0:000:00

0:00

Sławne już zdjęcie prezydenta Dudy podpisującego na stojąco na brzegu biurka deklarację o partnerstwie strategicznym z USA - podczas gdy Donald Trump siedzi obok - stało się przedmiotem niezliczonych żartów i memów, ale też poważnej krytyki.

"Niedopuszczalne było, że prezydent, kiedy został skonfrontowany z sytuacją, w ogóle się zgodził na formułę, że on będzie stał obok rozwalonego w swoim fotelu prezydenta Trumpa. Nie powinien dopuścić do zajęcia pozycji polskiego giermka, który stoi przy władcy" - mówi "Polityce" Jan Wojciech Piekarski, były ambasador i specjalista od protokołu dyplomatycznego.

Zdjęcie przyćmiło też - wątpliwe, jak pisaliśmy wcześniej - osiągnięcia wizyty prezydenta w USA. Przypomnijmy, że jedynym konkretnym owocem oficjalnej wizyty głowy państwa w Waszyngtonie było powtórne podpisanie deklaracji, pod którą dziesięć lat wcześniej złożyli ówczesny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski oraz sekretarz stanu w administracji Busha Condoleezza Rice.

Frustrację prezydenta Dudy można po ludzku zrozumieć. Zorganizowanie wizyty wymagało ułożenia stosunków dyplomatycznych z Izraelem, naruszonych po nowelizacji ustawy o IPN w styczniu 2018 roku. Prezydent ulżył sobie na Twitterze:

View post on Twitter

Nieco wcześniej prezydent podał dalej jeszcze bardziej dosadnego twitta:

View post on Twitter

„Buda” - to wezwanie wobec opozycji. „Zza płotu będą patrzeć, gula mieć” - napisała użytkowniczka Twittera @KasiaBie78. Chłopskie metafory spodobały się prezydentowi.

Nie tylko Duda stracił rezon. Prześmiewcze reakcje na nieudaną wizytę sprawiły, że cała prawica zaczęła się chaotycznie bronić w swoim klasycznym stylu - przez atak.

Przeczytaj także:

Im gorzej tym lepiej

Logika „skoro nas atakują, to znaczy, że jesteśmy silni” prezentowana już była przez polityków PiS już wiele razy po międzynarodowych kompromitacjach i wpadkach, zaczynając od krytyki Polski na forum Unii Europejskiej za naruszanie zasad praworządności, aż do przegranego z kretesem głosowania przeciwko kandydaturze Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej (przypomnijmy, że rząd PiS przegrał to 27:1).

W tej logice ostatecznym wyrazem podziwu wobec potęgi Polski byłoby zrzucenie na nasz kraj bomby atomowej: „jesteśmy tak silni, że inaczej z nami nie można sobie poradzić”.

Nieco bardziej wytwornie prezydenta bronił w „Radiu Maryja” minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński. Jego opinie są tym bardziej wzruszające, że pozostają wewnętrznie sprzeczne:

„Polska to kraj, z którym należy się liczyć. O tym nie będą decydowały elity paryskie, berlińskie, brukselskie, ale siła naszej gospodarki, siła militarna Polski, siła płynąca z poczucia godności, konsolidacji państwa i narodu wokół wartości (…) Andrzej Duda odniósł spektakularny sukces polegający na potwierdzeniu przez prezydenta Donalda Trumpa konkretów – że współpraca między Polską a USA będzie kontynuowana. Jest wola i deklaracja budowy stałej bazy (…), w której będą stacjonowali amerykańscy żołnierze”.

Minister Brudziński mówi o „liczeniu się z Polską” oraz „sile płynącej z poczucia godności”. OKO.press może dodać tylko tyle:

to zapewne rozwinięte poczucie siły płynącej z godności spowodowało, że prezydent RP podpisywał deklarację stojąc obok siedzącego prezydenta USA, pochylając się nad brzegiem jego biurka w sposób, który wielu komentatorów uznało za uniżony. Z pewnością tak się zachowuje głowa państwa „skonsolidowanego wokół wartości”.

Brudziński minął się też z prawdą, kiedy mówił o bazie wojsk USA w Polsce. Duda nie przywiózł z Waszyngtonu takiej deklaracji, mimo że Polska zaproponowała pokrycie dużej części kosztów budowy „Fort Trump” — nawet 2 mld dol.

Nic dziwnego, że Brudzińskiemu pozostało tylko żalić się na „żałosne, ironiczne, prześmiewcze komentarze”.

OKO.press zgadza się z ministrem Brudzińskim: nasze komentarze są ironiczne i prześmiewcze! Widząc zdjęcie Dudy pochylonego obok Trumpa nie możemy się jednak powstrzymać.

To zemsta!

Przy okazji wpadki Dudy w Waszyngtonie ujawniła się też typowa dla naszej prawicy skłonność do teorii spiskowych. W tej logice w polityce nic nie dzieje się samo: wszystko jest zaplanowane z premedytacją. Tym razem teorię spiskową zaprezentował w portalu „wPolityce” Jacek Karnowski:

„Intensywna i już wielodniowa nagonka na prezydenta Andrzeja Dudę za rzekomy despekt (…) podszyta jest wyraźnie pragnieniem zemsty. Chodzi o zemstę za kampanię roku 2015-go, którą faworyt salonu i całego obalonego wówczas obozu władzy, czyli Bronisław Komorowski, kończył nie tylko jako przegrany, ale także, co może nawet ważniejsze, w roli niezbyt bystrego wiejskiego roztropka”.

Komentarz Karnowskiego jest również zabawny przez to, co jego autor mówi niechcący. Zachowanie Dudy u Trumpa - uniżoność, próby łechtania próżności amerykańskiego prezydenta nazwą „Fort Trump” - nie znamionują polityka wysokiej klasy. "Wiejski roztropek"?. Niech tak będzie - być może Karnowski znalazł adekwatne określenie.

Gafa jak karma

W OKO.press na ogół nie wierzymy przesadnie w karmę, ale w tym wypadku ewidentnie karma wraca. PiS konsekwentnie w czasie kampanii wyborczej 2015 roku kreował obraz prezydenta Bronisława Komorowskiego jako niekompetentnego głupca, który nie potrafi zachować się podczas zagranicznych wizyt i strzela gafę za gafą. Był to obraz niezasłużony, ale odegrał swoją wyborczą rolę.

Duda jednak zachowuje się tak naprawdę - co mógł zobaczyć każdy widz jego wspólnej konferencji prasowej z Trumpem.

Przyprawia sobie gębę sam, bez pomocy mediów.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze