0:000:00

0:00

Prawa autorskie: ExternalExternal

„Oleha wywlekli na ulicę i zabili strzałem w głowę. Krzyczałam: »mnie też zabijcie«. Zawsze myślałam, że umrę pierwsza. Jestem starsza. A on powiedział: ty będziesz żyła, ja umrę. I umarł. Tylko że nie umarł, nie. Zabili go! Żyłby jeszcze, gdyby »wyzwoliciele« nie przyszli” – Irina Abramowa z Buczy opłakuje śmierć swojego męża Oleha 5 marca.

Opisuje reakcje rosyjskich żołnierzy, jak wykurzyli ich z domu granatem, jak się nakręcają do mordu.

Ojciec Iriny, Wołodymyr: „Wyciągnęli go na ulicę. rozebrali... Nie będę opowiadać, bo Ira zacznie płakać”.

Irina: „Mów”

Ojciec: „Oleg prosił: »Chłopaki, nie trzeba, co wy robicie«. Rzucili go na kolana, strzelili w głowę, i połowy głowy nie ma”.

Maria Jasińska i Saszko Brama, ukraińscy dokumentaliści współpracujący z OKO.press, spotkali Irinę zbierając relacje świadków masakry w Buczy. Podeszła do nich na ulicy i powiedziała: „to jest krew mojego męża”. Więcej o wydarzeniach w Buczy pisaliśmy tutaj.

Gadajcie: gdzie naziści?!

Irina Abramowa, jej mąż Oleh i ojciec Wołodymyr mieszkali w Buczy, na rogu Wokzalnej i Jabłuńskiej. Te dwie ulice spokojnego, podkijowskiego miasteczka, stały się sceną zaciekłych walk i mordów na cywilach. Przy Wokzalnej siły ukraińskie na początku inwazji rosyjskiej rozbiły rosyjską kolumnę, a ulica Jabłuńska rozgraniczała kontrolowaną przez Rosjan Buczę od broniących się od strony Irpienia Ukraińców. Rosjanie ustawili tam stanowiska snajperskie, z których strzelali do mieszkańców. To przy tej ulicy, już po wycofaniu się wojsk rosyjskich, odkryto ciała cywilów ze związanymi z tyłu rękoma.

5 marca w dom Iriny, Oleha i Wołodymyra żołnierze rosyjscy rzucili granatem. Przeszukiwali domy i szukali „nazistów”. „Gadajcie, gdzie są naziści” – krzyczeli do Iriny. „Jacy naziści? Tu zwykli ludzie" – odpowiedziała.

Oleha wywlekli na ulicę i zabili strzałem w głowę. „Krzyczałam: mnie też zabijcie, to moja najbliższa osoba” – Irina opowiada o tamtym dniu.

Wołodymyrowi udało się odciągnąć córkę od ciała męża. Miesiąc mieszkali u znajomych, bo ich dom spłonął. Rosjanie nie pozwoli ugasić pożaru. A Oleg miesiąc leżał na ulicy.

Wybacz mi, kochany

Po wycofaniu się rosyjskiego wojska ukraińskie służby zabrały ciała zamordowanych cywilów. Miały zostać przebadane w ramach śledztw dotyczących rosyjskich zbrodni wojennych. Irina bała się, że nie odzyska ciała męża, że w chaosie wojennym zostanie pochowany gdzieś w masowym grobie. Ciało Oleha wróciło jednak do Buczy, a 15 kwietnia kobieta pochowała je na lokalnym cmentarzu.

Odwiedzając grób, kobieta błaga męża o przebaczenie. Obwinia się o to, że zostali w Buczy. Nie chciała uciekać, bo nie wiedziała, co zrobić z psem i trzeba kotami.

„Idę już, ale wrócę. Póki żyję, będę do ciebie przychodzić, mój kochany” – żegna się z mężem, do następnego dnia. Całuje jego portret.

Tysiąc ofiar w rejonie buczańskim. "Rzeźnik z Buczy" objęty sankcjami

Rusłan Krawczenko, jeden z prokuratorów badających zbrodnie wojenne pod Kijowem, mówił New York Times'owi o przynajmniej tysiącu ofiar w rejonie, którego Bucza jest stolicą. Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych do spraw praw człowieka (UNHCHR) podaje, że

w całej Ukrainie zabitych zostało 4 183 osób cywilnych, a 5 014 odniosło rany. UNHCHR zastrzega, że liczba ofiar może być wyższa, a śledztwa trwają.

W piątek 3 czerwca Unia Europejska objęła sankcjami pułkowników Azatbeka Omurbekowa, Andreia Kurbanowa, Wiaczesława Klobukowa i 42 innych oficerów 64 Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej należącej do 35 Armii Ogólnowojskowej Wschodniego Okręgu Wojskowego. Dowodzona przez Omurbekowa jednostka jest odpowiedzialna za masakrę cywili w podkijowskiej Buczy, a sam Omurbekow, ze względu na bezpośrednią odpowiedzialność za mordy, gwałty i tortury, zyskał przydomek „rzeźnika z Buczy”.

64. Samodzielna Brygada Zmechanizowana opuściła Buczę 30 kwietnia i została wycofana do Białorusi. 23 kwietnia Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał informację o udziale tej jednostki w walkach o Donbas, w rejonie Izium. Miasto to od 22 kwietnia jest okupowane przez wojska rosyjskie.

Udostępnij:

Hanna Szukalska

Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.

Komentarze