Wojciech Cejrowski jako gość Michała Rachonia w TVP Info zaapelował, by w Polsce karać islamskich terrorystów bezczeszczeniem zwłok oraz przymusowym wysiedlaniem ich rodzin do kraju pochodzenia. W świetle polskiego prawa to przestępstwa, a nawoływanie do nich też jest przestępstwem
Wojciech Cejrowski, znany podróżnik i prawicowy publicysta, w programie "Minęła 20" TVP Info instruował, jak należy walczyć z muzułmańskimi terrorystami (islamistami).
Jego zdaniem wobec rodzin terrorystów trzeba stosować odpowiedzialność zbiorową. Wynika to rzekomo z tego, że muzułmanie nie mają identyfikacji państwowej, ale plemienną. "Dlatego trzeba zorganizować prześladowanie całego klanu. Jeżeli sprawdzimy, człowieku, że to ty strzelałeś, mamy twoje nazwisko, to całą twoją rodzinę wysiedlimy przymusowo do Syrii. Oni będą wrażliwi na to, że ich rodzina zostanie poszkodowana" - klarował Cejrowski.
A co z tym, że rodzina może nie mieć z działaniami terrorysty nic wspólnego? Dla Cejrowskiego to nie problem. "Trudno, wysiedlimy niewinnych ludzi, którzy nie strzelali. Ale obronimy innych niewinnych ludzi, do których strzelano" - dodaje.
Druga metoda walki z islamistami to użycie świńskiej krwi.
"Wszystkie zwłoki trzeba bezcześcić, w ich rozumieniu, świńską krwią. Kule muszą być moczone w świńskiej krwi. A jak do niego nie strzeliliśmy kulą maczaną w świńskiej krwi to trzeba go pokropić nią przed pochowaniem w ziemi" - radził Cejrowski.
Świnia w islamie jest uznawana za zwierzę nieczyste, a muzułmanie mają zakaz spożywania jej mięsa (Kor 2:173: "On zakazał wam tylko: padliny, krwi i mięsa wieprzowego"). Obawa przed kontaktem z krwią tego ssaka miałaby zniechęcić terrorystów do zamachów.
Pomysły Cejrowskiego są nie tylko niemoralne, ale i niezgodne z prawem. Stosowanie odpowiedzialności zbiorowej jest niezgodne z polską konstytucją, która jasno mówi, że "odpowiedzialności karnej podlega ten tylko, kto dopuścił się czynu zabronionego" (art. 42). Gdyby ktoś próbował wysiedlić niewinne osoby lub zmuszać je do wyjazdu z kraju przemocą lub groźbą, popełniałby przestępstwo (art. 191 kodeksu karnego) grożące trzyletnim więzieniem.
Przestępstwem jest także bezczeszczenie zwłok (art. 262 kk), za które grożą dwa lata więzienia.
To, czego dopuścił się na antenie TVP Cejrowski, można więc uznać za publiczne nawoływanie do popełniania przestępstw. A to także jest przestępstwem, za które można trafić do więzienia nawet na trzy lata (art. 255 kk).
Oburzające są nie tylko pomysły Cejrowskiego, ale także to, że padły w Telewizji Publicznej. Prowadzący program Michał Rachoń poparł je, przekonując, że "w ten właśnie sposób" z terrorystami walczy państwo Izrael. Cejrowski podchwycił tę myśl i zaapelował: "Izrael stosuje świńską krew wobec swoich wrogów. Stosujmy i my".
To nieprawda. Władze Izraela nie używają w walce z terroryzmem świńskiej krwi. Być może Rachoń i Cejrowski mieli na myśli incydent z 2015 roku. W internecie krążyło wtedy nagranie, pokazujące, jak izraelski osadnik kładzie plaster szynki na twarzy i brzuchu postrzelonego (ale żywego) terrorysty, który zabił dwóch Izraelczyków. Był to pojedynczy przypadek działania cywila, a nie element polityki państwa.
Rachoń przyznał, że nie wie, czy Izrael dopuszcza się bezczeszczenia zwłok. Powołał się jedynie na przykład ukarania członków rodziny terrorysty za współudział w zamachu. Nie zdystansował się w żaden sposób od pomysłów Cejrowskiego. Widz odebrał więc jednoznaczny przekaz: szacunek dla zwłok i prawo to jedynie "konwenanse", które w wojnie z terroryzmem trzeba odrzucić.
Program jest pokazywany w porze ogromnej oglądalności. Według danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez wirtualnemedia.pl, oglądalność „Minęła 20” w okresie od 1 września 2016 do 16 lipca 2017 roku wyniosła 605 tys. osób.
Skąd się w ogóle wziął Cejrowskiemu ten pomysł? Być może z mema, na co wskazał portal na:Temat:
Na tę samą legendę powołał się Donald Trump w tweecie z sierpnia 2017 roku.
Jedyne, co jest prawdziwe w powyższej historii, to to, że gen. John Pershing walczył na Filipinach. Ale nie z terrorystami. No i nie dopuścił się przypisywanego mu czynu.
Generała Pershinga armia amerykańska oddelegowała na Filipiny w 1909 roku (jako major służył tam w latach 1899-1902). Miał tam walczyć z tubylczymi muzułmanami Moro, których wojownicy słynęli z okrucieństwa. Jednak jego działań nie cechowało bezprzykładne okrucieństwo. Był zwolennikiem dialogu i porozumienia z autochtonami. A była to nowość, ponieważ konflikt amerykańsko-filipiński był bardzo krwawy i okrutny.
Tymczasem amerykański generał - unikając rozlewu krwi - w ciągu kilku lat wygasił konflikt, czym zresztą na dziesiątki lat przekreślił marzenia Filipińczyków o niepodległości. Doszło tylko do jednej akcji zbrojnej - bitwy o Bud Dajo - której zresztą Pershing chciał uniknąć.
Biografowie Johna Pershinga stanowczo zaprzeczają, jakoby historia opisana w memie miała kiedykolwiek miejsce.
"Co ciekawe, powyższa opowieść pojawiła się po tragedii, do której doszło 11 września 2001 roku w Nowym Jorku" - czytamy w "Polsce Zbrojnej". "Wcześniej nie była znana, a może po prostu nie istniała".
Być może podobnych praktyk - grzebania ciał filipińskich wojowników ze świńskimi tuszami - dopuszczał się w tej wojnie inny dowódca - płk Alexander Rodgers z 6. Pułku Kawalerii. Nie powstrzymało to jednak muzułmańskich bojowników (nie terrorystów!) przed dalszą walką.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze