, Polskim Instytutem Sztuki Filmowej oraz Narodowym Centrum Kultury stworzyła pełnometrażowy fabularny film historyczny pt. "Śmierć Zygielbojma". Opowieść oparta jest na biografii członka Rządu Polskiego na emigracji Szmula Mordechaja Zygielbojma. Powodem do opowiedzenia niezwykle ważnej a w Polsce nieco zapomnianej historii, stało się jedno z najgłośniejszych wydarzeń w dziejach Żydów polskich i jeden z najdramatyczniejszych przejawów protestu, przeciw obojętności „cywilizowanego świata” na żydowską zagładę. Tym zdarzeniem było samobójstwo Zygielbojma w 1943 roku w Londynie. Podstawą do poznania jego losów, stało się śledztwo prowadzone przez brytyjskiego koronera.

Projekt ma charakter międzynarodowy, gdyż film realizowany jest w polsko- angielskiej wersji językowej a zdjęcia robione były w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Ma on szansę na stałe wpisać się do kanonu historycznego kina światowego, ze względu na wielostronność postaci, wartkość akcji oraz co najważniejsze postawę głównego bohatera. Ta, która pozwala na dotarcie do istoty problemu, jakim w okresie II Wojny Światowej była tak zwana "wojna o wszystko". Sednem filmu jest także próba ocalenia resztek człowieczeństwa, kiedy przyjdzie poświęcić siebie, by ocalić innych, a także kwestia trwania w stanie niedowierzania, w którym nie tyle brakowało ludziom wiedzy, o tym co naprawdę działo się podczas okupacji, ile miejsca w wyobraźni na przyjęcie takiej wiedzy.

Kolejnym walorem filmu, jest ukazanie, po której stronie stał świat, gdy Polacy i Żydzi, wespół ginący w Holokauście alarmowali go w trudnych chwilach. Obraz podkreśla także, że żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy.

Film skierowany jest zarówno do publiczności polskiej jak i międzynarodowej, do widza indywidualnego poszukującego kina historycznego na wysokim poziomie artystycznym, ale również do tego zazwyczaj nie zainteresowanego problematyka historyczną, który wybierze się do kina na film z międzynarodową obsadą ukazujący niezwykłą historię w ciekawy sposób.

Film przeznaczony jest do szerokiej dystrybucji w kraju i poza jego granicami, w pierwszej kolejności w kinach, a następnie na takich polach eksploatacji, jak VOD, DVD, telewizja. W 2021 roku planowana jest premiera filmu oraz udział w licznych festiwalach, zarówno polskich, jak i zagranicznych.

Polska Fundacja Narodowa: To Brylski upolitycznia, a nie my

Warszawa, 3 listopada 2021 r.

OŚWIADCZENIE POLSKIEJ FUNDACJI NARODOWEJ

Polska Fundacja Narodowa sprzeciwia się wszelkim próbom upolitycznienia filmu „Śmierć Zygielbojma”, którego jest współproducentem.

PFN, realizując swoje cele statutowe, w tym promocję polskiej kultury i dziedzictwa narodowego, zaangażowała się w produkcję filmu, którego głównym tematem jest niezwykle ważna, zapomniana historia drugiej wojny światowej, jeden z najdramatyczniejszych protestów przeciw obojętności „cywilizowanego świata” na żydowską zagładę - samobójstwo Szmula Mordechaja Zygielbojma w 1943 roku w Londynie.

Reżyser filmu „Śmierć Zygielbojma” miał pełną wolność i swobodę artystyczną przy tworzeniu filmu. Nikt nie ingerował w treść artystycznego przekazu. Krytyczne uwagi poczynione podczas przemówienia otwierającego pokaz wspólnej produkcji są niezrozumiałe i zaskakujące, gdyż nie padły podczas wielu spotkań kolaudujących treść i formę filmu na każdym poprzednim etapie prac nad filmem.

Wszystkie materiały prasowe i promocyjne dotyczące filmu były konsultowane z historykami oraz producentami filmu i zawierają wyłącznie treści merytoryczne – informacyjne i edukacyjne.

Zarząd Polskiej Fundacji Narodowej stanowczo sprzeciwia się wszelkim formom upolityczniania filmu, którego przekaz jest uniwersalny, a temat niezwykle ważny dla współczesnego świata.

Ponadto Zarząd Polskiej Fundacji Narodowej zwraca uwagę, że premiera tak ważnego, oczekiwanego przez wiele środowisk filmu nie jest właściwym miejscem do odczytywania manifestów politycznych.

Gliński: Tak, jestem pomysłodawcą filmu

W czwartek 4 listopada po południu Piotr Gliński opublikował oświadczenie:

"Szanowni Państwo,

tak, potwierdzam: od początku byłem zaangażowany w powstanie filmu „Śmierć Zygielbojma”, jestem jego pomysłodawcą i cieszę się, że w końcu powstał.

Moja fascynacja tą historią trwała od dawna. Od kilku lat, już jako polityk, członek polskiego rządu odpowiedzialny za dziedzictwo narodowe, uważałem, że jest moim obowiązkiem doprowadzenie do tego, aby taki film, o innym polskim polityku, członku polskiego Parlamentu na uchodźstwie i jego historycznych czynach, powstał. Także – a może przede wszystkim – dlatego, że była to postać i temat świadomie zamilczany i zapomniany.

Poniżej przedstawiam FAKTY dotyczące produkcji filmu „Śmierć Zygielbojma”:

1. Rok 2016 – zwróciłem się z prośbą do osoby ze środowiska filmowego, aby zainspirowała twórców, kolegów z branży, do napisania scenariusza filmu o Zygielbojmie. Do konkursu stypendialnego na scenariusz filmu historycznego, ogłoszonego przez MKiDN w kwietniu 2016 r., zgłosił się p. Wojciech Lepianka z konceptem filmu pt. „Śmierć Zygielbojma”. Koncept ten znalazł się na liście 50 wybranych przez jury do zawarcia umowy stypendialnej. Operatorem konkursu było Narodowe Centrum Kultury. Finalnie scenariusz Wojciecha Lepianki, choć nie wygrał konkursu, został uznany za ważny do realizacji.

2. Rok 2017 – zwróciłem się z prośbą do ówczesnego dyrektora Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, śp. Włodzimierza Niderhausa, aby kierowana przez niego instytucja podjęła się produkcji filmu „Śmierć Zygielbojma”. Prace nad filmem WFDiF rozpoczęła w czerwcu 2017 r. Wtedy też Narodowe Centrum Kultury, po zawarciu porozumienia z WFDiF, zleciło napisanie scenariusza Wojciechowi Lepiance.

3. Rok 2018 - NCK jako właściciel autorskich praw majątkowych do scenariusza zlecił panom Wojciechowi Lepiance i Ryszardowi Brylskiemu dalsze prace scenariuszowe, w wyniku których powstał gotowy tekst. Ryszard Brylski dołączył do procesu powstawania scenariusza dopiero w marcu 2018 r. (półtora roku od rozstrzygnięcia konkursu na scenariusz filmu).

4. W międzyczasie (w roku 2018) zwróciłem się z prośbą do Polska Fundacja Narodowa o współfinansowanie filmu. PFN zaangażowała się wówczas w dwa ważne z punktu widzenia prowadzonej polityki historycznej projekty: „Śmierć Zygielbojma” oraz „Raport Pileckiego” (jest już w końcowej fazie produkcji). Dzięki znacznemu zaangażowaniu PFN, film o Zygielbojmie miał w ogóle szansę powstać.

5. Pomimo zaangażowania w powstanie filmu, nigdy nie ingerowałem na żadnym etapie w kwestie merytoryczne czy sprawy personalne (przez długi czas nie wiedziałem nawet, że film będzie reżyserowany przez Ryszarda Brylskiego, którego zresztą wówczas nie znałem, a który został zaproszony do współpracy przy filmie przez producenta, Wytwórnię z Chełmskiej).

6. Moim jedynym celem było, aby historia Szmula Zygielbojma została opowiedziana na ekranie.

Wczorajsza sytuacja jest przykra, ale być może – nieco paradoksalnie - przyczyni się do promocji tej wyjątkowej i ważnej historii, którą opowiada film „Śmierć Zygielbojma”.

;
Na zdjęciu Redakcja OKO.press
Redakcja OKO.press

Jesteśmy obywatelskim narzędziem kontroli władzy. Obecnej i każdej następnej. Sięgamy do korzeni dziennikarstwa – do prawdy. Podajemy tylko sprawdzone, wiarygodne informacje. Piszemy rzeczowo, odwołując się do danych liczbowych i opinii ekspertów. Tworzymy miejsce godne zaufania – Redakcja OKO.press

Komentarze