0:00
0:00

0:00

Sąd uchyli areszt - dobrze, utrzyma - drugie dobrze...

To, co dzieje się w sprawie byłego szefa KNF, wygląda na polityczny teatr. Przez dwa tygodnie od ujawnienia sprawy przez „Wyborczą" (13 listopada 2018) organa ścigania nie robiły nic, a przynajmniej takie sprawiały wrażenie.

I nagle (27 listopada) teatralne zatrzymanie Marka Ch., przewiezienie w kajdankach przez pół Polski, dwa dni przesłuchań i wniosek o areszt (29 listopada). Wniosek nielogiczny. Bo najpierw dali Markowi Ch. czas na ewentualne mataczenie, niszczenie dokumentów, uzgadnianie zeznań, potem dokonali przeszukań w biurze i w domu, rzekomo zabezpieczając wszystko, co trzeba, następnie przez dwa dni przesłuchiwali, a na koniec chcą aresztu, żeby nie mataczył?! A co tu jest jeszcze do mataczenia?

Zdecyduje sąd. I być może o to chodzi: żeby sąd Marka Ch. wypuścił. Wtedy opinia publiczna zobaczy, że PiS jest żwawy i pryncypialny wobec własnych ludzi, a sąd – pobłażliwy. Albo że sąd ma wątpliwości co do jego winy, co dla PiS będzie prezentem.

Bo mało kto wie, że aresztu nie nakłada się na podejrzanego wyłącznie dlatego, że jego wina jest uprawdopodobniona. Że powinny wystąpić jeszcze inne przesłanki, a przede wszystkim obawa mataczenia i utrudniania śledztwa.

Z drugiej strony także sądy o tej zasadzie zapominają i szafują tymczasowymi aresztami. Bardziej prawdopodobne więc, że sąd ten tymczasowy areszt jednak zastosuje.

Czarna owca"

I co dalej? Bo według praktyki działania polskiej prokuratury śledztwa rzadko kończą się w ciągu kodeksowych trzech miesięcy i Marek Ch. może być w areszcie przez najbliższe dwa lata.

Wsadzenie go za kratki ma zapewne rozbroić bombę, jaką przed wyborami jest afera KNF. Marek Ch. w areszcie będzie dowodem na to, że państwo zareagowało właściwie na czarną owcę.

Zarzut, jaki dostał – przekroczenia uprawnień (art. 231) – ustawia całą sprawę tak, że nie działał w imieniu „grupy trzymającej władzę”, ale samotnie. Nie dostał bowiem zarzutu z art. 228, który dotyczy popełnienia przestępstwa w związku z pełnieniem funkcji publicznej.

Art. 231 Kodeksu karnego. Łapownictwo bierne

§ 1. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.

§ 2. W wypadku mniejszej wagi, sprawca podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.

§ 3. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę za zachowanie stanowiące naruszenie przepisów prawa, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.

§ 4. Karze określonej w § 3 podlega także ten, kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, uzależnia wykonanie czynności służbowej od otrzymania korzyści majątkowej lub osobistej albo jej obietnicy lub takiej korzyści żąda.

§ 5. Kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej, przyjmuje korzyść majątkową znacznej wartości albo jej obietnicę, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 12.

§ 6. Karom określonym w § 1-5 podlega odpowiednio także ten, kto, w związku z pełnieniem funkcji publicznej w państwie obcym lub w organizacji międzynarodowej, przyjmuje korzyść majątkową lub osobistą albo jej obietnicę lub takiej korzyści żąda albo uzależnia wykonanie czynności służbowej od jej otrzymania.

Art. 231 Kodeksu karnego. Nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego

§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. § 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. § 3. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 działa nieumyślnie i wyrządza istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. § 4. Przepisu § 2 nie stosuje się, jeżeli czyn wyczerpuje znamiona czynu zabronionego określonego w art. 228 łapownictwo pełniącego funkcję publiczną

PiS sprawnie wyeliminował więc zgniłe jabłko – i sprawa załatwiona. Komisja śledcza niepotrzebna. Taki przekaz idzie do elektoratu. Pytanie, czy elektorat to kupi.

;
Na zdjęciu Ewa Siedlecka
Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze