0:000:00

0:00

Prof. Włodzimierz Marciniak został ambasadorem Polski w Rosji w 2016 roku. Jest uznanym specjalistą spraw rosyjskich, zajmuje się tym od blisko 30 lat. Na początku lat 90. pracował w polskiej ambasadzie w Rosji jako radca.

Od 2008 jest członkiem polsko-rosyjskiej Komisji ds. trudnych. Zna ludzi i problemy. Na polskiej scenie politycznej bliżej mu do prawej strony – prezydent Lech Kaczyński powołał go do Narodowej Rady Rozwoju, publikował m.in. w takich czasopismach jak "Arkana", "Civitas", "Presje", "Fronda", ale też w "Więzi" czy "Przeglądzie Politycznym" gdańskich liberałów.

Jako ambasador ma w Moskwie trudny kawałek chleba. Agresja Rosji na Ukrainę, obecność wojsk NATO w Polsce, niezwrócony wrak Tupolewa, czy los pomników Armii Czerwonej – to tylko niektóre z przyczyn tego, że stosunki polsko-rosyjskie są chyba najgorsze od rozpadu Związku Radzieckiego.

Ambasador Marciniak bywa też wzywany do rosyjskiego MSZ, gdy jakaś prawicowa grupa krytykuje politykę Rosji pisząc na banerach Rosję przez dwa SS, podobne do hitlerowskiego symbolu.

Niedawno udzielił wywiadu niezależnemu dziennikowi „Novaya Gazeta”, w którym otwarcie narzekał na fatalny stan stosunków politycznych polsko-rosyjskich. W poniedziałek, 8 kwietnia 2019 był też gościem popularnej wieczornej audycji publicystycznej „Razbor Paliota” na antenie radia Echo Moskwy, zachowującego jeszcze nieco niezależności od Kremla.

Rozmowa dotyczyła głównie stosunków rosyjsko-polskich, ale redaktorzy Marina Maksimowa i Stanisław Kriuczkow pytali również o obecną sytuację polityczną w Polsce, protesty społeczeństwa, a także narrację PiS.

Słuchający audycji Rosjanie uzyskali karykaturalny obraz, w którym półprawdy i niedopowiedzenia miały przedstawić sytuację w Polsce. Prof. Marciniak dokładał starań, by trzymać się rządowej narracji, nie urazić rosyjskich słuchaczy, a przede wszystkim narzucić im zdanie na temat „niepoważnych ludzi” z Polski, czyli szeroko rozumianej opozycji.

Trudno mówić jednak o dyplomatycznym sukcesie. Marciniak naraził się bowiem nie tylko polskim środowiskom liberalnym i lewicowym, które darzy jawną niechęcią, ale też środowiskom prawicowym w Polsce, praktycznie wszystkim, o których się tego wieczoru wypowiadał.

Nawet jeśli udało mu się ominąć jedną pułapkę, wpadał natychmiast w kolejną, którą zresztą sam często na siebie zastawiał. A oto kilka jego wypowiedzi:

  • „POLEXIT to pojęcie wymyślone przez opozycję. Tylko opozycja żyje tym pojęciem. Poważni ludzie nawet o nim nie rozmawiają”.
  • „Całkowity zakaz aborcji bezpośrednio wpisuje się w europejskie wartości. Niezabijanie dzieci jest przecież europejską wartością”.
  • W Polsce jest konsensus w sprawie aborcji, a w protestach przeciw zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej brało udział 2-3 tys. osób.
  • Dlaczego Władimir Putin nie został zaproszony na obchody 80. rocznicy wybuchu II wojny światowej? „1 września [1939] Rosja nie była ani stroną konfliktu, ani sojusznikiem w II wojnie światowej”.

Afront wobec Rosjan

Najtrudniejszym dla ambasadora momentem rozmowy okazało się pytanie zadane przez Stanisława Kriuczkowa, który spytał dlaczego Władimir Putin nie został zaproszony na uroczystości upamiętniające 80. rocznicę wybuchu II wojny światowej?".

Dziennikarz wracał do tej kwestii trzy razy, zanim otrzymał odpowiedź, wyrażając jednocześnie obawę, że tego rodzaju posunięcie prezydenta Polski nie wpłynie pozytywnie na i tak już napięte relacje na linii Warszawa-Moskwa.

Ambasador Marciniak wyjaśnił w końcu rosyjskim słuchaczom, że „Troszeczkę zmieniła się koncepcja uroczystości. Część obchodów – w Wieluniu zbombardowanym przez Niemców jeszcze przed atakiem na Westerplatte – będzie miała charakter dwustronny, polsko-niemiecki, czyli w relacji ofiara-agresor”. Uczestniczyć w niej będą prezydenci Niemiec i Polski. Druga część uroczystości odbędzie się w gronie sojuszników.

A Rosja? Ambasador stwierdził, że „1 września [1939] Rosja nie była ani stroną konfliktu, ani sojusznikiem w II wojnie światowej, dlatego z niezręcznością mielibyśmy do czynienia tylko, jeśli obchody planowane byłyby na 17 września, a [Władimir Putin] nie otrzymałby zaproszenia”.

Odpowiedź byłaby kuriozalna, nawet gdyby prezydent Duda rzeczywiście pokierował się taką pokrętną i niezrozumiałą logiką, ale o dziwo nie przeszkodziło mu to w zaproszeniu na obchody choćby Aleksandra Łukaszenki, prezydenta Białorusi.

Czym się różni konserwa rosyjska od polskiej

Kolejna niezręczna wypowiedź, która mogła zrazić Rosjan dotyczyła porównania dziennikarza Stanisława Kriuczkowa, który zastanawiał się, czy Polsce nie powinno być teraz łatwiej nawiązać dialog z Rosją, skoro w obu państwach panuje obecnie bardzo podobny ustrój polityczny, który Kriuczkow określił jako „prawicowo- konserwatywny”.

Dodajmy, że podobieństwa rzeczywiście istnieją – i obecnie władze Polski i Rosji są przeciw równym prawom dla osób LGBT, zwalczają „zachodnią kulturę śmierci”, Cerkiew prawosławna stoi na czele ruchu domagającego się zakazu aborcji.

Ambasador Marciniak zaprzeczył jednak istnieniu tego rodzaju podobieństwa. Na pytanie dziennikarza, dlaczego się nie zgadza z taką tezą, odpowiedział, że polski konserwatyzm ma charakter socjalny, a rosyjski w domyśle – nie.

Zaskoczony Strajk Kobiet i Kaja Godek

Wyraźne zdumienie w głosach obojga prowadzących usłyszeć można było, kiedy ambasador Polski wypowiedział się na temat aborcji. Temat poruszyła druga prowadząca, Marina Maksimowa, odnosząc się jednocześnie do europejskich wartości i wyrażając przekonanie, że próba wprowadzenia zakazu aborcji nie jest z nimi zgodna.

Na to ambasador Marciniak miał nieoczekiwany argument: „Całkowity zakaz aborcji bezpośrednio wpisuje się w europejskie wartości. Niezabijanie dzieci jest przecież europejską wartością”.

Ale nie koniec na tym. Gdy dziennikarze przypomnieli masowe protesty w Polsce przeciwko zaostrzaniu prawa aborcyjnego, prof. Marciniak spokojnie zapewniał, że „protesty były w 2016 roku i nie nazwałbym ich masowymi”. Uściślił, że gromadziły 2-3 tys. osób. „[Ten temat] nie ma już takiego znaczenia [dla społeczeństwa], jak to było w latach 90”. Twierdził też, że w Polsce panuje od lat konsensus w sprawie aborcji.

Być może ambasador oglądał wtedy tylko TVP Info, bo nawet rosyjskie media, w tym główne kanały państwowe, w tym Sputnik, z satysfakcją pokazywały setki osób, które wyszły na ulice w ramach Czarnego Protestu.

Ale dyplomatyczne uniki ambasadora naraziły go na konflikt także z ruchem antyaborcyjnym Kai Godek popieranym przez Episkopat. Uznał on ten ruch także za mało znaczący margines, z którym obecne władze szybko sobie poradziły.

Właściwie były tylko „1 albo 2 próby rozpoczęcia dialogu na temat wprowadzenia pełnego zakazu aborcji, ale obie szybko się zakończyły”. Według Marciniaka „do dobrego ludzie łatwo się przyzwyczajają”, czym dał do zrozumienia, że tzw. „kompromis aborcyjny”, czyli możliwość terminacji ciąży w trzech określonych przypadkach jest optymalnym rozwiązaniem dla polskiego społeczeństwa.

Jaki rozdział Kościoła od państwa?

Na pytanie dziennikarki, czy w Polsce, podobnie jak w Rosji, obowiązuje rozdział państwa i Kościoła, ambasador odpowiedział, że „rozdział państwa i Kościoła funkcjonuje, ale społeczeństwo ma przecież swoją moralność, niezależnie od tego”.

Macierewicz nie będzie zadowolony

Kolejnym trudnym tematem była katastrofa samolotu rządowego pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010. Smoleńsk. Według ambasadora Marciniaka przyczyny katastrofy są wciąż nieznane. Ale ani słowem nie wspomniał o „drodze do prawdy”, którą podąża komisja Antoniego Macierewicza przekonana, że to był zamach.

Ambasador wymijająco opowiadał o śledztwie, nad którym „nieprzerwanie od dziewięciu lat pracuje komisja i prokuratura”. Przypominał kilka razy, że Polska wciąż nie odzyskała wraku samolotu, niezbędnego do wyjaśnienia powodów katastrofy i zakończenia śledztwa.

Na pytanie dziennikarki, czy raporty przedstawione przez komisję Jerzego Millera oraz rosyjski MAK budzą jakieś wątpliwości, ambasador odpowiedział tylko: „Praca komisji Jerzego Millera została oceniona jako niekompletna, ponieważ nie wszystkie dowody, którymi komisja dysponowała zostały zbadane”.

Na pytanie, czy skoro polskie społeczeństwo wrogo odnosi się do społeczności LGBTQ, migrantów, a rola Kościoła jest tak znacząca, możliwy jest POLEXIT, ambasador zaśmiał się, pogratulował redaktorowi pytania, a następnie skomentował: „POLEXIT to pojęcie wymyślone przez opozycję. Tylko opozycja żyje tym pojęciem. Poważni ludzie nawet o nim nie rozmawiają”.

Z wywiadu prof. Marciniaka wynika, że nawet tak biegły dyplomata nie jest w stanie obronić meandrów polityki PiS nie wchodząc w sprzeczność z rzeczywistością.

Komentarze